Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

a co na to tutejsza społeczność?


Rekomendowane odpowiedzi

tekst nie jest przeze mnie napisany, jedynie
przedruk z serwisu www.iskry.pl

do zdobycia w formie pdf - h tt p:// iskry.pl/index2.php?option=com_content&do_pdf=1&id=4415


Czerwonym Sybirerm powiało znad ZG Związku Literatów Polskic
Tagi:
kultura
kuktura
warszara kraków


Gdy w kilkanaście dni po napadzie Hitlera na Polskę powstała słynna „Sonderaction Krakau”/ 6 listopada 1939 r. /, w czasie której aresztowano i w większości zadręczono i zamęczono w obozie koncentracyjnym profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, Akademii Górniczo-Hutniczej i Poltechniki Krakowskiej, stało się oczywiste, iż wróg unicestwia intelektualną siłę narodu, aby pozbawić go jego przywództwa. Niedługo po „Sonderaction Krakau” hitlerowcy przy udziale ukraińskich nacjonalistów zorganizowali „Sonderaction Lemberg / 4 lipca 1941 r./, gdzie na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie stracono 45 profesorów wyższych uczelni. Ci intelektualiści, którzy uniknęli śmierci z rąk zbrodniczego hitlerowsko-ukraińskiego batalionu SS-Gallizien „Nachtigall” we Lwowie byli wyszukiwani, aresztowani i ginęli z rąk siepaczy. Tak zginął mój ojciec Maurycy Marian Szumański docent medycyny na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie, zadenuncjowany przez kapusia.

Po 4 czerwca 1989 roku Tadeusz Mazowiecki ogłosił słynną grubą kreskę, która praktycznie uniemożliwiła ściganie zbrodniarzy komunistycznych i ich tajnych współpracowników. I cóż, wobec takich decyzji, popartych dodatkowo brakiem dekomunizacji i lustracji. elita intelektualna w Polsce przeżarta jest agenturą, np. 25 kapusiów na UJ odkrytych przez dr Barbarę Nowak. Inną sprawą jest lekceważenie istniejącego prawa, niekiedy nawet w sposób wulgarny, np. prof. Turlejski, bodajże prof. chemii, napisał na oświadczeniu lustracyjnym „całujcie mnie w dupę pajace”, czy niesławnej pamięci prof. Bronisław Geremek nienawidzący Polaków i szkalujący nasz kraj poza jego granicami, lub samozwańczy profesor Władysław Bartoszewski, nazywajcy pięcio milionowy elektorat PIS-u bydłem. Któż dzisiaj rządzi duszami młodych Polaków? Ano żelbetowa komunistka - stalinistka Wisława Szymborska, hołubiona przez serwilistyczne media, czyżby za podpisanie ohydnej rezolucji potępiającej skazanych na śmierć księży w procesie t.zw.”Kurii Krakowskiej” w 1953 roku? A niechlubnej pamięci Czesław Miłosz nazywający akowców bandytami i pragnący przyłączyć Polskę do Związku Sowieckiego, lub wysadzić ją w powietrze? A jeszcze dzisiaj postkomuniści w rodzaju lewackiego prezydenta Krakowa, czy jakiegoś doradcy Janusza Sepioła chcą Miloszowi wystawić pomnik, na przystankach tramwajowych wieszać teksty jego wierszy i ulice krakowskie nazywać antypolskim imieniem miłoszowym. Któż włada dzisiaj polską kulturą w 20 lat po obaleniu komunizmu i napełnia młode umysły pokarmem duchowym - poezją? Kim są ci „inżyniewie dusz”? Czyż unicestwianie sił intelektualnych narodu poprzez fałsz, kłamstwo, hipokryzję, antypolonizm / „Patriotyzm jest jak rasizm” Tomasz Żuradzki / etyk sic! / absolwent i doktorant UJ, na łamach „Gazety Wyborczej”/ nie stanowi próby nie tylko pozbawienia narodu przywódców duchowych, ale wdarcie się tym zakłamaniem w następne pokolenia. Czy nie jest to stwarzanie następnej okupacji Polski? Obce narodowi siły wewnętrzne dążą, aby utracił on źródło swojej spoistości i przestał być wrażliwy na własną tożsamość, ukształtowaną przez wiekowe dziedzictwo kulturowe. Te same siły czynią przygotowania do zawładnięcia Kościołem od wewnątrz. Jakie owoce dała antypolonizmowi zagłada fizyczna mózgów narodu, a jakie wydaje pranie mózgów? To przecież to samo. Kulturą polską na dzień dzisiejszy włada obca agentura. Nie trzeba długo szukać, wystarczy otworzyć portal „ONET” pod hasłem „Obecne władze Związku Literatów Polskich w aktach IPN”. I tak jest naprawdę. Robi się szacher - macher - bezprawie ze Związkiem Literatów Polskich m. in. w Krakowie, wbrew „Prawu o stowarzyszeniach” z dnia 7 kwietnia 1989 r. Rozbija się Polski Związek Literatów w Krakowie, bezprawnie likwidując nie komunistyczny Związek, nie odwołując prezesa, komisji rewizyjnej etc. i powołuje bezprawną decyzją Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich nowy Związek Krakowski, komunistyczny, z „komsomolcem” cenzorem związkowym Szczęsnym Wrońskim. Robi się szum medialny / „TVN”, „Gazeta Wyborcza”, „Dziennik Polski”, „Kronika TVP” „Radio Kraków”/ walący dotychczasowego prezesa Związku maczugą salonową, antysemityzmem i nazywając go antymiłoszowym oszołomem, który przeciwstawia się pochowaniu z honorami antypolaka Na Skałce. I po herbacie. Istnieją więc w Krakowie dwa Związki Literatów, w tym nie komunistycznym Związku o 100 członkach, którzy nie podpisali bolszewickiej lojalki p. Szczęsnemu Wrońskiemu.

A oto wiedza o niektórych z tych osób odpowiedzialnych za mord intelektualny po 1989 roku, rządzących dzisiaj polską kulturą:

Prezes Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich Marek Wawrzkiewicz, komunista – żelbet, pseudonim, kryptonim „MW”. Korespondent peerelowskiej „Trybuny Ludu” w Moskwie. Podstawa pozyskania – dobrowolność i odpowiedzialność obywatelska. Teczka pozyskana z Wydziału III 1 Stołecznego Wydziału Spraw Wewnętrznych. Attache’ kulturalny Ambasady Polskiej w Moskwie. Inicjator i współtwórca wraz z komunistką Anną Kajtochową i Aleksandrem Krawczukiem komunistycznym ministrem kultury rozbicia krakowskiego nie komunistycznego ZLP. Donosił na kolegów.

v-ce prezes Zarządu Głównego ZLP Jacek Kajtoch TW komunista ideowy-żelbet, pseudonim kryptonim „Jacek” „Dywersja”, nauczyciel akademicki Uniwersytetu Jagiellońskiego, wieloletni sekretarz POP PZPR w Polskiej Akademii Nauk. Osobisty przyjaciel agentów SB na UJ – rektora Franciszka Ziejki, prof. Tadeusza Hanauska, prof. Olgierda Terleckiego, prof. Kazimierza Buchały. Wywodzi się ze śląskiej zgermanizowanej rodziny – imię i nazwisko rodowe Jacenty KAŃTOCH. Sam opowiada z dumą o swojej rodzinie, że nigdy nie służyli w wojsku polskim, lecz wyłącznie w wehrmachcie. Plagiator, usunięty z UJ za plagiaty prac naukowych. Zatrudniony był w „Życiu Literackim” / red. nacz. SB-ek Władysław Machejek/ , usunięty również za plagiaty, dot. twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego. V-ce prezes samozwańczego komunistycznego krakowskiego ZLP. Za rozbicie krakowskiego nie komunistycznego ZLP obdarzony nagrodą w formie wycieczki do Chin Ludowych. Wraz z dyrektorem Wydziału Kultury Urzędu Miasta Krakowa Stanisławem Dziedzicem, dyrektorem Śródmiejskiego Ośrodka Kultury w Krakowie Januszem Paluchem, nie zlustrowanych, figurujących na liście Wildsteina, podejrzanych o współpracę z SB zaprasza warszawskich literackich TW z ZG ZLP na liczne imprezy kulturalne do Krakowa. Cenzor almanachów poetyckich w ZLP. Donosił na kolegów.

Maciej Naglicki komunista ideowy, wieloletni członek PZPR, przedstawiający się jako pedagog, obecnie kierownik „Domu Kultury Mydlniki”. Ściśle współpracujący z esbekami Stanisławem i Jerzym Franczakiem w krakowskim „Dworku Białoprądnickim”. Dwukrotnie skopromitowany publicznie za grafomańskie teksty, „wychowawca” młodzieży akademickiej wraz z niejaką Justyną Trembecką, również współpracującą z esbekami z „Dworku Białoprądnickiego” i przez nich zniewoloną, używaną do różnych m. in. prowokacyjnych celów, budzących odrazę. Naglicki, to właśnie ten malwersant Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich, przywłaszczający sobie jako dyrektor administracyjny składki członkowskie, oraz pożytki i opłaty medialne płynące z dzierżawy przez Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich restauracji w słynnym „Domu Literatów” przy ul. Krupniczej 22, alkoholik / informacja prezesa Konrada Strzelewicza /. Na „salony” dostał się dzięki protekcji dziadka aktora Tadeusza Wesołowskiego. Protegowany esbeków Franczaków. Przez prezesa KOZLP Konrada Strzelawicza polubownie przeniesiony do katowickiego oddziału ZLP.

Stanisław Franczak, ideowy komunista-żelbet, członek Socjaldemokracji Rzeczypospolitej Polskiej, członek Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Krakowie, kierownik Wydziału Kultury Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Krakowie, podejrzany o współpracę z SB, nie zlustrowany, figurujący na liście Wildsteina. Prezes Stowarzyszenia Artystyczno - Literackiego / STAL/ z siedzibą w krakowskim „Dworku Biaaloprądnickim" cenzurujący grafomańskie almanachy literackie wyłącznie „poprawne politycznie”. Wychowujący po bolszewicku młodzież, wspólnie i w porozumieniu z bolszewickimi grafomanami i ostatnim cenzorem krakowskim w PRL Waldemarem Kanią. Dekorujący wysokimi odznaczeniami państwowymi osoby piszące łajno literackie jak np JÓZEFA JANCZEWSKIEGO. Beneficjent millerowskiiej pożyczki moskiwskiej pracownik Andrzeja Krzysztofa Torbusa kapitana SB w Krakowie uważającego się za poetę, kierującego tym ośrodkiem wraz z Januszem Paluchem podejrzanym o współpracę z SB dyrektorem Śródmiejskiego Ośrodka Kultury w Krakowie, pod protektoratem Stanisława Dziedzica dyrektora Wydziału Kultury Urzędu Miasta Krakowa również z listy Wildsteina, podejrzanego o współpracę z SB. Torbus z żoną Ewą notoryczni alkoholicy, nie widziani na trzeźwo, decydują o programach literackich w Krakowie, kto, gdzie, za ile, dlaczego i po co, według własnych pijanych ocen. Ostatnio dołączył do nich z ocenami samozwańczy prezes krakowskiego oddziału ZLP Szczęsny Wroński, już po wygłoszeniu swego ‘popisowego” tekstu „O czerwonym kutasie najlepiej stojącym rano”, z almanachu redagowanego przez „pedagoga” Macieja Naglickiego kierownika „Domu Kultury Mydlniki” w Krakowie. Stanisław Franczak to również współpracownik Jana Trzepiela b. sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Krakowie, dyrektora „Zarządu i Likwiwdacji mienia wojskowego”, którym kierowanie dawało niebagatelne środki byłym funkcjunariuszom SB i wysokim urzędnikom partyjnym po 1989 roku. Franczak „wsławił” się zażyłością z Adamem Zielińskim bezwzględnym esbekiem, b. dyrektorem krakowskiej rozgłośni Polskiego Radia, który urzędował z pistoletem w ręku. Poprzez przyjaźń z esbekiem Olgierdem Terleckim, konfidentem Radia „Wolna Europa” miał wpływ na audycje Barbary Nawratowicz, również konfidentki Radia „Wolna Europa” ogólnie znanej radiowej „wtyczki”, zamieszkałej obecnie w Australii. Przed kilku laty w czasie publicznego spotkania Barbary Nawratowicz w krakowskiej kawiarni „Moliere’ przy ul Szewskiej Stanisław Franczak był gościem honorowym.

Znam wielu, uzdolnionych, nierzadko i wybitnie młodych literatów, którzy nie mogą zaistnieć, nawet w almanachach pp. Naglickiego, czy Franczaka. Oczywiście nie mają najmniejszych szans na debiut estradowy np. w krakowskim Śródmiejskim Ośrodku Kultury, czy w „Domu Kultury Mydlniki”. Nikt się takimi młodymi nie zajmuje.

Przykład znaczący:
W podkrakowskich Myślenicach zawiązano koło literackie młodych „Tilia”. Byłem zaproszonym gościem na dwóch „wieczorkach” poetyckich. Dziewczęta i chłopcy zaprezentowali w pełni dojrzałałe literacko wiersze nierzadko patriotyczne, a często miłosne. Nie była to powszechnie prezentowana marna konstatacja, tak niewyraźna w treści, a już zupełnie niesłyszalna w odbiorze. Ci młodzi myśleniczanie zachwycili właśnie znakomita dykcją i interpretacją utworów. Jakby ze szkoły aktorskiej. Finał: wyrzuceni z Krakowskiego Okręgowego Związku Litaratów Polskich przez prezesa Szczęsnego Wrońskiego. Kto i co w zamian? SEPLENIONA GRAFOMANIA. Ci młodzi z Myślenic nie dostąpili zaszczytu występu estradowego! Ba, nie przedłożyli tomików do „krytyki literackiej” p. Annie Kajtochowej, żonie „Dywersanta” Jacka Kajtocha, po trzy stówy od łebka jak leci.

W Zarządzie Głównym Związku Literatów Polskich zasiadają wyłącznie Tajni Współpracownicy Służby Bezpieczeństwa, a to, poza już wspomnianymi:

Grzegorz Wiśniewski v-ce prezes TW Służb Wojskowych
Aleksander Nawrocki v-ce prezes TW Ministerstwo Spraw Wewnętrznych
Andrzej Zaniewski v-ce prezes TW pseudonim kryptonim Witold Orłowski
Wacław Sadkowski v-ce prezes TW pseudonim kryptonim Olcha
Krzysztof Gąsiorowski v-ce prezes TW pseudonim kryptonim KG
Leszek Żuliński v-ce prezes TW pseudonim kryptonim Jan Literat

Nadszedł już czas na zmiany ! Młodzi, zdolni na start !

Aleksander Szumański

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 40
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Takie teksty powstają, jak komuś się nie chce zakasać rękawów, tylko szuka winnych... Nie chce mi się grzebać po biografiach (praktycznie tylko Szczęsnego znam osobiście), ale mam dość dziwne przeczucie, że wg autora tekstu poezja zamyka się w trzech literach - ZLP, a to nie do końca prawda (bo znam doskonale przykłady takiej grafomanii tamtych rejonów, że nawet nie trzeba się w życiorysach grzebać, wystarczy poczytać teksty). Młodzi i zdolni powinni mieć na tyle siły, żeby wziąć się w garść i działać, być wolnymi i niezależnymi, a nie uczyć się kreciej roboty. To nie jest poezja, to takie donosy rzeczywistości i tyle. Chociaż ważne.
Z drugiej strony rzeczywiście czasem człowiek rozkłada ręce patrząc na zachowanie "kolegów i koleżanek" po fachu, ale cóż zrobić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bea.2u - ale artykuł jest ciekawy, tylko, że trochę zbyt napastliwy. O ile ja się orientuje, to trzeba sporządzić program i iść z nim do jakiejś instytucji, np. do Domu Kultury. Co więcej, w Krakowie nie ma aż tak wiele występów z ramienia ZLP, a już na pewno nie wnikają, nie cenzurują w to, co robią inni. Ja przynajmniej takiej sytuacji nie znam. Z takich plotek/ploteczek to orientuje się, że kiedyś do ZLP przyjmowano każdego jak leci, stąd rzeczywiście czasem żenujący poziom twórczości. Ale to już problem Związku. A almanachy? Wystarczy złożyć się i almanach jak złoto. Oczywiście to nie to samo, co być wydanym, ale tutaj sytuacja wydaje się być paradoksalna - bo wygląda na to, że ZLP jest jedyną instytucją, w której się jest poetą i można być wydanym. I to jest dziwne.
A tak swoją drogą - ja bym się raczej nie zapisał :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michale, (M.K.)
oczywiście, że ciekawy. niezaleznie od stopnia prześwietlenia delikwentów, lepiej wiedzieć niz nie. ja tylko wysnułam wniosek, że Messa oczekuje naszej konkretnej reakcji, bo na plotkach nie warto kończyć tematów. podałam rozwiązanie, które wydaje mi się słuszne. czy nie zapisałbyś się do związku literatów dzialającego pod dowolną nazwą zrzeszającego znanych Ci ludzi, z którymi można działać i być wspieranym finansowo z ramienia funkcji kulturalnych na rzecz kraju (może unii) ?? Znajoma zarejestrowała jakieś koło czegos tam, dostają dotacje. drobne, bo to małe grono osób, ale.. możliwość wspierania faktycznej, realnej kultury wydaje się kusząca, czyż nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bea.2u - no właśnie wg mnie realna kultura to nie tylko stowarzyszenia, a każde jawne działanie. Weź najprostsze rozwiązanie - składa się kilkanaście osób, wydajemy oficjalny tomik i proszę - oficjalna kultura. Albo druga opcja - czeka się, aż ktoś wyda - i też oficjalna kultura. A kwestia finansów - to wygląda jak wygląda. Załóżmy hipotetycznie, że chce się zapłacić każdemu gaże, zwroty dojazdu, plus plakaty, plus księgowość, plus reklama, plus jakiś catering - to są grube tysiące. I teraz wyobraź sobie sytuacje, że każdy organizator takie tysiące dostaje, to w tym momencie musiałyby iść grube setki tysiące na wszelkie imprezy. Dlatego to długa i mozolna droga i stąd najczęściej waśnie i spory.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tekst warty uwagi. Wiem co się stało po 89 roku z "komunistami" (w cudzysłów, żeby się na bawić dochodzeniem znaczeń, a żeby było wiadomo o kogo chodzi), ale nie zgłębiałem jak jest z ZLP (poza tym, że po 1983 był partyjny i dlatego powstało SPP).

Oczywiście - mnie to nie dotyczy, robię swoje itd., jednak moim zdaniem kulturze polskiej lepiej by wyszło, gdyby zamiast takich ludzi (tzn. którzy są tam jeszcze za swoje "prlowskie zasługi"), w ZLP zasiadali po prostu ludzie wybitni, bez brudnej przeszłości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



rozumiem, że ZLP jest jedyną organizacją literacką otzrymującą te "tysiące". Uważasz, że slusznie? Podziwiam Twoją pracę, ale uważam, że w kazdym kraju kultura musi być dotowana i to właściwie. Rozumiem, że robisz wiele nawet za wiele jak widzę. Chyba nie jesteś sam.
??
/bea
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Messa - tutaj chodzi o taką sytuacje szukania winnych. Problem jest taki, że wiele osób doskonale obchodzi się bez stowarzyszeń, związków, sami sobie okrętem i sterem. Pytanie, czy bycie poetą zależy od pieniędzy z kasy państwa jest dla mnie absurdalne. A takie mam wrażenie czytając ten artykuł - jest to skarga na to, że ja nie mam, a oni mają.
Zupełnie inną sprawą jest prawda historyczna, bo wg mnie oczywiste jest, że w kulturze powinni pracować ludzie światli i cnotliwi - ale tutaj to w dzień z latarnią za Diogenesem (oczywiście przesadzam, ale kto bez winy...). Tworzenie hermetycznych związków to już jest podstawa do zarzutów, dlaczego oni, a nie my. A teraz weźmy przykład, że tworze związek, a jutro pojawi się artykuł, że wypiłem na plantach litr miętówki i że co to i jak to,i że za państwowe pieniądze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witku nic nowego nie odkryłeś - bagienko jest we wszystkich dziedzinach.
Ogłupianie jest powszechne nie tylko u nas w całej Europie.
Jak zobaczyłem naszego węgorza w Irlandii, gdzie go słuchano zamiast na zbity pysk wywalić, to tylko mogłem się śmiać.
Pozdrawiam Jacek
ps. dotykasz tylko wierzchołka problemu ale pomyśl dalej i sam wyciągnij wnioski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, ale przecież mieliśmy i my naszą małą aferę przy okazji jakiegoś tam wieczorku literackiego, gdzie też występował były ubek (chyba Messalin go wychwycił, o ile dobrze pamiętam).
To co w takim razie czynić? Przyjmować deklaracje, życiorysy osób urodzonych przez 70 rokiem, czy aby nie byli tam jakimiś współpracownikami?
Z drugiej strony - mimo wszystko czuję dyskomfort, bo z jednej strony czuje się jakiś wstręt do donosicieli, z drugiej - czort wie, jakby się człowiek zachował w skrajnych sytuacjach. Nie zapominajmy, że system ten opierał się na szantażu, podstępie,ba, często na podrabianych papierach.
Ja czytałem ostatnio "Kolumbów końców świata" - wywiad z Bratnym, który właśnie wskazywał na surowych strażników czystości socrealizmu, którzy potem z czystym sercem zając wysokie stanowiska w opozycji. Dobraczyński też wspominał o początkach PAX-u w tym tonie.

Ale właśnie przesłałem ten tekst do wybitnego (moim skromnym zdaniem) historyka, który właśnie zajmuje się dokładnie tym tematem, zobaczymy, co mi odpisze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze sceptycznie odnoszę się do takich tekstów, które piętnują przydomkiem "TW". Nawet jeżeli nie mijają się z prawdą i nawet jeśli nie bazują na zmanipulowanych treściach, czy nawet sfałszowanych, to co z tego?

Poza tym jak odróżnić, który tylko się złamał, bo był człowiekiem słabym, a który był autentyczną szują? bo chyba różnica w ocenie powinna być.

Dajmy temu spokój, bo czas sprawę załatwi sam - i tak dopóki Sovieticusy nie wymrą, dopóty PRL będzie obecny w życiu codziennym, publicznym i każdym.

A tak w ogóle, to co i kogo obchodzą jakieś leśne dziadki w jakimś dziwnym stowarzyszeniu... prawda historyczna? to chyba przesada, żeby zajmować się każdym z byłych członków PZPR, co teraz robi i dlaczego na tak wysokim stanowisku; chyba że chodzi o to, że gdyby go nie było, to byłoby miejsce np dla mnie.

A afery z "tajnymi współpracownikami" jest dla mnie niezrozumiała kompletnie. Gdyby energię i zasoby zużywane na międlenie tego tematu przenieść na badania czynów JAWNYCH współpracowników, którzy dalece więcej szkodzili ludziom o innych zapatrywaniach, to więcej byśmy wiedzieli o prawdzie historycznej PRL-u.

A teraz tak naprawdę chodzi o to, żeby dopieprzyć Donkowi i Wałęsie, którzy niezawodnie niedługo zostaną ogłoszeni przez jakiegoś młodego i genialnego historyka (oby nie domorosłego) największym złem, jakie zdarzyło się temu udręczonemu Narodowi po roku 1953.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A skąd założenie, że były komunista i TW nie może być świetnym poetą, prozaikiem, szefem itd?.. Znów wychodzi polskie przekonanie, że jeśli ktoś jest świetny w jednej dziedzinie, musi być równie świetny w innych. Mickiewicz był genialnym poetą, więc nie wolno głośno mówić, że w życiu prywatnym był obrzydliwym zgniłkiem, a jego poglądy były co najmniej idiotyczne. Stawia się mu pomniki i robi z niego wzór do naśladowania, tymczasem, jedyne, za co można go podziwiać to język i warsztat poetycki. Ta cała historia z IPN-em i współpracą z SB przypomina mi coraz bardziej McCarthy'ego i jego polowanie na czarownice. Teraz każdy może napisać o każdym, że jest TW - ewentualne sprostowania nie są już takie ciekawe, wiec lądują drobnym maczkiem na 3 stronie.Poza tym - skąd tyle zaufania do akt stworzonych przez "zbrodniarzy", jakimi podobno są osoby pracujące w czy dla SB?..
Naprawdę - nie obchodzi mnie, kto był kim za komuny. Ludzkie losy są poplątane, nie wiem, jakie były jego motywy, rzeczywiste "zbrodnie" itd, ludzie się zmieniają. Szczerze mówiąc, jedyne co mnie obchodzi, to kim ten ktoś jest teraz. A panów prezesów ktoś przecież wybrał, widać więc ludzie uważali, że są dobrzy na to stanowisko. Może zacząć ich oceniać po tym, co robią teraz?..
Polskim problemem jest to, że żyjemy przeszłością. Rozdrapujemy rany, szukamy winnych, lub dla odmiany pławimy się w minionej chwale. Nikt nie pracuje nad tym, co jest teraz i co będzie później. Nikt nie wyciąga wniosków z historii.
Szczerze mówiąc - nie znam panów wymienionych w artykule, nie interesują mnie ZPP ani inne stowarzyszenia, nie mam potrzeby przynależności do ugrupowań jakiegokolwiek rodzaju. Wkurza mnie tylko mechanizm, w jaki dyskwalifikuje się ludzi na podstawie tego, co się działo (lub nie) pół wieku temu, zamiast oceniać ich po tym, co robią i kim są teraz.
Aha, i jeszcze jedno - Messalin Nagietka nie ma problemu z zamieszczaniem takiego tekstu z nazwiskami i dokładnymi danymi osób podejrzanych o współracę, za to nazwisko znajomego dyskretnie przemilcza i nie podaje niczego, co może pozwolić na jego identyfikację. Że zacytuję: "a po co komu wiedzieć". No właśnie, Messalin - po co?..
Pzdr. j.
PS. Sorry za styl i nieskładność tekstu - mam koszmarny katar i ciężko mi się formułuje myśli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • nieme słowa  spoglądają w lustro  budzą myśli    nie są tajemnicą    marzenia chciałyby  zerwać się do lotu  nie klatka je trzyma  horyzont zbyt daleki  nie sięgnają    może… kiedyś    5.2024 andrew
    • Ostatnio uśmiecham się do ciebie człowieku bezwiednie, promiennie i beztrosko. Przepełniam się lekko powabnym istnieniem i radością bycia, chwytam w lot chwilę ulotną i spragnioną życia, czas, momenty, okamgnienie czasem trudne, niekiedy dobre chwile, które dają zapomnienie i te, które ranią bez twojej zgody. Ostatnio uśmiecham się do ciebie człowieku, bezwiednie, promiennie i beztrosko, dumam co jest troską a co radością, zastanawiam się przez chwile a w powietrzu latają motyle, których piękne, kolorowe skrzydła dają mi wolę unosić się w egzystencji krótkiego życia. Ostatnio uśmiecham się do ciebie człowieku bezwiednie, promiennie i beztrosko czy do siebie?
    • @Poezja to życie Romantycznie... Pozdrawiam:)
    • @Leszczym cel uświęca środki, ale nie zawsze jet w stanie być dla nich adwokatem. Pozdrawiam:)
    • @Nefretete Dzięki, super z tym Twoim wierszem elfickim :D A język tworzy rzeczywistość naszą, o czym pisał Castaneda; drzewo poznania również bardzo mnie interesuje, bo dobro i zło nie istniało by, gdyby nie wartościujące słowa: w etymologjach widać, że tego kiedyś nie było... Po łacinie malum to zarówno zło jak i jabłko, czyli słowo pochodzi z rzeczywistości, gdzie ani zło ani jabłko. Do konkluzji, że nasza obecna rzeczywistość to bańka mydlana można dojść różnymi drogami, ja na drodze teoretycznej po prostu interesując się językami, to leży zupełnie jawne, wystarczy chcieć widzieć co jest. Dzięki za Tolkiena, super, rycerska mowa :D Ja chcę w dziecinnej intonacji (naturalnej) i miękkiej wymowie jeszcze nagrać dla pełności.   Pozdrawiam również :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...