Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

bywa przykrą niespodzianką
pułapką godziny
sezonem horrorów
spełniającą się pulą nieszczęść
aż po katatonię

a przecież
może być słońcem ukrytym w policzku
kanarkiem w brodzie
kielichem snów pępka
toastem z Księgi Rodzaju

dołeczek dobrze wypełnić
szybko choćby słowami

między nim a otchłanią
niepewność
potem pustka

dołeczek ma dno ma oparcie
w tym co tworzy dołeczek
w osobie

czym jest osoba - światem
miarą wszystkich dołeczków
tobą

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dodam - kto dołeczki kopie... :)))

dołeczek możne być słońcem jaśniejącym na policzku - tak to codziennie widzę - choć ukryte też być może. Bardzo trafiająca "wmnię metaaa`fora".

Pozdrawiam
Opublikowano

Dołeczek funkcjonuje w wierszu w dwóch wymiarach : psychicznym ( jest jego bolesnym odkształceniem ) i fizycznym, jako uśmiechnięty kaprys natury/ stwórcy, dotykalna emanacja szczęścia. Oba wymiary w swojej ciemno - jasnej różnorodności, tworzą i są tworzone przez " osobę ". W przeciwieństwie do wielkiego dołu/ otchłani, tajemniczej i ponad miarę osoby, dołeczki to miejsca do wypełnienia treścią codzienności, materią " pierwszą " - słowem. Słowo leczy, wygładza dołki/ skazy lub jest pieśnią pochwalną, toastem " za zdrowie " nieba i ziemi... ; )

Lubię cię czytać...
: )

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



- masz skojarzenia...
:))
- tak dopisałaś nowy kontekst!
pozdrawiam!
:)
J.S

HAYQ.;
- CZASEM WYSTARCZY "Pa!" a czasem trzeba zejść do dołka by inni mogli się wydostać zeń...
pozdrawiam!
:)
J.S

Bernadetta.;
- jestem wielbicielem "dołeczków", a nawet ich koneserem;
"dołeczki" mają swój wdzięk, tylko trzeba je docenić...
:)
J.S

Norman N.;
- z 5 "dołeczków" zrobiły się 3;
jak można redukować - to trzeba...
pozdrawiam!
J.S

Almare.;
- bo i w "dołeczku" czasem błyśnie słońce...
warto zostać optymistą, bo tym nikt się nie rodzi - to trzeba wypracować...
:)
J.S
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



O to nie zahaczyłem. Myślałem o dołku (w sensie dosłownym) i o pa, ale również o "pa-dole" który staramy się, lub nie staramy, wypełniać za żywota naszego - hej!, gdzie w jednym i drugim przypadku "pa", to koniec zmartwień.
Niestety, często tylko dla nas :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...