Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 40
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Popularne dni

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Szanowni Państwo, jestem pod wrażeniem.
I nie ze względu na sam utwór, który stał się iskrą (tu przeprosiny dla Autora), ale dla ognia który z niej zapłonął, czyli fantastycznych polemik zamieszczonych poniżej, zabieram do ulubionych.
Serdecznie pozdrawiam
Ivo :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Istotnie, Panie Witoldzie, komentatorska nasza brać popadła (choć wdzięcznie) w dygresje. A więc wracając do rzeczy: nie wiem, co Pana brzydzi w tekście, a bardzo chciałbym wiedzieć. Proszę mi dać szansę i dookreslić w wolnej chwili. Zamierzonym efektem jest przekazanie Panu radości poczęcia człowieka. Zrozumiałe więcSubiektywnie jest zawsze. Pozdrawiam.
Opublikowano

Cytat, Joanna_W. napisał(a):

Ścieg gęsty, bogaty, zawiły, wyrafinowany.
Ogromnie mi się podoba.
Aby powstała koronka potrzeba wzoru, ten tutaj oryginalny.
Można posługiwać się swoistą ściągą półsłupków, oczek , etc., ale dzierganie zgodnie z (wyssaną z czym/ z czego?; z mlekiem matki/ z palaca) inwencją twórczą może przynieść sztukę niespotykaną.

Podziwiam całość za odwagę.

A.




Pani Joanno,
dziękuję za komentarz, który nareszcie coś wnosi do własnego przedmiotu. Sam nie patrzyłem na tekst jak na koronkę. Ja widziałem tylko tę suknię, która nie zasłania. Tymczasem, jak się zdaje, zostałem koronczarką. Sam nigdy żadnej nie spotkałem, ale moja żona uprawia haft. I bardzo lubię patrzeć, jak dźga tą igiełką raz za razem lnianą szmatkę. Czas stoi za oknem. Przez chwilę... Pozdrawiam i się cieszę. MP


Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"Szanowni Państwo" to do nas, Koledzy i Koleżanki Komentatorzy! Wreszcie ktoś NAS docenił. Co dwie głowy to nie jedna. W jedności siła! "Ścieg" stał się myszą (autor się nie gniewa), która urodziła górę. No i oby tak dalej, a osiągniemy wiele! Naprzód! Naprzód! Pójdź z nami, Ivo. "Ivo, przyjacielu!", chciałoby się zakrzyknąć, gdyby nie to, że widzimy się (czytamy się?) pierwszy raz w tym krótkim życiu.
Pozdrawiam Wszystkich.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję uprzejmie. A więc jak się chce, to można! Teraz rozumiem wszystko i pozostaję z szacunkiem.
PS. Nigdy nikomu na tych stronach nie narzuciłem INTERPRETACJI własnego wiersza. Zwłaszcza, że interpretacji nie uważam za rzecz istotną. O wiele ciekawsze (jeśli nie ważniejsze) jest to, co się dzieje w czytelniku, a przy czytaniu odczytelniczego komentarza - we mnie. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wielkie dzięki Ewo, ogromny to komplement z Twoich ust :)

Drogi Panie Mariuszu. Wracając do przedmiotu polemiki, która tak wielkie wrażenie na mnie zrobiła przyznaję, że forma Pana wiersza zmusza do ogromnej mobilizacji uwagi czytającego. Sama "esencja" wyłania się dopiero po chwili, a wtedy powstaje pole dla wyobraźni. Jako absolutny laik w kwestiach rytmu, rymu, tempa itp , "odbieram" wiersze emocjonalnie, kierując się jedynie tym, czy utwór wywołał we mnie uczucia ... czy nie ... Dziś, po kolejnym przeczytaniu powoli zmieniam zdanie na temat zawartych w Pana wierszu emocji - prawdopodobnie jest ich znacznie więcej niż byłam w stanie początkowo dostrzec. Szukam więc dalej,
pozdrawiam
Ivo
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Pot m o ż e być erotyczny; wszystko być może, i doskonale o tym wiedzą Poeci Erotyzmu - fetyszyści (tak tak, nie wszyscy, nie zawsze). Tylko że między potem-nektarem pożądanego ciała a ściekającym fizjologicznie potem grona przaśnych koronczarek jest różnica, a ponieważ przyjął Pan taką, a nie inną zasadę budowania tekstu - wszystko - słowo-komunikat i poetyckie nadsłowo - zlewa mi się razem w jakąś podejrzaną chemicznie i biologicznie substancję, powstaje (tu bardzo proszę o nieobrażanie się - gra słów) ściek zamiast ściegu.

Moje subiektywne wrażenie, trudno, ale domyślam się, że publikując teksty na forum nie jest Pan z tych, co to piszą tylko dla siebie.
[sub]Tekst był edytowany przez Witold Marek dnia 23-07-2004 12:21.[/sub]
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie jestem z "tych" i dlatego Pana męczyłem o wyjaśnienie. Co do potu, to dla mnie pot koronczarek (nie przaśnych, nie przaśnych - to dzisiaj dobry biznes, który przyciąga też panny jak malowanie) i pot kochanków nie połączył się w jeden pot-ok. No, ale może na piśmie nie jest to dostatecznie zasugerowane. Koronczarki to inna rzeczywistość. Są przebłyskiem ze świata żmudnej pracy. One pracują nad koronką, podmiot lir. jeszcze prawie do końca ostatniej zwrotki pracuje nad uwiedzeniem kobiety. Obiecany prezent wyjdzie spod rąk koronczarek. To nie erotyka, to jakiś erotyczny small-business. I dopiero postawa kochanki zmienia wszystko. To ona zmienia ścieg (nie ściek) wydarzeń. To ona nadaje życiu właściwy kierunek - ku nowemu życiu. No ale nie chcę tu wchodzić w interpretację. Tak czułem. Pozdrawiam. MP

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata po podjęciu wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 
    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
    • @P.MgiełPoeci tak ładnie tęsknią...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...