Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mariusz Polakowski

Użytkownicy
  • Postów

    184
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mariusz Polakowski

  1. Czemu Cię tak nosi? Czemu te wymówki? Wezmę tylko kredyt na wóz i zaraz wracam. (...)Zbuduję dom i jestem z powrotem. (...)Za chwilę przybiegnę tu z odświętnym drzewkiem. (...)Skoczę na jednej nodze po wielkanocnego syna z cukru. (...)Wyskoczę ze skóry po bułki i "Echa Igrzysk". (...)Zajrzę do lodówki miasta, w to piekło ratlerków i w opady. Sześciokątne kryształki śniegu pooglądasz sobie pod szkłem. Lądują na szybach i lgną. Nie pojawiają się znikąd. Są procesy i inna historia. Ale to już inna. Ale widzisz wyjście i zapadasz w ruch. Nie poprzestaje na sobie ta chętka wrzucić coś, wskoczyć w coś i wejść znów w zewnątrz. W kostnicach parków zrzucone z poroża drzew sterty śmierci, każda z pestką jeża. To układ scalony mrozem, to zmywalna powierzchnia ziemi porasta puchem, staje. I Ciebie osadzi w miejscu lepka szadź, nagła patyna wyda Ci carte blanche. To są te poetyckie środki pod łupinką prozy? Propozycje pozy są bajeczne! Ogarnąć wszystko w kupkę wyobrażeń i omieść wzrokiem wydeptany placyk. Dodasz od siebie? Co? Ostatnie słowo trzymane w rezerwie: tak? Bezcenną zgodę (Bless what there is for being)? Ziemia składa nieme warstwy jak teksty, między które włoży i nas. Wróciłeś, powtarzasz. "Suche ziarno firnu! Pisk firnu!" Słuchaj jak to brzmi! Ta stara stara śpiewka nigdy nie rdzewieje.
  2. Ma Pan, ma. Inaczej by Pan nie pisał o powtarzalności innych ;) pozdrawiam Nie mam i dlatego zamiast pisać wtórnostki, wolę sobie pokomentować :) okej, okej
  3. Najpierwsz piszesz, że nie ma formy a potem, że nie będziesz się o niej wypowiadał ( jesli jej nie ma to chyba oczywiste). Proszę to uzasadnić. Niezgadzam się z tym. Forma jest a styl w jakim napisałem ten tekst ( rzeczywiście celowa powierzchowność) odpowiada zachowaniu opisywanych ludzi. "Nie ma formy" to przerysowanie. Oczywiście jest, tylko ja je nie widzę. Dla mnie to tekst amorficzny. Dlatego nie piszę o formie. Co do "powierzchownie", to jaki sens ma powierzchowne badanie powierzchownych zachowań? Powierzchowne drążenie tematu w tym wierszu to dla mnie opisywanie zewnętrznej, liturgiczno-dewocyjnej powłoczki. To znaczy widać chęć zwrócenia uwagi na to co głębiej - sumienie. Jednak nie potwierdza się to w tekście. Konkretnie: To, co opisujesz, wszyscy widzimy na co dzień. Nie mówisz nic nowego. Nie mówisz o niczym, co wiesz tylko Ty. Na pewno masz taką wiedzę. Musisz jednak sięgnąc głębiej w siebie i w temat. Podejść doń subtelniej. Sory za "dydaktyczny smrodek". Już przestaję :)
  4. Po mieszkaniu nago nucąc Hej przeleciał ptaszek, jajecznica wzięta, całe radio klęczy, niedomknięte szufladki ze świeżą bielizną wysysają wczoraj. Jak rozdaje pocałunki łyżeczkom z gorącą herbatą! Zostawia mu na szybie ślad koniuszka nosa! Jajecznica ścięta, całe radio: bis. Śniadanie i do łóżka, do łóżka i w nogi. Są zimne, kiedy śpi, trzeba je ratować. Słońce wstaje, cień się kładzie, Amen (co znaczy Niech Się Kładzie), całe radio idzie do diabła. Jak otwiera dzień! Niczym pudełko z nową parą butów, uchylając wieczko zleżałej nocy, która się obija o ściany tępo. Banalna przygoda. Początek czego? Czego tylko zechcesz. Czeredki zuchów w nigdy cichym domu? Teraz jest dobra pora, ów cień szansy należy zmieścić między snem a jawą. Jak odkrywa w nim narządy elektryczne! Bulwersuje tym prasę leżącą na stole! Porównania spełzają na niczym i za długo, zbyt wiele zależy od pokroju czcionki. Lecz co zależy: zapach jej połowy poduszki? szafa grająca górą szklanek przy każdym ruchu? wspólny płaski talerz i kubek? Ten dzień to neon (mrużą oczy). Reklama następnych. Tani chwyt? Być może. Jak wolno skanuje te jej blade plecy! Bawi się guziczkiem on-off według procedur, wybudza system naczyń połączonych w jedno naczynie na jedyny owoc. Jak rzuca chłodnym zwitkiem jej koszulki w radio trzeszczące niczym wrota raju! Jak się popierają!
  5. A Pan ma poczucie własnej wyjątkowości i niepowtarzalności? W tworzeniu poezji szczególnie? Jeżeli tak, to gratuluję, bo ja nie mam. Ma Pan, ma. Inaczej by Pan nie pisał o powtarzalności innych ;) pozdrawiam
  6. Zauważyłem, że Pan mówi o wierszach podobnych do siebie i autorach, których nie sposób odróżnić. Ja, jak rozumiem, zaliczam się do owego grona?...
  7. No "z braku wypadów na wieś, wypad z miasta w miasto" jak mówi poeta. Miejska poezja? Wdzięki tulipanów, popisy przyrody, bukszpan i śliwa, bez i kocie siki. Do tego jeszcze sfery, orbity, długie światła słońca... Pan widzi w moim wierszu tylko tę rzeczywistość, której on właśnie zaprzecza. Pan pomija skalę mikro i makro. Przecież to nie "reklamy, samochodziki, spalinki, klombiki i cholera wie co jeszcze" są motywem tego wiersza, alibi dla świata w nim przedstawionego. Może tylko w wierszu wyłożone to wszystko niezbyt sugestywnie... Pomyślę nad tym, dziękuję
  8. Klomby w środku miasta bezradne jak my, świeżo odkryta ziemia, nieruchoma wyspa zawadza i wadzi. Jest źle. Jest zielone! Przejeżdżaj idioto, cioto, ćwoku! - Ja? Niedochodowe wdzięki tulipanów, te tulipanie czerwonawe flesze liżące łyse czoła toyot, obłe boki peugeotów, z których każdy jest kryptoreklamą ruchliwych kółeczek sfer & felg orbit, długich świateł Słońca obiegających z kolei to wszystko co widzisz: rój trucizn, witrażowych estakad, kakadu reklam, wietnam kocich jatek (multiplikacja na baterie benzyn, ruchy, ruchy i kraksy, arterie!) Bezradne klomby - whitmaniątka małe. Popisy przyrody? Tak, obywatele! naoczne i naziemne, dożylne i wziewne. Z braku wypadów na wieś, wypad z miasta w miasto, w mięsiste kwartały pod futerkiem sklepów. Wchodzimy: podwórko otwarte jak imbryk, naciąga złotą pleśnią, są bukszpan i śliwa, bez i kocie siki - szlak przez Gruene Grenze. W bramie na poczekaniu dopalamy tlen.
  9. Zawsze jesteś mile widziana. pozdrawiam
  10. Długi niebyt w org,u - bo walczyłem z tym nałogiem. Wróciłem (póki co) na tarczy. Ale będę jeszcze walczył. pozdrawiam Bomba, to znaczy, że coś Ci to wszystko mówi? Coś istotnego? Czy tylko bombowy pokaz sztucznych ogni? to ważne :)
  11. Drążysz temat równie nieefektywnie jak opisani ludzie drążą swoje sumienia. Powierzchownie do bólu. Forma żadna (pardon, jeśli Twój młody wiek - o którym nie wiem - daje Ci alibi), więc o formie się nie będę wypowiadał. pozdrawiam
  12. Brzęk słońca w zakurzonej kieszonce podwórka; jak ćwierk, ćwierć czegoś co już nie jest ciszą, dzwoniące pół-tło. Może to kościelny trimaran zaczął już nadawać swoje esoes? "Ratujcie naszą nawę główną + dwie boczne! Save Our Souls!" (nie powinien być raczej adresatem podobnych zalotów?) Pamięć powraca po zerknięciu w kawę, reszta jest niemilknącym szwargotem radiowych poranków: dziś czeka nas pół małżeńskiej zdrady, dziesiąta część zawału, 1/8 raka. Bóg, w którego wierzymy w 40 procentach, będzie na to patrzył. Niewidocznie musi. W lodówce powinnaś znaleźć ślady stóp procentowych. Są? Wiodącą miarką staje się do jutra. Upał to wielkie zwierzę zamknięte w pudełku; ciekawe - wróble mają identyczny pomysł na swoją wieczystość: wierzą w mega-stado i w brak czasu, tyle że w dosłowny Brak, w dostatek sekundowych dawek życia, w sypkość ruchów. Dam przykład: sprawiamy sobie dziecko, patrzymy czy mu nie rosną szybciej zęby, włosy, czy mecze trwają wciąż trzy, cztery piwka. I żadnego zachwiania tej miary w zetknięciu z zapachem pizzy, który zjeżdża z nami windą (dostawca wysiadł piętro wcześniej), żadnej wtedy wyrwanej ze snu frazy w stylu "zamieszkujemy suplement wielkiej encyklopedii, zamieszkujemy horyzont."
  13. Te nasze małe ssaki w kącie podwórka, one przetrwają zagładę dinozaurów rocka, balkon dla pani! blisko sceny, słońce operuje przez palce twoją twarz i zjeżdżasz w dół metryki jakby po poręczy schodów (ten stary niepokój u szczytu jest zamknięty i nikt tam niczego nie zmieni do czasu twojego zniknięcia) mam pracę: to rozklekotane objazdowe kino już nie zaparkuje na dachu, wiesz trzeba wyłączyć gniazdo, odciąć cały wzrok.
  14. "krok o'clock" to miało być połączenie przestrzeni i czasu, bo wzrok jest zawsze przed stopą - w przestrzeni i w czasie, czyli "o krok" i "o'clock". Tak miładnie brzmiało, że nie mogłem się powstrzymać. No może nie jestetm wybiórczy. Nie tym razem. Tym razem jestem wiewiórczy - do dziupli znoszę and magazynuję because tak mi się podoba, tak jest smaczniej. No PS. Coż to jest "hh"???
  15. Gdy się powtarzam, mówisz Jesteś ciepły, ja stygnę stygnę, kontynentalnieję, pamiętasz? cypel, sterczące poczucie, że tu można bryknąć, że się już wybrykło za morze wydm, może już za dzień lub dwa dalej, co daje nam czterdzieści osiem godzin śpiesznego donikąd, wyrywania korzeni, zapuszczania silniczka, wreszcie śmielszy zostaje nam wzrok, krok o'clock przed stopą, podróże palcem po mapie są nadzwyczaj udane, bez skłóceń naszej obecności, zgoda, pogoda, wygoda połączeń, zdrabniamy pocztówki imion: paryżewo, warszawka, niujorek, to się może przyśnić raz i dobrze, a może pracowicie cieknąć, odkładać się w żółty nalot w nie badanym dnie oka, zbyt wiele haków mam na siebie, żeby uwierzyć, że wreszcie ustąpię że się wypuszczę w podróż na odległość zjeżonych włosków i skreciałej smużki światła, która dobiega do nas jak do mety.
  16. na nowe i stare to raczej rozdzielanie dla mnie nadinterpretacja ale nie mówię nie a ja wolę rozdzieranie - z szatami jak z tym królem co nago chadzał - a król człowiek i jeśli człowieka od człowieka rozdziela się to czym innym rodzieranie ich uczuć, ich wyobraźni, ich potrzeb MN nadinterpretacja nadinterpretacja
  17. na nowe i stare to raczej rozdzielanie dla mnie nadinterpretacja ale nie mówię nie
  18. przyszła drogą kropelkową wyszła chyba też - bo wypociłem banknoty: o tym nie pomyślałem to inspirujące dla mnie sformułowaniem zasadniczym jest za mała dawka
  19. nie konwulsje co najwyżej dreszcze cierpienie daje lupę jeśli jest odpowiednio duże większe niż influenza
  20. małe cierpienie o imieniu zarazy influenca: ta-która-przychodzi imię ma wielkie oczy ale pozory mylą wprawdzie kruszy kręgosłup jednak nie tak sprawnie jak proste łamanie kołem prosty podpis temperatura ciała chociaż podwyższona ledwie się zbliża do granicy strachu strefy martwej miłości nieruchomej rozpaczy przytępia węch dużo mniej skutecznie od zapachu świeżych banknotów przytępienie smaku ma błahszą przyczynę niż wszechobecność kiczu za mała dawka żeby uszlachetnić nie tyle czasu by dać zrozumienie małe cierpienie o imieniu zarazy influenca - ta która przechodzi
  21. Wolę, kiedy dzieje się to z trudem. No wie Pan, tak "miły znój" jak by to powiedział rot mistrz Adam. Tylko wtedy mozna mieć satysfakcję, nie? Doszranianie jest antytezą odszraniania. I jeśli to drugie jest usuwaniem bieli z linii wzroku, to to drugie będzie jej dorzucaniem. Sypaniem pudru na pączuszki zdarzeń Pozdrawiam MP
×
×
  • Dodaj nową pozycję...