Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

spotkałam dziś mężczyznę
w cylindrze i żółtych butach
wpatrzony w górę niecodziennie
pisał wiersze powietrzem

na dwa palce nawijał warkocz prześmieszny
spleciony wiatru wstążką
wstyd mi było patrzeć
jak się bawił czasem intymnie

powiedział mi wtedy
zapachem startych liści
niepotrzebne do niczego oczy uszy czy ręce
niepotrzebne serce
- byleby tylko czasami dać się ponieść
i napisać wiersze powietrzem

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Widać tu koncept - może raczej jest to materiał na wiersz dla dzieci, ale mimo wszystko - na Wiersz.
Czytało mi się to lekko i całkiem fajnie do ostatniego wersu w drugiej strofie, a właściwie przedostatniego - do tego momentu zarysowywał się naprawdę ciekawy, barwny obrazek. Potem niestety było już tylko gorzej. Intymność zabawy nie ma żadnego uzasadnienia - to tak jakbyś na siłę próbowała nabić wierszowi punków. Fraza - "powiedział mi wtedy/ zapachem startych liści" jest naprawdę bardzo, bardzo nieudana, proszę mi wierzyć. Orty również nie podnoszą wartości tego tekstu ;-) Poza tym natalia servant słusznie wskazuje na brak konsekwencji.
No ale sprawa jest do uratowania, tak więc - powodzenia :)
Opublikowano

DLA DZIECI??!!

Cylinder jest tu symbolem fallicznym, żółć butów też może budzić skojarzenia. Aby być wpatrzonym w górę, mężczyzna musiał być na dole, a wiersze pisał powietrzem wydobywającym się z ust. Nie jego ust.
W drugiej strofie pojawiają się dwa palce i wiatr. W kontekście tego, co napisałem wyżej, tu kończy się interpretowanie.

Peace.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



głodnemu zawsze chleb na myśli hehehe
Znaczy się, że kojarzysz ten cylinder z "Alicją w krainie czarów", czy jak? To trochę jak spiskowa teoria dziejów ;-)
Opublikowano

Oto moja propozycja ;)

spotkałam dziś mężczyznę
w cylindrze i żółtych butach
wpatrzony w górę niecodziennie pisał
na dwa palce nawijał warkocz prześmieszny
spleciony wiatru wstążką
wstydziłam się patrzeć

później opowiedział mi
zapachem startych liści
dał się ponieść
wierszem

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


niby są niekonsekwencje, chociaż bo ja wiem. Wyobraźnia jednak nie warunkuje rzeczywistości :) Lekko i z przymrużeniem oka, dobra robota moim zdaniem. Fajna klamra w ostatniej strofie.
Pozdrawiam
Adam
Opublikowano

Widoczna pneumatoza... ten balon trzeba koniecznie przekłuć. Chaos i studnia znaczeń.
Prestidigitator, żółte buty? Wątek erotyczny o zaplataniu warkoczyka chyba... z pasa startowego - nie do końca jasny. Niby miało być erotycznie a wyszło chaotycznie. Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zabawy intymne - zgodnie z zapowiedzią, wierszyk jest lekki, dowcipny, zakręcony i - tu się zgadzam z Żubrem - pikantny... ; )
Po " zdyscyplinowaniu " trzeciej zwrotki ( gubi się tam nieco klimat i rytm ) - będzie dobrze.
: )

Opublikowano

Bardzo mi się podoba. "Pisanie wierszy powietrzem" i "mówienie startymi liśćmi" bardzo do mnie przemawia i wywołuje raczej smutny, melancholijny nastrój, ale przy tym poetycki, liryczny - lubię takie nastroje, one są dla mnie naturalne.
Cylinder i żółte buty kojarzą mi się z elegancją przedwojenną, taką inteligencką, z elitą kulturalną. Człowiek w cylindrze to był wtedy ktoś.
Tutaj jest to - w moim odbiorze - istota poezji, jej "duch" - tej niematerialnej, niezapisanej, tej poezji, którą się czuje w sobie i w otaczającym świecie, i ponad materialnym światem. Taka poezja jest "elitą" ludzkich uczuć, myśli, odkryć, refleksji - prawdziwa poezja unosi nas najwyżej, na szczyty naszych możliwości.
I jest jak najbardziej intymna, nie da się jej przekazać w całości materialnemu światu, można ją tylko zasygnalizować słowami czy inną sztuką.
Nie widzę też tutaj żadnej niekonsekwencji, gdyż "wpatrzenie" w niebo i "dwa palce" mają tu znaczenie symboliczne, podobnie jak cała postać pana w cylindrze - nie jest to postać materialna. To tak samo, jak anioł, który przecież nie jest materialny, a przedstawia się go ze skrzydłami i innymi częściami ciała. :-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...