Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mr._Żubr

Użytkownicy
  • Postów

    2 177
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Mr._Żubr

  1. Ta "pochłaniająca noc" trochę gryzie w oko. Elo.
  2. Mr._Żubr

    ***

    Najpierw myślałem, że turbo patos, ale potem dotarło do mnie, że chyba zamierzony. Nawet spoko. Nie wiem tylko, czy broniłby się wyrwany z aktualnego kontekstu, ale może to nawet nie jest wada, nie wiem. Pozdro.
  3. Mr._Żubr

    Upadły Anioł

    To samo, co powyżej. Bardzo na nie.
  4. Mr._Żubr

    Katedra

    Aż się chce znowu zapuścić długie włosy, założyć glany i... No nie, straszna Częstochowa, pozdrawiam.
  5. Mr._Żubr

    Głód

    upiorny upiorny upiorny upiorny im dłużej powtarzam tym mniej treści więcej formy upiorny upiorny upiorny upiorny upiorny poranek *** wracam do siebie marząc o śmierci matki i o śmierci kota utracie powodów i żeby wreszcie wyjść proszę pani mogę wyjść do toalety jesteś prawie dorosły kontroluj potrzeby mogę wyjść bądź dorosły
  6. Mr._Żubr

    Copywriting

    klei się do mnie dym jak logo stonesów do pary staruszków i mówi rób tak żeby spojrzeć sobie w twarz a kiedy to robisz patrz mi w oczy zapomnienie jest zbyt proste jak pisanie wierszy w pościeli modlitwa z jedynek i zer dosiądź jelenia na rykowisku chciej umrzeć i pozostać jedynie w wierszach pisanych w pościeli nie móc się z nich wydostać
  7. Mr._Żubr

    zapytanie

    Super, jeśli ktoś ze wzruszeniem wspomina szkolne akademie. Ja nie. Pozdro.
  8. Już po tytule czułem, że będzie grubo, ale nie że aż tak.
  9. Takich komentarzy nam potrzeba, dzięki. Fakt, rozmnażanie rzecz ludzka. I dlatego jestem przeciw. To nie Koło Fortuny, żeby szukać podpowiedzi. Dzięki za pozytywny odzew, elo. To chcę słyszeć, dzięki.
  10. kiedyś to było można się skupić dziś raczej sprzedać się jesteśmy tacy trzydziestoletni i tacy brzydcy hej też masz wrażenie że ci po drugiej stronie złącza nie mogą przestać się rozmnażać i chcieć pozostawać cali i zdrowi i w miarę ładni i żeby było na wakacje za granicą i sprzęt rtv i agd i żeby było komu i czemu robić zdjęcia które my scrollujemy każdy sobie przechodzimy do sekcji komentarzy zamiast szeptać niżej ?
  11. Mr._Żubr

    Tak było

    No dziena. Pewnie tak. No raczej. Zetknęłaś się już z czasownikiem "srać"? No to nieźle. Dzięki. Nie znoszę poezji w takim, wiesz 'pompatycznym' czy jakimś tam jeszcze - choćby stylistycznym odczuciu. Za porównanie do JotPe się chyba nigdy nie pogniewam. Dzięki za wyczerpujący, sensowny komentarz, elo.
  12. Mr._Żubr

    Tak było

    pamiętam dzień w którym chłopaki zaczęli licytować się na przekątne telewizorów a niby moje pokolenie ma w dupie telewizję no bo internet zrobiło się doprawdy niezręcznie więc zapomnieliśmy wzajemnie swoje imiona i zostało nam tylko wspominanie zrobiło się niezręcznie jeszcze bardziej jak kiedy idziesz na chodniku obok obcej osoby i nagle przypadkiem przez chwilę idziecie tym samym tempem tak jakby razem nigdzie na pradze nie było palenia pochowałem głowę i chociaż to było odrobinę zabawne bo na pogrzebie nuciłem piosenkę panie david lynch nakręć pan o mnie film a ja wtedy głównie grałem w football managera całe dnie w samych gaciach no co to byłby za zjebany film o opadaniu z zaradności już lepiej zekranizować miejską legendę dresiarską o skrzacie co sra pieniędzmi i to za nim ganiają główni bohaterowie
  13. Mr._Żubr

    ***

    zaprawdę powiadam wamlogin mój jest łazarzdługi czas ładowania nawet nie przeszkadzaczterdzieści dni i czterdzieści nocyżyję na odpierdolzapomniałem już na co czekamwgapiając się w loadingto ostatnie żywe słowo które stało się ciałemostatnie jakie miałem w dziurawej pamięciramty ostatni jotpeg jaki sobie zapisałemłazarzu wyjdź na zewnątrzco tam będziesz siedział samłazarzu chodź do ludzi[zobacz memy]
  14. zapraszam julięzapraszam natalięzapraszam kubęzapraszam po flat whiteniezbyt często jestem w starbucksieale jeśli już jestemto tylko o moje imię nie pytająserioi ja pytamjak mam martwić się o polskęskoro nie mogę przestać martwić się o siebie
  15. wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekraniei leżę i sam to oglądam jak wyjebałem się na ekranie
  16. postczłowiek mówi o rzeczach nieważnychniezbyt wiele pijew zasadzie nie paliczasem gapi się w oknopatrzy wtedy tak długoaż zapomni co próbuje dostrzec*panie doktorze czuję się bardzo statystycznyjest pan zbyt statyczny*postczłowiek uprawia pozyw najróżniejszych pozycjachto puste skorupykawiarnianego dekadentyzmuktóre nie muszą brzmiećale mają wyglądać
  17. weź ogol mi głowę zobacz co pod spodem czy mlekiem i miodem czy znojem i łojem spływa moja skóra weź skalpuj do myśli dopóki nie przyszli jacyś inni oni z bronią lub bez broni żeby mi cię porwać zapisać na dysku tylko dla wyzysku dając mi po pysku no weź nie mów że się wstydzisz powiedz co tam widzisz co schowane we łbie w kiełbie mam no weeeeeź no bo ja nie widzę no i sam się wstydzę co między zwojami i co między nami weź kurde no
  18. puste mieszkania mówią przykre rzeczy. czasem zaczynają śpiewać i wtedy wtórują im psy (jeśli ktoś posiada). można je zawsze trzasnąć drzwiami jeśli się zgodzą. potem głaszczę tętniaka drapię za uchem i dokarmiam żeby nie był zbyt złośliwy. to tylko twoja nieobecność. trochę się już znamy. kiedy czuję że chodnik jest za blisko wyobrażam sobie że idę do modnego baru że oznaczam się tam na kilku wesołych zdjęciach z jakimś miłym filtrem i proszę o kieliszek dowolnego pana boga. pan bóg zawsze wszystko zmiękcza i wywabia plamy. potem należę już do wszystkich finansowany z przyjemnych głośnych podatków. proszę państwa jestem państwa. rano myślę o prywatyzacji i dotykam się trochę.
  19. Mr._Żubr

    Nojz

    dochodzą do mnie tylko obrzydliwe notyfikacje i smsy od prostytutek wołających z centrum świata czuję tylko tyle na ile sobie pozwolę miało to być wygodne a okazało się hasłem reklamowym sprzedającym mi więcej i więcej ponurych dziwek głuchych telefonów i jeszcze podrabianych kryształów skruszonych jak ja w niedzielę zapijam to wodą i jakoś leci jakość to będzie przed spaniem i po przebudzeniu przypominam sobie że gdzieś tam jesteś niegrzeczna że czekasz bym znów dał ci się okraść znam miejsce gdzie chodzę umierać chcesz je zobaczyć jest brudne i nieistotne
  20. pamiętam jak wieczorami dokarmialiśmy bezdomne pająki tylko wspomnienie mnie powstrzymuje przed szczelnym zamknięciem każdego z okien na gwóźdź pamiętam pierwsze papierosy z rudym i falowanie trawy kiedy nas nakryli nadgorliwym prześcieradłem na krzyż teraz stoję na chodniku ludzie pojadą metrem po bułki konserwator zabytków zamiata rdzę tutaj pół miasta przecina się z połową miasta tutaj się umiera lub kręci filmiki stoję bo wiem że i tak już nie dogonię życia które uciekło między ustami a brzegiem wisły WWA, 28 IV 2017
  21. niepokój rodzi rap niepokój rodzi wiersze rodzi nawet niezłe kino mamy jasno określone plany zwłaszcza plan b mamy linie oczywiste podziały na dobrych i złych zależnie od planu mamy z góry określone drogi z lasu prosto w szklane domy prekariusze wyklęci biegną z płaczem do mamy
  22. Przed każdym wyjściem na scenę jest tak samo. Zupełnie tak samo. Cisza i pustka w głowie, odcięcie od wszystkiego. Tak już mam; tak jest i teraz. Siedzimy w garderobie. Ktoś opowiada dowcip. Ktoś się śmieje. Mike, najmłodszy z nas - perkusista - jak zwykle rytmicznie uderza otwartymi dłońmi w uda, gapiąc się przy tym na buty. Wygląda, jakby się strasznie denerwował, ale to tylko pozory. Każdy nasz występ jest taki sam. To wszystko, co rejestruję, bo staram się widzieć i słyszeć jak najmniej przed każdym koncertem. Zamykam oczy i myślę o czwartym utworze na trackliście. Szybko je otwieram, bo do pomieszczenia wpada Chris, manager. Gość jest zbyt żywiołowy, żeby mnie nie irytować. Biega po całej naszej garderobie jak wariat, krawat lata mu na lewo i prawo. - Trzeźwi? - pyta ciągle - Czy jesteście trzeźwi? Za każdym razem pyta nas o to samo, jakbyśmy byli dziećmi i nie pamiętali o zapisach w kontraktach. Żadnego alkoholu, czy koksu w dniu koncertu, aż do ostatecznego zejścia ze sceny. Ani jeden z nas nigdy nie nawalił, a jebany Chris wiecznie się upewnia, czy i tym razem nie daliśmy dupy. "Trzeźwi", odpowiadam mimochodem, na co ten pajac stwierdza, że super, że świetnie i żebyśmy się przebierali, po czym do garderoby wbija się jakiś grubasek z kartonem, który zostawia na środku i bez słowa wychodzi. - Co to jest? - pyta Johny, najstarszy w ekipie - jej członek niemal od początku. - Koszulki. Koszulki piłkarskiej reprezentacji Polski. Załatwiłem przed chwilą odpowiada Chris z uśmiechem pełnym dumy. Johny milczy w niedowierzaniu, patrzy to na Chrisa, to na karton zalegający na środku pomieszczenia, a jedyne, co wreszcie z siebie wykrztusza to wycedzone przez zęby: - Jak to, kurwa? W odpowiedzi nasz manager stawia jedną nogę na kartonie, przyjmując pozę konkwistadora i mówi: - Jesteśmy w Polsce, Johny. Wiesz jacy są Polacy? Smutni. A wiesz dlaczego są smutni? Bo mieli komunizm, potem mieli papieża, a teraz nie mają już żadnego powodu, aby czuć się ważni. Wiedzą, że wszyscy mają ich w dupie. Dlatego każdy przejaw sympatii na scenie robi robotę. Jak był tu Bono, to owinął się flagą, turlał się w niej po scenie, a widownia pokochała go jeszcze bardziej. A wiesz, co Bono wie o Polsce? Gówno. Plus to, że Polacy są smutni i powinien owinąć się flagą, żeby go lubili. No, to przebierać mi się szybko. Ludzie was pokochają! Dopalam papierosa przed samym wyjściem na scenę. Stoimy, cała piątka, jak piłkarze przed wybiegnięciem na murawę w tych kretyńskich, sportowych t-shirtach. Jak dla mnie teoria Chrisa wydaje się mocno naciągana, ale tak naprawdę - przy całym idiotyzmie zakładania ich - jest mi cholernie wszystko jedno. Wyjdźmy na scenę, zróbmy swoje, jedźmy dalej. Kończąc papierosa, zamykam oczy i myślę o czwartym numerze na trackliście. Wyłączam się na chwilę. Jedyne co słyszę, to dłonie Mike
  23. Kojarzysz może, umiłowany mój Czytaczu stan upojenia alkoholowego? Zakładam, że jeśli masz lat ponad osiemnaście, to kojarzysz. A jeśli tak, to możesz też kojarzyć ten sam niby stan, ale już pośród tłumu ludzi również pod wpływem. Przy głośnej muzyce. Na parkiecie. Oj, dobrze wiesz, jak to jest, drogi Czytaczu. Ach, jak idiotycznie wtedy wyglądasz! Nie wiedziałeś? Na pewno przynajmniej się domyślałeś. Podobnie było z Ambrożym. Pewnie gdzieś tam w głębi siebie wiedział, tylko aktualnie nie zdawał sobie z tego sprawy, albo pozbył się tego po prostu ze swojej głowy. Ruchy frykcyjne, jakich dopuszczał się w tańcu, wyglądały z boku iście komicznie. Te wyzywające spojrzenia spod zlanej potem, rzadkiej grzywki; te drobne kroczki, obroty, kołysanie biodrami - Ambroży całym swym jestestwem był właśnie jednym wielkim phallusem o imieniu Ambroży - wyglądały dla postronnego obserwatora, niczym program telewizyjny z głosem Krystyny Czubówny puszczony na przyspieszeniu. To znaczy, o ile obserwator trafił się akurat trzeźwy i w miarę nieruchomy, bo tylko taki mógłby zwrócić na Ambrożego uwagę w stadzie ludzi, którzy zachowywali się dosyć podobnie. Nawet jeśli bowiem nie zajmowali się symulowaniem tarła na parkiecie, to dokonywali przemiany w wielkie, ociekające hormonami narządy płciowe bardziej pokątnie i dyskretnie – czy to w zakamarkach jednej z sal tanecznych, czy w jako takim zaciszu własnych stolików. Partnerka Ambrożego wcale nie sprawiała wrażenia, jakby głupi wygląd i zachowanie mężczyzny stanowiły dla niej jakikolwiek problem. Raz, że sama nie była w o wiele lepszym stanie. Dość mocno wstawiona, spocona i ruchawa. Wykonująca w tańcu ponętne w jej (i Ambrożego) mniemaniu ruchy, miotająca kokieteryjne spojrzenia w jego (i nie tylko) stronę spod swoich długich rzęs. Ach, wspaniały to wynalazek - alkohol. Dzięki swoim walorom socjalnym jedyny powszechnie akceptowany narkotyk. No, a dwa, że skoro już nowo poznany Ambroży wydał tej nocy tyle pieniędzy na jej drinki, to niech coś już z tego ma, niech sobie chociaż popatrzy, niech poruszają się w jednym rytmie, choć przez kilka utworów. Patrzył na nią spod byka. Jego biodra kołysały się miarowo, a ręce machały się gdzieś na ich wysokości. Zbliżał się do niej, po drodze wdeptując robaczka, a to jedną, a to drugą stopą, mają w głowie tańczącego Vincenta Vegę z "Pulp Fiction". Rzucał swoim tańcem wyzwanie, choć przecież żadnego wyzwania dla niej nie stanowił, a i ona dla niego jakby coraz mniejsze. Był już tak blisko, że ich spocone czoła prawie się stykały. I byłyby się zetknęły, a skład chemiczny obu potów uległ byłby zmieszaniu, ale Klara nagle odepchnęła od siebie naszego małego Travoltę z prawie tajemniczym uśmieszkiem i umknęła od niego jednym susem. Odwróciła się i ponętnie kręciła pupą, wiedząc, że jego chutliwy wzrok na stałe niemal przykleił się do ruszających się pośladków; wiedząc również, że dziś to ona jest tu gwiazdą i że wszyscy mężczyźni patrzą już niemal wyłącznie na nią, nie mogąc skupić wzroku na swoich partnerkach. I że te z kolei również się na nią gapią, z tym, że z olbrzymią zazdrością i zawiścią. Była pewna, że przepełnione tymi uczuciami flądry w ogóle zdawały sobie sprawę, gdzie jest ich miejsce oraz że w myślach nazywają ją: żmiją, ladacznicą, sekutnicą, jawnogrzesznicą, kurtyzaną i wszetecznicą. Świadomość ta sprawiała jej olbrzymią radość i dawała niemałe poczucie satysfakcji. Jeśliś, Czytaczu, w miarę inteligentny (w co wierzę), domyślasz się na pewno, że rację miała tu Klara jedynie w stosunku do postawy jej współtancerza. Cała reszta tak naprawdę miała ją głęboko w dupie; zbyt zajęci byli sobą i swoim własnym tarłem. Ba, jest nawet wysoce prawdopodobne, że parkiet, jak i cały klub, w którym miała miejsce omawiana sytuacja roił się od podobnych Klarze, domniemanych gwiazd, gwiazdek i gwiazdeczek. Przemknęła jej nawet przez głowę jakiś czas temu myśl, że może wypiła tego wieczoru już za dużo i że może czas już uciec Ambrożemu, zostawić go tu, w klubie na pastwę jego własnego upojenia, zamówić sobie taksówkę i skończyć bezpiecznie we własnym domu i własnym łóżku. Myśl owa wkrótce przerodziła się w myśl mniej radykalną, aby zrobić sobie krótką przerwę w przyjmowaniu napojów alkoholowych. Ta myśl z kolei przepadła gdzieś w odmętach klarowego zapomnienia dokładanie w chwili, gdy Ambroży zaproponował jej krótki odpoczynek w okolicach baru.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...