Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jednak nie taki jak Twoje, które po prostu kocham. Dziękuję i pozdrawiam.


Też jestem od dawna fanką poezji Ali.

Ty piszesz inaczej, ale równie pięknie - tym wierszem zauroczyłeś mnie zupełnie i zyskałeś wierną czyteniczkę.
I to jest właśnie takie fajne w poezji: równoczesność, czy raczej takasamość inaczej postrzeganego piękna.
Dziękuję i pozdrawiam.
  • Odpowiedzi 60
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

miłość większą do ciebie niż prawdziwa miłość.---->zmieniłabym kolejność: młość prawdziwa
lepiej wtedy moim zdaniem trzyma rytm :)

Po drodze nad morze podjeżdżałam nieraz
na małą stacyjkę - zjeść coś, zatankować -----> to tankowanie to zupełnie ni w 5 ni w 10 tu:)
psuje strasznie, jak dla mnie

tekturowy sierżant wolno ściągał spodnie ------>zbyt wulgarne chyba :P a może to tylko moje odczucie, inna tonacja zupełnie, chyba zbyt nachalne, ale ja się nie znam ;) ot tylko takie moje małe spostrzeżenie

poza tym bardzo dobrze się czyta, choć momentami właśnie mam wrażenie, że traci płynność obrazu i rytm właśnie przez te "kawałki z innej bajki" jak dla mnie :)

pozdrawiam cieplutko
Marta

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie nabijam się, gdzieżbym śmiała, podziwiam Cię.
Poprawne pod względem technicznym, to jeszcze nie wszystko. Zgadzają się stopy akcentowe, sylaby, są ładne rymy. Od strony rzemiosła jest po mistrzowsku, ale nie ma w nim duszy artysty.
Wiersz jest płaski jak ten rosół bez ziarenek smaku z reklamy w tv.
Trzeba jeszcze mieć to coś, co zwie się iskrą Bożą i Ty ją masz,
jestem o tym przekonana.

:)
Opublikowano

-Ech Boski, ale trafiłeś z mitologią...wróciłem właśnie z Bliskiego Wschodu, a tam stałem na progu wielkiej świątyni Artemidy i jestem jeszcze pod wrażeniem wielkości starożytnych.
- tak piękny mit, jak ten o Dafne i Apollinie, mógł powstać tylko w klasycznym świecie.
-wiersza nie omawiam, zrobili to inni. :)

-pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie nabijaj się za mnie. Nie lubię za bardzo swoich wierszy, ciągle bym coś w nich poprawiał i zmieniał. Jak myślisz, po co niby te wszystkie nicki? ;)
Pozdrawiam.
to ile już było tychże nicków? ja znam Mistrza nicki tylko dwa, i wcale się nie nabijam, bo nie mam na to czasu ;)
Opublikowano

wiesz co, takie wiersze to przestępstwo :P
Ciebie to powinni zakmnąć, żebyś...

nie marnował przypadkiem czasu na teleexpress, kawę, wyjście z psem na spacer ;-)
żebyś tylko pisał :) ajć Boskie.

a kiedy już trafisz do szkolych podręczników i będą Cię czytać moje dzieci
(jak już dzieci będę miała ;P) to ja się będę cichutko śmiała pod nosem :)
z radości, oczywista. bo takie wiersze chciałabym sobie widzieć życzyć i życzyć widzieć.
jest super.

pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Sokratex mnie ominął; dzięki za wyjaśnienia.

-Sokratexa nie jestem pewien, ale Niepowtarzalnego na 99,99%, co oznacza, że jestem bardziej na bieżąco z nurtami poetyckimi, jakie reprezentują nicki szanownego autora.

i tak:

Wstrentny był pokrętny
Boski - romantikobosko


Niepowtarzalny



niepowdarzalnie niepoprawny
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




albo niech zacznie gorzej pisać
nad poziomy nie wylatuj, pisz równo jak dla powiatu.
niech gmin radość wreszcie ma: pisanie wierszy - żadną sprawą!
:)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To jest inna bajka :) A właściwie nawiązanie do mitu o Dafne zamienionej w drzewo.
Tankowanie, kelnerka są jak najbardziej realne, tekturowy policjant już nie.
Rozmowy jak z zaciętej płyty też na wpół rzeczywiste.
Chodzi o takie pomieszanie rzeczywistości z fikcją, czasu przeszłego z teraźniejszym.
Utkwienie w jednym miejscu: zakorzenienie.

Dziękuję Ci pięknie za sugestie - to zawsze kiedyś się przydaje - i pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie nabijam się, gdzieżbym śmiała, podziwiam Cię.
Poprawne pod względem technicznym, to jeszcze nie wszystko. Zgadzają się stopy akcentowe, sylaby, są ładne rymy. Od strony rzemiosła jest po mistrzowsku, ale nie ma w nim duszy artysty.
Wiersz jest płaski jak ten rosół bez ziarenek smaku z reklamy w tv.
Trzeba jeszcze mieć to coś, co zwie się iskrą Bożą i Ty ją masz,
jestem o tym przekonana.

:)
Zawstydzasz mnie Alicjo i tyle. I uwierz, że ja to samo myślę o Twoich wierszach.
Takie dwie strony lustra: czy jest się tu, czy tam - chce się wracać.
Jeszcze raz pięknie dziękuję.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie nabijaj się za mnie. Nie lubię za bardzo swoich wierszy, ciągle bym coś w nich poprawiał i zmieniał. Jak myślisz, po co niby te wszystkie nicki? ;)
Pozdrawiam.
to ile już było tychże nicków? ja znam Mistrza nicki tylko dwa, i wcale się nie nabijam, bo nie mam na to czasu ;)
To jakieś plotki. Chodzę tu i tam tylko jako Boskie Kalosze a cienie mnie nie obchodzą ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Chciałabyś, żeby Twoje dzieci mnie przeklinały, bo dostały złą ocenę za nieprzeczytanie "Dafne"? :))
Powiem Ci jedno, póki jeszcze ich nie ma... skoro i tak już posądza się mnie o jakąś nickomanię,
obiecuję, że następny nick będzie o Tobie: "kocham Latawce" :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Sokratex mnie ominął; dzięki za wyjaśnienia.

-Sokratexa nie jestem pewien, ale Niepowtarzalnego na 99,99%, co oznacza, że jestem bardziej na bieżąco z nurtami poetyckimi, jakie reprezentują nicki szanownego autora.

i tak:

Wstrentny był pokrętny
Boski - romantikobosko


Niepowtarzalny



niepowdarzalnie niepoprawny

Hm... coś w tym jest? I gdybym miał wskazać na kogoś, pokazałbym palcem Wstrentnego.
Przynajmniej pisał z jajem ;)
A tak w ogóle kojarzy mi się to z "Polowanie na Czerwony Październik". Teraz, w listopadzie?!
Pozdrawiam serdecznie... równy gość z Ciebie, Almare.
Opublikowano

dobra, to ja na rzecz określenia Mistrz rezygnuję z posądzania o nickomanię. obiecuję z ręką na sercu ;) (pół żartem, pół serio to mówię, ale piszesz Waść dobre, 'podręcznikowe', jak to Angie dobrze wyraziła, wiersze).

pozdrawiam.

Opublikowano

Witaj!
Znam ten wiersz, dostałam go kiedyś od Ciebie w prezencie i mam go w swojej prywatnej kolekcji. Jest piękny, z przyjemnością czytam go po raz nie wiem który.
Najbardziej mnie porusza ten fragment:

Często tam jeździłam. Już czułam, już we śnie
widziałam się bez ciebie, choć ciebie nie było
swój ból przeczuwałam po stokroć boleśniej,
miłość większą do ciebie niż prawdziwa miłość.


Pewnie nie uwierzysz, ale to oddaje moje prawdziwe przeżycie: miałam dawno temu taki sen złożony z samej tylko miłości, sen wypełniony miłością większą niż może być prawdziwa, rzeczywista, ludzka miłość. Nie wiem, do kogo ta miłość była skierowana, ale czułam wyraźnie jego obecność, jego ja przy mnie i ze mną (przy czym nie było w tym żadnych uczuć religijnych).
Różnica między tym snem a snem z Twojego wiersza polega tylko na tym, że wtedy nie czułam bólu samotności (czy też nie uświadamiałam go sobie) i chyba nie przeczuwałam go, mimo że zdawałam sobie sprawę z tego, że taka miłość w materialnym świecie nie jest możliwa.
A może ja już pisałam Ci o tym wszystkim? Nie pamiętam.
Pozdrawiam serdecznie.
Jo.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Klip Świetny!!!  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • Powitajmy naszego gościa gromkimi brawami! Jest inny. Może zbyt inny. Odróżniający się zbytnio od swoich sióstr i braci. Od wszystkiego, co wokół się śmieje i drwi, i kąsa...   Panie i panowie! Przed państwem: 3I/Atlas! Kometa wielka jak wyspa Manhattan. Jak rąbnie, będzie po nas. Zostanie co najwyżej trochę kurzu.   Kurtyna!   Ustają szurania krzeseł, pokasływania, chrząknięcia w kłębach papierosowego dymu, w odorze alkoholu, rozpuszczalników...   W zdumionych szeptach rozsuwają się zatłuszczone poły szarej marynarki… Ekshibicjonista! - krzyczą ochrypłe głosy.   Po chwili wahania…   Po chwilowym, jakby potknięciu… Nie! To tylko iluzja. To tylko taki efekt, który aż nadto zdaje się złudny.   Klaun to jakiś? Pokraka? Wymachuje laską w bufiastych spodniach i przydużych butach.   Nie. Zaraz! To nie tak! Zaciskam powieki. Otwieram...   I już wkracza na scenę tryumfalnie, cała w pozłocie, jakby w aureoli świętego widziadła. W mieniącej się zielenią, purpurą, czerwienią osadzonej mocno na skroniach koronie. Roztrząsa swój warkocz, rozpościera. W jakiejś optycznej aberracji, imaginacji, eskalacji…   Powiedz, czemu ma służyć ta manifestacja, ten świetlisty kamuflaż, niemalże boski? Nasłuchuję odpowiedzi, lecz tylko cisza i szum narasta w uszach. Szmer promieniowania.   Jarzy się kosmiczna pustka zamknięta w krysztale. W tej absolutnej otchłani mrozu. W tej straszliwej samotni przemijania.   Materializują się dziwne omamy poprzez wizualizację, która przybliża do celu. Co się ma takiego wydarzyć? Coś przepięknego albo innego. Albo jeszcze innego…   Mario, Maryjo, jakaż ty piękna! I tu jest haczyk. Albowiem jesteś zbyt pociągająca jak na tę świętość zstępującą z niebiesiech.   To niemożliwe!   Mój ojciec wołał cię w trakcie alkoholowej maligny. Wołał: „Mario, Mario!”, tak właśnie wołał, leżąc pijany, zapluty, zmoczony skwaśniałym moczem, zanim skonał w błysku nuklearnego oświecenia. Na szarym stepie, deszczowym, gdzieś na stepie nieskończonego czasu.   W domu drewnianym. Samotnym. Jedynym…   Nie ma już i domu, i cienia, który pozostał po ojcu. Wyparował jak tylko może wyparować ostatnie tchnienie.   A teraz zbliża się mozolnie w jaskrawym świetle, kołysząc biodrami. Maria. Ta Maria jego jedyna... I w tym świetle nad głową skojarzonym z kołem, ze skrzydłem, narzędziem, wiórem, bądź iskrą. Bądź odpryskiem jakiejś odległej gwiazdy. Bądź gwiazdy...   Dlaczego to takie wszystko pogmatwane? Korektura zdarzeń widziana przez ojca. Tuż przed zamknięciem na zawsze zamglonych oczu.   A może to właśnie forma ataku obcego umysłu, jakieś oddziaływania nieznane?   Ach, gość nasz promieniuje tajemniczym blaskiem i coraz bardziej lśniącym. Płynie. Nadlatuje. Jest już blisko…   (Szanowni Państwo, prosimy o oklaski!)   A on, a ono, a ona… -- roztrąca atomy wszechświata swoim niebiańskim pługiem. I odkłada na boki, jakby lemieszem.   Przestrzeń będzie żyzna.   Wyrosną w niej całe roje, gęstwiny… Zakorzenią się kłębowiska splątań dziwnych i nieokiełznanych rodników zgrzybiałej pleśni, szemrzących od nieskończonego wzrostu.   Pojawi się czerń. I czerń za nią kolejna. I znowu…   O, już widać ogrom przestrzeni pozostawionej w tyle. A w niej pajęczyna. Utkana. Połyskliwa i drżąca… Sperlona gwiazdami jak kroplami rosy.   Ale to nie koniec. To dopiero początek przedstawienia!   Lecz tutaj gwiazda jest o dziwo czarna. Obraca się i wpatruje swoim hipnotycznym, jednym okiem. Na kogo? Na co? Na mnie. Bo na mnie tylko jedynie. I ta gwiazda, ta grawitacyjna czeluść nieskończenia jak czarna dziura...   Chodź tu do mnie, moja ty tajemnico! Chodź… Prosto w moje w ramiona.   Dotknij mnie i olśnij w swojej potędze wniebowzięcia! Albowiem doznałem wniebowstąpienia. Raz jeszcze wznoszę się wysoko. I raz jeszcze przenikam ściany.   Ściana lśni w promieniach słońca. Na razie nie widzę szczegółów i muskam palcami wyżłobienia karafki. Patrzę przez płyn przezroczysty. Patrzę pod światło. I słyszę tak jakby wołanie z daleka. Na jawie to wszystko? We śnie? Wszystko się kołysze…   Lecz cóż to za statek, co rdza go zżera? Cóż to za wrakowisko? Cóż za wielkie zwątpienie?! To jest przejmująco kruche i wątłe. Przesypuje się przez palce proch brunatny.   A tam widzę. A tam wysoko. Przybywa z oddali zbyt wielkiej, by moc to pojąć rozumem.   I jednocześnie mam to w dłoniach i ściskam. Jądro wyłuszczone. Jądro moje jedyne, spalone i sine… tego ciała jedynego, wniebowziętego. Jądro niklowo-węglowe, żelazne...   Jest to tutaj i jednocześnie tego nie ma. Jądro masywne jarzy się w popiele...   Zbyt dużo tego wszystkiego. Za dużo naraz jeden. Nie wiem. Nic nie wiem. Odchyleń w pionie odczuwam zbyt wiele.   Za dużo. Więcej już nie mogę. Butelka ląduje w kącie pokoju z trzaskiem i brzękiem. Z rozprysłymi kroplami wokół cienistych twarzy, wokół wystających zewsząd dłoni, rozczapierzonych palców.   Kołysze się wszystko. Kołysze. Jak na okręcie w czasie sztormu. Szklanki, talerze sypią się ze stołu. Spadają na podłogę z hałasem ostrym jak igła.   Lecz może to moje tylko drżą źrenice? Może to od tego? Ale światło jest majestatyczne i piękne. I równe. I proste. I pędzące na wprost. Na zderzenie ze mną…   A jeśli mnie dotknie – zniknę.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-09-21)      
    • Ty tutaj jesteś aż człowiekiem masz wolny wybór oraz wolę nie pozwól na to by być echem myśl samodzielnie - to Twój oręż :))
    • @Bożena De-Tre Wzajemnie, dobrego tygodnia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...