Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Boskie Kalosze

Użytkownicy
  • Postów

    3 551
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Boskie Kalosze

  1. śmierć żony krótsza sukienka sąsiadki --- www.youtube.com/watch?v=qhnVY2nA89Y
  2. To, że ciało zmarłego traci na wadze, to już staruszek z siwą brodą... Jednak, czy ktokolwiek spróbował, choćby sprawdzić, jak sprawa przedstawia się w Naturze? Przecież wiadomo, że doświadczenia laboratoryjne nie zawsze potwierdzają się w warunkach naturalnych, toteż naszym marzeniem było udowodnić, że również i w tym wypadku ciało zmarłego straci na wadze. Wwietrzył akurat w naszą stronę listopad jeden z tych dni, kiedy Rzeka Moyola gęstnieje mieszana porywistą chochlą, z pochylonych na brzegach klonów niczym krople krwi skapują liście, a świat zbielałymi wargami wyszeptuje z dużej litery imiona wrzosowisk i mokradeł. I jeśli kiedykolwiek zaistniał, powiedzmy, taki pies Baskerwilów, to na pewno nie ,,gdzie" tylko właśnie "taką porą", gdy zadzwonił do mnie skacowany Mondi z lakoniczną informacją: - Jestem pewien, że dziś w nocy umrę... Natychmiast zerwałem się z fotela, ściągnąłem ze strychu przygotowywany z dużym nakładem wyrzeczeń ,,Zestaw Podróżny Mondiego" i wybiegłem z domu. Mondi czekał, jak to było wiele razy omawiane, na przystanku autobusowym pomiędzy diecezją Derry a diecezją (właściwie to archidiecezją) Armagh. Oczy miał podkrążone siną od niewyspania obwódką i raz po raz puszczał głośno gazy, co nie wróżyło dobrze precyzji naszego eksperymentu. Na szczęście, w przystankowej wiacie pod ławką znaleźliśmy korek od szampana i z wielkim trudem, ale jednak udało nam się uszczelnić Mondiego dosłownie na chwilę przed Godziną Zero, czyli, wyrażając się namacalnie - tuż przed 19.20 o której to godzinie w kierunku miasta Drogheda położonego na skraju hrabstwa Meath odjeżdżał ostatni autobus zbierający klientów pobielonego od brzóz po strzechę malowniczego "Przydrożnego Zajazdu". W skład ,,Zestawu Podróżnego Mondiego" wchodził złoty Rolex ściągnięty którejś wiosennej nocy z ręki maklera giełdowego zapatrzonego w uda uchodzące (uff...) w ostatniej chwili do czerwonego morza skąpej kiecki rudej dziewczyny na ławce Trzy promile jaśminu szumiały mi w głowie, kot ogonem przecierał ślepia zadziwione, gdy z księżycem - nawzajem przeszkadzając sobie, jak złodzieje przez okno właziliśmy do niej. W końcu, z trudem weszliśmy: ja, w wiadomym celu, on, jak zwykle ciekawy był wszystko zobaczyć... A ty... won do swych k...ociąt, rudy przyjacielu - nie będziemy ci tego dwa razy tłumaczyć! Dosyć głośno z kocurem trwała awantura - w końcu światło znienacka zaświeciła miła i wybuchła następna, jeszcze gorsza bura - tej nocy pokojami się z matką zmieniła! Ta mi z głowy jaśminy strzepała szlafrokiem, a księżyc... zwiał za chmurę z podpuchniętym okiem! i dwa wielkie platynowe pierścienie - jeden z ogromnym rubinem, prawie Rubinsteinem i drugi, mniejszy bo codzienny, czy raczej conocny - z księżycowym kamieniem. Do tego dołączony był gruby jak wąż eskulapa srebrny łańcuch naszyjny naszego dobrodzieja proboszcza, co niedziela wmodlonego w któryś z Psalmów, niczym modliszka w przedłużającego o tydzień jej życie owada. Na wszelki wypadek, łącząc wiarę ze świeckością - w reklamówce supermarketu "Auchan" położonego pomiędzy obszarem Tamniarn i obszarem Anahorish, a zarazem pomiędzy parafią Bellaghy i parafią Newbridge, czyli między wspomnianą wcześniej diecezją Derry a archidiecezją Armagh, znajdowały się dwa pozłacane mszalne kielichy wyniesione po cichu przez Ernesta, kuzyna Mondiego z zakrystii którejś z parafii, gdzie ów młody, ale jakże zaradny już człowiek był przez chwilę zastępcą organisty. ,,Zestaw Podróżny Mondiego" ważył dokładnie 2 kg i 25 deko, zaś sam Mondi jakieś 73 kilogramy i 25 deko - oczywiście po odliczeniu około 3 deka na utratę masy zaistniałą tuż przed uszczelnieniem. Pożegnałem się z przyjacielem szybko, tak przynajmniej wydaje mi się dziś, po latach, kiedy to oglądając się wstecz człowiek opiera się na tej samej regule czasu co Wyższa Zasada Małoważności, gdy na przykład liczenie zebranych od weselników prezentów przyćmiewa doniosłość poślubnej nocy, lecz po latach pamięta się już tylko o niej. - Nie lubię pożegnań - odchrząknął Mondi oschle i słaniając się na nogach wsiadł do autobusu. Czując nagłe drapanie w gardle (dziś podejrzewam, że to robota tego wściekłego psa Baskerwilów z niedorzecznych łąk i bagien powieści Canon Doyle) powracałem do domu wiedząc, że nie zatańczymy już nigdy z Mondim kazaczoka w ,,Gospodzie Czterech Wiatrów", nie wylejemy ani kufla piwa więcej za kołnierz przygłupowi z Tamniarn zataczając się ze śmiechu, kiedy ów zacznie obracać się jak fryga zlizując pianę rozdwojonym niczym jaźń językiem... Postscriptum Kiedy wezwano mnie następnego dnia do prosektorium abym rozpoznał ciało przyjaciela, byłem pewien, że jego masa będzie pomniejszona równo o ciężar ,,Zestawu Podróżnego Mondiego". Dlaczego? - jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby komuś nic nie zginęło podczas podróży autobusem pomiędzy diecezją Derry i diecezją (a właściwie archidiecezją) Armagh! Jakież było moje zdumienie, kiedy odkryłem na miejscu, że brakuje również... samego Mondiego! Na stole w prosektorium leżał zupełnie nieznany mi człowiek, gruby i porośnięty brodą jak lasy Sherwood lasami w czasach Robin Hooda. Ktoś później opowiadał, że widział Mondiego w Londynie, inny znów, jakoby ten kupił właśnie Towarzystwo Ubezpieczeniowe ,,Pink Floyda" i opływa w luksusy i sławę, jak niegdyś Horn w dobre mniemanie o sobie po opłynięciu ,,Przylądka Horna", ale ja śmiałem się na to i pokazując kartki pamiętnika przekonywałem: - Mondi? Spójrzcie no tylko: Mondi umarł dawno temu, a stracił przy tym na wadze... ile się tylko dało!
  3. Z miłości pozostała tylko villanella. Ad hoc, źle napisana, raczej niezbyt mądrze, a może zrozumiałem sens jej właśnie teraz? W drzwiach jesień wieczornica, a ta sobie śpiewa! Co śpiewa? -"Moduł życia zmienia nas na koniec i z czasem najważniejsza będzie villanella..." Tak często rozmyślałem kiedyś: "Niepotrzebna jest miłość! Zakochany, co noc w myślach błądzę - człek młody, głupi, lepiej przecież pożyć teraz, na starość wszystko spisać. Winem zalać trzewia, w kieszenie pougniatać wiersze, miłość, żądze: niech czeka lepszej chwili Ty i Villanella..." O, gdybym chociaż przeczuł taki czas, gdy wskrzeszam tamtego siebie - jesień villanellą sądzę bo w pieniądz obróciłem wszystko! Złudne teraz, choć drzwi mgłą rozpościerza - komu dziś dróg trzeba? Gdy wszystko osiągnąwszy mogłem wyporządnieć, powraca niespodzianie tamta villanella... Ach, czemu usłyszałem śpiew jej właśnie teraz? --- www.youtube.com/watch?v=JSAd3NpDi6Q
  4. Lepiej raz a dobrze :) Na dole podaję Przepis Znajdź albo kup powód - obierz go z pieniędzy, dorzuć willę w Stegnach: do końca życia masz zapiekankę z męża.
  5. Czyli rozwód? Ale co... zrobić z dziećmi?! Wiosna idzie, a ja jadę - do zimowej rzekł mąż żony. Zwrócił miotłę Babie Jadze, resztki Jasia i Małgosi. ;)
  6. Fajna stylizacja :) Ona "Żywa Woda", on... "Żywiec" nie będąc zoczył wieczornicę: zginąłem innej, tej zrodziwszy! - kwękł i za żonę jął nieżycie, pomiot z nią lęgnął ladaczniczy on ci tak puchał, gdyś zamierał raz sowią szlarą to pustułką tchnienie wykradłszy tuż spod nieba wprzęgnął kołowrót w końskie ucho
  7. Ja kiedyś pomyślałem sobie, że myśli o... herbacie :) Herbaty! Dwa skrzyżowania stąd, potem na lewo i prosto - zobaczysz miła wariata. Podbiegnij do niego, na szyję mu się rzuć i już nigdy nie wracaj! Wariuj, ach wariuj, wariuj - wariatką bądź jeszcze większą i szepcz mu, na ucho mu szepcz: - Pliisss... nie wytrzymaj ty ze mną! Zima na Mariensztacie, kra płynie Wisłą jak zawsze, a wariat swoją wariatkę po nagich udach głaszcze. A wariat większą wariatkę, wariuje coraz bardziej i nagą jak i sam nagi na płatku śniegu kładzie. Herbaty! - wariatka krzyczy - Herbaty ze śnieżnych liści! ...zanim, mój ty wariacie zmądrzejesz w pierwszej odwilży.
  8. E tam, ono jest tak głupie, że nawet się nie boi! Tylko gryzie, ale nawet już nie wydala. Toteż zatruwa nas tym bardziej, im więcej damy mu powodów do jedzenia ;) Pozdrawiam.
  9. Czy znam Istoty Momentalne? Sam nią jestem. Jestem? Co za optymistyczne słowo! Ale podziękować może jeszcze zdążę... Dzi(wiii...)ęk...uję :)
  10. Oszalałyście jesiennie! Innej przyczyny nie znajduję: zamiast szali założyliście szały :) Dziękuję, Anno. Uff... Tobie też dziękuję za parę siniaków (jeszcze) więcej do kolekcji ;) .
  11. Nie zawstydzaj mnie, Magda! Wiesz, jak bardzo sobie cenię Twoje haiku. Haiku, więc precyzję, ale przede wszystkim piękno wypowiedzi - tego co widzisz dookoła siebie. Każdy strzela słowami, ale... pod tym względem Twoja technologia przerasta zwykłą ziemską. Nie dziw się więc, jeśli teraz napiszę że spadłem z krzesł... Uff... dziękuję serdecznie! Także za parę siniaków do kolekcji :)
  12. Bardzo piękny, spontaniczny, więc prosto z serca komentarz. Nawet nie komentarz, tylko diament. Bardzo Ci dziękuję.
  13. Z takim spowiednikiem warto jeszcze raz zgrzeszyć! Pytanie: przed, czy po spowiedzi? ;) Sumienie? Sumienie jest bezrozumnym zwierzątkiem, które posiada tylko jeden zmysł. Zmysł zgryzu. Musimy dbać, aby nie umarło z głodu. Ale też z przeżarcia. Pozdrawiam, Anno :)
  14. Chcąc nie chcąc wszyscy jesteśmy elfami. Przynajmniej dopóki nasza planeta jest jeszcze zielona. Pozdrawiam :)
  15. Wena, czyli (coś ekstra) na...tchnienie - samo mówi za siebie. Dziękuję pięknie za komentarz wierszem i pozdrawiam :)
  16. Czy to spowiedź? Raczej oddawanie tego, co nigdy nie było nasze. Jedni dziękują wtedy, inni wręcz przeciwnie - wołają o więcej lub złorzeczą na to, co dostali. A tak naprawdę - na to, co z tym zrobili. Pozdrawiam Jacku.
  17. Aż zajrzałem do Słownika PWN i uff... jest uwzględniona taka forma: "Pożyczyć pieniądze pod zastaw czegoś." Tyle, że u mnie zamiast "czegoś" jest życie, pieniądze są wszystkim, co dane nam było przeżyć. Peel zwraca to dziękując, choć często zdarza się taki, który złorzeczy. Dziękuję HAYQ i pozdrawiam :)
  18. Ty też nieźle spowiadasz się przepięknymi haiku :) [quote] Pozostało mi więc powtórzyć pytanie spod utworu "Istoty Momentalne" www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=128763#dol. Zaraz zajrzę... Dziękuję i pozdrawiam.
  19. U Bóstwa - warto zastanowić się nad pochodną ubóstwa. Być może samo w sobie jest rozwiązaniem niedostatku Twoich "nędzników" :) Pozdrawiam.
  20. Fajny ten bujny wąs :) Coś jak na końcu nitki... złota myśl ;) Pozdrawiam.
  21. Hej! Pomysłowe i inspirujące :-). Na razie jej usta są tylko widoczne, ale idąc dalej można to haiku minimalnie zabarwić erotyką: spaghetti - na końcu nitki smak jej ust Przy czym smak jej ust nie jest taki pewny ze względu na właściwości spaghetti. Więc dróg poznaj sto aby dojść do mych ust refren z www.youtube.com/watch?v=x_0QHng02MM Idźmy dalej: co za głód! na końcu spaghetti smak jej ust Tu nie zmieściłam się z sylabami w L2, ale nie o to chodzi, bo jest już dwuznaczny "głód" i zastanawiam się czy nie lepiej wyglądałby na końcu. Nie mogę się skupić ;-) Jakby nie patrząc - napisałeś fajne haiku. :-)) Pozdrawiam :-) Ładne, jednak raczej ogranicza obrazek do smaku ust. U mnie może to być również kobieta, jedząca naprzeciwko kogoś makaron. Ktoś, powiedzmy mężczyzna patrzy na tańczące w rytm słów nitki, kiedy jak to kobieta ;) nawet jedząc spaghetti nie przestaje mówić. Mężczyzna myśli: - Kiedy połknie wszystkie nitki, te zasznurują jej usta i... zaczniemy prawdziwą rozmowę. Miłości :) Pozdrawiam.
  22. Witaj w Krainie Szybkich Opowieści :) Takie jest właśnie Twoje 3-5-3, mimo oszczędności słów, mówiące więcej od niejednego wiersza. Czy malownicze, jak ktoś napisał wcześniej - a raczej, czy tylko malownicze? Owszem, bardzo sugetywny obraz główny, a w nim dwa przeciwstawne rekwizyty: zimny wiatr i puch, czyli chłód i to co kojarzy się z ciepłem. Jednak obraz na tym się nie kończy: niemal widać, jak wraz z krzykiem gęsi wieje zimny wiatr i łatwo wyobrazić sobie odlatujące gęsi, które tylko czekały na pomyślne wiatry, a kiedy te zaczęły wiać, ulatują w tym samym kierunku. Uciekają od coraz zimniejszych bo bliższych północy terenów ku cieplejszym południowym rejonom - gdzieś, gdzie zimny wiatr już nie doleci i będą mogły tam spędzić najbliższych kilka miesięcy. Na tym nie koniec obrazka, teraz następuje przepiękne zakończenie: w porywach zimnego wiatru, za gęsiami odlatuje puch ostu. Jak wspomniałem, puch kojarzy się z ciepłem, a sięgając do okołokolnych rekwizytów, choćby z pierzyną z gęsiego puchu. Kiedy umilknie wreszcie krzyk gesi, na zimę zostanie tylko naga, najeżona kolcami ostrymi jak... mróz - łodyga ostu. Pozdrawiam i przy okazji zapraszam do kontemplacji ;) zbliżonego w wymowie: www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=116040 .
  23. Jeszcze raz bardzo dziękuję. A skoro jeszcze nie śpisz, zapraszam na chwilę melancholii przy Milesie Davisie: www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=128763#dol Dobranoc :)
  24. A wiesz, dałaś mi do myślenia... W Słowniku PWN na powrót, z powrotem traktowane jest jednoznacznie i oznacza w kierunku odwrotnym. Po tym co napisałaś, przyszło mi do głowy, że lepsze byłoby w takim razie napisanie na powrót oddaję Bogu na powrót to wszystko, co pod żywota powierzył mi zastaw. Po pierwsze - ładniej brzmi :) Po drugie - mamy dodatkowe znaczenie i "na powrót" oznacza teraz także coś w rodzaju biletu powrotnego, nie tylko jak poprzednio "kierunek odwrotny". Po trzecie - zyskujemy coś w rodzaju efektu pozbywania się bagażu (doświadczeń) - im więcej peel oddaje siebie, tym staje się lżejszy, a tym samym "bliżej mu" do Boga. Bardzo Ci dziękuję za sugestię :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...