Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Uwagi techniczne:
1. Dwa słowa sa napisane z dużej litery, czy to świadome? Wydaje mi sie, że błąd.
2. Niepotrzebne jest "te" (wszyscy wiemy , że te a nie inne)

Uwagi inne:
1. Podoba mi się lakoniczność tego tekstu.
2. Nie podoba mi sie to, że nie wiem co ma wspólnego to, że ktoś jest piękny z tym, że nie może latać. Moge tylko domniewymywać, ale w tak krótkim wierszu powinnaś mi dac jakąś wskazówkę. Zostawiłaś mnie samego, a ja bardzo chce to wiedzieć!

Popatrz ja Cie tez tak zostawię:

mam gołębie serce
mam skrzydła jastrzębia
umieram w locie

...to wszystko

Papa!



Adam

Opublikowano
CYTAT (Adam Szadkowski @ Jul 10 2003, 03:50 PM)
Uwagi techniczne:
1. Dwa słowa sa napisane z dużej litery, czy to świadome? Wydaje mi sie, że błąd.
2. Niepotrzebne jest "te" (wszyscy wiemy , że te a nie inne)

Uwagi inne:
1. Podoba mi się lakoniczność tego tekstu.
2. Nie podoba mi sie to, że nie wiem co ma wspólnego to, że ktoś jest piękny z tym, że nie może latać. Moge tylko domniewymywać, ale w tak krótkim wierszu powinnaś mi dac jakąś wskazówkę. Zostawiłaś mnie samego, a ja bardzo chce to wiedzieć!

Popatrz ja Cie tez tak zostawię:

mam gołębie serce
mam skrzydła jastrzębia
umieram w locie

...to wszystko

Papa!



Adam

Adamie
to ze ktos jest piekny jest to moje odczucie, moje subiektywne wrazenie. Moze to rowniez oznaczac jego piekno duchowe to, ze jest dla mnie kims wyjatkowym. I on, ten ideal, mimo wszystko nie moze uwolnic sie od codziennych problemow jakie staja najego drodze. I tu sie kryje dramat - dla mnie to Aniol(swiadomie duza litera), a przeciez wiem ze jest jednak zwyklym czlowiekiem.
I dzieki wielkie za komentarz smile.gif
Opublikowano

A ja mam dziwne uczucie niedosytu i wcale lakoniczność w tym przypadku mi nie odpowiada... nie wiem, brakuje mi przysłowiowej kropki na i huh.gif prędzej pasuje mi tu określenie "złota" myśl niż wiersz, ale... niewykluczam możliwości że się po prostu nie znam cool.gif Słonecznie pozdrawiam.

Opublikowano

mam podobne odczucia, z tym że Anioł w stereotypowym obiegu jest po
prostu piękny, nie trzeba o tym wspominać ; przecież każdy kto widział Anioły nie powie o nich: paskudy !!! Powiedz zwyczajnie: jesteś jak Anioł.
W tym momecie przerywam komentarz, bo znowu mnie o coś oskarżą smile.gif
Pozdrawiam.

Opublikowano
CYTAT (e-m-e-m @ Jul 10 2003, 04:28 PM)
mam podobne odczucia, z tym  że Anioł w stereotypowym obiegu jest po
prostu piękny, nie trzeba o tym wspominać;

Jak na mój gust to nie jest tak oczywiste- Lucyfer to też anioł (tylko po przejściach). Swoją drogą wiersz fajny i bardzo zyciowy. Bo tez ilu doskonalych ludzi nigdy nie wybije sie ponad mur zwyklej codziennosci...

Smutne ale prawdziwe

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...