Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano


zmęczony autobus przystaje
z zachwytem oczy otwieram
zanurzam ręce w ziemi znanej
wzruszenie żywym tchnie sercem

klucze w starym zamku
nikt mnie tu nie wita
tylko mole latają
i podłoga zgrzyta

zatopiona w obrazach
już nie istniejących
ożywiam postacie
bliskie kochające

za oknem gołębie
gruchają radośnie
rozkładam kanapę
otulam sie w pościel

ramiona ciepłym ranem
tak młodo rozśpiewane
a na stole stęsknione
świeże kwiaty różane

cudowny zapach szczęścia
a każdy ruch radością
rękoma ujmujesz mą twarz
niebiańsko rozmarzoną

dwa światy wirują
przenikają myśli
oczami się wbijamy
do serc naszych głębi

autobus znów rusza
popatrz w moją stronę
rozrzuć płatki różane
w przestrzeń rozdzieloną
Opublikowano

Pani Mario!
Czasami wspomnienia dopingują nas, czasami ranią. Podobnie miejsca, do których powracamy, mają swoją i naszą historię. A miedzą między nimi są nasze powroty. Tak ten ciekawy wiersz zrozumiałem.
Serdecznie pozdrawiam
Marek Wieczorny

Opublikowano

Utwór czyta się z zapartym tchem ze względu na subtelne metafory i treść splecioną kolejnymi sytuacjami. Z wiersza wynika, że odbyłaś długą, bardzo długą podróż w czasie i przestrzeni do zdarzeń i miejsc bliskich sercu. Odnoszę wrażenie, że było to udane spotkanie z czasem przeszłym i terażniejszością. Nie pozostaje nic innego jak zasypać przestrzeń płatkami różanymi. Pozdrawiam serdecznie. Pozwól wrócić czasami by poczytać o pozytywnym przesłaniu tego wiersza,

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mat: - Iwona, nabiału mam! (ma muła i bananowi tam).
    • @Migrena Ten wiersz jest bardzo poruszający. Czuć w nim, autentyczne spoglądanie śmierci w oczy, ale bez ucieczki w tani patos. Mamy za to mocno brzmiącą fizyczność odchodzenia i to są obrazy, które długo zostają, bo są konkretne, szorstkie, ale dzięki temu prawdziwe.
    • @KOBIETA wspaniale:) ja będę orły robić w powietrzu:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Minoga waleniom, MO i Nel, a wagon im.
    • delikatny chrobotaniec za ścianą zaśnięcia pazury wydziergane z nieznanej przyczyny lęku ranią podświadomość zrywają ostatnią nitkę łączącą z zewnętrzem      pod sklepieniem umysłu gniją kolorowe gwiazdki spadają strzępki zwęglonego lśnienia     inny dźwięk stukających trupiocegieł ze spleśniałym nalotem nieuniknionych zdarzeń tworzy ciemną jamę z rozkładem cieni     nie możesz uciekać strach wycisnął całą tubkę na katafalk z twardych grudek popiołu      leżysz rozkrzyżowany przyklejony dodatkowo przebity szpilką jak martwy motyl z urwanym szybowaniem przeszła miękko przez calutki wczorajszy obiad    *** to wychodzi z otworu szelest i darcie materiału    szmaciana lalka trzyma igłę z nawleczonym oślizgłym jelitem bardzo cienkim różowawym jak krem ciastka tortowego    pocerowany uśmiech ze skrzepłej krwi ukazuje resztki dziąseł    czujesz nurkujące ostrze w galaretce źrenicy jakby chciało zaszyć widzenie wspomagane chichotem ciemnej plamki     gałkę wyjmuje łyżeczką wydzierganą z włóczki utwardzonej krochmalem ze sproszkowanych zadów starych ropuch      ściekają z niej warkoczyki spazmów bólu po dyndającym nerwie wzrokowym      kolejny uśmiech skrzypi trelem białych i czerwonych krwinek z nutką ob uplecioną z wianuszka wiolinowych żył      słyszysz ciche bulgoczące melodie kiszki grają żałobnego marsza w karawanie brzucha a serce pulsuje hymnem ostatniej chwili       to szmacianek koordynator wymierza karę za niewłaściwą ścieżkę snu    owszem podążasz ale nie tak i nie teraz      barwne gałganki są nagle sztywne stężeniem pośmiertnym skalpela     słyszysz trzaski usztywniania w pustej cuchnącej jamie wyrastają ostre zęby zaostrzone ideą drapieżnika      czujesz słodki odór stęchłych zbutwiałych szmat      rozwierają twoją szczękę wpełzają pod kopułę podniebienia dławią oddech przygniatają ciężarem klaustrofobii i duszności    większość szmaciozwłoka wygryza lepki czerwony tunel    znika w czeluściach torsu mlaskając rytmicznie krwawe kawałki we wilgotnych flakach rozedrganych wnętrzności    wywraca żołądek na lewą stronę nabija sobie guza o żebrowany sufit dureń chciał rozprostować gałganki stając nieroztropnie słupka    dodatkowo charczy wierszem niech to szlag durny świat gdyż niewielka kostka z treści utkwiła mu w przełyku    ostatkiem sił grzebie w szmacianym gardle jednocześnie rozszarpując nikłą szansę przebudzenia
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...