Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

****


Rafał_Leniar

Rekomendowane odpowiedzi

Nowa subkultura się tworzy. Po hippisach, punkach, dresiarzach i gotach nadszedł czas na "EMO".

[url]pl.wikipedia.org/wiki/Emo_%28slang%29[/url]

Czyli młodzież tnącą się żyletkami i wiecznie ponurą : /
No, i lubiąca przelewać swoje depresyjne myśli na papier. Często w postaci (grafomańskich) wierszy.

Wiadomo - przeminie, jak każda moda. Tylko ilu z tych młodych ludzi się wcześniej zabije?

Co o tym zjawisku myślicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano masakra. Takich z przekonania emo (o ile istnieją) to jeszcze jestem w stanie tolerować. Ale takich wybrzydzających, którzy się tną dla zabawy - nie.

Cholera nie znoszę tej ery. Z jednej strony dresy i kibole - z drugiej takie samo-okaleczające się emiki. W ogóle to świat podupada na zdrowiu chyba.

Albo to mój (wrodzony) pesymizm.

EDIT: buhhahaha ;D To jest mocne [url]nonsensopedia.wikia.com/wiki/Emo_(ludzie)[/url]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zgadza się. Prawdziwa muzyka emo, to taki underground, że jak dotarłem do kilku nazw zespołów, to żadna nic mi nie mówiła. Natomiast te dzisiejsze emotki słuchają muzy z list przebojów, hehe.

To całe emo jest gównem na pokaz, ha!
www.joemonster.org/art/8531/10-najbardziej-irytujacych-rzeczy-w-Emo

What is emo?
pl.youtube.com/watch?v=-6Dmg_4ZA2Y

P.S. Nie zgodzę się tylko z Rafałem Leniarem. Napisał on Nowa subkultura się tworzy.
Początek tej prawdziwej muzyki emo, to bodajże lata 80. A ta "subkultura", z którą mamy do czynienia dziś, także etap kształtowania ma raczej za sobą. Może nawet już wychodzi z mody?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie znoszę tych /tu padają słowa na 'c' i 'p'/. grupa płaczących nastolatków, którym życie nigdy nie dało po dupie. żałosne. nie znam historii tego ruchu, aczkolwiek wiem, co dzieje się teraz. zespoły typu To*** Ho*** /nie wymienie całej nazwy, bo mi przez gardło nie przejdzie; miałem dzisiaj studniówkę i nie chce wymiotować/ wzbudzają we mnie politowanie, irytację, zażenowanie, a zarazem śmiech.

wiesz Rafale - mnie nie podoba się tylko kilka zjawisk mających miejsce w naszej epoce. uważam, że muzyka poszła mimo wszystko niezwykle do przodu. mam tu na myśli takie gatunki jak black czy death metal. oczywiście to, co przeważnie puszczają w telewizji, sprawia, że człowiekowi opadają po prostu ręce. co do dresiarstwa - cożz zawsze było pełno kundli, które głośno szczekały. wcześniej jednak była bardziej widoczna równowaga pomiędzy trzeźwo myślącymi,
a debilami, troglodytami.

podsumowując - pomimo takich wybryków natury jak dres, skin, e** cieszę się, że żyję właśnie teraz. mam większe możliwości, jak Słowacki czy Chopin na rozwój swoich zainteresowań. dresiarstwo natomiast należy traktować tak, jak na to zasługuje, czyli jak gó***. śmierdzi - omin na 10 metrów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ale to wcale nie jest fajne. Bo zostaną sami raperzy, kibole, niewrażliwcy, którzy są niby "silni". A w dzisiejszych czasach to już po dżungli nie łazimy, na mamuty nie polujemy. Mogłaby ludzkość się stać nieco wrażliwsza. Ale niestety - Coś czuwa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tokio Hotel? :D Widziałem to kiedyś w tv.



Nie sądzisz, że muzyka właśnie nieco się stacza? Schematy (np. w metalu) zostają do bólu powielane. Nie ma nowatorstwa. Tylko kolejna płyta pt. "Angel of Sin" czy coś takiego. Byleby sprzedać produkt. Dobrym przykładem jest zespół "Cradle of Filth" - stoczył się strasznie. Nie słucham ich muzyki, nie przepadam, ale znać - znam.



Ano racja. Możliwości są większe. Może jednak dam się przekonać do tej wygodniejszej wizji teraźniejszości. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


generalnie owszem - ale takie zespoły, jak chociażby polski Behemoth i ich ostatnia płyta The Apostasy pokazują, że cały czas można coś nowego.
w zupełnie inny, nowatorski sposób zagrać swoje utwory. owszem alternatywne zespoły pseudorockowe /jakiś Icubus czy coś w tym rodzaju/, pseudopunkowe /Avril Lavigne/ czy pesudometalowe /Slipknot/, czyli absolutna komercha, którą nadają 24h na dobę w MTV są żałosne, owszem.

powrót do metalu - Dimmu Borgir i ich ostatni album In Sorte Diaboli jako pierwszy w historii /w Norwegii/ zajmuje pierwsze miejsca w rankingach sprzedających się płyt. parę innych zespołów, takich jak na przykład Mayhem czy Carpathian Forest są także w czołówce pod tym względem.
muzyka metalowa idzie cały czas do przodu. być może dlatego, że ta scena nie została dostatecznie skomercjalizowana, nie jest w takim stopniu zależna, jak choćby te zespoły, które wymieniłem, od kontraktów ze swoimi wytwórniami.

młode zespoły grające ciężką muzykę, jak : The Crionics czy Virgin Snatch także radzą sobie doskonale na polskiej scenie. podejrzewam zresztą, że w tym momencie albo już niedługo zaczną poczynać sobie poza granicami ojczyzny.
w świecie muzyki mamy zatem kontrast pomiędzy zespołami, które podpinają się pod różne gatunki muzyczne, a tymi, które dzięki swojemu nowatorstwu podbijają serca fanów muzyki mocnej, silniejszej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z socjologicznego punktu widzenia, każda subkultura przejawia się w pozytywach i niestety częściej w negatywach zachowań społecznych, podjęta wyżej dysputa wysuwa na piedestał subkulturę „emo” – poczytałem wikipediowe skróty myślowe. Wystarczy mi. Mówię dość!

Wychowując się w aglomeracji miejskiej, dokładniej rzecz ujmując w kolokwialnych blokowiskach, spotkałem się z wieloma subkulturami, (zresztą nie ma co ukrywać każdy z nas ma z tym styczność) i tylko przez zaangażowanie w sport nie dałem się wciągnąć w żadną grupę. Bo koledzy z bloku zagorzali punkowcy nie za dobrze na tym teraz wychodzą, jak byłem w wieku 16-17 lat –oni- byli moimi idolami, każdy z nich potrafił przechylić jabcoka i na raz go skonsumować, to było ekstra. Ale teraz z perspektywy czasu patrzę na dorosłych facetów, którzy wymykają się cichcem od żony i dzieciaków i stojąc przy blaszaku nadal kultywują przechylanie butelek z tanim winem, robi się to niesmaczne, innymi słowy patologiczne. Inny kumpel hardcorowiec ma teraz pustkę w głowie bo zbyt często sklejał modele samolotów. Czyli miał częste odloty bo butaprenie.
Inni znajomi z klubu gdzie trenowałem byli zatwardziałymi kibolami. Można by rzec, że będą świetnymi ogrodnikami bo ciągle przychodzili ze śliwkami (niestety na oku)
Jeszcze inny funfel ze szkoły był satanistą i tak niemiłosiernie wierzył w belzebuba, że chcąc popisać się przed swoją kobieciną, zrobił sobie zdjęcia na cmentarzu, oczywiście jakoś sprawa się przedostała na policję i miał później ogon (sprawa za sprawą)
Kończąc tą smutaśną historyjkę chciałem tylko zwrócić uwagę na pewien aspekt patologiczny jaki daje zbyt nachalne przywiązywanie swoich indywidualności do pewnych schematów do zachowań jakie panują w danych subkulturach. Bo bez znaczenia czy jest ktoś emowcem, punkowcem, satanistą, hiphopowcem czy choćby kibolem jeżeli dana jednostka popadnie w ramy, modę w panujący trend – to wtedy powstaje „osobnik” jak to mawia kolega Krzywak jedna wielka KUPA, i przepraszam za porównanie tak wulgarne, ale jeżdżąc na festiwale uczestnicząc w wielu przedsięwzięciach czy to artystycznych czy to sportowych, nie ma znaczenia, z jaką subkulturą mamy do czynienia (nawet mi się zdanie rymło(-: jeśli jest ktoś debilem to czy będzie hipisem czy raperem nic w jego debiliźmie się nie zmieni.
Z jednej strony jak to mawiają przysłowia „jeśli wejdziesz między wrony, będziesz krakał tak jak one” .Tłumaczy to zachowanie młodych ludzi, którzy nie chcąc być w danych zbiorowiskach osamotnieni wielokrotnie przypisują się pod daną subkulturę tylko i wyłącznie ze względu na akceptację. Gorzej jeśli przemienia się to w fanatyzm.

Dobra dość tego gadania, bo w sumie można by tak pisać w nieskończoność, przede wszystkim według moich przekonań subiektywizmów autopsji, najważniejsza jest indywidualność i znalezienie od tego jak siebie sami będziemy postrzegać , to może nam dać szansę bycia ciekawymi poprzez oryginalność autentyczność nieszablonowość

Pozdrawiam

p.s. -Sorki mam kaca i już mnie nikt nie chce słuchać więc was pozanudzam(-:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



taaaaaa, punkowcy w kraciastych spodniach przecinają moje tereny miliony razy, każdego dnia...
ogółem to przychylam się do zdania, że nie ważne pod jaką subkulturą się podpisujesz, ważne, żebyś wiedział jak się podpisać...społeczeństwo idiotów, kiedyś niezaakceptowani wyjeżdżali teraz dorabiają do swojej samotności wielki werteryzm, słuchają tej samej papki, co reszta niechcianych, w rezultacie czują się jeszcze bardziej niechciani. Osobiście myślę, że wielu artystów inspirujących tę kulturę jak AT THE DRIVE IN czy JIMMY EAT WORLD (hehhe Jimmy) na przykład, w istocie głosi/głosiło rzeczy wartościowe, natomiast fakt złej interpretacji twórczości świadczy w dużej mierze o poziomie intelektualnym tych tzw. emoków.
Jak dla mnie dobrze jest zachowac jakąś dozę synkretyzmu w dziedzinie przynależności do takich grup, bawić się po całości, po całości się nie angażując
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • - To zapał; za to kota złap. - Azot?                     Kota but, tu bat - 'ok.            Azo, kot i kogut tu. Go... kito - koza.                Natala; kotku, tu kto kala tan?    
    • Stojąc nad spokojną wodą, spoglądamy w kierunku oddalających się deszczowych chmur, gdy za nami zachodzi słońce następnego dnia mozołu nad życiem doczesnym.   Widzimy tęczę poniżej waniliowo brunatnych spodów chmur oświetlanych jakimś dziwnym złotym blaskiem zza pleców, na tle granatowego nieba.   Wszystko wydaje się zalane jakby ciepłem i światłością, kontrastem tego co było i co nastąpi.   Tego, czego tak poszukujemy wędrując pomiędzy barwami życia.   Właśnie tak patrząc i szukając opadamy już z sił, skalani bezradnością.   Prawdę mówiąc ileż można się katować i mordować by tę syzyfową pracę doprowadzić do końca i poczuć, że znowu trzeba będzie zacząć   Zacząć następny dzień, obładowany kolejnym ciężarem. Ciężarem bezskutecznych prób wzajemnego zrozumienia. Ciężarem bezskutecznych prób wypowiedzenia tego, co leży na sercu. Jedno i drugie nigdy nie zostało ustanowione, ni usłyszane.   Może byłoby lekko po prostu udawać, wypić razem kawę czy herbatę. Rytualnie odmówić pacierz przed zbawicielami samotności Rytualnie wejść do łóżka i odbyć cowieczorne bębnienie ciał   Może byłoby ani to lekko, ani to ciężko zacząć studia z przykazania matki i ojca. Popołudniami zasiąść przy tytule magistra nad telewizyjnymi bujdami posolonymi zawiłościami z zaskoczeniami. Popołudniami zasiąść przy szachach i łamigłówkach z nadzieją, że uznanie innych da nam moc władcy Eterni.   Może byłoby pikantnie zjeść trochę boczku, karkóweczkę; przyjarać wielbłądkiem lub pobawić się z Marysią. Cmoknąć wujka Janusza czerwonymi, niespełnionymi od namiętności ustami Grażynki. Cmoknąć obrazek Jezuska, który powędrował do zeszytu 10-latka podczas noworocznej kolędy.   Nie mówmy o bólu, to takie passe.. teraz mówimy już wprost o chorobach i niedoli. O demencji starości, gdy człowiek nie może zapomnieć o tym, jak będąc dzieckiem robił w majtki O demencji starości, gdy człowiek nie może przypomnieć sobie o tym, jak będąc w kwiecie wieku bawił się drogimi zabawkami   Gadane, gadane, gadane całe życie przerobione.   Może najmniej myśleć musi ten, który myśleć nie musi.. oczywiste Może najmniej spożywać musi ten, który spożywać nie musi.. oczywiste Może najmniej cierpieć musi ten, który cierpień nie rozumie no cóż, chyba nie trafiłem tutaj z sensem i z rytmu wybiłem tę pieśń. Praca nie jest pracą dla kogoś, kto się jej wyuczył i wykonuje ją bez zastanowienia Umysł przydymiony nie przejmuje się konsekwencjami nieprawidłowości, w które wpadł a jazda na ostro przypomina co najwyżej bieganie dzikiego wieprza po zagrodzie.   Nie ma ciężarów i nie jest lekko właściwie wszystko jest w stanie nieważkości; grawitacja bawi się udając istnienie. Względne, bowiem cóż istnieje?   Szczęśliwy ten, który nie wie czym jest szczęście. Radosny ten, który nie wie, czym jest radość. Przejrzał ten, który nigdy niczego nie widział. Mądry ten, który nie wie, czym jest wiedza. Uznany ten, który nie wie, czym jest uznanie. Odważny ten, który nie wie, czym jest odwaga. Sprawiedliwy ten, który nie wie, czym jest sprawiedliwość. Prawdomówny ten, który nie wie, czym jest prawda. Zbawiony ten, który nie wie czym jest zbawienie. Poznał Boga ten, który nie wie kim jest Bóg. Żywy ten, który nie wie czym jest życie.   Wiara w tym, który nie wie, czym jest wiara. Nadzieja w tym, który nie wie, czym jest nadzieja.   Nie ma go ani tu, ani tam. Nie ma go ani jutro, ani dziś.   Jak wiatr przeminął już, bowiem nie ma ni czasu, ni przestrzeni. Wszystko jest tym czym jest i czym nigdy nie było.   Taka w swojej istocie jest śmierć a skoro w ogóle jest śmierć nie ma miłości.     Tak właśnie kończy się jesień zmiana jest tym, co jest stałe zmiana jaźni w nicość.   Żadne teorie nie odpowiedzą na żadne pytanie jesteśmy w kropce i nie ma wyjścia Czarna dziura - mówiąc potocznie przemieniła się w więzienie niczym czeluść cyklu życia i śmierci zabezpieczona męskim orgazmem zapieczętowana wytryskiem nasienia i wchłonięciem plemnika przez kobiece jajeczko   Chociaż w sumie.. mamy metody, by i to powstrzymać. Spirala domaciczna - spiralą wyginającego ludzkiego gatunku jest w dwóch kierunkach biegnącą. Tak właśnie jest lżej, czyż nie?   Niektórzy twierdzą, że wiemy o świecie dużo ale znajomość praw nie jest wiedzą, co najwyżej, właśnie - znajomością praw. To co się wydarzyło... to, co się wydarzy... Wszystko wyjaśni determinizm, pomimo i tak nieistotnych anomalii na poziomie kwantowym Bo któż je ogarnie?   Więc wędruj przez życie i nie daj się znieść prądom wmawianego sensu. Korzystaj ze wszystkiego, bo przecież z czego miałbyś nie korzystać, a cóż masz do stracenia? Wiatr w polu.   A na końcu? Cóż, będzie ciekawie! Bowiem.. przecież, jak to wszyscy lubimy sobie śpiewać: "wesołe jest życie staruszka". A jeśli nie masz na to wszystko ochoty? Cóż, każdy znajduje swoje drzwi, bo jak to bywa mało kto zna słowa Królowej Popu: "you will find the gate that's open even though your spirit's broken".   Skrajności. Kiedy jeszcze kochałem i myślałem, że jestem kochany miałem ksywkę na portalu o poezji SkrajSkraj   Zwiastun tego czym stanie się ta miłość która nigdy przecież miłością nie była.   Lecz teraz cieszę się bardzo, że po tej całej burzy przyszło mi poznać pierwsze słowa wypowiedziane przy założeniu świata, których treść ukryta jest w literach powyżej. Słowa, których nikomu nie zdradzę, bo czeka mnie za nie tylko zdrada.   I znam te, które wybrzmiewały wcześniej i wybrzmiewać będą już zawsze. Słowa, których nikomu nie zdradzę, bo czeka mnie za nie tylko wzajemność.
    • Raz co udał; koparka, kra, pokładu oczar.  
    • I korki załadował; zła woda - łazi... kroki.    
    • @iwonaroma Nie stosuję przykrywek, chyba, że na garnki. Tak, mi się należy tyle tylko, żeby włączyć PH, gdy już nie daję rady - i to rzeczywiście jest ironia; ironia tego wspaniałego, kochającego świata. Właściwie to już podchodzi pod sarkazm, bo przecież jak można reprezentować sobą skrajności i paradoksy, o których tutaj piszę? Pytanie retoryczne.   Ale mam plan, który pełznie, a za kilka chwil opublikuję jego kolejną cegiełkę.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...