Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nic nie ma prócz lusterka i prócz macierzanki,
choć z pragnień rzeczy tyle wywodzi potrzebą,
a przestrzeń tak daleka, że przez nią do bajki
ni zowąd i bez związku wejść jak w mroczne niebo,
skąd ciemny bóg w człowieka ciemnego jak ziemia,
wplatając ciemne myśli, od lat nicości zgłębia,

i ty w zwierciadło zerknij i tchnij z macierzanki
zapach, co czerń wypełni złudzeniem i sobą,
może ktoś z drugiej strony przestrzeń tę rozbarwi
i tak jak ty weń wejrzy bez związku, ni zowąd
z ciemności w szarość zmysłu, gdzie poczną się słowa,
zobaczysz błyski w szkiełku - podobiznę boga,

i dzień wiatry rozwieją a ziarna jasności
zorzą szmer w szept a z szeptu w łoskot, łomot, zgiełk i
człowiek, obraz na ścianie wieszając, umości
ciało w łożu, gdzie czerń mu nakaże: weź, zerknij
czy stało się cokolwiek gdyś wychodził z bajki?
- nic nie ma prócz lusterka i prócz macierzanki.

  • Odpowiedzi 43
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

dawno Cię nie czytałem, Panie MN, ale to, co tu zastałem jest tak różne od tego, co wcześniej miałem przyjemność czytać, że... jestem w niewielkim szoku :). jedno co mogę napisać, to że świetnie się czyta... chociaż nie zupełnie identyfikuję się z treścią... ale to już zupełnie inna bajka. pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

No i jestem pod wielkim wrażeniem. Ależ Pan lepi ze słów - zupełnie jak z plasteliny.. Kolejne lusterko i macierzanka, a nadal odkrywcze :)) Pięknie Pan to ujął Panie Autorze :) Pozdrawiam. L.A.

Opublikowano

nic nie ma prócz lusterka i prócz macierzanki
gdzieniegdzie jeszcze słowem poprawiasz horyzont
by w poprzek cudzych myśli bajać jak romantyk
nic nie ma lecz nie wszyscy się tym niczym brzydzą
oddając życie lustrom za garść macierzanki
płyną z bajki do bajki na kolejny casting

jesteś :))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nocą
w lusterku
woń macierzanki


Pozdrawiam.

prosze nie czepiać się zwrotów, części wycięty
bo wygląda to na zarzut z groźbą czy odwrotnie
a macierzanka to typowe cóś w kuchni
choć rośnie w ogródku
lustro nie rośnie a też w kuchni
logika matematyka
MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nocą
w lusterku
woń macierzanki


Pozdrawiam.

prosze nie czepiać się zwrotów, części wycięty
bo wygląda to na zarzut z groźbą czy odwrotnie
a macierzanka to typowe cóś w kuchni
choć rośnie w ogródku
lustro nie rośnie a też w kuchni
logika matematyka
MN

Raczej chodzi o to, że nocą, kiedy nic nie widać, wyostrzają się inne zmysły.
W lusterku odbija się woń macierzanki, bo nie ma twarzy i nie ma czego nazwać:
nosa nosem, czoła czołem, ust ustami.
Jest tylko pamięć słów, więc (w tym konkretnym przypadku woń macierzanki i nic więcej.
A zapachy odbijają się od powierzchni tak samo, jak światło, więc próbując coś zobaczyć w lusterku w zupełnej ciemności zobaczymy tylko woń macierzanki.
Potwierdziła to ostatnio nauka - okazuje się, że utracone zmysły mogą być zastąpione przez inne, i tak niewidomy może widzieć dotykiem, ponieważ bodźce zmysłowe przekształcane są na odpowiednie obrazy dopiero w mózgu.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



prosze nie czepiać się zwrotów, części wycięty
bo wygląda to na zarzut z groźbą czy odwrotnie
a macierzanka to typowe cóś w kuchni
choć rośnie w ogródku
lustro nie rośnie a też w kuchni
logika matematyka
MN

Raczej chodzi o to, że nocą, kiedy nic nie widać, wyostrzają się inne zmysły.

W lusterku odbija się woń macierzanki, bo nie ma twarzy i nie ma czego nazwać:
nosa nosem, czoła czołem, ust ustami.
Jest tylko pamięć słów, więc (w tym konkretnym przypadku woń macierzanki i nic więcej.
A zapachy odbijają się od powierzchni tak samo, jak światło, więc próbując coś zobaczyć w lusterku w zupełnej ciemności zobaczymy tylko woń macierzanki.
Potwierdziła to ostatnio nauka - okazuje się, że utracone zmysły mogą być zastąpione przez inne, i tak niewidomy może widzieć dotykiem, ponieważ bodźce zmysłowe przekształcane są na odpowiednie obrazy dopiero w mózgu.

Pozdrawiam.

i tu się zgadzam - było o szarości zmysłów
chyba będzie trza znów zmienić, uff, ale
ze mnie zapychacz
MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zaraz zapychacz - to bardzo ciekawe i dobrze że Ktoś w wierszach porusza również takie niezwykłe tematy. Jeden z najwybitniejszych neurofizjologów mawiał:
Nie widzimy oczami, widzimy mózgiem
Myślę, że ma to wiele wspólnego między innymi z poetami, którzy siedząc w zaciszu domowym potrafią dotykać słowami niewyobrażalnych rzeczy, przeżywać to, czego nigdy nie doświadczyli.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zaraz zapychacz - to bardzo ciekawe i dobrze że Ktoś w wierszach porusza również takie niezwykłe tematy. Jeden z najwybitniejszych neurofizjologów mawiał:
Nie widzimy oczami, widzimy mózgiem
Myślę, że ma to wiele wspólnego między innymi z poetami, którzy siedząc w zaciszu domowym potrafią dotykać słowami niewyobrażalnych rzeczy, przeżywać to, czego nigdy nie doświadczyli.

podobno romantyków czepia się o to, że nie oczyma
a duszą jakąs zerkali na świat, ech, co za nieporozumienie
weźcie Byrona, co lał się z kim popadło albo naszego
Adasia, wątły to on nie był, a Juliusz - wypadek czy co w epoce,
myślę, że oczyma czy nie i tak to jedyny organ wewnętrzny
w nas usytuowany na zewnątrz, więc zostawię zmysły,
i nikt mi ich nie odbierze - no może wyłupać
MN

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Marek.zak1 @Berenika97 @Berenika97 @piąteprzezdziesiąte @jan_komułzykant @Nata_Kruk Dziękuję uprzejmie za serduszka i bardzo pochlebne komentarze. Pozdrawiam Was i wszystkich czytelników.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      K.
    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...