Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

1 maja 1989 roku
Pochodu z okazji święta Pracy nie widziałem. Byłem zbyt zmęczony po dwudniowej imprezie w Barlinku, w dodatku zajęty myśleniem o poznanej tam Agnieszce. Spałem do piętnastej. Później oglądaliśmy z mamą wyścig kolarski, jaki co roku odbywa się wokół Stargardu. Słowo "oglądanie" w przypadku kolarstwa jest dość osobliwe, ponieważ bardziej polega na uświadomieniu sobie, że właśnie mignęła ci przed oczami kolorowa grupa rowerzystów, która już za moment na całe pół godziny znika za zakrętem. Ale jako, że pogoda i humor nam dopisywały, toteż staliśmy przy pustej szosie, i jak to mama wieczorem rzekła koleżance - oglądaliśmy wyścig.
*
Co do tego Barlinka, to przyznam, że przed wyjazdem miałem pewne obiekcje czy tam pojechać. Dziś nie żałuję. Po pierwsze; poznałem urodziwą dziewczynę, której już nie odstępowałem na krok, a po drugie; obejrzałem w tamtejszym domu kultury gościnny spektakl teatru z Nowej Soli. Przedstawienie o surrealistycznym charakterze robiło na mnie duże wrażenie, a doznania kontaktu z czymś nierzeczywistym wzmagały dodatkowo moje i Agnieszki ręce, które były bardzo sobą zaabsorbowane.

A co do niej: Obiecała, że kiedy będzie miała trochę czasu to przyjedzie do mnie. Jednak nie w najbliższych dniach, bo musi przygotowywać się teraz do matury.

5 maja 1989 roku
Aga nie wytrzymała, rzuciła książki w kąt i przyjechała. Zapewne przyczynił się do tego fakt, że moja matka wsiadła do pociągu i wyjechała na trzy dni do swojej siostry w Gdyni, o czym zameldowałem Agnieszce wczoraj przez telefon.
Powtarzam: Nie wytrzymała, odstawiła książki - co poskutkowało również tym, iż od dzisiejszego popołudnia nie jestem prawiczkiem.
Jednak nie tak, sobie to wyobrażałem. Nie myślałem, że to będzie w ten sposób, iż po kilku minutach całowania się na wersalce, ona nagle zerwie się na proste nogi i zacznie zrzucać z siebie wszystkie ciuchy, mówiąc kilkakrotnie abym był delikatny.
A temu jej rozbieraniu, widzę to jeszcze raz - towarzyszy wulgarne dzienne światło, brak nastrojowej muzyki (nie zdążyłem włączyć!) i w ogóle zdumienie wszystkich przedmiotów!
A ja? Ja równie zdumiony jak telewizor mojej matki, myślałem: Boże, ja tego nigdy w życiu nie robiłem, a jeszcze mam wybierać spośród różnych sposobów odbywania stosunku; delikatnych, niedelikatnych czy jakie tam jeszcze są!
Leżałem na wersalce wpół nagi i sparaliżowany strachem. Nie odzywając się czekałem na następstwa wypadków, zupełnie jak wtedy kiedy mając lat piętnaście po raz pierwszy przybliżałem usta do ust dziewczyny. Ale powróćmy do dzisiejszego dnia. Agnieszka błyskawicznie przebrana za biblijną Ewę dała znak abym wstał. Zbaraniały, nie wiedząc o co jej chodzi, z błędnym wzrokiem bóg wie na co skierowanym - wstałem, a ona lekko mnie odpychając podeszła do wersalki, wyciągnęła pościel i szybkimi ruchami rozłożyła. Za chwilę już w niej leżała i wpatrywała się w sufit, a obserwując dajmy na to, jego fakturę i coraz bardziej przy tym spuszczając wzrok wreszcie zauważyła mnie. Z niewinnym uśmiechem jeszcze raz wyszeptała abym był delikatny. Cóż było robić? Wiedziałem, że nie mogę tak stać jak baran, poza tym doświadczenie podpowiadało, że nigdy nie ma tak, żeby jakoś nie było. Zdjąłem spodnie, majtki i wlazłem. - Nie to, żebym położył się obok, lecz właśnie - wlazłem w nią jak baran - a i czułem się jak baran! A już po chwili, wybaczcie szczerość, czułem się tak, jakby temu baranowi zdzierano wełnę wraz ze skórą z miejsca, z którego nigdy się tym jegomościom nie robi!
...
Gdzieś po paru minutach wstałem, by z udawaną szczęśliwca miną podać ukochanej ręcznik, o który poprosiła - nie mogłem pozbyć się natarczywej myśli, że nie ma to jak ręką, że ręką jest sto razy lepiej!
Od tamtej pory upłynęły dwie godziny, ból przechodzi, a Agnieszka wyszła by odwiedzić jakąś tutejszą koleżankę.

6 maja 1989 roku
Właśnie odprowadziłem Agnieszkę na dworzec kolejowy. Wracając zauważyłem, że wszystko patrzy na mnie jakoś inaczej, i coś jakby gratuluje osiągnięcia pewnego etapu.

Wczoraj podczas nieobecności Agi napisałem straszne rzeczy o tym pierwszym naszym stosunku, dlatego muszę napisać choćby pobieżnie o tym, co było w nocy, bo było zupełnie inaczej.
Otóż położyliśmy się we wspaniałych humorach, całkowicie spadł z nas ten stres, jakiego zaznaliśmy w południe. Bardzo długo się pieściliśmy, zresztą gwoli prawdy, ja chciałem od tego zacząć, to kontynuować, i na tym poprzestać, ponieważ nie śpieszyło mi się do kolejnych cierpień. Ale w którymś momencie naszych figli, to coś, co zawsze szargałem ręką w łazience samo jakoś wpadło w jej wilgotną dziureczkę. Od razu zrozumiałem, że właśnie na braku zawilgocenia polegał błąd pierwszego razu.
Ach, i oczywiście potwierdziło się to, o czym panowie zawsze mówiliście, mianowicie, że stosunek z kobietą to piękna, cudowna sprawa. Tak więc, i my powtarzaliśmy ową rozkosz do nie wiedzieć kiedy pogrążającego w sobie snu z wyczerpania.
Muszę jeszcze i o tym wspomnieć, że kiedy w nocy obudziłem się i zobaczyłem odwróconą plecami do mnie Agnieszkę, a właściwie jej smakowity tyłeczek - znów zachciało mi się zaznać tego czegoś. Ale jak się okazało, nie zawsze co umysł nakazuje ciału, każde z jego części wykonać może, i niezdarne próby poradzenia sobie z wyraźną impotencją jakoś obudziły moje dziewczę. Wtedy stało się coś, co mnie zupełnie zaskoczyło. Otóż zaspana Agnieszka nie otwierając powiek odwróciła się, objęła mojego wątłego paluszkami, po czym nachyliła się z troską i wzięła go do buzi! Tam zaś, pławiącym się w słusznej ślinie języczkiem jęła go pocieszać, tak, że nie tylko z nabrania krwi do żył mocno się ożywił, nie tylko z tego pocieszania głowę wyżej wzniósł, ale co najważniejsze, po uprzedniej krótkiej konwulsji trysnął wielką euforią! - Euforią, którą zaspana Agniesia, jak zauważyłem, przyjęła głęboko do swego wnętrza, i nieważne czy ostatnim przystankiem tej euforii był jej żołądek, czy też tak już była rozbudzona, że może samo jej serce. - Ważne jest to, że całe wydarzenie było dla mnie mistycznym przeżyciem, że w głowie miałem taki kołowrotek jakbym dopiero co wyskoczył z pędzącej karuzeli.

8 maja 1989 roku
Tęsknota! Gdzie się nie obrócę czuję ją...
Znów mam kołowrotek, tym razem spowodowany tęsknotą za Agnieszką.

Opublikowano

świetne! Najbardziej rzuca się w oczy dystans autora do samego siebie i własnego pisania. Super sprawa, tego mi zawsze brakowało (osobiście, jak i często na tej stronie). Historia miłosna opisana prawdziwie, realnie, niemalże przyziemnie, bez żadnych zamroczonych aniołów, myśli samobójczych i natchnionych ciał niebieskich. Czy jakiś tam "mój pierwszy raz" z Bravo Girl, że gwiazdy na łeb spadły, wybuchły wulkany i świat zawirował w szalonym tangu. Wiadomo o co chodzi ;).Pierwszy raz zawsze boli! U mnie wielkie "bravissimo"!

Opublikowano

Bardzo dziękuję Marcepanie za miłe słowa. Szczególnie podoba mi się, że zauważyłeś dystans, którym staram się kierować przede wszystkim w realnym życiu. Twój komentarz to mój sukces, gdyż właśnie o taki odbiór mi chodziło. Dziennik Nieco Rubaszny oprócz kilku innych idei ma również zachęcać do tego, aby podchodzić do własnej osoby, jak i otoczenia z dużym dystansem.

Pozdrawiam

Opublikowano

mam wrażenie, że jako jedyny trzymasz się nieźle ze swoim pisaniem, jest tam kilka słów do dupy : ukochana, albo jegomościom... momentami rozpisujesz się tam gdzie nie trzeba...ale generalnie podoba mi się...ten nieco rubaszny dziennik....to jest kolejna część??? czy poprawiona ostatnia ?

Opublikowano

Piotrze, to część poprawiona i ostatnia. Zamieściłem ze wględów porządkowych, tj. aby nie było dwóch różnych tekstów o tytule "część szósta..."
Pozdrawiam
PS. dawno ciebie tu nie było, miło, że znów jesteś.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no szkoda ze to koniec...

dawno mnie tu nie było, bo zadarłem z grupą dzieciaków, jeden mnie sprowokował, drugi dolał oliwy, trzeci ( ten chyba naistotniejszy, grafo-guru, żeby było wygodniej) zabił mój konstruktywizm i nie pozwolił komentowac przez miesiąc, ale wiesz, wracam ze swoją grafomanią ..ciekawe na jak długo???

no to pisz cos nowego , chętnie poczytam...bo głód dobrego pisania jest zawsze, a jesli jeszcze mozna za darmo to poczytać...

do przeczytania Don. 3m sie
Opublikowano

Hehehe - jak to nieopatrznie można kogoś zmylić. Pisząc "ostatnia" miałem na myśli, że ostatnia jaką zamieściłem na forum. Części napisanych jest dużo więcej. Właśnie dopracowuję część ósmą, aby tu przedstawić. To będzie tekst, w którym starałem się spełnić twój postulat, aby było trochę o podróży. No więc wymyśliłem, do tego co już miałem napisane wcześniej, że wsiadam do podmiejskiego autobusu i przeżywam pewną dosyć niecodzienną przygodę.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...