Marcin Jagodziński Opublikowano 4 Września 2004 Autor Zgłoś Opublikowano 4 Września 2004 cóż uczynili tamci? weszli do lokalu, zdjęli kurtki i zaparowane okulary, zamówili po browarze. siedzą. palą, piją. kiepują, łykają i znowu palą. moi bracia. wszystko moi bracia. moi bracia, a jednak muszę ich zabić, wyrwać baterie z discmanów, wyrwać karty sim z komórek, napluć w ekrany palmtopów, bo chociaż są moimi braćmi, dzieli nas tak wiele: trzy stoliki, przy pierwszym małolaty (czego one mogą słuchać, powiedz -- myślę, że słuchają Interpolu, chyba, że chcą się upodlić, to wtedy Korna, dobra) przy drugim koleś sam siedzi, gapi się w to piwo, ma na sobie sweter tureckiej produkcji (ten to niczego nie słucha -- niby czemu, na pewno Celine Dion pomaga mu przed zaśnieciem), przy trzecim para i się całują (wyglądają na yesomanów -- olejmy ich) a potem bracia, gdzie byliście przez te lata, że stać was tylko na pierdolenie o Niemenie, maczaliście palce w śmierci Cobaina, czy nadal się wstydzicie? dlaczego tak siedzicie, powiedzcie coś, macie jeszcze tą chwilę, te trzydzieści lat, albo dwadzieścia, bo dużo palicie. ostatni raz razem na Dezerterze, kiedy matka mnie nie puściła jak możecie nie pamiętać, piszecie na siebie wyrok, piszecie wyrok, za to że skręciliście światu kark, obcięliście Polsce dredy, że teraz możemy się tylko śmiać cieszyć, że przetrwaliśmy britpop, że tacy zahartowani, poradzimy sobie z inwazją muzyki klubowej pozamykamy się po domach, zatankujemy do pełna dyskografię Albiniego z internetowych stron pełnych takich jak my przerośniętych ssaków, z naszych okien widać Kapitol, widać bombardowanie Bagdadu, widać kolosalne wszystko, z naszych okien marki Panasonic, Sony, Thompson, z okien, do których już nie lepią się języki, z których oczy nie zlizują napisu MTV, z okien, które wyłączamy coraz częściej, zamykając się w cytadelach wspomnień. bracia, wyłączcie przenośne odtwarzacze młodości, którą mieli wyłącznie wasi niewidziani kuzyni z Seattle, chciałbym jeszcze pocałować was w przypomnianym nagle języku. tak, pocałować, zupełnie jak te pedały z Ramsteinu, potem przecież możemy wszyskto sprostować, tak jak prostujemy od wielu lat porysowane ścieżki cd-romów naszych złudzeń. prawdę mówiąc nawarzyliśmy piwa, w chuj piwa, teraz jest czas przyklejania nalepek na butelki. prawdę mówiąc mam już dość piwa, dość dziewczyn, dość papierosów. nie jestem prywatnie sympatyczną osobą. prywatnie mam irokeza na jajach. prywatnie mam dwa pośladki: lewicowy i prawicowy, oba są skrajne i wielką dziurę w centrum, w którą celują mikroby z agencji reklamowych i specjaliści od kreowania wizerunku. prywatnie jestem wypalony, spełniłem swoje zadanie: odfiltrowałem trochę szkodliwej smółki, dogasam, tylko jeszcze porzucę niepotrzebne pacyfy, ureguluje rachunek, i wyjdę. nic już nie jest w stanie was uratować, Krishna jest po mojej stronie. zdziwieni?
Mirosław_Serocki Opublikowano 4 Września 2004 Zgłoś Opublikowano 4 Września 2004 Miałbym może jakieś dwie, całkiem drobne, uwagi techniczne, ale czy to jest najważniejsze? Zmusiłeś mnie do refleksji i przypomnienia sobie niektórych rzeczy. Przemawia do mnie mocno, ponieważ nie róznimy się znacznie wiekiem i wiem o czym opowiadasz. Pozdr.
Daniel Piaszczyk Opublikowano 4 Września 2004 Zgłoś Opublikowano 4 Września 2004 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. \Witam Szanownego Pana. generalnie wstawilbym to do prozy... Musze przyznac ze nie podoba mi sie ten tekst. "pedały z Ramsteinu" nie przemawiaja do mnie. Generalnie jestem przeciwnikiem naduzywania wylgaryzmow w tekscie. 'tą' zmienic mozna by na "tę"- przepraszam, ze drobnostek sie czepiam. Podkreslam, ze to tylko moja subiektywna opi9nia. pozdrawiam Pana.
natalia Opublikowano 4 Września 2004 Zgłoś Opublikowano 4 Września 2004 tytułem nie zachęcił, długością z pewnością też nie, ale przeczytałam i nie żałuję :) no niekoniecznie się we wszystkim zgadzam i mam podobne poglądy,ale jak już powiedział Mirek zmusza do refleksji, no mnie może troszkę innych niż Was :) jednak rusza w pewnych momentach i za to dzięki Ci. chociaz myślę, że "w chuj piwa" dałoby się chyba czymś zamienić co? też mi wymiernik wielkości czy też ilości...(wystarczyłoby "dużo"- moim zdaniem) co do tytułu to po przeczytaniu wiersza wydaje się on wręcz idealny :) Serdecznie pozdrawiam Natalia
seweryna żuryńska Opublikowano 4 Września 2004 Zgłoś Opublikowano 4 Września 2004 Marcinie! w zachwycie jestem i wielkie ci dzięki za ostrość, prawdziwość i adekwatność postrzegania a jako polonistka oblizywałam się czytając niedługo nie zrozumiesz się z babcią ale dla niej masz z pewnością inny język z całego serca gratuluję zabiorę sobie seweryna [sub]Tekst był edytowany przez seweryna żuryńska dnia 24-02-2004 10:34.[/sub]
Marcin Jagodziński Opublikowano 4 Września 2004 Autor Zgłoś Opublikowano 4 Września 2004 dzięki za komentarze. gdyby to kogoś interesowało, to powyższy wiersz jest nawiązaniem do tekstu pt. Walkman (http://www.lampa.art.pl/bratkowski/wie.htm#pb) Piotra Bratkowskiego oraz Bhagavadgity, religijnego tekstu hinduskiego (w znacznie mniejszym stopniu).
Kuba Boryczka Opublikowano 4 Września 2004 Zgłoś Opublikowano 4 Września 2004 Ten utwór nie mieści się (jak na razie przynajmniej) w moim, szerokim skądinąd, rozumieniu poezji. Treść naprawdę zaciekawia, ale powinna być podana czytelnikowi prozą. Pozdrawiam
Adam_Szadkowski Opublikowano 4 Września 2004 Zgłoś Opublikowano 4 Września 2004 Wielce to rozpisane. Inaczej by nie można. Ogólnie proza, a tam gdzie sili sie Pan na metaforę, wychodzi banał: "prostujemy od wielu lat porysowane ścieżki cd-romów naszych złudzeń". Wie Pan, moje zdanie jest takie: jest pomysł, ale nie potrafi Pan potknąć sie o poezję. Ciekawe opowiadanie może by z tego wyszło, z tym tylko słowem ode mnie, że takie postawienie tematu, jak tu, jest szalenie nieoryginalne. Posługuje sie Pan w tym tekście zwrotami, które świadczą o tym, że zbyt dużo Pan słucha z otoczenia nie transformując nic w myślach swoich. Pozornie wygląda to bardzo awangardowo, dla mnie jest to kolejny siłowy tekst. Sztuczna awangarda podszyta różowo-woodstokowymi majtkami słów. Adam
agnieszka puczynska Opublikowano 4 Września 2004 Zgłoś Opublikowano 4 Września 2004 Powinieneś myśleć nad pisaniem prozy, ale i to wymaga; nie przeszkadza mi przekaz, bo go dostrzegam, ale zastanawia mnie jedno - dosadność wywalona tak po prostu i bez kształtu - odwaga? Nie, brawura, tylko po co? Jestem paskudna, ale wiem, że nie warto się patroszyć ot tak, dla zasady, to nie wiersz, to manifest emocjonalnie napiętnowany bardzo; gdzieś gra mi butelka goryczy, którą pijemy wszyscy - ty ją zwymiotowałeś właśnie. pozdrawiam, aga
Marcin Jagodziński Opublikowano 4 Września 2004 Autor Zgłoś Opublikowano 4 Września 2004 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. przyznam, że nie rozumiem tego za bardzo. to źle czy dobrze?
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się