Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marcin Jagodziński

Użytkownicy
  • Postów

    306
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marcin Jagodziński

  1. wiatr porywa jamniki. latają stadami, ich uszy łopoczą. w międzyczasie pewna duża spółka wymienia połowę zarządu. jak informuje czasopismo o tematyce zbliżonej do internetu, wchodzimy do europy, co zdarza się raz na 1000 lat. nasze dzieci nie doczekają, ale wnuki? postępy techniki czynione są rokrocznie. na razie jednak wstrzymano ruch na lotniskach. zdarzają się aporty awionetek. jamniki organizują się w stada. psie kupy zagrażają polskiemu krajobrazu -- mówi w dzienniku lider opozycji. rząd traci kontrolę nad pewną dużą spółką. jamniki nie potrzebują paszportów, szybują na zachód. liczne kradzieże pasztetów i kiełbas. szef komisji do spraw sił i środków nie przyszedł na zebranie. nieobecność umotywował utratą pupila. na razie inne rasy zachowały daleko idącą powściągliwość. można wręcz zaobserwować niechęć do skoków, szczególnie wśród rasy pudel i foksterier -- tak minister lotnictwa zdementował plotkę jakoby prezydencką sukę widziano w rejonach Łazienek. to ma podłoże polityczne -- powiedział minister. mieszkańcy z niedowierzaniem kręcą głowami. tej sprawie ktoś chce ukręcić łeb, powiedział lider opozycji. to minie jak zły sen -- w wywiadzie radiowym, popularny piosenkarz podzielił się refleksją. zaś nowy zarząd pewnej dużej spółki przejmuje obowiązki, zauważając istotne braki w dokumentacji. duży, czarny jamnik o siwiejącym pysku obserwuje przez lufcik poczynania nowego wiceprezesa. po pewnym czasie opadają emocje. akcje pewnej dużej spółki przy małych obrotach odnotowują niewielki wzrost. nowe osłony na silniki odrzutowe zapewniają tysiącom rodaków i ich gościom możliwość poruszania się na dowolnym poziomie abstrakcji. rząd przyznaje się jedynie do błędów w polityce informacyjnej. naukowcy piją na alarm. koty nadal boją się wychodzić na dwór. przemykają ukradkiem po zmroku, kryjąc się pod dachami. plotki jakie szerzą się wśród tych tajemniczych stworzeń, są zbyt absurdalne, by je tu przytoczyć. załóżmy im kaganiec milczenia i wysypmy trochę suchej karmy na balkony, rodacy.
  2. Klaudiuszu, czy to nie Tobie obiecywałem rymy? W tej drugiej części kilka znajdziesz. BTW. cóż Ci Piotrze sonety uczyniły, że ich nie lubisz ;)
  3. 1. zielono. pochmurnie, z większymi niepogodzeniami. z przelotnymi opadami dreszczu. z niżem przynoszącym spadek nastroju. z psami wąchającymi swoje dupy. z rzucajacą frisbee dziewczyną. puszką po piwie. niedopałkiem. petem po prostu. betonem. trawą, która zawsze pomiędzy. z dwoma tomikami poezji w plecaku. z wirującymi pyłkami brzozy. z efektem ubocznym w postaci senności. z nudnością. z nudnością i jej efektem uszeregowanym w wersy. przestała do mnie pisać. teraz ja wysyłam na poste restante kolejne podróbki jej jedynego stylu. w nocy się budzę i prawie słyszę jak śpi za ścianą, najczulszą ze ścian. czułą jak prześcieradło, jak całun, jak pocałunki, jak czujnik dymu, z powodu którego nie palę w kiblu, tylko wmurowuję nagie plecy w prostokąty okien. dotykam tej ściany. pod paznokciami zostaje papierowy, szorstki, biały pył. widziałem wreszcie i żałuję, że dałem się wrobić w to nieme kino. kimałem mało, wcale nie piłem wódki. trzymało mnie przy życiu. to coś co dotarło do mnie z granicy nadziei i rozpaczy. staczałem drobne potyczki, wygrałem parę bitew w okolicach spojówek. usta zamykały się same, głucho, jakby połknęły klucz. 2. chyba trzeba być posłusznym. słuchać lepiej i ślepiej, ręki nie podawać, szukać drobnych w kieszeni. kupić bilet powrotny: właśnie w powrotach widzieć więcej wartości niż we wszystkich niskich zrywach. łudzić się, że opadną ciała, grawitacja wyrówna stany magazynowe, i zgodzi się bilans "napisał/milczał" co do jednej głoski. próbuj wybierać suche ścieżki w trawie, omijać asfaltowe. nie sprawdzać skrzynki na listy. na polach mokotowskich zejść do metra, przyjąć chłód z rezerwą jak naćpane dziecko, wiedząc, że wyjść ewakuacyjnych nie ma i że zamieszka już z tobą, by z czasem kraść kasę, pozbawiać powietrza, zmuszać do skąpstwa, którego nie znosisz. i tak większość część upływa na wracaniu. niedaleko od przekłniętego cukierka znajdziesz papierek. w środku mrówkę. obok: bilet do metra.
  4. wiersz, jak wiersz, ale za to wywołał Odpowiedni Komemtarz :)
  5. a czemuż tego nikt nie komentuje? poczucie humoru nie wstąpiło do unii?
  6. jeżeli jest ten ból, to skutecznie go zagadałaś i wyszło z tego meganarzekanie, a nie autentyczny przekaz. kupuję tylko "słowa urwane przy korzeniu", reszty, zwłaszcza gwałcenia w duszę nie.
  7. w zoo widziałem taki napis: "uwaga: szympansy rzucają odchodami". ale nie piszą wierszy. może należałoby wziąć przykład i nie mieszać defekacji z poezją?
  8. pierwsza zwrotka bardzo fajna, potem się jakoś rozłazi, zbyt dużo w jednym tekście.
  9. ja tego nie kocham, nie czuję, nie opowiem; a to było tak: pępowina ciach, poranek się rozlał, się szło do pracy, nie było co wycierać, times 8 pt w gazecie, tytuły franklin gothic i właściwie już przed dziesiątą było po wszytkim. onże dzień już tężał, jakby go ktoś zadźgał, a kawa, a mowa, a trawa -- były rozpuszczalne. można było wracać, ale każdy z nas teoretyk, jak trzeba, to uda się udać wszystko. wracając przez korki, trochę nabici w butelkę, ale jeszcze nie do dna, tylko omówmy next steps: "do następnego dnia". i bezpiecznie wyłączone śniły nas komputery, każdy jednakowo, takich samych.
  10. to mimo wszystko zbyt statyczne. tak mi się wydaje. za mało zostaje z tych oznajmujących zdań, przyjmujemy je do wiadomości i. nic.
  11. a czemuż to, czemuż wśród unijnych nie ma?
  12. to jest centralne zdanie tego tekstu.
  13. może nie w szpiku ale w języku jest ta konspiracyjna fabryczka krwi? lub tam właśnie psują ją, dosypując niepopiół. pukałem w ucho środkowe: niemowę udaje, czujnie wesząc spod powiek. powiedz skóro, kołdrą jesteś, czy może prześcieradłem? śpię ze sobą czy ze mną? odwrócić się nie mogę. jak się mam zwrócić do siebie? ty anonimowy, daj jak raz popatrzeć na zewnątrz przez skaleczenie.
  14. Proszę tylko bez "zdziczałe myśli wyją w nadziei na nasycenie chłeptane z twoich suchych rąk" takich. spokojnie, precyzyjnie, do bólu.
  15. jeden gwoździk, jak na 8 marca... chociaż jeden...
  16. jakieś to zbyt ryzykowne jak dla mnie. końcówka się rozłazi, mimo prób klejenie przez spójniki "a" i "więc" -- to za słabo by stworzyć ciągłość. jeśli mogę coś radzić: zostawić pierwszą zwrotkę i napisać dalej od nowa.
  17. niestety. Bysie z alternatywnych wszechświatów, gdzie wspomnień kryształ migocąc blaskiem jutrzni przywołuje anioły smutku. są złote. ich skrzydła? czy włosy? czy od łez? czy od rosy? czy od pieśni, w których sni się piosenka tęsknoty, z tekstem, "że nie ma poezji" może być? czy jeszcze czegoś brakuje? mogę kogoś ukrzyżować, są chętni?
  18. poezji nie znajdujesz? mam dopisać zwrotkę jak smutny anioł zdziera z cierpienia naskórek bólu nasączonego błękitem poranka?
  19. jak widać wiersze potrafią selekcjonawać sobie czytelników. i o to chodzi.
  20. ja w tym nie widzę nic intrygującego. za dużo kawy na ławe: myśli jak dmuchawiec (a gdybyś czytelniku nie pokumał, to trzeba dodać "ulotne"). nie rozumiem tego "zostawania plastikowymi". tzn. one wczoraj nie były plastikowe? to chyba "stają się"?
  21. życie niewyczerpanym źródłem. niewyczerpanym jak czerpany papier? niewyczerpanym w głąb ale nie wszerz i wzdłuż? i wreszcie: to ma być życie? opowiem: kupiłem oczyszczacz powietrza, coś pośredniego między klimakterium a klimatyzacją, żeby mnie nie drażniło oddychanie: a drażni. dowiedziałem się, że danego tomiku danego poety nie ma danego dnia w danej księgarni. nazywam to zbieraniem danych. dalej: obudziłem się z takim uczuciem, jakbym mi ktoś wysypał taczkę gruzu na potylicę: a nie piłem. to ma być życie? niewyczerpane, ale wyczerpujące. to są te wszystkie drobne pyłki zdarzeń przenikające przez najszczelniejsze kurtyny? inspirujące bardziej sny (och, z kim to ja nie spałem we śnie!) niż mnie -- mądrego po szkodzie inaczej? to co się niewydarzyło, jak to to ma dobrze! wyobrażam to sobie na miękkich kanapach, w przyciemnionym świetle, pije drinki czasem kłując się w czoło parasolką. siedzą te wszystkie Bysie, Byś Umiał, Byś Był-Mądrzejszy, Byś Bardziej-Uważał, przez słomki, z niewyczerpanego, piją, do dna.
  22. Nie z przedmiotem, tylko z terminem "kalka językowa", ale można go nie znać. Trudno. Czyli na dodatek ten wtręt ze Słowackiego nieświadomy. Tego można było się obawiać. Nie mam wątpliwości, że wklejając swój tekst w tym dziale nie czytała Pani zasad i teraz próbuje się Pani wykręcić łaskotkami. To bardzo sympatyczne, że dobrze się Pani bawi i w ogóle, że jest Pani wyluzowana, niestety, nie o to tu chodzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...