Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
zielono mi


zamiast kawy spijam spojrzenie
aromatem smakuje twoje szczęście
nie wyobrażam sobie kolejnej soboty
tak tak, z nutką dekadencji

Eos dzisiaj znów zaspała
nie mam serca, by wciąż ją budzić
krótsze dni mają swój urok
wcześniej zachód oglądam nad rzeką

nie śpiewaj tylko szlagierów przetartych
wolę posłuchać zapachu jutrzenki
zazwyczaj słowa euforiogenne
sprawiają, że wątpię w człowieka

Zatrzymał się czas
bez słowa - na chwilę

A mi tak zielono
  • Odpowiedzi 307
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

ZABIERZ MNIE .....
Ja będę cicha jak martwa Safona
Kiedy już wrosnę w twoje ramiona

Zabierz mnie....
Ja będę płonąć jak grecki ogień
Tylko dla ciebie i przy tobie

Zabierz mnie......
Ja będę słońcem i mroku żałobą
Tylko mnie zabierz ze sobą.

Opublikowano

spacer planet
i jeszcze chwila
dla wypaczonego nieba
dyrygenta w symfonii płuc

piżama jest strojem uniwersalnym
futrem do życia i snu

choć nie wiesz
kto leżał łóżko obok
w końcu burzy korytarza
topoli nie posadzonych

(często miłość rozumiemy zbyt jednoznacznie)

Opublikowano


Tylko ty i ja
W ciemnym pokoju
bez wyjścia
Dotykasz mnie
Uśmiechem
pobudzasz zmysły
Łączymy się
w pocałunku
Prawdziwej miłości
Pieścisz moje ciało
Trzymasz za ręce
Wtulam się w ciebie
nie pragnąc nic więcej
Niech się nie kończy
ten sen
Tak wiecznie
razem zaśniemy
Złączeni niewinnym
pragnieniem
młodzieńczej namiętności…
Opublikowano

Nie uciekaj
Od pocałunków
Które smakiem
Koją zmysły
I ratują duszę
Nie broń się
Od ust
Które wyglądem
Cieszą Twoje oczy
I radują serce
Wyjdź
Naprzeciw rozkoszy
Która z porannym
Blaskiem słońca
Przynosi Ci
W podarunku
Niezwykłe
Uczucie
Zwane miłością

Opublikowano

Ja wierze
Że kiedy odpadną skrzydła
A łzy zamienią się
W wodospad cierpienia
Nie będę sama
Chodź serce
Domagać będzie się śmierci
A dusza biegła
do końca, mojej ścieżki
Ty będziesz tam
Na każdym zakręcie,
Wyciągniesz ręce
Twój uśmiech
Chodź nigdy do końca prawdziwy
Rozpromieni moją twarz,
Załagodzi płacz
Te dłonie
Chodź nie rozpoznaje dotyku,
Obejmą moje stracone ciało
Oczy
Nie spuszczą ze mnie wzroku
Chodź moje
Będą uciekać w ciemny kąt
Kiedy odjedziesz
Przypomnę sobie Ciebie
Bo wiem ,że daleko gdzieś
Wciąż będziesz stał na zakręcie
Podając mi niewidzialną dłoń
Prawdziwej miłości

Opublikowano

Taka sobie przyjaźń

Jesienią kwitną wrzosy
A wiosną kwitną bzy
Na jednym krańcu czasu - Ja
Na drugim krańcu czasu - Ty

Gdy Nas nie dzielą miejsca
To wtedy dzielą dni
- "gdzie indziej" jestem Ja
A "kiedy indziej" - Ty

Mijają się uśmiechy
Mijają się i łzy
Bo kiedy indziej płaczę Ja
A kiedy indziej - Ty

A kiedy się zejdziemy
To bieda jest też gdy:
Za jedną sprawą biegam Ja
A za czymś drugim - Ty

Tak samo jest ze wszystkim:
Bukietem wolnych chwil
Pisaniem listów pracą i...

Najdziwniejsze w tym jest to
że Ciebie lubię Ja
A mnie wciąż lubisz - Ty...

Opublikowano

***
A może właśnie tego mi brakuje
I tego szukam
I tego nie znajduje
Tego czegoś pomiędzy
L’amour i faire l’amour

Delikatnego napięcia
Pour toujours

I gdyby nawet drobne gesty
Mogły wyrazić tę różnicę

To warto bez wątpienia
Dotknąć, poruszyć tajemnicę...

Opublikowano

* * *
Czy masz odwagę rozpocząć grę
Co się w niej uczestniczy i ją tworzy
W której chodzi o wiele więcej
Niż o zachowanie gatunku

I nie chodzi o bajanie mędrca
Co u schyłku lat
Ubogą wobec prawdy wysnuł myśl

Tu we wzdęty zgiełk
Cienkim strumieniem
Wkrada się życie
I pragnienia, które z lekka słyszą
Te rytmy i to czucie
Które kto inny nazwie ciszą...

Opublikowano

ZANIM.......

Zanim poznamy siebie
Upleć wianek z pąsowych lili
Zanim przyjdę do ciebie
Pozwól płynąć tej ponurej chwili

Zanim zmęczeni sobą
Odprawimy się bez- do widzenia
Chcę poczówać nad tobą
Przytulona do twego ramienia

Zanim poznamy siebie
Tak, jak rzeka zna swoje krople
Bosa przyjdę do ciebie
I leciutko jak mgiełka cię dotknę.......

Opublikowano

serce na piachu

Rysowałam serce na piachu
Zakończonym ostro patykiem
Malowałam kolorem strachu
Który płonął pod moim dotykiem

Pomyślałam- może ożyje
I na zawsze ze mną zostanie
Serce, które nic nie zabije
Które żaden człowiek nie złamie

I patrzyłam na rysunek martwy
Na te linie co ożyć nie chciały
Przyszły deszcze, burze i wiatry
Serce z piachu na zawsze zmazały........

Opublikowano

EROTYK

Wieczór przytulił Noc
I wsunął się pod jej koc
A ona rozanielona
Przyjęła go w swoje ramiona

Rozpłynął się w jej spojrzeniu
W jej cichym lekkim westchnieniu
Zmieszał się z jej szarością
By stać się jedną ciemnością...

Opublikowano

Wyznanie


Mowisz,że kochasz mnie
Jak "Kuchnię Polską"
Serwując codziennie
Inne,ciekawsze danie.

Przyznaję,wszystko jest piękne
Nawet wyuzdane,ale mam pytanie
Gdy wyczerpiesz wszystkie mozliwości
Co z Ciebie zostanie?

Jajo na miękko,na kolację,
Obiad i śniadanie.
Nie mam ochoty na to
Pass kochanie.





Lepiej nie przeceniać
swoich możliwosci
Brrrr zostaną kości.

Opublikowano

Ty i ja


Szczęście to wiatr w Twoich włosach,
Muśnięcie promieni słońca,pocałunek.
To Ty i ja.
Szczęście jest w nas.


Lubię gdy patrzysz na mnie rankiem
Tulisz moją twarz w swoich dłoniach.
Nasze ciała spragnione siebie
Wirują jak szalone nuty.


Cudownie zmęczeni,usta przy ustach
Szeptem mówimy o swej miłosci
To Ty i ja.
Magia uczuć niech trwa.









"Człowiek żyje po to,aby kochac.
Jeśli nie kocha-to nie żyje."Vinet.

Opublikowano

SAMI
Noc uśmiecha się gwiazdami
Gdy siedzimy zadumani
Księżyc gruby jak pączuszek
Biały swój wypina brzuszek
Wiatr przycupnął w starym drzewie
I zapomniał dziś o śpiewie
Mgiełka z liści się unosi
I kroplami drzewo rosi
A my dalej zadumani
Niby razem, ale sami
Każde swą samotność dźwiga
Jak ogromny liść łodyga
Patrząc w niebo
Patrząc w drzewo
Każde widzi co innego

Opublikowano

Wiosenny erotyk interpunkcyjny

Chciałabym byś czasami
umieścił mnie między nawiasami
a nie poza nimi.

Dopieścił wielokropkiem...
W cudzysłowie złożył pocałunek,
przecinkiem oddzielił spełnienia
a na końcu utulił znakiem zapytania?

Ja w uniesieniu wstrzymam oddech
- jednym tylko myślnikiem...
I pozwolę Ci w mych nabrzmiałych wargach
zamknąć siebie,
ostatnim wykrzyknikiem!

Opublikowano

"Miłość szczęśliwa"

nie jestem zadowolona z tego
wiersza- jest tak prosty
że może mówić za dużo

o nim trzeba szeptać
jak o nieprzyzwoitej puencie żartu
tak przynajmniej pisała Szymborska
że niby tabu zdarza się rzadko

więc nie zapeszaj
- wbrew naturze zalążek słowa
zawsze owocuje

lepiej ciszą
spadać na szczęśliwe łapy

ciszą spokojną
bo dzieloną na dwoje



***



"Najgorsza mitoza"

jeszcze nie jestem całkowicie
haploidalna
jeszcze muszę oddzielić
wtedy od teraz

to tak jak dzieli się ludzi
na dobrych i złych
( a złym nie podaje się ręki)

nierealne

niektórzy mówią że to znaczy
zacząć od nowa
( dziwny początek
z ręką w kocim futrze
i głową odstającą o kilka dni
od tułowia )

skoro nie początek to środek

na zbyt czysty talerz
i parasol

jednoosobowy

a przecież oboje wiemy że
to nie jest miejsce dla jednej pary
kaloszy

Opublikowano
wiersz niepotrzebny (wiersz konkursowy)

tak jak zima pragnie wiosny
a cierpienie czeka końca
tak jak wydma kocha sosny
i jak zieleń pragnie słońca

tak mocno ja Cię kocham

tak jak mózg jest do myślenia
i jak kwiat jest dla radości
a poezja do cierpienia
noc stworzona dla miłości

tak ja jestem by Cię kochać

jak powiedzieć coś
czego nie potrafię
a o czym wiesz

nie mówić
wymilczeć słowa wzrokiem

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ojciec Orest podszedł do Myszki i ku powszechnemu zdziwieniu, przytulił ją ramieniem i okrył na powrót jej wdzięki. Uśmiechnęła się do niego ni to z wdzięcznością ni to ze zmieszaniem po czym upadła mu do stóp i całując je, gorliwie się żegnała. Zakonnik szybko uniósł jej ciało wątłe i patrząc z delikatnym współczuciem odrzekł.   - Dziękuję Ci Biała Myszko. Niejeden rycerz gubi na polu bitwy i w godzinie próby swój honor i dumę - I patrzył w jej oczy z dumą - A Ty jesteś skrzywdzoną i kruchą istotą, która jednak odnalazła w sobie siłę by przyjść tu i pod twardą i zimną domeną trybunału, złorzeczyć i bluźnić na dostojnika kościoła świętego. Lecz nie po to by nieboszczyka zrównać z cuchnącym błotem Loivre a po to by prawdę okazać nam ślepcom doczesnym. Idź w pokoju boże dziecię. Za odwagę Twą ja Ci wszelkich łask i pokuty rozgrzeszenia udzielam. Niech Bóg w trójcy jedyny, zdejmie z Ciebie plamy grzechu i do zbawienia duszy powoła. Idź i nie grzesz więcej.   Myszka, ujęła dłoń ojca Oresta i ucałowała z czcią najwyższą jego pierścień. A ten po chwili pobłogosławił jej znakiem krzyża na czole i ucałował jeszcze czule miejsce postawienia znaku Pana. Dwaj franciszkanie, nadal w idealnym milczeniu odprowadzili ladacznice na powrót w tłum. Tymczasem dla ojca Nérée to już było za wiele.   - Nie macie prawa! - Jak wściekły pies rzucił się przez dzielący ich stół i ucapił habit ojca Oresta za materiał na plecach. Ten od razu zerwał się z uchwytu i oddalił się na bezpieczną odległość aż pod szafot. - Murwy i wszetecznice rozgrzeszacie, choć one plują jadem na nasz stan duchowny i kardynałów i świętych a nawet samego Boga za nic mają. Jak śmiesz! Psi synu, kochanku bladiugi, kurwysynu parchaty! - złapał za to co miał pod ręką i rzucał na oślep w szale. W stronę ojca Oresta poleciała i złota patera z owocami i kielichy i wreszcie księga z liścikami i nazwiskami alfonsów i murew z całej okolicy - Bies z Was prawdziwy a nie zakonnik i brat mój! Myślisz, że ojcem świętym jesteś czy świętym Piotrem samym!? Koniec tej farsy dla plebsu. Inaczej straży każe wszystkich tu dziś powiesić i na ostrzach roznieść!   Ojciec Orest uniknął zgrabnie wszystkich przedmiotów i wszedł na szafot. Podszedł do Orlona i jego także objął jak brat. Zdjął mu pętle i oddał zdziwionego skazańca pod kuratele franciszkanów, którzy momentalnie stanęli na deskach szubienicy i tworząc krag cichy i tajemniczy, chronili swymi ciałami oblicze świętego i alfonsa.   - Nie chowaj się za plecami braci mniejszych - Nérée podążył z wściekłością ku schodom szubienicy - Szelmo! Ty się z motłochem bratasz i stronę morderców bierzesz - wycelował oskarżający palec w Orlona i nadal w szale obrażał - Nie stójcie braciszkowie jak picze zatrwożone, tylko pojmijcie tego uzurpatora i dawnego szulera i zbójcę. Bo nikim on więcej jak szczurem, grzechem jak dżumą wypełnionym od stóp po łysy łeb zdradliwy. Pojmać zdrajcę, kto w Zbawiciela krew i ciało wierzy!     Próbował wspiąć się na deski szafotu, lecz franciszkanie zamiast usłuchać jego wezwania, to wzięli widać stronę Oresta i po krótkiej szarpaninie, zepchnęli wspólnie ciało Nérée ze schodów. Niechybnie dominikanin, skręcił by kark swój wysoko podgolony gdyby nie kolejna szybka interwencja generała d’Aubignác. W ostatniej chwili podtrzymał starca pod ręce i z wyrzutem spojrzał ku postaciom na szubienicy. Lecz nie rzekł ni słowa.     Za to ojciec Orest przeszedł do oratorskiej ofensywy. I grzmiał i ciskał słownymi piorunami jak pogańskie bóstwo karzące swych wyznawców.     - Zawrzyj pysk swój wężowy gadzie w habicie, który o dziwo nie pali twej plugawej skóry, ogniem piekielnym - spokój jego oczu I rysów był jednak nad wyraz boski w tej chwili - Nie dzierżę kluczy do bram niebios ani nie kroczę w świętości wśród aniołów I świętych, bo jak słusznie zauważyłeś do kapłaństwa i dróg Boga doszedłem przez bagna i pustynie występku i grzechu. Nie wstydzę się matki murwy i ojca rzemieślnika. A grzechy swe wobec bliźnich odpokutowałem z nawiązką. Lecz mam poparcie papieża i króla i legatem ich się zwać mogę. Więc daj sąd ten ukończyć w zgodzie i godności jemu właściwej i nie wyrywaj się tak ku objęciom drewnianej oblubienicy bo kto wie czy i Tobie stryczka kat nasz nie wyrychtuję za to co tu przyszło nam słyszeć.   Odpowiedział mu dziś po raz pierwszy d'Aubignác, który widać dążył do rychłej ugody a nie wątpliwie wyglądającego na forum całego miasta sporu   - Ojcze Oreście, zawsze Wam byłem przyjacielem i doradcą i zawsze byłem Wam rad. Nie kłóćmy się przed majestatem miejskich radców i królewskich doradców. I nie przed oczyma Boga naszego. Pozwolimy Wam dokończyć to co rzecz Wam nakazano. Mówcie dalej w imię boże.   I o dziwo zeszli razem z Nérée spowrotem na swoje miejsca, wśród całkowicie zszokowanym i poruszonych tym nagłym zajściem rajców. Franciszkanie zluzowali, zwarty dotąd szyk wokół Oresta i Orlona, jeden z nich wręczył dominikaninowi cudem ocalony chyba od gniewu Nérée dokument królewski. Ten ujął go z czcią i odnalazł w tekście właściwą frazę.   - Miejscami uprawiania grzechu I sodomii była kamienica w dzielnicy Gayet należąca do szelmy Orlona de Villargent, którego to dziewczęta i alkohol jak Diabeł kusiły kardynała. Kardynał oddał swój żywot jak ostatni frant i nędzną szumowina. Gnijąc w rynsztoku ulicy uciech, bez odzienia i resztek świątobliwej godności. Sztylet, który w jego piersi spoczywał był karą właściwą dla jego jestestwa bez różnicy kto go w jego ciało wymierzył. De Villargent czy jego nierządnice. Co więcej szelma w celi zamknięty, na ostatniej swej spowiedzi, wyjawił innych prowodyrów występku i cudzołóstwa, którzy w jego domu uciech, zabaw zepsutych używali. Członek i główny oskarżyciel trybunału. Ojciec Nérée ,który z całą żarliwością domaga się powieszenia Orlona de Villargent sam był gościem jego domu w Gayet. Miał swój pokój na poddaszu. Gdy nie było go w klasztorze przez czterdzieści dni, twierdził, że przebywał na rekolekcjach. Prawda, przeżywał rekolekcje ciała z młodą dziewczyną o imieniu Pluie. Ponoć śpiewała mu pieśni z psalmów… gdy nie miała zajętych ust czymś innym.   W tłumie wybuchł śmiech, choć niektórzy zadrżeli na myśl o bluźnierstwie.   - Z kolei brat Célestin d'Aubignác, obecny tu i również siedzący w loży sędziowskiej, przyjmował miesięczną daninę od alfonsa de Villargent za ochronę przed rewizją. Gdy dziewki płakały na widok swego chlebodawcy, nie czyniły tego tylko z tęsknoty. Czyniły to z lęku, że razem z nim zniknie ich ostatnia nadzieja, że zostaną tylko pod opieką duchownych... którzy nie raz, i nie dwa, okazali się gorsi od klientów.   Ojciec Orest opuścił dokument, odetchnął głęboko i rzekł powoli:   - Nie żądam uniewinnienia Orlona de Villargent. Żądam, by został wysłuchany. A potem, być może, osądzony... przez kogoś, kto nie zhańbił swego sumienia dotykiem tej samej rynsztokowej wody, w której pływał skazany. Tak z bożej woli ogłaszam. Niechaj zapis ten zostanie przeczytany w obecności ludności Lanoire, duchowieństwa i zakonników, oraz w obliczu śmierci, której stryczek już czeka.   Taka była wola najwyższego króla Francji Karola. Tłum w ciszy jedynie zwiesił głowę a Orlon odetchnął z wyraźna ulgą.
    • @Migrena dziękuję za uznanie dla wiersza:):) @huzarc Dzięki serdeczne:) @E.T. Dziękuję:) @Berenika97 Bereniko zaręczam Ci, że Twoje komentarze są piękniejsze od moich wierszy:):) dziękuję:)
    • Nie pasuję do żadnej życiowej roli. Widzicie, miejsce i czas skrojone specjalnie dla mojego umysłu. Despotycznego kłamcy o nieistniejącym acz wielkim ego. Dlatego mnie z czasem odrzucają poławiacze dusz. Oni wolą się sycić blaskiem prawdy, a nie zaśniedziałym, skarlałym blaskiem sztucznych pereł. Nie dla mnie piękne i czyste oceany wrażliwości. Więzić mnie będzie po wieczność. Czarną smołą i jadem trującym wypełniony, Depresyjny, żelazny kubeł. Zasypiam z wolna, pełen lęku i fobii. Ściany mrużą już z wolna swe mętnoszare oczy. Kroki na schodach i szczęk zamka. To duch przywołany. Zagląda do wszystkich pokoi. Uwierz. Mnie nie męczą zjawy i wytwory mojego umysłu cierpienia. Ten dom jest nawiedzony. A ja jego, tysięcznym może duchem. Co noc głębiej, w murach i piwnicznych trzewiach uwięziony. Męczy mnie bezsens. Pustka ideowa. Bezcelowość istnienia. Zgniłem. Spróchniałem. Zblakłem za zasłoną, brudnych okiennic. Niespodziewani goście. Strach i ciekawość. Rzucona w kąt sypialni na piętrze, naftowa lampa. Zagłada domu Dohertych. Pożaru jasna łuna. Demonie ognia, oczyść mnie z niewoli. Mnie! Tego domu, przeklętego piastuna. Idź korytarzem światła duszo. Do samego końca. Do ognia piekielnego, jasnego lśnienia.
    • @Tectosmith ja tylko zabrałem głos w kwestii religijnej, jestem wierzący i nie wstydzę się tego wstyd mi tylko za portalowych agnostyków i ateistów, którzy nie szanują uczuć religijnych innych od siebie tak,że nie jest to wykłócanie a poza tym to ty wywołałeś ,,temat,,, pierwszy
    • @Alicja_Wysocka ... słowo w szkatułce schowałam gdy przyjdzie zimno będę wyjmowała wiele ciepła mi dało pewnie więcej zostało  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...