Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Komentarz do tego wiersza może otworzy wam oczy. wiersza czytac nie musicie.



Terrorysta, on patrzy
Szymborska Wisława




Bomba wybuchnie w barze trzynasta dwadzieścia.
Teraz mamy dopiero trzynastą szesnaście.
Niektórzy zdążą jeszcze wejść.
Niektórzy wyjść.

Terrorysta już przeszedł na drugą stronę ulicy.
Ta odległość go chroni od wszelkiego złego
no i widok jak w kinie:

Kobieta w żółtej kurtce, ona wchodzi.
Mężczyzna w ciemnych okularach, on wychodzi.
Chłopaki w dżinsach, oni rozmawiają.
Trzynasta siedemnaście i cztery sekundy.
Ten niższy to ma szczęście i wsiada na skuter,
a ten wyższy to wchodzi.

Trzynasta siedemnaście i czterdzieści sekund.
Dziewczyna, ona idzie z zieloną wstążką we włosach.
Tylko że ten autobus nagle ją zasłania.

Trzynasta osiemnaście.
Już nie ma dziewczyny.
Czy była taka głupia i weszła, czy nie,
to sie zobaczy, jak będą wynosić.

Trzynasta dziewietnaście.
Nikt jakoś nie wchodzi.
Za to jeszcze wychodzi jeden gruby łysy.
Ale tak, jakby szukał czegoś po kieszeniach i
o trzynastej dwadzieścia bez dziesięciu sekund
wraca po te swoje marne rękawiczki.

Jest trzynasta dwadzieścia.
Czas, jak on się wlecze.
Już chyba teraz.
Jeszcze nie teraz.
Tak, teraz.
Bomba, ona wybucha.






[ Wyślij wiersz do znajomego ] | [ wersja dla drukarki ] | [ Kliknij tu, aby wrócić ]


[ Kontakt - zgłoś problem lub sugestię ]


cosiestalozmagdak napisał(a) 2006-03-12 19:41:55
==========================================

Jeśli chce się pisać to trzeba mieć o czym!!! Nie tyko o chłopaku co rzucił lub jesiennej chandrze… Szymborska pokazuje co znaczy być poetą – to znaczy mieć coś do powiedzenia. To rada dla wszystkich amatorów… także dla mnie.
[email protected]


Shorty napisał(a) 2005-12-28

Opublikowano

Mogło Się Zdarzyć

Weszłaś do kawiarni po mnie,
usiadłaś obok w wagonie
a może w jakiś dzień upalny
nad morzem przeszlismy obok siebie.

Jesteś tylko mglistym pojęciem
przecież możesz być taka różna.
Ciekawe jak się śmiejesz i tańczysz
pewnie lubisz poezję i dalekie podróże.

Wierzę ,że kiedyś mi się przyśnisz
i opowiesz wszystko o sobie,
a może wpadnie ci do rąk ten wiersz
wtedy między wersami znajdziesz drogę do mnie.


Noe-Gd Gdansk.19.03.2006 [email protected]

Opublikowano

Ja akurat bardzo Szymborską lubię, ale ten wiersz jest średni raczej. A ciekawe, jakie by były komenty do "Utopii"? Inna sprawa, że tutaj zarzuty są dość bezsensowne, a próby konstruktywnej krytyki wierszy Chuck... Noego spaliły na panewce...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jak ja tego nie lubię! wrrrr....
Nigdy po wielkich nie mam ochoty zaglądać do poezja.org tudzież innych portali poetyckich :(

Noe, pytanie jak najbardziej poważne (nie złośliwe czy temu podobne): ile wynosi Twój rekord dzienny w ilości wierszy?
Opublikowano

Noe nie rób syfu na forum. Chciałes sie pokazać, pokazałeś się. Zrobiłeś z siebie durnia i pośmiewisko wszystkich. Już wystarczy. Idź teraz do własnej piaskownicy porób sobie babki z piasku, popisz wiersze. Jak będziemy się chcieli jeszcze z ciebie pośmiac, to cie zawołamy.

Opublikowano

Quimeen, juz wymiękasz? To zaskakująco inteligenckie (choć po niektórych komentarzach do Noego mam wątpliwości) forum, ale przy tym strasznie sztywne. Fakt, że akurat Noe jest nadaktywny, ale pewnie mu w końcu przejdzie, a tak zawsze jest trochę luzu i można dać nerwom (studia/szkoła/praca...) upust. Czegóż chcieć więcej?

Opublikowano

Świadomość.

Jutro za rok kiedyś. Czekasz
na swoje szczęście na swoje dni.
Dzisiaj tu boli a tam uwiera
zawsze coś przyćmiewia dzień.

Jutro za rok i kiedyś, też
będzie kiepski dzień.Zawsze
ktoś będzie miał więcej
od ciebie miłości i kasy.

Dzisiaj masz szczęście ,tylko
nie widzisz go a jest przy tobie.
To co jest - zdrowie , woda , powietrze
i to czego nie ma - ból , długi , śmierć.

Za dwadzieścia lat powiesz : Gdybym był
dwadzieścia lat młodszy ! A to dzisiaj jest.
Nie czekaj na szczęscie w przyszłości.
Doceń dzisiejszy dzień i nim się ciesz.


Noe-Gd Gdańsk 19.03.2006/22.34/[email protected]




--------------------------------------------------------------------------------

Opublikowano

Świadomość.

(Szczęście jest sprawą świadomości. Zrozum to a odmienisz życie swe.)


Jutro za rok kiedyś. Czekasz
na swoje szczęście na swoje dni.
Dzisiaj tu boli a tam uwiera
zawsze coś przyćmiewia dzień.

Jutro za rok i kiedyś, też będzie kiepski czas
Nigdy nie będzie idealnie , by rzec : Idylla!
Zawsze coś będzie nie tak i nadal będziesz czekać
na swoje szczęśliwe lata. Tak życie przeleci ci.

Dzisiaj masz cieszyć się tym co masz
w tym tkwi istota szczęścia twojego życia.
Jeden ma miliony a smutek trawi go , drugi
ma długi i choroby a szczęśliwy jest.

Za dwadzieścia lat powiesz : Gdybym był
dwadzieścia lat młodszy... A to dzisiaj jest !
Nie czekaj na szczęście w przyszłości.
Doceń to co teraz masz i tym się się ciesz.


Noe-Gd Gdańsk 19.03.2006/22.34/[email protected]

Ostatnio edytowany przez Noe-Gd (Dzisiaj 23:06:46)

Opublikowano

Noe, ja cie nie chcę martwić, aale na tym forum to właśnie ty piszesz najbardziej o niczym. Twoje wiersze ograniczają się do takich tematów jak: miłosc do Boga, miłosć do ojczyzny, przemijanie, przypadkowość losu, wspomnienia - ile już napisano o tym - znacznie lepszych nawiasem mówiąc - wierszy??

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97   to bestie!!!!!!!!!!
    • @Lenore Grey poemsBardzo dziękuję! Cieszę się, że Ci się spodobał. Pozdrawiam. :)
    • POCZTO.                           odczep się od                             poetów.                            Berenika jest                             nasza!!!             Wchodzę na pocztę, a powietrze stoi tu jak bulion z unieważnionych znaczków - tak gęsty, że mógłby mieć własny numer PESEL i prawo do świadczeń. Wisi ciężko, lepi się do twarzy, pachnie mieszanką paragrafów, drożdży absurdu i pyłu ze sprawozdań rocznych fermentujących w kątach jak zakalec czasu, którego nikt nie miał odwagi wyrzucić. Kolejka trwa jak wieloletni eksperyment, w którym każdy klient jest prototypem cierpliwości, a każdy oddech brzmi jak próbna syrena katastrofy atomowej. Poczta pachnie, jakby ktoś zagotował cały XX wiek w jednym garnku, dodał szczyptę PRL-u, garść rozporządzeń „nieaktualne od 1998”, a na koniec przypalił to kadzidłem z formularza PZ-12/9B, którym od pokoleń straszy się dzieci i pracowników administracji. Kobieta przede mną wygląda, jakby weszła tu w 1983 roku i od tamtej pory zmieniała tylko fryzurę - zgodnie z zaleceniami kolejnych ministrów infrastruktury. Jej spojrzenie ma konsystencję skupionych w jeden punkt paragrafów - lepi się do wszystkiego, co narusza rytuał czekania. Nad głowami wisi wyświetlacz - miga jak sygnał z umierającej cywilizacji, która przegrała z własną instrukcją obsługi. NUMER 702 → OKIENKO 4. Tyle że okienko 4 istnieje tylko jako legenda - jak Yeti, Atlantyda i listonosz doręczający przesyłki pod właściwy adres. Za szybą siedzi kasjerka. A może kapłanka? Ma minę, jakby przeżuła regulamin, połknęła go i trawiła z dumą dynastii, która żywi się wyłącznie biurokratycznym papierem. Jej okulary skupiają światło tak mocno, że wystawione na słońce wypaliłyby w moim awizo dziurę wielkości małego meteorytu. - Następny!, woła głosem o strukturze tłuczonego szkła. Podchodzę, podaję awizo. Patrzy na nie jak na mapę DNA smoka znalezionego w bagażniku mikrobusu. - Nie mamy. - Jak to nie macie? Przecież jest tu napisane… - System tak mówi, odpowiada tonem, który potrafiłby zatrzymać zegar atomowy. - Ale system kłamie. Za jej plecami sterczą regały - labirynt Kurzu Archiwalnego z kartonów, które jęczą nie tylko z wysiłku, lecz także z ulgi, że nie muszą być odnalezione właśnie teraz. Każdy drży, jakby skrywał duszę petenta, który nie doczekał się własnej przesyłki i powoli przeszedł w stan mitologiczny. - A to?, pytam, wskazując na stos wielki jak góra lodowa, która zatopiła Titanica, ale z naklejkami „PRIORYTET”. - To przesyłki, które szukają siebie nawzajem, mówi powoli. - Jak dusze, które nie wiedzą, że są w tym samym systemie. Czasem się odnajdą. Czasem nie. My nie decydujemy o przeznaczeniu. Za mną kolejka szumi jak powódź goryczy. - Ja chciałam tylko znaczek…, jęczy ktoś. - Ale chyba umrę tu z godnością. - A mój list?,  pyta inny. - Wysłałem do sąsiada, dotarł do Uzbekistanu, wrócił do mnie, ale ktoś dopisał przepis na barszcz. Kasjerka wstaje, jakby unosiła ją smuga archiwalnego kurzu. Podchodzi do regału, wsadza rękę między paczki - i wtedy to się dzieje. Regał zaczyna mruczeć. Tak mruczą rzeczy, które milczały za długo. Kartony przesuwają się jak powolne kontynenty absurdu. Szuflady wysuwają się same, jakby otwierała je paszcza biurokratycznego potwora. Kasjerka zamiera. Jej oczy rozszerzają się jak dwie żarówki pod napięciem ostatniej woli. - Jest…, szepcze. - Przesyłka odnalazła swój los. Wyciąga karton - wygląda, jakby przetrwał cztery wojny, osiem powodzi, jedną deportację do równoległego wszechświata i pełne stulecie internetowych błędów 404. - Proszę,  mówi. Trzymam pudełko. Jest otwarte. Na boku, obok zamazanego kodu kreskowego, widzę ręcznie dopisane czerwonym tuszem: "TYP PRZESYŁKI: ZAPOTRZEBOWANIE EGZYSTENCJALNE". - Dlaczego w środku są… ziemniaki? Patrzy na mnie spojrzeniem, które mogłoby zatwierdzić budżet państwa. - Tak bywa. Poczta jest… płynna w interpretacji przeznaczenia. - Ale ja zamawiałem książkę. - A może to książka zamówiła pana,  odpowiada ironią niczym księżna chaosu. - A ziemniaki… cóż. One przyszły, bo mogły. Patrzę na nie. Na ich skórkach wgniecenia: jakby ktoś próbował odcisnąć alfabet, którego nikt już nie pamięta. Chcę protestować, ale coś we mnie pęka. Mój wewnętrzny system doręczeń sam się rozszczelnia. - Czyli nic się nie da zrobić? - Możemy złożyć reklamację, mówi z westchnieniem archeolożki biurokracji. -  Rozpatrzymy ją między sześcioma dniami a sześcioma eonami. Kolejka za mną sapie jak stary parowóz. Jeden z klientów osuwa się omdlewająco na gablotkę z długopisami „Poczta Polska - 12 zł”. Wychodzę. Drzwi zamykają się za mną z jękiem bramy do krainy, z której nikt nie wrócił z własną przesyłką w stanie nienaruszonym. Świat na zewnątrz jest jaśniejszy. Ja,  cięższy o pudełko ziemniaków, które przyszły do mnie z taką pewnością, jakby znały mój los lepiej niż ja. Na etykiecie miały odręczny dopisek: CEL: KOREKTA LOSU ODBIORCY. Za mną poczta szumi jak zmęczony potwór. I kiedy już jestem poza nią doganiają mnie jeszcze, drzwi pamiętające Gomułkę i przytrzaskują mi nogę, jakby chciały zatrzymać mnie na zawsze, w swoim królewstwie zagubienia i pomyłek.                
    • @Migrena   teraz to ja muszę niestety wracać do pracy ...z krainy fantazji :)))) i ze stołu...na podłogę :)))     
    • @MigrenaPewnie, że idziemy, aby  negocjować z nią w sprawę naszych listów i awizo - podobno trzymają je jako zakładników i żądają, żebyśmy pojawili się osobiście z dowodem osobistym, trzema odpisami. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...