Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Panu Nowackiemu, czy jak go tam zwą w rzeczywistości, za inspirację.


Adam wstał wcześnie rano z okropnym bólem głowy i z trudem doczłapał się do kuchni. W lodówce znalazł butelkę zimnego Żywca. Szybkim uderzeniem o kant stołu pozbył się kapsla i prawie jednym haustem opróżnił całą zawartość butelki. Ból złagodniał natychmiast i w tej samej chwili wróciła pamięć. Na samą myśl zrobiło mu się niedobrze. Pobiegł do łazienki, podniósł klapę od kibla i wyrzygał się. JESTEM SZMATĄ - pomyślał i zaczął płakać. Potem wstał, wskoczył do wanny, odkręcił kurek z zimną wodą i za wszelką cenę próbował zmyć z siebie cały brud wczorajszego dnia. Nie mógł nawet spojrzeć w lustro. Wstydził się samego siebie. JESTEM kurwa zwykłą SZMATĄ! Woda lała się strumieniami, a on wciąż płakał. Płakał i trzasł się cały i to wcale nie z zimna.

Adam od kilku lat mieszkał sam. Dwa pokoje, kuchnia , łazienka – klasyka. W pokoju materac, stojak pełen płyt, sterty książek rozrzucone po podłodze, popielniczka pełna petów, gitara. W drugim pokoju telewizor , kanapa,dwa fotele skórzane i lampa z Ikei. To wszystko. Dwa tygodnie temu rzucił robotę w piekarni. Człowiek powinien się szanować. Po prostu pewnego dnia nie przyszedł do pracy. Nikt się tym nawet nie zainteresował. Pomyśleli pewnie:Nie ten to kto inny. Adam od tej pory przestał być niewolnikiem i pragnął skoncentrować się tylko i wyłącznie na muzyce.
Tamtego feralnego dnia Adam obudził się stosunkowo dość późno. Jego kutas stał na baczność. Adam oblizał spierzchnięte usta, wepchnął rękę w bokserki i zaczął masować swojego ptaka. Jednak ta pozycja okazała się bardzo niewygodna, zrzucił więc pościel, zsunął bokserki, zamknął oczy, przypomniał sobie erotyczny sen, który przed sekundą się skończył i rytmicznie zaczął trzepać konia. Doszedł stosunkowo szybko, i ku swojemu zdziwieniu odbyło się bez wytrysku. Pieścił się jeszcze kilka sekund, marząc o kobiecie. Jakiejkolwiek. Pragnął znów związać się z dziewczyną na stałe.
Wstał, wziął prysznic poczym odgrzał sobie zupę. Kiedy zajadał się w najlepsze odgrzewaną pomidorówką spojrzał na kalendarz.
Kurwa, przecież dziś są moje urodziny!
Miał rację. Obchodził swoje trzydzieste urodziny i ogarnął go strach.. Wiedział bowiem, że nikt do niego nie zadzwoni z życzeniami, nikt nie zapyta: co słychać, jak zdrowie? Nie miał nikogo. Był jedynakiem, rodzice zmarli dawno temu, była żona od trzech lat nie dawała znaku życia a na przyjaciół nigdy nie było czasu. Początkowo wszystko wskazywało na to, że dzień, będzie podobny do wszystkich. Jak zwykle przeczytał kilka rozdziałów starej książki, którą znał już na pamięć i wcale nie dlatego , że ją uwielbiał. Po prostu nie stać go było na kupno nowej.
Dość! – wykrzyknął sam do siebie. Zerwał się z kanapy i pobiegł do łazienki. Stanął przed lustrem. Złapał maszynkę do golenia i zaczął usuwać trzydniowy zarost – Muszę zmienić swoje życie. Dziś są moje urodziny. Siedzę sam w domu, chleję browary, no przecież to żałosne jest kurwa.. Pójdę do Turka, poderwę jakąś babkę, strzelimy kilka drinków i będzie super. Sam nie wierzył w to co przed chwilą powiedział. Przerwał na moment golenie i zaczął się zastanawiać. A jeśli dam plamę?, Jeśli zapomniałem jak to się robi? Cholera, jak będzie chciała iść ze mną na chatę to co ja zrobię? Nie dam rady kurwa.
U Turka było mnóstwo pięknych kobiet. Sączyły drinki, paliły papierosy, uśmiechały się, co jakiś czas poprawiały fryzury. Czasem jedna z drugą wychodziły do kibla poprawić makijaż i takie tam babskie rzeczy. Adam jak przystało na trzydziestoletniego desperata zajął miejsce przy barze, zamówił zimnego Heinekena i paluszki oczywiście, bo paluszki do piwa najlepsze są. - Jeśli jakaś będzie miała na mnie ochotę to podejdzie.
Mijały cenne godziny, bar pustoszał i żadna nie miała ochoty podejść do przystojnego faceta w kraciastej , flanelowej koszuli wciśniętej w oryginalne, granatowe Levisy sześćset piątki. Adam tracił powoli nadzieję. Postanowił dopić ostatniego browara , wrócić do domu , zwalić gruchę i położyć się grzecznie spać.
- Samotny jeździec co? – rozległ się obcy głos. Adam odwrócił się i zobaczył
przystojnego , wysokiego faceta w skórze, który nie pytając się o zgodę usiadł obok na krześle. Jego długie, proste, zadbane włosy, opadały delikatnie na ramiona i miał taką delikatną cerę jak niemowlak Do kompletu, brakowało tylko elektrycznej gitary. Na zewnątrz stał pewnie jego mechaniczny rumak.
- A tobie co do tego? – miał ochotę odpowiedzieć Adam ale strach spowodował, że stać go było tylko na :
- I to we własne urodziny. Wyobrażasz to sobie?
- Sam? Przy barze? We własne urodziny?
- Dokładnie człowieku.
- Ja pierdole, jakie to żałosne.
Adam spuścił głowę.
- Nie przejmuj się – klepnął go w plecy nieznajomy – Zdarza się najlepszym. Wszystkiego najlepszego! - Stuknęli się butelkami i zaczęli rozmawiać. Okazało się, że lubią te same filmy, słuchają tej samej, rockowej muzyki. Wypili jeszcze po jednym i wtedy nieznajomy zapytał:
- Szukam człowieka do kapeli. Gitarzysty potrzebuję Nie znasz kogoś?
- Poważnie? Ja gram na gitarze i jestem wolny.
- A co grasz...?
Adam postanowił zaprezentować nieznajomemu swoje umiejętności. Weszli do mieszkania. Adam, zrzucił kurtkę w przedpokoju – Nagrałem nawet demówkę – wrzucił po drodze. Weszli do pokoju. Adam podłączył gitarę pod prąd i zaczął grać. Był już nieźle wstawiony ale mimo to, jego palce płynęły po gryfie jak papierowe żaglówki puszczane na wodzie a pokój zapełnił się delikatnym Jazzem.
Nieznajomy zbliżył się do jego ust i pocałował. Jego pocałunek był tylko muśnięciem warg ale niezwykle czułym i subtelnym. Adam przestał grać. Nikt od dawna go nie całował, zapomniał już jak smakują inne usta, a te smakowały cudownie. Nieznajomy pocałował go ponownie, i znów, i jeszcze raz. Serce zaczęło Adamowi mocniej bić a ilość wypitego alkoholu spowodował błogi nastrój. Spojrzeli na siebie. Nieznajomy łudząco przypominał gitarzystę Extreme. Na tyle łudząco, że Adam otrzeźwiał w jednej chwili.
- Dobra kolego – powiedział – Dość tej zabawy, chyba powinieneś już iść. Dzięki za
miłe towarzystwo, ale ja nie bawię się w takie rzeczy. Nieznajomy jednak wcale nie miał zamiaru iść i po chwili jego pięść wylądowała na twarzy Adama. Zabolało i to potwornie. Instynkt kazał Adamowi wstać i bronić się ale kolejny cios w brzuch odebrał mu chęci do walki. Ból był dwukrotnie większy. Potem kolejny cios, następny CIACH! PACH! i już było po wszystkim. Nieznajomy rzucił Adama na fotel, zdjął z niego spodnie, bokserki, swoją nogę wstawił po miedzy nogi Adama , gwałtownym ruchem rozszerzył je, splunął dwukrotnie na jego odbyt, rozpiął rozporek swoich spodni, poślinił sobie dłoń, nasmarował nią swojego kutasa i gwałtownie wszedł do środka. Adam nie poczuł bólu, nie czuł już nic choć powinien bo fiut nieznajomego miał chyba z dwadziescia centymetrów i był strasznie gruby. Pchnięcia były krótkie i szarpane. Zwieracze Adama zaciskały się i rozwierały na przemian a on płakał i nie były to bynajmniej łzy miłości. Trzasł się przerażony.

Woda leciała ciurkiem a on siedział w wannie, płakał, trząsł się cały i to wcale nie z zimna. JESTEM SZMATĄ!. Chciał zmyć z siebie cały brud wczorajszego dnia, zapomnieć o swoich trzydziestych urodzinach i bez kompleksów spojrzeć w lustro.
Nie prędko to nastąpi.

Opublikowano

"...za wszelką cenę próbował zmyć z siebie cały brud wczorajszego dnia."
To zdanie od razu wskazuje na gwałt, bo niemalze wszystkie kończą sie zmywaniem z ciała jakiegos irracjonalnego brudu. Myslę, ze byłloby lepiej gdyby je czyms zastąpic, lub chociaz jakos innaczej sformułowac.
Podoba mi sie język tekstu, podoba mi sie sylwetka bohatera, zycie które prowadzi, jazz, walenie konia, tylko Zywiec bym innym piwem zastapiła.

Szkoda ze mnie nie zaczepiaja przystojni gitarzysci z wielkimi kutasami.... :)

Opublikowano

butelki - niepotrzebne w 2 zdaniu.
i paluszki oczywiście, bo paluszki do piwa najlepsze są - co to za składnia i styl?

Cóż, zawisłeś gdzieś między swoimi, obecnymi już wcześniej motywami, a Krzyśkiem Rutkowskim. Nie umiem w tej chwili powiedzieć, czy to dobrze, czy nie.

Opublikowano

Moje pierwsze słowa po przeczytaniu tego tekstu to ,, o kurwa" , końcówka opowiadania mnie wstrząsnęła, mam namyśli gwałt faceta przez faceta. Panie Piotrze jak dla mnie, to pisze Pan rewelacyjnie. Jestem Pana kibicem:)
pozdrawiam:)

  • 3 miesiące temu...
Opublikowano

stosunkowo dość późno - no bez przesady.
Chociaż word na to słowo nie protestuje, zawsze zastanawiałem się, co ono oznacza; chodzi o słowo "poczym", zamiast "po czym" - proszę o wyjaśnienie.
Z książką, na którą nie stać, to przegięcie; w każdym mieście są biblioteki, w których można zarejestrować się za darmo albo za symboliczne 5 zł - na to też go nie stać?
Zawsze myslałem, że bohaterowie mówią do siebie tylko w telenowelach ("ach, jakże ja kocham Adama"; mówiąc poważnie - nie widziałem jeszcze chyba naprawdę porządnego filmu, w którym bohater mówiłby tak na chama całkiem do siebie); a już w książkach, gdzie swobodnie można opisać myśli bohatera bez konieczeności ich przezeń wypowiadania, to już dla mnie paranoja.
i paluszki oczywiście, bo paluszki do piwa najlepsze są - podobnie jak poprzednik, nie bardzo wiem, co to jest; czy moze inaczej - wiem, że w podobnej sytuacji sam bym być może tak pomyślał; jednak w tym tekście się to kompletnie nie komponuje, bo i z czym?
Jego długie, proste, zadbane włosy, opadały delikatnie na ramiona i miał taką delikatną cerę jak niemowlak - bardzo źle skomponowane zdanie.
Nagrałem nawet demówkę – wrzucił po drodze - komu wrzucił? Chyba "rzucił"?
Adam podłączył gitarę pod prąd - proszę mi powiedzieć, jak się podłącza gitarę pod prąd. Zaznaczam, że gitara elektryczna jest instrumentem, z którym jestem bardzo zaprzyjaźniony i nigdy jeszcze nie widziałem, żeby ktoś podłączał gitarę do prądu, ani nie słyszałem, żeby tak "skrótowo" mówił (a pracowałem w sklepie muzycznym).
Był już nieźle wstawiony ale mimo to, jego palce płynęły po gryfie jak papierowe żaglówki puszczane na wodzie - w pierwszej części jest jakaś niezrozumiała dla mnie interpunkcja; w drugiej nie pasuje mi metafora, ale to w sumie czysto subiektywne.
Jazzem - czemu wielka literą, przez szacunek dla tego (i owszem, zacnego) gatunku?


Reasumując - dla mnie jest to zwykła opowiastka napisana nieatrakcyjnym językiem, miejscami balansująca na granicy poprawności. Brak głębszego sensu i walorów artystycznych - jeśli tak miało być, to się udało. Jeśli w założeniu miała to być wartościowa literatura, a nie przecietne czytadło - to niestety zupełnie nie wyszło.

  • 4 miesiące temu...
Opublikowano

W przeciwieństwie do Dory "mnie wstrząsneła" mało, powiem więcej. Nic a nic mną nie wstrząsneła.
Takich opowiadań jest dziesiątki w pornusowych czasopismach. Problem tkwi tylko w tym czy jest to początek kariery pisarza ( wiele osób filmu, literatury występowało lub pisało dla pornusów np. Sylwester Stallone czy nawet Madonna) czy też ...koniec. Bo dużo też z nich skonczyło w takim szlamie. Czas jest najlepszym sędzią.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena spoko, smacznego:)
    • @violetta daj spokój. nikogo nie szukam :)   też pójdę do restauracji. zjem stek z borowikami !
    • @Leszczym „To taka płynna medytacja!" Podobno najlepsze pomysły przychodzą gdzieś między drugim a trzecim piwem. Przed drugim - za mało odwagi. Po trzecim - za dużo pewności siebie i literówek. Poza tym to fakt - Hemingway pisał po whisky, Bukowski po wódce, więc dwa piwa to właściwie dieta pisarska! A ta agresja nad tekstem... znam to. Siedzisz, męczysz każde słowo, poprawiasz, wykreślasz, znowu wstawiasz, aż w końcu tekst się poddaje i umiera ze znużenia. A ty z nim. Pozdrawiam.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • @Migrena no niestety nie robię:) musisz sobie poszukać kogoś lepszego:)
    • Mój licznik żyć się wyczerpał. Musiałbym płacić słone sumy pieniędzy, by go nie tyle zregenerować co wzbudzić  w nim nikły płomyk nadziei. A fatum tylko na to czeka. By go stłumić w popiele. Spalić wszystkie próby wyjścia już na starcie. Zresztą musiałbym stanąć w prawdzie. Obnażony i przegrany. Bez pewności w głosie. Siląc się na spokój. Snuć opowieści jak z najgorszego koszmaru. Dla uszu, które są nieczułe na ból jednostki. Zagubionej wśród labiryntu świata,  którego nie sposób rozgryźć,  będąc dzieckiem gotyckiej nocy, dekadenckiej, alkoholowo-lekowej samotni. Być nie duszą, nie ciałem  a tchnieniem jedynie grozy. Mroźnym powiewem, wśród wilgnych i ciemnych korytarzy domów. Porzuconych i kalekich już od upływu wieków.     O północy opuszczam bar  i chwiejnym krokiem idę przez środek ulicy, pustej już i grobowo wręcz cichej,  jak me serce. Bez emocji, których okazywać mi nie przystoi. Ruszam ku stalowej konstrukcji mostu. Na jego wąskiej barierce nie muszę stawać  ani w prawdzie ani w kłamstwie. Przeciw sobie i bliźnim. Nie ma tu uszu, które nie potrafią zrozumieć, ani oczu które nie potrafią przestać oceniać. Jest tylko wezbrany nurt, zimnej jak trup. Zimowej rzeki. Niosącej w wirach kamyki i gałęzie  ku zatraceniu. Zapomniałbym w tej ostatniej minucie. Rozpiąłem gruby, wełniany, czarny płaszcz. Z malutkiej wewnętrznej kieszeni na piersi, wyjąłem nieduży skórzany portfel. Gotówkę i monety posłałem w nurt. Tak jakbym wrzucał drobne do fontanny. Nie muszę myśleć nad życzeniem. Ono się właśnie spełnia. Życzenie śmierci.      Drżącymi z zimna nie strachu palcami. Wyjąłem małe zawiniątko. Twoje zdjęcie. Urzekająco doskonałe. Jak portrety, które wyszły  spod Twej uświęconej, anielskiej dłoni. Zatknąłem zdjęcie w szparze jednej ze śrub. Nie umiałbym skoczyć z Tobą. Najpierw rano odnajdą tylko to zdjęcie  a może nie zwrócą uwagi. Przechodnie, kierowcy.  Ci wszyscy głupcy. Ślepcy. Nie skojarzą. Dopóki rzeka nie wyrzuci  wzdętego od rozkładu ciała. Gdzieś w gnilne, przybite do ziemi mokrym śniegiem szuwary. Lub zatrzyma się w lodowym zatorze,  pod konstrukcją kolejnego z mostów. Twarzą ku toni.     Może i Ty nieraz do tego czasu  jadąc tramwajem z uczelni  przez tłoczny most Anichkova. Tęsknym, zmęczonym wzrokiem,  spojrzysz w dół ku rzece. I wspomnisz czule tego przeklętego poetę, który nie zabiegał w życiu o nic  ponad Twe względy. Do diabła z rozsądkiem. Chciałabym wrócić do dni dawnych  i znów kochać i wybrać sercem. Pomyślisz, ostatni raz posyłając mu wdzięczny i ciepły uśmiech. Wtem trup z trudem drgnął i oparł się o krę. Nurt i wolne, ciężkie bryły wokół  obróciły go ku jezdni. Uniósł z wolna rękę  i machał aż czerwone cielsko tramwaju  nie zniknęło mu z oczu, skręcając ku kamienicom  na Newskim Prospekcie.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...