Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

John_Maria_S.

Użytkownicy
  • Postów

    539
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez John_Maria_S.

  1. W tej chwili jestem we Wrocławiu, ale.....wszystko przed nami :)
  2. A może tak od czasu do czasu, taki wieczorek zrobiłabyś dla emigracji polskiej np. w Holandii? Tylko trochę ponad 1h samolotem, w jedną stronę. To nie jest duża strata czasu na dojazd...
  3. Wielkie gratulacje. Od pierwszego momentu, kiedy się "stukneliśmy" na forum, wyczułem, że wielki ogień jest w tobie. Potrzebowałaś tylko dobrego cugu, żeby ciepło twojej duszy rozlało się wokoło. Pozdrówka. p.s. "W tle pojawiają się Baudelaire, Rilke, Marquez, Jones, Sandemo... Nawet Amicis i Clint Eastwood. I rytmy Buena Vista Social Club. I Chagall, i Vermeer. I Chopin, i Gałczyński " no, no, sami moi ulubieńcy. Super. Czy Ignacy Karpowicz to rodzina Tymoteusza Karpowicza?. Pytam, tak z ciekawości.
  4. Moja wrażliwość miała jednak rację, że kazała mi opuścić to forum. Jeśli nie docenia się tutaj, takiej poetyckiej prozy, jaką tworzy Black Soul i jeszcze kilkoro osób ( nie wymienię ich, bo i tak wiedzą o kim myślę :)), to nie ma sensu "produkować" się tutaj. Prawie każdy tekst Czarnej Duszy, wprowadza wspaniały nastrój oddalenia się od rzeczywistości. Pozdrawiam. ps. Zamiast jarać amnezję...lepiej poczytać Black Soul.
  5. Wciągnęło mnie...nie da się ukryć, może to ta miłość Celiny do herbaty (ja również piję czasem kilkanaście dziennie). No fajnie, fajnie się czyta, bo takie Celiny są wszędzie dookoła. Podobało mi się. Pozdrawiam.ps. Moja Celina miała na imię Alicja
  6. Zdrowych i wesołych Świąt Wielkanocnych, w rodzinnym gronie życzy J.M.S. Zapraszam na swojego bloga //short-story-john-maria-s.blog.onet.pl/ ...jak również na Facebooka //www.facebook.com/profile.php?ref=name&id=100000536610447 ...libido należy odcinać od umysłu zdecydowanie :)
  7. Dawno mnie nie było. Wpadam....Sanestis cały czas w formie...no i dobrze. Pozdrawiam. p.s. Bukowski? coś mi to mówi...mam większość jego książek :)
  8. Nie lataj za wysoko ;)....myślę, że nie musisz siedzieć godzinami nad swoimi tekstami. Po prostu siadasz i piszesz. To kapitalny dar, nie zmarnuj go i ..wystartuj gdzieś. Powodzenia :)
  9. Uwielbiam twoje klimaty. Możesz tak pisać i pisać.....będę je czytał wiecznie.p.s. Wojaczek miał taki dar, wszystko jakby wylewało mu się z duszy. U ciebie też to czuć. Super. Pozdrówka.
  10. Od czasu pewnego pięknego opowiadania, którym mnie zauroczyłaś, zawsze głęboko analizuję twoje teksty. Nie pisz więc, że sama nie wiesz, o czym pisałaś. To twoja podświadomość ukrywa ważne rzeczy, które chcesz przekazać innym. W tym również znalazłem to "coś"....ale tamto z cynamonem było cudowne. Pozdrówka. :)
  11. " Czarna " jak zwykle w formie. Do mnie "dojechało".....żeby zrozumieć "czarną duszę", trzeba przeczytać jej teksty kilka razy, albo mieć....też czarne wnętrze. Pozdrawiam. p.s. jak widzę twój Nick...to już mi się robi ciepło :)
  12. Piszesz jeszcze piękniej ode mnie :). Okazuje się, że poeci też potrafią pisać prozę....i to jak. Ta dusza poety, ślicznie przebija się, przez wstrętną prozę życia....i bardzo dobrze. Pozdrawiam. p.s. co to się stało, że wzięłaś się za prozę i to tak udanie ?
  13. Dziękuję, za miłe słowa. :) Stanisławo. Też nie wiem, czemu to ma służyć...:) Pewnie, temu, że mam mało czasu i piszę tak szybko, że stawiam je chaotycznie a zawsze byłem dobry w szkole z interpunkcji. Przerwa w treningach ...wychodzi.
  14. Mężczyzna, leżący na łóżku uniósł się na chwilę do góry. Oparł cały tułów na jednej ręce. Sprawiało mu to dużą trudność, wyglądał jak pacjent po narkozie. Wyciągnął głowę bliżej otwartych drzwi, przez które było widać kawałek korytarza. Zwrócił swoją twarz w tamtą stronę. – Siostro, siostro – mężczyzna wykrzykiwał w stronę otwartych drzwi. – Siostro! – wrzasnął na cały głos, aż pacjent leżący pod oknem uniósł głowę. Oparł się na łokciach i zwrócił się w stronę wołającego. – Przecież może pan nacisnąć dzwonek, po co.. Pielęgniarka wkroczyła zdecydowanym krokiem do sali i skierowała się w stronę wołającego. – Proszę nie krzyczeć, panie Wacławie, przecież inni pacjenci chcą spać. – poprawiła mu koc i zaczęła układać go do pozycji leżącej. Pacjent stawiał lekki opór. – Siostro, to moja żona była. To ona, wychodziła od profesora…widziałem. Po co ona tam chodzi?...siostro. Ona coś.. – Jak to po co? Bo dba o pana, chce pana jak najszybciej wyleczyć a pan jeszcze narzeka. Oj, wstydziłby się pan. Niejeden chciałby mieć taką żonę – przerwała mu i teraz nie dopuszczała do głosu. Mężczyzna patrzył się na nią spode łba. – Ale, ja nie jestem chory, po co mnie tu trzymają? To ona, wmawia mi jakieś choroby. – Panie Wacławie, jak panu nie wstyd takie rzeczy opowiadać – spojrzała się z przerażeniem na słuchającego tej rozmowy pacjenta pod oknem – jeszcze pan Janusz, pomyśli sobie nie wiadomo co – starała się przykryć wołającego kocem. – A co?. Nic mi nie jest, to ona mnie tu przywiozła. Zawsze byłem zdrowy a teraz mówi, że coś się dzieje. Nikt w mojej rodzinie nigdy nie chorował na serce a tu teraz takie rzeczy. – No wie pan, każda choroba kiedyś się zaczyna – nie dawała za wygraną. – Ale, z czego tak nagle? – warczał zły pacjent. – Może, zdenerwował się pan albo jakiś duży wysiłek.. – do rozmowy włączył się starszy pan z naprzeciwka. – No właśnie. Jest mnóstwo powodów przez które człowiek może zachorować. – Może w chemii pan pracował albo w kopalni – starszy pan pod oknem nie dawał za wygraną. Usiadł na łóżku i machał nogami. – W kopalni…w kopalni to ja byłem raz, żeby pozwiedzać – żachnął się na rozmówcę. – No, widzi pan…i wystarczyło – siostra chciała zakończyć rozmowę. – Co, też pani mówi? Żarty pani opowiada… raz w kopalni.. – Już, spać panie Wacławie, bo inni przez pana nie mogą się zdrzemnąć po obiedzie. A trzeba odpocząć, bo jutro ma pan dużo badań…z tą pana arytmią…hm, nie jest dobrze. Proszę połknąć tabletki i popić. – Z arytmią nigdy nie jest dobrze, sama nazwa wskazuje, że…– do rozmowy włączył się pan Janusz. – Bez filozofii mi tu. Proszę grzecznie położyć się i leżeć – skończyła za niego i wyszła z sali……………………………………… ……….drzwi od gabinetu profesora otworzyły się i w progu pokazała się postać siostry Doroty. Profesor odwrócił głowę od papierów na biurku a po sekundzie znów zanurzył się w duże ilości papierzysk. Dorota zbliżyła się do biurka i usiadła na krzesełku. Wyciągnęła papierosa i zapaliła go, mocno się zaciągając. Patrzyła, na otwarte szeroko okno. Przez chwilę panowała cisza. – Dobrze, że przyszłaś…będę miał coś dla ciebie – profesor nie odrywał oczu od papierów. – Wiem. Profesor podniósł głowę znad skoroszytów i kartek dokumentów. – Domyśliłam się jak zobaczyłam – zaciągnęła się ponownie tak mocno jak tłok w cylindrze – …...jak wychodzi od ciebie – nie spojrzała nawet na chwilę na swojego rozmówcę. Profesor odłożył papiery na bok, pomasował czoło koniuszkami palców i spojrzał się na siostrę. – Zawsze uważałem cię za inteligentną osobę…dlatego jesteś w tym – kobieta zwróciła twarz po raz pierwszy na swojego rozmówcę – …jesteś z nami – poprawił się szybko. Spojrzeli sobie w twarz i przez chwilę nikt się nie odezwał. Siostra zgasiła papierosa mocno go wciskając w popielniczkę. Poprawiła swój uniform. – Kiedy ? – Jak najszybciej…całą ekipę trzeba zebrać. Rajmund wypisze papier…jak zawsze – zamyślił się na chwilę – strasznie się jej śpieszy. Jest młodsza od niego, no i ten jego zakład kamieniarski. Sama rozumiesz – Dorota oglądała swoje paznokcie i wyglądało, że to jest teraz najważniejsza rzecz na świecie. Podniosła się z krzesła i strzepnęła niewidzialny pył ze swojego fartucha. – Dodatkowo 50%...od normalnej stawki – wypowiedziała to spokojnym ale mocnym tonem. Skierowała się w stronę drzwi. – Żartujesz? – w jego głosie zabrzmiała nadzieja. – Nie. Nie żartuję – zabrzmiało to tak zdecydowanie jak trząśniecie drzwiami. * * * * * * Młodziutka dziewczyna w fartuchu, weszła cichutko do sali. Zaczęła zbierać naczynka po pastylkach, kiedy na łóżku podniósł się pan Wacław. Popatrzył w stronę drzwi i cichutko zawołał do niej. – Siostrzyczko…siostrzyczko – jego głos był ledwo słyszalny ale dziewczyna odwróciła się. Patrzyła się na niego swoimi niebieskimi oczętami. – Niech siostrzyczka podejdzie, proszę – pokazał ruch ręką. Siostra przez moment zawahała się ale w końcu podeszła. Pacjent podniósł się jeszcze bardziej. – Siostro, proszę mnie posłuchać.. – Ja nie jestem siostrą, zbieram tylko punkty na studia i pracuję tutaj jako wolontariuszka. – Nie szkodzi ale jest siostra…siostrzyczko, ja mam…ja…to znaczy mnie wykończą , ja to wiem, ja wiem. – Co też pan mówi, nie można tak.. – Można, można, ja to wiem. Ja dam siostrzyczce, taki numer do skrytki i siostra tam pójdzie i wybierze wszystko co tam jest. – To, proszę to dać swojej żonie, ja..ja..ja nie wiem – patrzyła przestraszona na niego. – Tej francy, nie, nigdy. Pani jest taka dobra dla mnie. Zawsze mi pani pomaga. – Staram się – opuściła oczęta w dół. – Tutaj jest adres i numer i hasło. Proszę tam iść i wziąć wszystko, co tam jest. To takie różne rzeczy i trochę dolarów…przyda się siostrze na te studia. – Panie Wacławie, tak nie można…to są pańskie rzeczy – dziewczyna, głowę miała cały czas spuszczoną. Wacław zbliżył swoją twarz do jej ucha. – Można, można a nawet trzeba – pogłaskał ją po głowie i wcisnął kawałek kartki do kieszeni fartucha. * * * * * * Kobieta w średnim wieku, weszła do gabinetu profesora, bez pukania. Usiadła przy biurku i założyła nogę na nogę. Kapelusz na jej głowie, zakrywał część twarzy. – Co, takiego się stało, że aż wezwał mnie pan do siebie? – zapytała z nieukrywanym zdziwieniem. Profesor wyprostował się na swoim fotelu. – Otóż, nastąpiły pewne zmiany, niezależne ode mnie. Nie duże….ale jednak są. Kobieta również wyprostowała się i czekała na dalsze wyjaśnienia. – Ktoś, że tak powiem z ekipy, ktoś ważny w naszym ogniwie zdecydował się podnieść stawkę…tylko o 50% – powiedział to jak sprzedawca w markecie. – Żartuje …pan – Nie. Nie żartuję – powiedział to tak dosadnie, ze kobieta nie wiedziała co ma powiedzieć przez chwilę. Zapanowała cisza, którą przerwała wielka mucha, dotychczas siedząca na parapecie. Kobiet spojrzała na swoje pierścionki na palcach. – Dobrze, zakończmy już tą sprawę… jak najszybciej – westchnęła i wstała z krzesła. Podeszła w stronę drzwi. Profesor wstał znad biurka. – I ja tak sądzę, droga pani – kobieta nie odpowiedział, zamknęła dosyć głośno drzwi za sobą. * * * * * * Siostra Dorota weszła cichutko do sali. W środku, młoda dziewczyna wycierała stolik stojący przy łóżku. Siostra zbliżyła się do niej. – Marzenko, idź do sali 112 i zrób tam dokładny porządek, zwłaszcza łóżka po… – Ale, ja byłam w 112, przed obiadem i posprzątałam tam. – To, posprzątaj lepiej a zwłaszcza zajmij się łóżkiem pani Domańskiej i przetrzyj wszystkie okna dokładnie. Masz na to 2 godziny. Profesor będzie dzisiaj dokładnie sprawdzał tą salę. Osobiście! – jej ton wskoczył na tory służbowe. – Dobrze, pani Doroto, już idę – dziewczyna wzięła szmatkę w rękę i wyszła z sali. Siostra, szybkim ruchem wyjęła z kieszeni strzykawkę, nałożyła na nią igłę. Powtórnie sięgnęła do kieszeni, tym razem wyjęła stamtąd ampułkę z lekarstwem. Momentalnie odcięła końcówkę i wyciągnęła całą zawartość ampułki, strzykawką. Przyłożyła ją do pośladka, leżącego mężczyzny i energicznie nacisnęła na tłoczek. Mężczyzna, po chwili poruszył się i otworzył oczy. – Co, to? Co, się dzieje? – patrzył się rozespanymi oczyma na nią. - Nic, nic. To tylko próba, na uczulenie. Spać, cichutko. Mężczyzna westchnął i zamknął oczy. Siostra pogłaskała go po głowie i przejechała ręką po twarzy. Potem, zrobiła znak krzyża w powietrzu i zabrała resztki opakowania po medykamentach * * * * * * Tłumek ludzi, właśnie się powoli rozchodził. Jeszcze kilka osób stało i rozmawiało cicho. Niektórzy, jeszcze raz podchodzili do kopca ziemi i zapalali świeczkę. Starszy pan w okularach stał między dwoma, też nie młodymi już kobietami. –Taki zdrowy chłop, żeby szedł do piachu. Żadnych chorób nie miał. Kto to widział..panie.. – mężczyzna był wyraźnie zbulwersowany. – Jaki zdrowy? Każdy ma jakieś choroby, tylko o nich nie wie. Lekarze, właśnie są od tego, żeby poznali je – otyła pani skierowała swoje słowa do niego. – A, mnie to wszystko...to jakaś dziwna sprawa z tymi jego chorobami – mężczyzna nie dawał za wygraną. – Panie, jaka dziwna. Toż sam profesor, wziął sprawę w swoje ręce. I to jaki, profesor! – To, ciekawe, dlaczego go nie wyleczył? – Dlaczego? Bo to była śmiertelna choroba. A ona, biedaczka, wszystkie pierścionki sprzedała….żeby go ratowali, za wszelką cenę – wtrąciła się druga z kobiet. Obok rozmawiających, przeszła właśnie wdowa. Starszy pan zauważył brak pierścionków na palcach. Zawsze nosiła je ostentacyjnie. – A, to, to prawda. Leczenie, to kosztuje strasznie drogo – powiedział jakby do siebie i przypomniał sobie o wylatującym mu dysku. Odszedł od kobiet i poszedł aleją w kierunku wyjścia. Do grobu podeszła jeszcze młodziutka dziewczyna o jasnych włosach i błękitnych oczach. Nachyliła się i zapaliła małą lampkę. – Dziękuję – powiedziała cichutko i przestawiła lampkę na grób, bliżej krzyża, na palcu miała piękny, złoty pierścionek, który świecił się w promieniach marcowego słońca.
  15. Ciekawe spojrzenie na losy....przeciętnego Polaka. Niestety, dużo w tym prawdy i goryczy. Dwie rzeczy, które się przewijają przez polskie drogi. Pozdrawiam.
  16. Sama prawda...faktycznie, piszesz bardzo wyraziście i prostymi środkami. Ja, piszę od czasu do czasu o kimś, o kim świat zapomina. A gdy zapomni o nim całkowicie, to...będzie koniec świata. Coś (jakaś siła wewnętrzna) każe mi pisać w tym temacie. Pozdrawiam. :) p.s. Myślę, że piszesz zdecydowanie łagodniej..niż kiedyś. Jesteś coraz lepsza...trening czyni mistrza.
  17. TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ TECHNO RLZ POKER FACE Techno jest spoko (zwłaszcza na siłowni)...ale zawsze mnie ciekawiło jak tam można odróżnić, jeden kawałek od drugiego. A płyty ? A na przykład ..plagiat. Czy w techno zdarzają się plagiaty?
  18. To fakt, widoczny od dawna. Podobno, komórki odradzają się...po pewnym czasie.
  19. ...can dance...ogląda moja córka. To jest dla małolatów, wiec trudno się dziwić, że chcą sobie poskakać. To drugie...szkoda gadać. Lukrowane gówno, które śmierdzi z telewizora. No, właśnie...obudziłeś się człowieku ? Mnóstwo wydarzeń w przeszłości, było inspirowanych, przez służby specjalne. Żadna nowina. A, że to było na tak ogromną skalę...wojna w Iraku, potrzebowała ogromnego wydarzenia, żeby to usprawiedliwić. I ogromnych pieniędzy. Pozdrawiam. p.s. Pieniądze, to pewnie się im zwrócą, kiedy ten Silvestrein ( czy jak on tam się zwie), weźmie odszkodowanie za wieże. Ale, miał nosa, nie ?
  20. Dobre...heee. Samo życie. Ciekawe, dlaczego ci policjanci, tak się interesowali tym samochodem, że aż przyjeżdżali tyle razy. W drugą stronę...olali.
  21. Widziałem kawałek tego programu o Samsonie. Rzeczywiście....Samson...bez zębów. Mówi co wyrabiał z dziewczynkami. Wygląda jak wilkołak. Gość, siedzi sobie w domu i ogląda ...telewizję. Będzie następna cześć. p.s. tego, co ukradł słoik dżemu w Poznaniu....gonili policjanci...ten co molestował dzieci z pedofilami i kręcił filmy....pali Marlboro i ogląda programy o sobie w telewizji. Polska, to kraj wielkich możliwości....musisz mieć tylko dużo znajomości i układów.
  22. No, niezłe, niezłe. Myślę, że jednak mogło być dłuższe, rozbudowane. Chyba, że po prostu jestem ...starym lubieżnikiem i dopiero zacząłem się rozpalać...heee. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...