Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Rzecz o tym, jak byliście rzuczani/wyrzucani. Otwieram kolekcję anegdot i historyjek, w jaki sposób, dostawaliście, bądz dawaliście kosza. Mogą być zarówno smutne jak i zabawne opowiastki.

Jeśli o mnie chodzi, to moim znakiem firmowym są walentynki. otóż tak się składa, że 80% moich porzuceń zbiegało się z tym "świętem". Zwykle bywam rzucany w tygodniu walentynkowym, najczesciej w przeddzien, a w tym roku trzy dni po nich. Do tego przez gg - zenada.

Macie jakiś pogląd na rzucanie? "filozofie" wyrzucania ludzi ze swojego zycia? pragmatyczne porady? interesuje mnie tez, czemu rzucacie ludzi, kiedy wam sie dobrze uklada (to do kobiet glownie) i w zasadzie nie ma wiekszych przyczyn ku temu? (moja frustracja). etc. itd. mozecie nawet smęcić w tym wątku jak wam przykro, ja z checią przeczytam. Najbardziej cenne będą dla mnie wypowiedzi doświadczonych ludzi takich najlepiej, którzy mają udane małżeństwa. czy rzeczywiście potrzebne jest dziecko jako element szantażu, by dwoje ludzi nie poddalo sie codziennej rutynie i pracowało nad swoim związkiem? może za dużo pytan na jeden wątek... odpowiedzcie na cokolwiek z tego.

pozdrawiam

  • Odpowiedzi 108
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Hmm dziwna sprawa. Jestem kobietą a pomimo tego takie zachowanie innych kobiet uważam za niestosowne. Tak samo jak wy moi mili (Panowie) nie rozumiem mojej płci wiec co tu dużo mówić :/
Niby Kochają a jednak nie, niby im dobrze a tu okazuje sie co innego,lawiruja,swiruja,zmieniają zdanie,kłamią. Poprostu tego rodzaju kobiet nie rozumiem. (kobieta zmienną jest lecz to niczego nie usprawiedliwia).

Ja osobiście mocnego kopa w takich sprawach nigdy nie dostalam bo myślę że dzieki swojemu dystansowi uratowalam sie wiele razy. A jesli chodzi na odwrot to owszem zdarzalo sie ze komuś musialam dobitnie powiedziec slowa "nie" badz "zegnaj".

Oscarze-faktycznie ci nie zazdroszczę bo czego tu mozna w koncu zazdrościć. Być rzucanym w takie dni i mieć z nich takie "niby" wspomnienia nie jest fajnie.

Kolejna sprawa. Czy mam jakiś pogląd na rzucanie? Uwazam ze nie mozna tego tak ujac. Ludzi wyrzucić ze swego życia ot tak sie nie da. Czas wydaje mi sie uregulowaniem takich sprawach w jakims tam stopniu. Plus podejscie ludzi i wspolne rozwiazywanie problemow.

dalej: moim zdaniem dziecko nigdy nie powinno być elementem szantażu by zatrzymać przy sobie drugą osobe . To nie karta przetargowa by mogłabyć przedmiotem wiązania dwojga ludzi.

Nie bede pocieszac ani mowic jak mi przykro bo to bezsens. Dlatego zycze tylko tego abys wtrafial na porzadne Kobiety a nie takie jakie Ci sie wtrafiaja. Moze czas . Moze podejscie. Moze co innego. sciskam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W sumie nie chodziło mi o pocieszanie. ale dziekuje:) "przykro" mialo sie odnosic do waszych historii.

Jestes bardzo wyjątkowy rodzajem kobiety, ktora dostrzega i smieje sie z irracjonalnosci postepowania swojej plci:). Bardzo plusujesz za to - wsrod takich kobiet miewalem super kumpli, przyjaciół, raz nawet kochanke (jedyna, ktora kumplem mi zostala po dzis dzien - jest superasna:))

pozdrawiam
Opublikowano

mi się zdarzyło zerwać z dziewczyną przez sms-a o treści

"znam ja coś gorszego
nad uśmiechy krzywe
nad cynizm nad ironie
znam serio fałszywe"

wtedy akurat zacytowałem C.K Norwida i poskutkowało, odczepiła się w końcu
bo wcześniej nie chciała

pozdrawiam

Opublikowano

chłopak z którym się spotykałam, zadzwonił
ostatni raz we Wszystkich Świętych.
miał doła i musiał się wygadać, tak się złożyło
że to było pożegnanie. więcej już się nie
odezwał.

P.S. ja również nie rozumiem tego typu kobiet. pamiętam jak w szkole średniej, pewnej kumpeli wyczytałam z ręki równoległe dwa związki. miało to miejsce przy jej chłopaku, więc ona zrobiła z tego jaja i zaczęła mówić - a może pięć związków naraz?. później w czasie mojej rozmowy z nią w 4 oczy, okazało się, że dziewczyna miała naraz dwóch facetów :/ . oczywiście jeden o drugim nie miał pojęcia, a ona nieźle się wystraszyła przy tym wróżeniu, że prawda wyjdzie na jaw.

pozdrawiam serdecznie Espena Sway :)

Opublikowano

O, naucz mnie też wróżyć :) (albo przynajmniej daj jakiś link do konkretnej strony o hiromancji (chiromancji??)).

Temat zupełnie nie dla mnie, ja jestem od kilku lat szczęśliwym monogamistą ;)

Opublikowano

nie rozumiem pytań. powodów jest tyle ile ludzi i rozstań. są powody których raczej nie pozna ten z kim sie zrywa, np. 'znudziłam sie', 'jestes kiepski w łóżku' itp. ale to jedna kategoria. czasem jest fajnie, ale ma sie przekonanie że 'to' nie jest 'to'. że potrwa to do jakiegos momentu, że może istotnie być fajnie, ale przez kolejne zależności i nowe uczucia później będzie trudniej sie rozstac - wpada sie w stagnacje. inna grupa - ludzie odwracają się na innych dupą. tyle

tera

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ha

to wyzej wspomniana kumpela byla swiadkiem jak jedna kretynka przyszla do mnie po zerwaniu i zaproponowala, ze jak nie rozumie i nie chce sie odczepic, to ona mi podyktuje do niej smsa o nastepujacej tresci:
"wypierdalaj, zawsze traktowałem Cie jako zlew na sperme
ps
masz wstretne cycki"

sms nie poszedl, ale ubaw byl swietny:)
Opublikowano

Mój pogląd na rzucanie znasz — powody mogą być różne. Zbierając różne doświadczenia ludzkie z mojego otoczenia wychodzi mi jednak, że problem tkwi w tym, że często nie wiadomo do końca dlaczego owo rzucenie nastąpiło. Tak naprawdę zostałem rzucony raz w życiu, nie mówiąc o licznych sytuacjach, w których ktoś mnie olał, albo ja kogoś olałem (to pierwsze częściej;)). Do tej pory nie wiem do końca, dlaczego tamta kobieta mnie zostawiła, mimo że utrzymujemy kontakt i nasze relacje można określić jako poprawne. Mogę się domyślać, ale szczerej rozmowy na ten temat nie uświadczyłem. Wydaje mi się, że to jakiś temat tabu jest. Jeśli znajomość jest krótka to jestem w stanie zrozumieć, że ktoś nie ma ochoty rozmawiać, ale np. po trzech latach chyba się jakieś wyjaśnienie należy.
Temat jest bardzo ciekawy i mógłbym wiele anegdotek przytoczyć, które świadczyłyby o niedorozwoju emocjonalnym kobiet, które zdarzyło mi się spotkać na swojej drodze, lecz nie zrobię tego z wrodzonej dyskrecji i subtelności:D.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ha, dla człowieka, ale gdzie? są plemiona, w których wszyscy traktują się jak bliską rodzinę, w Afryce jakoś, to koleżanka marri huana na pewno może powiedzieć coś bliżej
poza tym zjawisko postępujące np w Stanach Zjednoczonych bądź w Szwecji — ludzie mają nawet kilka związków w życiu i dzieci z różnych małżeństw, co powoduje poszerzenie kręgu „rodzinnego”
Vonnegut kiedyś napisał, że każdy dąży do tego, żeby być jak najmniej samotnym, w związku z czym stara się mieć jak największą rodzinę i jak najwięcej przyjaciół
jeżeli ktoś odchodzi, zawsze jest jakiś powód, źle się dzieje, jeśli ten ktoś nie potrafi znaleźć w sobie odwagi, aby uczciwie i z szacunkiem ten powód zakomunikować — to jest zwykłe tchórzostwo i tyle
Opublikowano

moim zdaniem nie ma co się nad tym zastanawiać...
jest się z kimś, jest się zakochanym, jest tak cudownie, a po pewnym czasie po prostu okazuje się, że to nie jest to, że to nie była miłość tylko zauroczenie itp.
dziewczyny szukają tego jedynego, kiedy są młode to wiadomo, że ten pierwszy chłopak to nie musi być akurat ten na całe życie- rzadko tak bywa żeby był- wciąż dorastamy, zdajemy sobie sprawe, że w kolejnych etapach życia pragniemy-potrzebujemy czegoś innego... jesli jest nam źle z obecnym partnerem, to jedynym wyjściem jest rozstanie

żeby związek się udał obie osoby muszą się w nim dobrze czuć, nie ma co ciągnąć takiej znajomości na siłę

w przypadku nagłego rozstania- choć ono może sie wydać nagłe tylko dla porzucanego/porzucanej- ważne jest jak się to zrobi

to są moje obserwacje...

mam koleżankę, która była z chłopakiem około 5 lat- wciąż się kłócili, o byle co, co krok jakis foch- raz jedno raz drugie, rozstawali się i wracali i ostatecznie on znalazł sobie inną...

nie ma reguły...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


zawsze się odnoszę sceptycznie do różnego rodzaju sprawdzania, zwłaszcza na studiach;)
trochę mnie bawi „ekologiczne” sprawdzanie człowieka, który jest skrzywiony przez coś takiego jak kultura:)
ale niech będzie, tyle że tak jak napisałem wcześniej, w różnych kulturach bywa różnie, ale nie o tym dyskusja, nie powiedziałbym też, że przypadek, bo socjobiologia z kolei przeczy takiemu stwierdzeniu
swego czasu interesowałem się zagadnieniem „miłości” interdyscyplinarnie, dawno to było, ale teoria Bussa i czynnikowe teorie miłości wykluczają coś takiego jak przypadek, jeśli założyć stałą liczbę osób w otoczeniu, to może być tak, że ktoś może kogoś wywalić z orbity, tyle że różni ludzie orbitują w różnej odległości a wywalenie kogoś z bliskiej orbity chyba jest trudne

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bożena De-Tre Bożenko. Dziękuję. No naprawdę.....
    • @violetta   Bo to jest lokal socjalny, a nie - komunalny, tym bardziej: prywatny, poza tym - ludzie, którzy mają prywatne mieszkania i tak płacą za czynsz - chociaż nie powinni, nie mam również wody w kibelku - używam miski z wodą, to jest mój wybór: stosuję filozofię minimalizmu - płacę mniej za wodę i w ogóle nie płacę za gaz, jak widzę: do pani nadal nie dociera - wszystko już w życiu miałem i niczego już nie potrzebuję, prócz: podstawowych rzeczy do ziemskiej, mieszkaniowej i osobistej - egzystencji.   Łukasz Jasiński 
    • Już słońce żółcią maluje pejzaż, Nad łąką mgły, co przyszły znikąd. Jeśli Ci powiem, to nie uwierzysz "że lato - odchodzi po cichu". Jest zawstydzone, zmieszane z błotem I naznaczone niejedną klęską. Ale przestańmy, nie mówmy o tym, Chce odejść cicho - po angielsku. Lecz brak mu gracji, tudzież lekkości, Gdy kroczek robi, by wyjść bez dźwięku; Wtedy gdzieś lunie, błyśnie, zagrzmoci, Napędzi strachu, zadrży lękiem. Jeszcze wykręci kilka numerów, Zaskoczy ludzi jakimś żywiołem. A ja śmiem twierdzić tutaj i teraz - ono się samo siebie boi. Stąd ta reakcja - niby agresja, Lecz ciepłym wiatrem wyszepcze "wybacz!". Może pomyślisz, skończysz narzekać i zaczniesz trochę przewidywać. Dzień, zda się, szybciej nam wszystkim bieży, Bociany lecą już w swoim szyku. Jeśli Ci powiem to nie uwierzysz "że lato - odchodzi po cichu"    
    • @Migrena Noo pióro każdy musi mieć swoje przecież.Masz swój rozpoznawalny już styl ..i to jest super.
    • *Zwracam uwagę na celowość takiego właśnie zapisu tytułu.      Minęło już trochę czasu, odkąd on pojawił się w moim życiu. Myślałam początkowo: facet jak facet, znajomy jeden z wielu. Jak pojawił się, tak zniknie. Nie przywiązywałam więc wagi do jego obecności tym bardziej, że - jak zdawało mi się wtedy - relacja ta jest i pozostanie czysto zawodową. Nawet w miarę kolejnych spotkań, na które gdy umówiliśmy się, przychodził. Często z kwiatami lub z prezentami o innym charakterze, zawsze jednak okazując, że pamięta, co lubię. Okazując, że słucha i że zwraca uwagę na moje potrzeby i że szanuje wyznaczone przeze mnie granice.     Minęło tych spotkań sama nie wiem ile. Nie liczyłam; zresztą ważniejsza jest ich jakość. Znając swoją wartość nie zauważyłam, że w pewnym momencie zaczął przyglądać mi się baczniej. Ot, swego rodzaju rutyna. Przyzwyczajenie kobiety do męskiej atencji. Do tego, że często oglądają się za mną na ulicy nawet wtedy, gdy ubieram się "na chłopczycę". Tak, tak - myślę sobie wtedy - pogap mi się na tyłek, jeśli chcesz. Tyle twojego.     Nie zauważyłam także dlatego, że znów wskutek rutyny dawno już nie przyglądam się swoim uczuciom. Jestem singielką, zajętą w dużej mierze życiem zawodowym, dbaniem o swoje ciało, obowiązkami wobec mamy i psem. Ukochanym dogiem imieniem Księżyc. Skąd akurat to imię? Właściwie nie wiem.     Zamarłam, gdy podczas jednego z ostatnich spotkań złożył mi jednoznaczną propozycję. Świadczącą dobitnie, w sposób najbardziej czytelny, na co ma nadzieje w związku ze mną. Moje zamartwienie wzrosło jeszcze bardziej, gdy obiecał, że zmodyfikuje swoje powzięte wcześniej plany. Nie sprecyzował, co zrobi, a ja - znów wskutek wspomnianego przyzwyczajenia - nie poświęciłam nawet jednej myśli na analizę, co może mu przyjść do głowy i co może zrobić. W wyniku czego przy kolejnym spotkaniu znów zaskoczył mnie tak, jak potrafi chyba tylko on. W każdym razie spośród znanych mi mężczyzn. Wyżej wymienione zastygnięcie było tym większe, że jako singielka przywiązuję żadną uwagę, a na pewno bardzo małą, do swoich uczuć. Żyję tak, jak żyję, czyli praktycznie prawie tylko obowiązkami, a faceci bywają wokół mnie - pojawiają się i znikają. Jak to oni. A on...     Swoją dotychczasową stałością skłonił mnie do pomyślenia. Do nazwania tego, co zaczęłam czuć dwoma słowami: lubię go. Gdybym powiedziała sobie: on jest bo jest, nieważne, obojętne - próbowałabym okłamać samą siebie.     W tym właśnie problem: jest. Jest mi z tym trudno. Akomfortowo wręcz: ze świadomością jego bycia, ze świadomością tego, co do mnie czuje, a jeszcze bardziej z tym, że wiem, co dla mnie zrobił. I co zrobić jest gotów. I to azależnie od tego, co mu powiem. Jak uzasadnię albo jak spróbuję przekonać, że... Wolę o tym nie myśleć, bo... bo tak jest łatwiej.     To chyba rzeczywiście karma. Ponowne spotkanie po minionych latach poprzedniego wspólnie przeżytego wcielenia, jak wyjaśniła mi jedna z przyjaciółek, trafem zajmująca się energetycznym zależnościami.     Czy znowu muszę mieć trudno i boleśnie tak, jak wtedy?? Po co się pojawił?? Musiał zechcieć więcej?? Poczuć więcej?? Źle było tak, jak było? Spotkania? Odwiedziny? Wspólny czas, kwiaty, prezenty? Szampan? Rozmowy? Objęcia i przytulenia? Bez zapewnień, deklaracji i planów?     W tym problem, że właśnie źle. Bo ja i on, my oboje, jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, a między nami w przeszłości wydarzyło się to, co się wydarzyło. To właśnie, a nie co innego.     Czasem chcę, żebyś zniknął.  Żebyś w ogóle nie pojawił się i żebym nie wiedziała tego, co wiem teraz. Czasem, może nawet częściej, nie chcę czuć. I żebyś ty nic poczuł. Może byłoby lepiej, żebyś naprawdę był zimnym draniem? Ale wtedy...    Ech.         Kartuzy, 2. Sierpnia 2025     
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...