Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Bambino, czyli drzewa umierają stojąc IV


Rekomendowane odpowiedzi

10

Na posterunku rozdzwonił się telefon. Dyżurny podniósł słuchawkę:
– Polizia Municipale. Słucham.
– ...
– Pańskie nazwisko? Halo! Halo!
Odpowiedział mu tylko sygnał.
Dyżurny połączył się z innego telefonu z przełożonymi, powiadamiając ich o otrzymanej przed chwilą informacji.

11

Policja miejska i karabinierzy przeprowadzili pośpieszną ewakuację klientów i personelu domu towarowego, oraz pracowników i mieszkańców pobliskich budynków. Zablokowano ponadto kwartał ulic przylegających do obiektu. W chwilę potem budynkiem wstrząsnął potężny wybuch. Na miejscu zdarzenia niemal natychmiast pojawiły się wozy bojowe straży pożarnej. Po ugaszeniu płonącej zawartości magazynów straż odjechała.

12

Tino siedzący w samochodzie szefa, wyjaśnił mu istotę swojego pomysłu:
– ... odpowiednią broń uda mi się załatwić, – powiedział szef – ale czy Toni poradzi sobie z elektroniką?
– Twierdzi, że tak, z tym, że trudno będzie zorganizować mikronadajniki o odpowiedniej mocy.
– A gdyby użyć komórki...
– Myślałem o tym, ale co by się stało, gdyby ktoś przedwcześnie zadzwonił na ten numer. Chociażby przez pomyłkę. Cała akcja na nic. Musi być radionadajnik. Ten typ jest najprawdopodobniej jedynie na wyposażeniu armii. No i przepustki...
– Z przepustkami nie będzie problemu. Nadajniki też się da skombinować. Porozumiem się z Centralą - i, jeśli wyrażą zgodę, przystąpimy do szczegółowego rozpracowania akcji.

13

Tino i Toni weszli do gmachu telewizji. Był już późny wieczór, lecz przepustki okazane wartownikowi nie wzbudziły u niego najmniejszych wątpliwości, włączył więc przycisk otwierający drzwi.
Po przejściu przez hol, skierowali się na schody wiodące do podziemnej części budynku.
– Gdzie teraz? – szeptem zapytał Toni.
– W prawo. Pokój numer trzydzieści siedem.
Idąc wzdłuż korytarza sprawdzali numery namalowane na drzwiach.
– Jest. Jest trzydziestka siódemka – powiedział Tino. – Wchodzimy.
Toni nacisnął klamkę i pociągnął do siebie. Drzwi ustąpiły.
– Jak na razie, wszystko zgodnie z planem – stwierdził zadowolony Tino.
Znaleźli się w sporym pomieszczeniu z rzędami metalowych szafek. Tino rozejrzał się i podszedł do jednej z nich. Wyjętym z kieszeni kluczem otworzył zamek i uchylił drzwiczki. W szafie dostrzegł dwa niebieskie, monterskie kombinezony, oraz dwie torby na narzędzia.
– Sprawdź, czy niczego nie brakuje.
Toni przejrzał zawartość toreb.
– Jest wszystko, prócz tego.
Wyjął zza pasa jakiś podłużny, owinięty w kawałek tkaniny przedmiot i włożył go do torby. Obaj wyciągnęli z kieszeni jeszcze kilka niewielkich pakiecików i wepchnęli je do drugiej torby, po czym nałożyli kombinezony.
– Tino, pokaż jeszcze raz ten plan.
Tino sięgnął pod kombinezon i z kieszeni koszuli wyjął złożoną kartkę papieru. Rozłożył ją na podłodze i obaj pochylili się nad nią, i analizowali przez chwilę wodząc palcami po kartce.
– No to chyba już wszystko jasne. Nie powinniśmy zabłądzić – stwierdził Tino.
Opuścili szatnię i poszli w kierunku windy.
Tino miał już nacisnąć przycisk, ale w ostatniej chwili zrezygnował.
– Wiesz co, lepiej chodźmy schodami.
– Dlaczego?
– A jeśli w windzie spotkamy kogoś? Zapamięta ten fakt i potem może nas opisać glinom.
– Przecież na schodach też możemy się na kogoś natknąć.
– Mało prawdopodobne. Myślisz, ze im chce się chodzić po schodach? Nie znasz tego środowiska. Taki gość będzie co rano uprawiał jogging, każdej soboty będzie grał w tenisa, ale do kibla we własnej chałupie jechałby samochodem. A jeśli nawet, to szybko miniemy się na schodach i nie będzie miał czasu, by nam przyjrzeć.
Poszli więc w kierunku schodów, którymi dostali się do podziemi i udali się na drugie piętro, po czym poprzez plątaninę korytarzy dotarli do celu. Celem tym były dźwiękoszczelne drzwi z napisem STUDIO D. Podświetlana w czasie nagrywania programów tablica nad drzwiami był ciemna. Mężczyźni weszli do środka. Było to niezbyt duże pomieszczenie, rozjaśnione jedynie słabą poświatą wpadającą przez okno reżyserki, urządzone w sposób wskazujący na to, że realizuje się w nim programy publicystyczne. Rozejrzeli się po nim świetle wyjętych z toreb latarek. Przez szybę zajrzeli jeszcze do reżyserki - nikogo tam nie było. Nałożyli silikonowe rękawiczki, po czym Toni wyjął z torby jeden z pakiecików i rozwinął opakowanie. Wewnątrz znajdował się miniaturowy mikrofon-nadajnik, z metrowej długości przewodem antenowym.
Toni uchylił drzwi studia i ostrożnie wyjrzał na korytarz, na którym panowała niczym nie zmącona cisza. Wyszedł więc na zewnątrz i kawałkiem taśmy przykleił przewód w kącie utworzonym pomiędzy płaszczyzną drzwi, a framugą, tak by mikrofon zwisał tuż nad posadzką korytarza. Toni powrócił do studia zamykając drzwi za sobą. Z kolejnego pakiecika wyjął niewielki odbiornik połączony kabelkiem z mikrosłuchawką. Wcisnął słuchawkę do ucha i przez chwilę dostrajał jeszcze głośność wystającym z odbiornika potencjometrem, po czym schował go do kieszeni.
Po wykonaniu powyższych czynności podszedł do kamery, przy której zatrzymał się Tino.
– To ta? – Zapytał.
– Chyba tak... Jest na środku, to pewnie z niej będzie szedł główny obraz.
Rozłożyli resztę zawartości toreb i przystąpili do demontażu obudowy. W pewnym momencie Toni dał koledze znak, by zachowywał się jak najciszej. Wskazał na ucho, w którym tkwiła słuchawka, a palcami drugiej ręki naśladował kroki.
– Idzie ktoś – szepnął i podszedł do drzwi trzymając oburącz kawałek cienkiego, lecz mocnego drutu.

14

Na końcu korytarza, przy którym mieści się studio „D” pokazała się sylwetka poruszającego się spokojnym, miarowym krokiem człowieka. Po chwili można było rozpoznać uniform strażnika. Coraz głośniejszy stukot podkutych butów donośnym echem odbijał się od ścian korytarza.
– Zatrzymał się gdzieś blisko – poinformował szeptem Toni.
Przez kilkadziesiąt sekund czekali w milczeniu.
Strażnik zatrzymał się niemal przy samych drzwiach studia. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i zapalił. Zaciągnął się kilkakrotnie, po czym ponownie ruszył przed siebie, nie dostrzegając zwisającego nad posadzką mikrofonu.
– Odchodzi. – Toni odetchnął z ulgą.
Po upływie kilkudziesięciu sekund mężczyźni przystąpili do dalszej pracy i po chwili część obudowy kamery została zdemontowana. Tino wyjął z torby ów podłużny przedmiot i odwinął go z płótna. Przedmiotem tym była pogrubiona na jednym końcu rurka. Wspólnie przystąpili do zamocowania jej wewnątrz obudowy za pomocą kleju epoksydowego.
– Włożyć? – zapytał Toni.
Tino skinął przyzwalająco głową. Toni włożył więc do rozszerzonego końca rurki jakiś niewielki przedmiot i przy pomocy klucza nakręcił na rurkę nakrętkę, od której odchodziły dwa cienkie przewody. Następnie wewnątrz obudowy przykleił jeszcze jeden prostopadłościenny element, do którego przymocował przewody odchodzące od rurki. Do otworu w jego ścianie wcisnął końcówkę jeszcze jednego przewodu i wypuścił go na zewnątrz kamery, przyklejając kropelkami kleju do nogi statywu.
– Antena – wyjaśnił Toni.
Po wykonaniu tej czynności Tino zakleił otwór w obudowie kawałkiem papieru, po czym wspólnie przystąpili do ponownego zamocowania obudowy kamery. Z kolei Toni zamaskował papier przy pomocy lakieru w sprayu, a na koniec wziął z woreczka garść kurzu i rozdmuchał go po powierzchni kamery w celu zatarcia śladów swojej pracy.
Tino, używając taśmy mierniczej zmierzył kamerę, oraz jej odległość od stojącego za stołem krzesła, po czym zapisał te dane na ręce.
– Po co te pomiary? – zapytał Toni.
– Będę musiał obliczyć odchylenie od osi optycznej kamery. Co prawda studio jest niewielkie, ale jednak wolę uwzględnić poprawkę. A teraz możemy się już zwijać.
Mężczyźni wyszli na korytarz, zdejmując po drodze mikrofon przyklejony do drzwi. Tą samą drogą powrócili do szatni, gdzie zrzucili kombinezony i zatrzasnęli je w szafce razem z torbami. Gdy przechodzili obok portierni, pilnujący wejścia ochroniarz odezwał się ze współczuciem:
– Dobranoc, panowie redaktorzy.
– Dobranoc – odpowiedzieli.
– Że też chce się panom tak pracować po nocach...

15

W licznych klatkach, oraz wiwariach laboratorium naukowego kierowanego przez profesora Carlssona przebywało wiele zwierząt różnych gatunków i rozmiarów. Można też dostrzec dużą kolekcję roślin. Mimo późnej nocy, odziany w „kosmiczny skafander” człowiek, montował pod laboratoryjnymi stołami jakieś urządzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no to dla mnie kawałek najmniej czytelny i czekam na nastepne części.
ciekawe, ciekawe....i mamy w koncy kryminał lecz jeszcze proponuję/ takie jest moje skromne zdanie....:)/ popracuj nad zaskoczeniami , wiesz niespodziewany obrot sprawy jak to czyniłeś wczesniej brakuje tego w III i IV i dla mnie a jestem umysł humanisty nie technika ,opisy tu zawarte nie uruchamiają mojej wyobraźni /monottone/ a moze sie mylę/
wiem ze trudno jest przyjmowac słowa krytyki gdy za toba taki kawał dobrej roboty:)
a warto było czytać, rozwijasz się moje gratulacje!!! masz swoje wizje, pomysły. i wiem że taka zabawa, praca z tekstem rozwija intelektualnie i nie tylko !
pozdrawiam i zyczę dalszego natchnienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki H.S.- poprawiłem "się".
Aksjo, trudno każdy odcinek kończyć w zaskakujący sposób - to jednak nie jest miniatura. Na razie powoli zmierzam do celu. Zaskakiwać powinien finał, a na razie chodzi raczej o wytyczenie tylu ścieżek, by czytelnik miał gdzie się zgubić, i nie mógł z góry przewidzieć kto zabił, dlaczego, i czy zabił wogóle, czy też sam został zabity.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akcja się rozwija, powiem szczerze czekam na ciąg dalszy. I mam nadzieję, że nie odbierzesz mnie jako starego upierdliwca, bo stary to ja chyba jeszcze nie jestem, i upierdliwy takoż. To taki prolog do następujacej uwagi. Piszesz: "Na końcu korytarza, przy którym mieści się studio „D” pokazała się sylwetka poruszającego się spokojnym, miarowym krokiem człowieka. Po chwili można było rozpoznać uniform strażnika. Coraz głośniejszy stukot podkutych butów donośnym echem odbijał się od ścian korytarza" Jest pytanie, skoro widzieli korytarz, to po co im był mikrofon, a jeżeli nie widzeli, to ujmij to inaczej, bardziej przez słuch. Albo informację, że Toni podglądał przez szparę, czy coś w tym stylu, choć przeczy temu tekst: "Zatrzymał się gdzieś blisko", bo jakby widział, to by powiedział gdzie.
Pozdrawiam
Wojtek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozejrzeli się po nim świetle wyjętych z toreb latarek - a nie ''w świetle''?

dotarli do celu. Celem tym były dźwiękoszczelne - może po prostu ''do celu, którym były''

Toni powrócił do studia zamykając drzwi za sobą - jestem słaby z interpunkcji, więc mogę się mylić... czy między studia a zaykając nie powinien stać przecinek?

podobało się, akcja rozkręcana z odcinka na odcinek, wciąga, teraz czekam tylko na jakieś boom i rozwiązanie tajemnicy szefostwa oraz laboratorium.
pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, podobają mi się te precyzyjne opisy dotyczące instalacji. Jak w filmie :-))). Przeanalizuj tylko to zdanko:
"Z kolei Toni zamaskował papier przy pomocy lakieru w sprayu, a na koniec wziął z woreczka garśc kurzu i rozdmuchał go po powiierzchni kamery zacierania śladów swojej pracy." - dwa "ii" i czegoś brakuje po "kamery".
Reszta - bombowa :-))))).
Pozdrawiam/b.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

–Z przepustkami nie będzie problemu. Nadajniki też się da skombinować. Porozumiem się z Centralą - i, jeśli wyrażą zgodę - przystąpimy do szczegółowego rozpracowania akcji. --> jeśli po "i" jest przecinek to po "zgodę" też musi być przecinek a nie myślnik
Było to niezbyt duże pomieszczenie, rozjaśnione jedynie słabą poświatą wpadającą przez okno reżyserki, urządzone w sposób wskazujący na to, że realizuje się w nim programy publicystyczne. --> pytanie natury technicznej: po czym to się rozpoznaje?
Z kolejnego pakiecika wyjął niewielki odbiornik połączone kabelkiem z mikrosłuchawką. --> połączony nie połączone
Po wykonaniu tej czynności Tino zakleił otwór w obudowie kawałkiem papier, po czym przystąpili do ponownego zamocowania obudowy kamery. --> kawałkiem papieru, tak?
jak ktoś już wcześniej wspomniał opisy tego, co montowali są nużące...nie tylko, jak przypuszczam, dlatego, że się na tym nie znam, ale także z powodu słabej plastyczności przekazu w tym akurat miejscu.
idę do kolejnych części :]

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tino i Toni = a niech Cię... ciągle się mylę, który jest który

–Gdzie teraz –szeptem zapytał Toni. = skoro pyta to ?

aha, póki pamiętam, dużo lepiej wyglądają dialogi, gdy przy myślnikach stawia się spacje :)

Obaj wyciągnęli z kieszeni jeszcze kilka niewielkich pakiecików i wepchnęli je do drugiej= no ale co drugiej, kieszeni? chyba torby i wypadałoby o tym napoknąć

Poszli więc w kierunku schodów, którymi schodzili = be, właściwie całe zdanie jakieś takie, nie można krócej lub mniej powtarzalnie?

kawałkiem przylepca przykleił przewód = przszszszsz... kawałkiem taśmy może chociaż, żeby tak nie szumiało :)

w kącie utworzonym pomiędzy płaszczyzną drzwi, a framugą = :) Leszku! a co to jest? sztuka majsterkowania z Tonim? no dajże spokój takim opisom... :) naprawdę one spowalniają akcję i zaczyna się nużenie przez tak drobiazgowy opis.

–Odchodzi! –Toni odetchnął z ulgą. = z ulgą ale chyba tego nie wykrzyczał?

po czym spólnie przystąpili do = wspólnie

–Antena –wyjaśnił Toni. = komu? chyba Tino też wiedział, co to wszystko jest

nie no jak dla mnie czternastka jest przeciążona zdecydowanie

ochroniarz odezwał się ze współczuciem = a on niby kiedy pracuje, że innym współczuje?!
......

no, chociaż piętnastką zaciekawiasz co dalej, idę więc :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...