Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Noc pierwsza

Moja ulica. Znajome bloki, sklepy mięsne, warzywniaki, znajome twarze szczerzą się z witryn zapraszając uśmiechem „wejdź”. Idę, bo cóż innego można robić na ulicy. Idę a chłodny wiatr przemarza mnie na wskroś. Chłodzi stopy, łydki, kolana, uda, brzuch…. Ciężka kołdra co chwila odsłania nagie ciało, na którym spoczywa. Idę depcząc wstyd, udając, że nie wiem o swojej nagości. Ludzie odwracają się do mnie, wykrzywiają w karykaturalnych uśmiechach, które bardziej przypominają grymas drwiny. Dom. Nie wiedziałam, że można się tak cieszyć na widok starej kamienicy, z której farba odpada płatami brudząc i tak już szary i zbrukany chodnik. Biegnę. W domu czeka mnie ratunek, szafa pełna ubrań. Koniec wstydu, koniec upokorzenia, koniec nagości!
Schody. Schody pełne szczegółów, szczelin, drobin piasku przyniesionego z podwórka. Czuję wszystko, bo stopy mam gołe. Wbiegam maltretując poręcz, która krzyczy pod uściskiem mojej dłoni. Drzwi. Znajome drzwi w kolorze ciemnej zieleni i gałka, za którą zwykli szarpać goście. Teraz ja szarpię. Zamknięte. Wrzask uwiązł mi w gardle, pięść zastygła jakby zapominając, że miała walić w drewno aż pęknie i umożliwi mi wejście. Zamknięte.
Obudziłam się. To był jeden z tych snów, po których ciężko jest dojść do siebie. Leżałam wpatrując się w okno, za którym gwiazdy malowały wzory na brunatnym niebie. Nie zasnę już tej nocy.

Noc druga

Znajome kąty. Pokój, w którym siedzę z rodzicami i oglądam telewizję. Leci jakaś sensacja. W tej chwili w kuchni siedzi matka z córką, a tuż za rogiem szykuje się do ataku jej syn. Trzyma w dłoni nóż – główna postać, seryjny morderca, kolejna szmira, która miała udawać świetny film. Muzyka zaczyna zdradzać napięcie grajków, którzy nie mogą już spokojnie dotykać instrumentów, drżąc z emocji i przestrachu.
Błysk. Kuchnia, jakby znajoma. Siedzę na blacie szturchając stopą szafkę. Obok dwie obce kobiety. Wiem, że jedna z nich to moja siostra, a druga to matka. I wiem, bo przecież właśnie widziałam to z innej perspektywy, że za drzwiami czai się mój brat, którego tak naprawdę nie znam. I wiem, że zaraz mnie zabije. Czuję podniecenie pomieszane ze strachem. Myśli galopują mi szaleńczo. Rozglądam się dookoła. Jedne drzwi, brak okna – koniec.
Atak. Zaskoczył mnie choć wiedziałam o niebezpieczeństwie. Szamotanina. Krew. Krzyki. A w środku ja. Kucam uchylając się przed ręką brata. Na kolanach czołgam się do drzwi. Zostawiam za sobą krzyki mordowanych kobiet i wbiegam do pokoju, który wydaje mi się dziwnie znajomy, chociaż stoją w nim obce meble, a na ścianach zwisają żałosne tapety w tandetne wzorki. Zamykam drzwi, które skrzypią przerażone, jakby były mimowolnymi świadkami masakry, która zaraz rozegra się w tym pokoju.
Balkon. Znajomy balkon. Z tą tylko różnicą, że na moim kwitły pelargonie. Krzyczę. Ludzie idą dalej głusi na moje wołania. Odwracam się i widzę, że drzwi jęczą próbując odeprzeć ataki silnych dłoni brata, który oszalały wali w nie i próbuje wejść by dopełnić dzieła. Krzyczę. W końcu mój krzyk dociera do jednego z przechodniów. Pomoc. Nareszcie.
Błysk. Siedzę w pokoju. W tym samym, w którym przed laty próbował zabić mnie brat. Minęło sporo czasu. Siedział w więzieniu za zabicie siostry i matki. Wiem to chociaż nie mam pojęcia skąd. Jakbym nagle dostała cudze wspomnienia. Pokój ten sam, ale zmieniłam go. Nie ma w środku mebli, nie ma drzwi. Musiałam się przecież zabezpieczyć, bo on zaraz tu przyjdzie, skończyła się jego kara i wróci by dokończyć dzieła. Wiem to. Do pokoju wchodzi się przez klapę w podłodze, która teraz została solidnie zabezpieczona. Nie wejdzie tędy nikt. Nikt też stąd nie wyjdzie.
Siedzę na podłodze i czuję narastające napięcie. To teraz, już, w ty memencie. On tu jest, czuję jego obecność, czuję jego chęć mordu. Balkon… ten znajomy, bez pelargonii. Balkon. Odwracam się. Zapomniałam o balkonie. Stoi tam. Widzę, jak odsłania czerwone dziąsła w grymasie, którego nie jestem w stanie opisać. Wiem, że stąd nie wyjdę, wiem, że umrę. Mój bezpieczny pokój stał się moją pułapką
Obudziłam się. Dyszę. Boję się ciemności, która chowa zjawy z dziecięcych lat. Moje bezpieczne łóżko, w którym już nie zasnę tej nocy.

Noc trzecia

Moja ulica. Wszystko jest takie niebieskie. Widzę świat przez niebieskie okulary. Ludzie i znajome miejsca toną w różnych odcieniach błękitu. Jest cicho, strasznie cicho. Jakbym oglądała niemy film. Przechodnie poruszają ustami, ale nie wydobywa się z nich żaden dźwięk. W tym dziwnym świecie nie ma powietrza. Żaby oddychać ludzie połykają tabletki, które dostarczają im tlen. Tylko na godzinę. Właśnie idę do sprzedawcy po kolejną porcję, bo moja kieszeń skrywa ostatnią tabletkę. Zaraz zacznę się dusić i będę musiała ją połknąć by iść dalej.
Brama. W bramie leży kobieta. Starsza pani ubrana w niebieski prochowiec. Granatowy berecik skrywa jasno-błękitne włosy. Dusi się, nie ma tlenu. Oddaję jej mój, bo nie mogę dopuścić by umarła. Połyka go łapczywie i wybiega z bramy. Siadam. I tak nie dojdę do sprzedawcy. Zaczynam się dusić. Dławi mnie brak powietrza i bezsilność. Umieram.

Noc czwarta

Okno. Stare drewniane okno obdarte z farby. Kiedyś było pomalowane na biało, ale teraz biel jedynie prześwituje przez szare, zmurszałe drewno. Stoję w oknie i przyglądam się światu, który kryje się za nim. Czuję, że za plecami stoi drewniana szafka, na której porozrzucane książki ostatkiem sił trzymają się by nie spaść na podłogę. Za szafką stoi moja matka.
Skupiam się na oknie. Dom zaczyna się poruszać. Zachód słońca. Wodospad. Ruchliwa ulica. Obrazy przeskakują co chwila ukazując jeszcze piękniejsze skrawki świata. Muszę je uchwycić. Muszę! Aparat. Dajcie mi aparat, bo nikt mi nie uwierzy co widziałam. Matka. Podaj mi aparat mamo! Właśnie widzę piękne krajobrazy i musze je utrwalić na tej kliszy. Matka siłuje się z paskiem, który na dobre zaczepił się o szafkę. Nie zdążyła podać mi go na czas. Zrobię więc inne zdjęcie. Teraz widzę krajobraz z góry. Jakbym leciała samolotem. Celuję aparatem w te cuda i tracę ostrość. Morduję obiektyw, żeby szybko złapał ją z powrotem, bo wiem, że zaraz obraz się zmieni. Nie zdążyłam. Teraz się uda. Las. Nigdy nie widziałam tak pięknego lasu. Podnoszę aparat i czuję szarpnięcie. Matka krzyczy, że szkoda zdjęć, żebym poczekała na piękniejszy obraz. Próbuję usztywnić rękę by jej szarpnięcia nie rzucały aparatem, który zaraz wypadnie mi z dłoni. Zmiana obrazu. Znowu nie zdążyłam. Morze o wschodzie słońca. Na różowo-granatowym niebie walczą z blaskiem słońca blednące gwiazdy. Teraz zrobię zdjęcie. Na pewno zrobię! Mierzę i już mam naciskać magiczny przycisk, kiedy aparat wydaje z siebie ciche jęknięcie i gaśnie. Wysiadły baterie. To koniec. Nie zrobię już żadnego zdjęcia. Nikt nie zobaczy tych obrazów, które mnie zachwycają i wzruszają do łez swoim pięknem.
Obudziłam się. Zdyszana usiadłam na łóżku. Kosmate prześcieradło pod dłońmi zaczęło mnie uspokajać. Wpatrywałam się w ciemność czując, jak piękne obrazy zamazują się by rano zniknąć na dobre.

Opublikowano

Wreszcie doczekałam się dłuższego Twojego tekstu. Pomysł mi się podoba :) jeśli zaś chodzi o resztę, to jest się do czego przyczepić. W moim odczuciu narracji brak jakiejś płynności, szczególnie w "Nocy drugiej". "Noc pierwsza" wg mnie najlepiej Ci wyszła:) Co do błędów: przeczytaj sobie raz jeszcze np. fragment "Leci jakaś sensacja. W tej chwili w kuchni siedzi matka z córką, a tuż za rogiem szykuje się do ataku jej syn. Trzyma w dłoni nóż – główna postać, seryjny morderca, kolejna szmira, która miała udawać świetny film." po pierwsze chyba raczej po prostu- film sensacyjny i uwerz, że nie jest to zdanie poprawne stylistycznie (wynika z niego że to nóż jest główną postacią a seryjny morderca kolejną szmirą). Zauważyałm troszkę błędów leksykalnych np. wydaje mi się, że nie można się czołgać na kolanach, ja bynajmniej tak nie umiem:P albo "Myśli galopują mi szaleńczo" - bez "mi" albo na początku zdania daj "moje" I proszę bez banalnych tekstów typu:"wzruszają do łez swoim pięknem". Czekam na kolejne twoje teksty, generalnie patrząc okiem amatora (czyli mnie) jest nie najgorzej. Pozdrawiam :)

Opublikowano

Ojjj te sny to hardcorowe na prawdę;) Nie wiem czy takie masz, czy je wymyśliłaś - jeśli tak to gratuluję pomysłowości:)
Tylko, że sam sennik jest trochę jałowy, ciekawy tylko do pewnego momentu. Może jakoś by tu wpleść rzeczywistość? Mam na myśli wpływ snów na życie Twojej bohaterki, lub jakieś jej utajone lęki, bolesne wspomnienia. No nie wiem to tylko taka luźna sugestia:)
Pozdrawiam serdecznie:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Spodobało się jej.     Najważniejsze to się nie bać.     Miły spotkań zatem życzę. I oby  lato się wreszcie pojawiło.
    • Śpiewał Ukrainiec nad Wisłą, to i ona śpiewała. Była też u prababci. Słodka jest, nie boi się, nie płacze. Szczęśliwa. Będę z nią spędzać czas jeszcze, mamy całe lato. 
    • Zasiedlanie i eksploracja naszej galaktyki Drogi Mlecznej to nie zabawa. Przodownicy pracy wylewają z siebie siódme poty a działacze partyjni dwoją się i troją. Dygnitarze z KC PZPR o tym wiedzą.... wiedzą też że lud miast i wsi i cała klasa pracująca potrzebuje wytchnienia i relaksu.Dlatego na 987 plenum PZPR podjeło uchwałę aby w centrum galaktyki na planecie Ardanis zorganizować festwial muzyczny"Śpiewające kwazary" ku pokrzepieniu serc i aby duchowość przodowników pracy się poprawiła.         I tak letnią porą w roku 2789 miliony grawilotów z całej Drogi Mlecznej pędzi z szybkością nadświetną na planetę Ardanis aż struny kosmiczne drżą a czarne dziury pochłaniają  superenergie. W telewizji mnożą się reklamy festiwalu a spikerzy zapowiadają same sławy muzyki rock i pop takie jak Zarąbiści czyli kawartet jazzrockowy Orkiestra dr Zęba ze Zwierzakiem na perkusji oraz Czterej pancerni i pies kapela numer jeden jeśli chodzi o hardrocka . Na festiawalu wystąpią też Czerwone Saksofony Puprurowe trąbki i Kalibabki czyli tercet trzech syren oraz duet Bidet grający poezję śpiewaną.         Gdy o festiwalu dowiedzieli się przywódcy partyjni towarzysz Stalin i towarzysz Breżniew bardzo się ucieszyli. Stalin wiedział że trzeba dbać o krzewienie kultury i duchowości wśród klasy robotniczej. Festiwal muzyczny "Śpiewające kwazary " bardzo przypadł mu do gustu.Często podśpiewawał sobie szlagiery disco gdy razem z Breżniewem sączył wino gruzińskie w daczy w Tibilisi......"Chcesz dogodzić swej dziewczynie smaruj nosa w margarynie....nucił Stalin a Breżniew mu wtórował  ...u nas moda taka całujemy na stojaka...!!!         Planeta Ardanis znajduje się w centrum galaktyki była planetą ziemiopodobną o tropikalnym klimacie. Przez pas równikowy często przetaczały się tropikalne burze i huragany.I To Trochę pokrzyżowało plany organizatorom festiwalu.W trzeci dzień tej imprezy nad muszlą klozetową... o przepraszam koncertową rozpętała się tropikalna burza.Silny huragan poprzewracal krzesła na widowni i zmiótł ze sceny perkusjie i inne instrumenty i nagłośnienie.Festiwal trzeba było przerwać a publiczność niezadowolona wróciła swoimi grawilotami do macierzystych planet.Tak to nie wszystko się dobrze kończy co się dobrze zaczyna.        Władze partyjne ustaliły jednak że następny festiwal odbędzie się za  rok w tym samym miejscu. Ale za rok Ptolemeuszowy który jak wiemy trwa 2000 lat...a tak żeby uczcić Ptolemeusza,  Talesa z Mieletu i Arcghmedesa znane postacie ze starożytności.              Tak więc czekajmy na rok 4789 który niebawem nastąpi i bawmy się wesoło. Muzyka przecież łagodzi obyczaje.              Niech się święci 1 maja!
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Faktycznie śliczna już panienka. Miło, że przyjechała.
    • @Rafael Marius a ja dzisiaj z wnusią po Powiślu spacerowałam, weszłam z nią do sklepu bajkowego i wybrałam jej grzechotkę djeco, taką klepsydrę, aż nogi jej się trzęsły, nad Wisłę, na Powiślu mamy ogrody różane, deszczyk padał na twarz, to uwielbiała jak ja, lubię kapuśniaczek. Aż chciała mówić i słuchała. Pięknie jest w mojej dzielnicy. Poszła ze mną po balerinki do balaganu. Wszystko chciała wiedzieć. A panie jaka śliczna.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...