Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"Nim napiszesz wiersz pomyśl i zważ, jak dalece słuszny to krok i czy naprawde masz czas, żeby pisac wiersz, żeby pisac wiersz."

to słowa grzegorza turnaua do jego piosenki "Uno momento mortis" na płycie "to tu to tam". pomyślała że warto go wam zacytować bo to słuszna rada szczególnie dla nas, małych ludzi o rozbuchanym ego którym wydaje siie że są wspaniałymi poetami bo mogą tu pisać coś lepszego niż karteczki walentynkowe ;). nie wieszajcie na mnie od razu psów tylko potraktujcie to z przymróżeniem oka i odrobiną samokrytyki ;]. pozdrawiam

Opublikowano

Najlepiej to nie wychylać się ani w jedną ani w drugą stronę. To zależy, w jakich okolicznościach się człowiek znajduje i wśród jakich ludzi, co pisze i czy jest skłonny przyjmować konstruktywną krytykę i doskonalić swój warsztat. I jeszcze jedna ważna sprawa: ci wszyscy wielcy, znani pisarze i poeci dążyli do sukcesu, do tego, aby zostać zauważonymi, czasami przez całe swoje życie. Są tacy, co dopięli swego u schyłku życia, a niektórzy dopiero po śmierci. Poza tym trzeba wziąć pod uwagę aktualne trendy, jakie się w danej chwili pojawiają. To jest trochę tak, jak z modą - dyktator narzuci jakiś styl i... wiadomo o co chodzi.
Książkę by można napisać na ten temat. Pozdrawiam forumowiczów/B.

Opublikowano

ja sie nie zgodze. człowiek nie dostosowuje tego co pisze do mody, pisząc nie dąży do tego żeby zostać zauważonym tylko żeby sie wyrazić. kasżdy pisze tak jak sie czuje odpowiednio, adekwatnie do momentu życia czy charakteru. każdy pisze inaczej i nie ma to (nie powinno) nic wspólnego ze zdaniem lub opinią innych bo człowiek nie powinien słuchać innych ludzi jak ma sie wyrażac bo minie sie z celem. pozdrawiam

Opublikowano

Hm... u mnie wygląda to mniej więcej tak, że na 100% przynajmniej w 30% chciałabym zostać zauważona. Na pozostałe 70% składa się oczywiście chęć wyrażenia samej siebie, przelania na papier własnych uczuć i nastrojów, przekazanie czegoś, co dla mnie jest istotne.
Mam na uwadze również oczekiwania czytelników, przynajmniej w jakimś stopniu. Kłaniam się/B.

Opublikowano

czytałem ostatnio artykuł na temat młodej polskiej prozy, gdzie napisano, że autorzy [oczywiście bez generalizowania] piszą raczej zachowawczo, ostrożnie, unikają eksperymentów literackich itp., bo mają świadomość, że jeśli chcą się wybić i "utrzymać", muszą tworzyć tak, aby zostać zrozumianymi przez odbiorców; nie miałem zbyt dużej styczności z nową prozą, nie potrafię więc ocenić prawdziwości tego stwierdzenia, ale widzę po sobie [piszę jak na razie tylko poezję], że trochę się zastanawiam - czy pisać jak mi się podoba, czy choć trochę dostosować się do reszty [w moim przypadku to tylko to forum, więc skala zjawiska jest mała]; tak czy inaczej - czytam autorów uznanych starszej daty, przemyślenia mam swoje, a nie ze sklepu czy kolorowego magazynu, na razie pracuję nad stylem, na co poświęcę zapewne znaczną część mojego przyszłego życia;

chciałby uniknąć sytuacji, kiedy publikuję własne przemyślenia, a potem objeżdżam krytyków, że nie rozumieją, co napisałem; albo szuflada, albo częściowa asymilacja...

Opublikowano

"Nim napiszesz wiersz pomyśl i zważ, jak dalece słuszny to krok i czy naprawde masz czas, żeby pisac wiersz, żeby pisac wiersz."
Tu jest napisane 'wiersz', a nie 'tekst', więc się zgadzam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To się nazywa grafomania :P ale jak dla mnie nic w tym złego.

Moim zdaniem "pisarz" czy "poeta" to nie może byc osoba schlebiająca gustom "większości". To powinna być jakaś intelektualna elita, która nie ma podporządkowywać sie konwencjom, ale je tworzyć. To wymaga dużo pracy. Pewności siebie. Praca, czas, krytyka (ale ta konstruktywna).
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zgadzam się; do tego zapewne trzeba mieć dużo pewności siebie, ale uważajmy, żeby nasza, już ugruntowana opinia o sobie, nie przerodziła się w pychę:( niech artyści tworzą, pytanie tylko dla kogo? bo jeśli nikt ich nie zrouzmie, oprócz ich samych?

swoją drogą widzę dziwne zajwisko: słyszałem, jak wypowiadał się młody artysta - bodajże muzyk; powiedział: proces twórczy jest zajebiście podniecający; to szczera prawda, ale możnaby ją chyba wyrazić inaczej? cząstka jeb jest chyba uważana za wulgarną... zdziwiło mnie to bardzo, bo z tego co pamiętam, był także dosyć niekonwencjonalnie ubrany i uczesany - dla mnie po prostu przesadził z oryginalnością;

a krytyka jak najbardziej, byleby konstruktywna...
Opublikowano

łi tam, mnie się wydaje, że jak ktoś zaczyna pisać wiersz, to znaczy, że ma na niego czas. umiejętności to już oczywiście kwestia sprna, do albo je ma i wyjdzie dobry tekst, albo ich nie ma i sorki bardzo. ale myśleć za dużo nie należy. należy czuć. jak się za dużo myśli, to się człowiek może stać nieszczery i w rezultacie tak przekombinuje, że będzie przykro czytać.

zanim napiszesz wiersz, poczuj prawdziwie, co chcesz na papier przelać. potem dobierz słowa. potem weź kartkę i ołówek. i pisz.

a tak naprawdę, to najlepiej po prostu posłuchać co w duszy gra, bo wtedy jest poezja.

pozdrawiam.

Opublikowano

pomyślałem, zważyłem co jest bardziej cięższe - czas na pierdoły czy czas na inne pierdoły zwane dla mnie pasją...bardziej ociężała w pochłanianiu czasu stała się pasja, która jest prawdziwą pierdołą pośród fałszywych rzeczywistości które zatrzymuję na słowach w tej pasji...spisuję układam poprawiam czytam potem to samo aż 'przeczytam'...

czy ktokolwiek to rozumie...he...chociaż jakiś ułamek tekstu

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to się nazywa megalomania.
pisarze są takimi samymi kretynami jak społeczeństwo. ci, co są uznawani za dobrych, są często z czysto ludzkiego punktu widzenia równie beznadziejni jak józio spod budki z piwem.

pfhrum
jestem przerażony tym punktem widzenia. przerażony. tworzenie konwencji. pfhrum.
nie. nein. no. niet.
większość w sposób doskonałym się podporządkowuje konwencjom.

nie, po prostu zabolało mnie. idę spać.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zgadzam się; do tego zapewne trzeba mieć dużo pewności siebie, ale uważajmy, żeby nasza, już ugruntowana opinia o sobie, nie przerodziła się w pychę:( niech artyści tworzą, pytanie tylko dla kogo? bo jeśli nikt ich nie zrouzmie, oprócz ich samych?

swoją drogą widzę dziwne zajwisko: słyszałem, jak wypowiadał się młody artysta - bodajże muzyk; powiedział: proces twórczy jest zajebiście podniecający; to szczera prawda, ale możnaby ją chyba wyrazić inaczej? cząstka jeb jest chyba uważana za wulgarną... zdziwiło mnie to bardzo, bo z tego co pamiętam, był także dosyć niekonwencjonalnie ubrany i uczesany - dla mnie po prostu przesadził z oryginalnością;

a krytyka jak najbardziej, byleby konstruktywna...
Michał, widzisz, kiedy to jest tak: wulgaryzmy są integralną częśćia jezyka. A przede wszystkim: pełnią jakąś funkcję. Wtedy są uzasadnione nawet w poezji. Poza tym: poeta też człowiek. Nie jakiś półbóg bujający z harfą w chmurach, tylko zwyczajny człowiek.
Umberto Eco zapytany o piekielnie nudny początek "Imienia Róży", który ciagnie sie przez 100 stron książki powiedział, że ten wstep jest jak droga głównych bohaterów do klasztoru: żmudna, nudna, wyczerpująca. Jednak tylko ci, którzy ją przejdą godni są skarbu, do którego ona wiedzie. Po prostu: stosując tego typu zabiegi autor tekstu dokonuje selekcji swoich czytelników. Czas, gdy postulowano, by poezja trafiała pod strzechy i była zrozumiała dla wszystkich dawno minął i nazywał się socrealizm. Sztuka z założenia jest elitarna. A poezja chyba najbardziej. Wymaga sporych kompetencji czytelniczych, wiedzy, wrażliwości. Ale za to, jeśli okażesz się godzien, nagroda jest wyjatkowa. A i satysfakcja spora :)
Co do muzyka: wyobraż sobie go, gdy mówi: "praca twórcza jest okropnie podniecająca". Brzmi zabawnie i niezbyt naturalnie, wręcz pretensjonalnie, nieprawdaż?... No i jeszcze jedno: nauczmy sie w końcu oddzielać dzieło od twórcy. To, że ktoś jest wredny, chamski itp. nie znaczy jeszcze, że nie może być rewelacyjnym muzykiem poetą, malarzem. Taki Mickiewicz był beznadziejnym człowiekem, w dodatku miał idiotyczne poglądy, ale poetą był świetnym (choć akurat nie przepadam za jego twórczością, no, chyba, że stricte liryczną).
Pozdrawiam, j.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Posłuchać co w duszy gra?... A wiec autor tekstu zawsze pisze o sobie?... Hm... W takim razie każdego autora kryminałów powinno się od razu wsadzać za kratki. A taki Dostojewski, Szekspir itp. to od razu szubienica. Mordercy i szubrawcy ;)
Masz rację, trzeba mieć umiejętności. Ale jeszcze nie spotkałąm sie z sytuacją, by myślenie (nie kombinowanie, myślenie) szkodziło tekstowi. Forma dla formy - nie. Forma jako sposób na przekazanie treści w jak najpełniejszy i najlepszy sposób - tak. A forma wymaga często długiego myślenia i ciężkiej pracy twórczej.
Pozdrawiam, j.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A w czym problem? Normalny proces twórczy. Wkurza Cię to, ale musisz pisać. Piszesz w sumie o niczym, ale to nic zmusza Cię do wkurzającego i w zasadzie bezsensownego procesu przetwarzania mało ważnych rzeczy na mało ważne teksty. Przetwarzasz rzeczywistość zgodnie z zasadą "a co by było, gdyby", zapisujesz to, poprawiasz, czytasz, poprawiasz, aż w końcu czytasz tekst, który chciałeś napisać. Mniej lub więcej, oczywiście ;)
Pozdrawiam, j.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to się nazywa megalomania.
pisarze są takimi samymi kretynami jak społeczeństwo. ci, co są uznawani za dobrych, są często z czysto ludzkiego punktu widzenia równie beznadziejni jak józio spod budki z piwem.

pfhrum
jestem przerażony tym punktem widzenia. przerażony. tworzenie konwencji. pfhrum.
nie. nein. no. niet.
większość w sposób doskonałym się podporządkowuje konwencjom.

nie, po prostu zabolało mnie. idę spać.
Dlaczego wymagasz od artysty, żeby był dobrym człowiekiem? Czy wymagasz od dobrego piekarza, zeby był szlachetny? Melisa ma rację - dobrzy artyści stanowią elitę artystyczną czy intelektualną, natomiast niekoniecznie "humanitarną". Tworzą elitę, ponieważ dobrych artystów jest mało. Każda mała grupa staje się elitą, ponieważ pozytywnie wyróżnia się na tle reszty społeczeństwa w jakiejś dziedzinie życia (np. w poezji). Można mówić o elitach intelektualnych, artystycznych, ale również ekonomicznych, politycznych.
Towrzenie konwencji - co Cię w tym przeraza?... To, że dzięki tworzeniu nowych konwencji sztuka cały czas ewoluuje?... Przecież Melisa wyraźnie pisała, że elitę tworzą ci, którzy tworzą konwencje, a nie podporzadkowują się im. Skamandryci tworzyli pewne konwencje, każda epoka literacka opiera sie na jakiejś nowej konwencji. Co w tym złego? Przeszkadza Ci zmiana?...
Pozdrawiam, j.
Opublikowano

"a krytyka jak najbardziej, byleby konstruktywna..."

jasne, jasne... ale fakt, ze pokazujemy sie chociażby na tym forum, słuchamy krytyki to już coś. Bezsensu pisac do szuflady, albo dla samego siebie, zero rozwoju, krytyka jest niezbędna.
Jeżeli piszesz i robisz to dobrze, to wcale nie musisz dostawać miliona listów z podziekowaniami za twórczość od fanów...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @APM Lubię gdy poezja nie zawiera zbyt wiele wielkich słów. I gdy operuje obrazem, gestem, albo bierze konkretne ludzkie doświadczenie i pokazuje mi na jak wiele sposobów można widzieć świat.
    • @hollow man @hollow man dobrze, przekaze  
    • @Deonix_ Dzięki. Podoba mi sie to co napsiałaś: "wiersz, ukazujący przedświąteczną zawieruchę z innej perspektywy,  bez nadmiernego biadolenia ale i bez lukru i "dobro(ś)ci" :) ". Wiersz był bez tytułu, dodałam potem. Czyli można zmienić, albo wytłuścić. Aktualnie wybieram to ostatnie. Nie chcę nic więcej dodać. Zastanawiałam się, czy nie pwinien się kończyć na przedostatim wersie, czyli na "potulne jak baranki", ale chba też nie. A tak ogólnie to faktycznie pasuje na każde święta oraz inne okazje/wydarzenia życiowe być może. Pozdrawiam 
    • "Jedyną rzeczą, która ma jeszcze moc sprawczą w świecie po sensie, jest obsesja."   Noc przełomu. Ostatnia a zarazem pierwsza. Stary rok odszedł przed dwiema godzinami a nowy narodził się  jak zawsze ślepy i w ułudzie nadziei  na poprawę bytu jednostek doczesnych. Jakaż to okrutna  a zarazem prześmiewcza farsa. Święta i nowy rok. Bajeczki dla małych dzieci  o jedności, pokoju, zgodzie i miłości. O cieple ognia rodzinnego i atmosfery wzajemnej godności i szacunku. Ja nie życzę nikomu dobrze, nie życzę jednakże też źle. Ale cóż mi przyjdzie  z czyjegoś szczęścia i sukcesu  nawet jeśli miałby się on  magicznie zyścić pod wpływem  słów, gestów czy guseł tych przeklętych dni? Nic się nie zmieni.     Sukcesy innych nie motywują one ranią i jątrzą  uczucie wstydu, hańby i zawiści. Ludzkiej, podłej i małostkowej zazdrości. A ja najadłem się w życiu  dość hańby i wstydu. A zazdrość. Czego miałbym im zazdrościć? Uciesznych, grzesznych igier, tańców i hulaszczego pijaństwa do odcięcia się od ludzkiej myśli poznawczej? Grania w karty, kuligów  czy zabaw na świeżym śniegu? Czasami widzę przez okno salonu, jak zdać by się mogło  dorosłe i solidnie wykształcone jednostki zachowują się jak dzieci  i to te rozwrzeszczane  i rozpieszczone do granic.     Patrzę jak bałwany  lepią jeszcze większe bałwany. Swoje autobiograficzne pomniki. Mienią się w słońcu i iskrzą dumnie. Scala je mróz i ulotność. A potem idzie wiosna zielona  a z nią ocieplenie. Patrzę z tego samego okna  jak bałwany z każdą godziną marnieją,  topią się aż wreszcie kruszeją  i rozpadają się na części. A potem widzę ich twórców. Jak wracają z pracy lub uniwersytetu. Marni, w rozsypce,  upadku pod ciężarem jestestwa. Widzę jak czas ich kruszy. Żadne z ich życzeń nigdy się nie spełni. Bo życzenia nie są do spełniania  a do pustego karmienia skrzywdzonego ego.     Błędne koło. Cierpią cały rok  by w święta życzyć sobie oddechu. Choć wiedzą że to tylko słowa nie czyny. Bo codzienność wymusza na nich  czyny podłe i niegodne losu  i struktury człowieka. Walka o byt. Człowiek w centrum wszechświata. Człowiek jest kowalem swojego losu. Brednie humanizmu. Wszechświat kręci człowiekiem. I nijak nie ma na to lekarstwa. Jest tylko przekleństwo klatki codzienności.     Część spotkań towarzyskich jeszcze trwała, inne dogasały powoli  a goście na nie sproszeni,  przenieśli się w dużej mierze na zewnątrz. Jedni by zaczerpnąć tchu i odsapnąć, inni by zapalić w spokoju  a jeszcze inni  by dać upust erotycznemu napięciu. Za oknem posłyszałem ściszone głosy  grupki młodych osób najpewniej studentów  lub uczniów gimnazjum. Weszli widać do przedsionka bramy mojej kamienicy a potem do dolnego hallu. Ciężkie dębowe drzwi stuknęły z impetem  a głos kroków  objął stukotem marmurowe schody. Słyszałem przytłumione, lekko podpite głosy. Żegnali się najpewniej,  życząc sobie ostatni raz wszelkiego dobra. Jeszcze tylko odgłos kluczy w zamku drzwi, znów kroki, teraz mniej liczne.  I znów błoga cisza. Koniec tych bachanaliów. Teraz tylko cierpienie i udręka.     A dla mnie czas na zbawczy sen. Na stoliczku leżał kłębek czarnej wełny. Rzuciłem go mojego kotu  by i on miał trochę radości i zabawy tej nocy. Oczywiście momentalnie  wyskoczył spod stołu i rzucił się na ofiarę. Maltretując ją  niemiłosiernie pazurami i zębami. Kominek dogasał z wolna. Sięgnąłem po lampę, podkręciłem płomyk  i ruszyłem do sypialni. Będąc obok drzwi wejściowych dosłyszałem nieopodal odgłos lekkich, kobiecych kroków. Zdziwiłem się bo ostatnie piętro kamienicy, zajmowali raczej samotni i posunięci już znacznie w latach mężczyźni jak ja. Zanim to do mnie otwarcie dotarło,  kroki znalazły się pod moimi drzwiami  a kołatka zasygnalizowała nieśmiałe pukanie. Mam nadzieję, że to nie gość w dom  o tak nie towarzyskiej porze  a to że jakaś pijana latorośl  zmyliła drogę do domu lub piętro. Rad nie rad  zrobiłem kilka kroków i otworzyłem…   Mówią że marzyć to nie grzech. U mnie to proste  bo nie wierzę w marzenia ani grzech. Ale tej nocy nowego roku  odwiedził mnie gość  o którego postaci marzyłem  i życzyłem sobie jego powrotu. A więc czyżby  marzenie może się urzeczywistnić? Dostałem na to namacalny i najlepszy dowód. Choćby przerażający w swej istocie  i metafizycznej głębi.   Otworzyłem drzwi  a w progu zastałem jej postać. Taką o jakiej dziś marzyłem, jakiej pragnąłem. Jaką kochałem i wspominałem co dzień  od dnia jej rychłego zgonu. Była wręcz zwiewna i blada. Ledwie zaróżowione policzki  wygięty się pod wpływem  szerokiego uśmiechu. Jej kasztanowe, ułożone w dorodne fale włosy spływały jak wodospad  na alabastrowe ramiona i piersi. Ubrana była w ukochaną,  malachitową suknię wieczorową. Kolczyki i kolia z pereł oraz makijaż  uczyniły z niej bezsprzeczne  artemidowskie bóstwo pożądania. Zielone oczęta tak niewinne,   miały w sobie niezgłębione pokłady miłości.     Długo syciliśmy się nawzajem tą chwilą. Nie mogąc wydusić słów ani poruszyć zastygłych w nagłym szoku ciał. Wreszcie przemogła się  i mogłem usłyszeć jej głos. Za nim było mi tęskno najbardziej. Polały się łzy. Chciałam przyjść osobiście i życzyć Ci szczęśliwego nowego roku i zapytać czy wszystko u Ciebie w porządku?  To było Twoje życzenie. Czy chciałbyś nadal abym mogła spędzić z Tobą resztę tej nocy Simon? Rzuciłem się na nią  i tuliłem jak największy skarb.  Płakałem jak dziecko i nie mogłem przestać. Wreszcie osunąłem się na kolana przed nią i tuląc się do idealnej talii  wyskomlałem wręcz Tak! Z Tobą chcę być już na wieczność. Och Natalie…   Poddźwignęła mnie z kolan  i ucałowała gorąco. A ja postanowiłem śnić i marzyć  jedynie o niej już do końca swoich dni.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...