Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Piękny wiersz z psychologiczną głębią.

Pomyślałam też o dotkliwym rozczarowaniu osoby niejednokrotnie doświadczanej przez los, która modli się, lecz już nie z nadzieją, że zostanie wysłuchana. Dla niej to prędzej nawyk, być może obowiązek, ale raczej przyzwyczajenie.

Może też rodzaj rytuału, który od lat nie jest aktem wiary,bo został pozbawiony wymiaru sacrum, choć wciąż działa na jakiejś płaszczyźnie życia. Uspokaja, wycisza, wypełnia samotność, daje złudzenie przewidywalności.

Mówią, że modlitwa to rozmowa z Bogiem. Ale adresatka utworu nie rozmawia już z Bogiem, nie modli się do Niego, ale już tylko dla siebie.

List do nieobecnego ojca, z którym nie ma kontaktu (metafora), wskazuje dojmująco na osobisty kryzys relacji z Bogiem. Kobieta z wiersza nie doświadcza Jego bliskości, opieki, czuje się dla Boga niewidzialna, odcięta od łask, pomimo tego, że Go potrzebuje i kiedyś na pewno o nie prosiła, szukała jakiegoś znaku, że Bóg jest przy niej. Bezskutecznie.

Wiesz, nieraz uderzał mnie kontrast między różnymi świadectwami ludzi modlących się. Z jednej strony szczęśliwi wysłuchani epatowali radością, dziękowali za spełnienie swojej intencji, opowiadali o cudach, jakie się wydarzyły w ich codzienności, uskrzydleni otrzymaniem darów, o które się modlili, a z drugiej - tyle ludzi zawiedzionych, w poczuciu opuszczenia, rozgoryczonych, zrozpaczonych, którym "na pociechę" duszpasterze zostawiają komentarz w rodzaju "widocznie Pan Bóg ma dla Ciebie inny dar, czekaj cierpliwie, może to nie było dla Ciebie dobre, zgodne z Jego wolą", itp. wyjaśnienia.

Tutaj jest ten drugi przypadek, a adresatka wiersza zrzuciła już z siebie nadzieję na odmianę losu z Bożą pomocą, jak stare ubranie, pozbyła się złudzeń, religia nie jest już w jej życiu źródłem, jest tylko pustym wazonem, do którego wstawia się kwiaty tylko dlatego, że robiło się to od zawsze.

 

Opublikowano

@tie-break

Dziękuję za tak przemyślaną i wnikliwą interpretację. Zwłaszcza to, co napisałaś o modlitwie jako nawyku pozbawionym sacrum, ale wciąż pełniącym jakąś funkcję – to trafnie uchwyciłaś coś, co w wierszu chciałam zawrzeć.

Ten kontrast między „szczęśliwymi wysłuchanymi" a tymi, których zostawia się z pustymi formułkami – to rzeczywiście bolesna rzeczywistość. I właśnie ten „pusty wazon" – piękna metafora na to, co zostaje, gdy odejdzie wiara, a zostanie tylko forma. Pewien zakonnik kiedyś stwierdził, używając marksistowskiej terminologii, że w Polsce większość ludzi (chodziło mu o wiarę) nie ma bazy a tylko nadbudowę. Baza to prawdziwa wiara, nadbudowa to tylko pusty rytuał. 

Bardzo  dziękuję.

Opublikowano

@Berenika97 Bereniko, może coś Ci opowiem. 

Kiedyś tak bardzo prosiłam Boga i pomyślałam, że zrobię Mu dziurę w brzuchu. Myślałam też o tych słowach: 'proście, a będzie wam dane' Ale to tak nie działa. Modlitwa, to nie sklep, gdzie się kupuje to, co się chce. 

Nie dostałam tego, o co prosiłam, czego chciałam, ale dostałam - spokój, który przewyższa każdą myśl.

Dostałam nie to, czego chciałam - ale to, czego potrzebowałam.

Opublikowano

@Berenika97

Bardzo dojrzały i emocjonalnie uczciwy tekst. Zdefiniowanie modlitwy bez pewności wiary, wyrażona wątpliwością, jak echo z wnętrza jej braku. Wyraża nie triumf duchowości, lecz przekonanie o tym, że opuściła człowieka. Do tego świetnie poprowadzony obraz dziecka pozbawionego ojca, przeniesiony na relację z Bogiem.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, i myślę sobie, że stąd bierze się wiele kryzysów wiary.

Zdarza się, oczywiście, że ktoś prosi Boga o jakieś głupoty i traktuje modlitwę jako środek płatniczy.

Jestem w stanie zrozumieć np., że dziewczyna prosi o zainteresowanie ze strony jakiegoś chłopaka, a Bóg tej prośby nie wysłuchuje, bo, jako Wszechwiedzący, wie, że jest to np. bad boy i ją może skrzywdzić.

Albo ktoś modli się o wygraną w lotto. (widziałam nawet w internecie jakieś specjalne formułki na tę okoliczność, ale śmiem przypuszczać, że to jakieś fejki, bo chyba nikt w ten sposób nie kpi sobie z wiary i modlitwy).

Znam jednak (z własnego otoczenia) ludzi, którzy całkowicie załamali się, gdy w ich sytuacji jedyną nadzieją był Bóg (sami nie mogli nic zrobić), a sprawy dotyczyły rzeczy fundamentalnych (zdrowie, życie, podstawy egzystencji). W takim momencie, gdy modlitwa nic nie przynosi, a wszystko się jeszcze bardziej pogarsza, nie wiem, co tym osobom można powiedzieć.

Że Bóg wie lepiej, co jest im potrzebne?

Że wciąż otrzymują łaskę (jaką? kiedy?), tylko nie taką, o jaką proszą, ale zgodną z Bożą wolą. (czyli jaką? śmierć? pogorszenie choroby? w kryzysie finansowym - utratę pracy na dokładkę?)

Można uznać, że Bóg chce zmusić w ten sposób człowieka do działania, alby wypróbować go, jak Hioba.

No i co? Ktoś okazał się słaby, upadł, porzucił wiarę - czy o to Panu Bogu chodziło? To jest jednak sprzeczne z Jego obrazem, jako Miłosiernego Ojca, no i zawsze można wolną wolę wyciągnąć na tapet.

Czy jest ktoś, kto potrafi to rozstrzygnąć?

W takich okolicznościach, w najlepszym wypadku ktoś staje się tą kobietą z wiersza - która modli się mimo wszystko, siłą rozpędu, ale już bez tego, co stanowi rdzeń modlitwy - ufności.

 

Opublikowano

@Berenika97  wiesz Berenika, Twoja ostatnia strofa to jak przecięcie, uderza.

Mojego domu też już nie ma, choć przecież tam budynek jest. Ale domu nie ma.

Modlę się, lubię odmawiać dziesiątek różańca, do Maryi Mateńki.

Nie wiem, może to głupie, ale lubię.

Piękny wiersz

Opublikowano

@Berenika97

Wspaniały wiersz,

a właściwie z sobą, Bogiem.

...

sam na sam z...Bogiem 

z sobą 

 

słowa bez makijażu 

często w nieładzie

nie są bukietem dla...

a jednak piękne 

 

nie musimy wierzyć 

czy dotrą 

czy są wysłuchane 

 

wystarczy ufać 

...

Pozdrawiam serdecznie 

Miłego dnia 

Opublikowano

@Berenika97

 

 

Wspaniały, Mądry Wiersz !!!

 

 Twoja wrażliwość i umiejętność przekładania trudnych emocji na poetycki obraz są absolutnie niezwykłe.

 

to jest głęboko poruszający i mądry tekst, który zostaje z czytelnikiem na długo.

 

 

urzeka mnie zwłaszcza ta przemyślana konstrukcja, od chłodu stygnącego pokoju, poprzez gorzkie, niedojrzałe ziarna słów, aż po straszliwy obraz dławiącej kołdry.

 

 

jesteś niesamowicie odważna, stawiając tak szczerą diagnozę relacji z Absolutem.

 

dziękuję za ten przejmujący wiersz. 

 

jesteś Nika bardzo utalentowana !!!

 

pozdrawiam :)

 

 

Opublikowano

@Berenika97

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Puenta przemawia do mnie. Również przemawia do mnie ów zakonnik „używając marksistowskiej terminologii, że w Polsce większość ludzi (chodziło mu o wiarę) nie ma bazy a tylko nadbudowę”..: )

Opublikowano

@Berenika97 każda modlitwa, nawet ta najmniejsza, najbiedniejsza, ma niewymierną wartość.

I nawet w takiej zagubionej duszy, o której piszesz, a która wraca myślą i rozmową do Boga, dzieją się cuda i rosną owoce, które dojrzewają w czasie. Taka to moja refleksja.

Wiersz skłaniający do przemyśleń.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...