Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Annna2

To poezja o kryzysie cywilizacji, utracie ideałów, o tym, że Europa zapomina, kim była, a tym samym dokąd zmierza. A zmierza tam, gdzie już inni napiszą jej celę inspiracje, gdy ciągłość zostanie podważona i zerwana. Ale nie jest to jednocześnie tekst katastroficzny, gdyż pojawia się w nim wiara, że „dobro i słońce” przetrwają jako ostatnie niepodważalne wartości. Stąd ostatni wers — „Pomimo wszystko” — ma wymiar klamry i modlitwy zarazem. To nie lament, lecz akt trwania.

Opublikowano

To procesy podskórne, dyskretne. Aż pewnego dnia nagle wszystko niebiescy jest już bardzo takie jakie wydawało się, że jest. Pamięć łatwo przyswaja przełomy i pozycjonuje swoje spostrzegania dziejów wobec nich, ale z trudem dostrzega i stawia oporu temu, co po prawdzie rezonuje w mikroskali, ale ma powszechny charakter.

Opublikowano

@huzarc  nie nie jest, bo mimo wszystko mam nadzieję.

Bo naszym dziedzictwem podwaliną Europy jest chrześcijaństwo.

Mam nadzieję, że ten dom" ustoi", nie wyrwą mu korzenie- nam nie wyrwą.

Dziękuję za piękny komentarz.

 

 

 

@violetta i tu masz rację. 

Zostaliśmy wykluczeni z :Jedwabnego Szlaku- szkoda.

Geograficznie jesteśmy prawie w środku Europy- to kiedyś był atut.

Dzięki = trafny i dobry komentarz

 

 

@huzarc , no tak niby nic, a jednak ma

a potem budzimy się w innej rzeczywistości. Życie składa się z małych rzeczy- jak małe elementy układanki,

ale ta układanka potem stworzy większą całość.

dzięki

Opublikowano (edytowane)

Żadnego domu nie można w nieskończoność przebudowywać, w zwłaszcza nie powinno się niszczyć jego fundamentów. Europa sama się wyrzeka tego, co w niej było krwiobiegiem, i po kolei przenosi całe obszary własnej kultury, tradycji (zwłaszcza religię) w sferę tego "kamienia", np. zamieniając kościoły w hotele i restauracje.

A historia, podobnie jak natura, nie znosi próżni i wypełnia pomału te puste przestrzenie tym, co żywe, ale przychodzi z zewnątrz. Niestety.

Edytowane przez tie-break (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Annna2

Aniu.

już wszystko co chciałbym powiedzieć jest w Twoim utworze i komentarzach.

Dodam więc tylko, że

 

wizja dziedzictwa jest tu antymaterialna: prawdziwą spuścizną nie jest "Kamień" (Partenon, mury), lecz "dobro i słońce" – to, co niematerialne i czyste.

 

 

I Twój  filozoficzny lęk : obawą, że pomimo całej heroicznej walki, ostatecznym zwycięzcą może okazać się nie chaos, lecz "obojętności ogrom oręży". To wezwanie do czujności w obliczu apatii.

 

Obawiam się najgorszego.

Przestrach z prostych słów, że lipiej to już było.

 

I ta przeklęta Unia !

Która z uporem idioty topi nas w degeneracji i degrengoladzie.

Niech ją diabli porwą.

 

Piękny cykl Aniu stworzyłaś !

Opublikowano

@Annna2

To, co napisałaś, jest czymś znacznie więcej niż wierszem. To poemat, esej liryczny o duszy Europy, ubrany w niezwykle celne i poruszające słowa. Czytając go, czuję ciężar historii i jednocześnie troskę o przyszłość. Jest to tekst o ogromnej skali, odważny i głęboko przemyślany.

Pisałam ci już, że masz niezwykłą zdolność do łączenia wielkiego planu historycznego z intymnym, ludzkim doświadczeniem. Zaczynasz od potężnego obrazu kontynentu jako "wzburzonego morza", przypominając, że pokój jest tylko chwilową przerwą w wiecznej rywalizacji. Pytanie "Co dalej?" wybrzmiewa stąd z całą mocą.

Następnie zestawiasz tę brutalną historię z ideą – z marzeniem Ojców Założycieli. I tu pojawia się najpiękniejsza, jak dla mnie , metafora w całym wierszu: miłość, która "przebiła czekanem skałę" i "utorowała drogę". To ona jest odpowiedzią na chaos historii. A w chwili zwątpienia dajesz piękny obraz - Lwa z Pireusu, słuchający Preludium Deszczowego. Koniec jest osobisty - wyznanie "Boję się, że on zwycięży, obojętności ogrom oręży" sprowadza wszystko do ludzkiego lęku, który jest tak bardzo zrozumiały. Ale wiersz nie zamyka drzwi, jest dwuznaczny. To piękny, intelektualny i mądry tekst.


 


 

Opublikowano

@Berenika97  też napisałaś piękny esej- duma mnie rozpiera, że zawsze z taką  pieczołowitością

podchodzisz do wiersza, rozprawki, prozy. To jest niezwykłe.

Tak- tam miłość  oparła się światu, uporządkowała chaos.

Tam czas się zatrzymał- jak preludium Chopina bez barw i bez złotych ozdobników-

nie potrzebują- są same w sobie piękne- gdzie jasność przeplata się z ciemnością.

Dziękuję

 

 

@Nata_Kruk boję się obojętności, obojętność spala nawet kamienie.

Dziękuję pięknie Natka.

Opublikowano

 

@Berenika97  atam, ale dzięki.

W Valldemossie  był Chopin, chory już, skomponował swoje wspaniałe preludia.

Myślę że dlatego tak pięknie komponował, słowo piękne- to może za mało.

Jego utwory już po pierwszych są rozpoznawalne- od pierwszego akordu wiadomo że to On.

Albo walce- nie do tańczenia przecież, piękne, bez ozdobników( tak jak np u Straussów)

I to dlatego, że jego serce tęskniło za Ojczyzną.

Dziękuję

 

 

@Migrena UE- głosowałam w referendum za.

Bo to był sen- sen o wolności. I się ziścił.

My nie mamy wielkiej alternatywy, nie jesteśmy Brytyjczykami. Brexit?

Ich było stać. A nas?

Czy to nie oznaczałoby powrotu do tego co było.

Opublikowano

@Annna2

też głosowałem za.

 

ale ta Unia to już zupełnie inny twór niż tamta do której wchodziliśmy.

 

dzisiejsza unia to niemiecki folwark.

 

a my już się stajemy parobkami folwarcznymi.

my jako naród polski.

 

najbardziej do wojny nuklearnej prze teraz Unia.

 

poczytaj raporty z posiedzeń.

poczytaj uchwały.

 

to są normalne lewicowe barany.

ideologiczny szmelc.

 

nie wiem co mamy robić.

ale dobrze nie będzie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Nata_Kruk Dziękuję  Poprawiłem...   Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Miłego dnia 
    • @Migrena, @Leszczym — dziękuję. Pozdrowienia zostawiam.
    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...