Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tynkuję twarz.

Krew na ustach.

Wciskam stopy

w imadła szpilek.

Ruszam w tryby miasta.

Przedzieram się

przez arterie

z betonu.

 

Nad głową

żelbetonowe szczęki

przeżuwają

resztki nieba.

 

Domy

z obdartą skórą

odsłaniają blizny murów.

 

Tłum -

bezimienna masa

miażdży własne cienie.

Mój powolny krok

to dla niej obelga.

 

Słyszę tylko własne kroki -

jedyny żywy rytm:

Stuk.

Stuk.

Stuk.

Opublikowano

@Berenika97

...

świat 

nie jest ślepy ani niemy 

zapisuje obrazy 

nieskończona ilość 

megabajtów 

mknie w przestrzeń 

tam każda 

niezwykłość ...

wyróżniającą się jest...

 

krztalt czerwieni 

i stukot 

już już powędrowały 

do laboratorium 

potem 

archiwum rzeczy ważnych 

 

kiedyś przybędą 

odnajdą ...

 

Pozdrawiam serdecznie

Miłego dnia 

 

 

 

Opublikowano

@Berenika97 Ten wiersz zachwyca zmysłowymi i surowymi metaforami: „tynkuję twarz”, „imadła szpilek”, „domy z obdartą skórą” budują zarówno ciało, jak i miasto.

Rytm własnych kroków kontrastuje z brutalnością miasta, a każdy obraz wnika w przestrzeń i w psychikę podmiotu, tworząc niemal cielesny, pulsujący obraz miejskiej codzienności.
 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...