Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

przedtem wystarczyły mi

 

tekst

wyobraźnia

dłonie

 

a potem

było tylko gorzej

obraz to mało - konieczny był dźwięk

 

wspomnienia uporczywe 

wchłaniałam wszystkimi zmysłami

ból (czułość)

obrzydzenie (rozkosz)

wstyd (akceptację)

 

nie chciałam

nie potrafiłam

 

nacisnąć STOP

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Zastanowiłbym się nad tym fragmentem, czy jest naprawdę niezbędny w tekście. On właściwie wszystko rozkodowuje.

W tej formie brzmi jak notatki terapeutyczna, ja na Twoim miejscu spróbowałbym to jakoś przetworzyć.

Zapis opierasz tu na zestawieniu - to, co w nawiasie, jest dobre, w przeciwieństwie do tego, co przed nawiasem, czyli złe. Podmiotka liryczna ugrzęzła gdzieś pomiędzy, co prowadzi do uczucia rozdarcia, rozdwojenia, może nawet pewnego rodzaju wrażenia, że jest się 'nieczystym'. To zadziwia, jak bardzo odmiennie postrzegany jest seks, w zależności od kontekstu (pomijając oczywiście wynaturzenia, np, gwałt), jak się dzieli go na dobry i zły, co nie powinno w zasadzie mieć miejsca.

Jednorożec symbolizował niekiedy miłość niewinną, czystą, pozbawioną pierwiastka cielesnego. Tytuł UniPorn zamiast Unicorn podaje w wątpliwość tę nieskazitelność, rozwińmy to dalej w kierunku zbrukania. Bo ten wiersz jest tekstem o zbrukaniu i bezsilności - nawet nie wobec pokus, ale wobec tego, co człowiek ma wydrukowane w głowie w związku ze swoją seksualnością, czyli wstyd, obrzydzenie, ból.

Opublikowano

@Deonix_ Witaj :)

O tej porze już nie myślę chyba.

Przeczytałam kilka razy – i dalej nie wiem, czy bardziej mnie porusza, czy niepokoi. Ten wiersz działa trochę jak lustro, w którym nie chce się za długo patrzeć, ale trudno oderwać wzrok. Komentarz wyżej pokazuje dużo warstw, których sama pewnie bym nie odkryła. Ale jedno wiem na pewno – ten tekst zostaje w głowie. I może właśnie to jest jego największa siła.

Dla mnie to jak zbyt duże jabłko – nie da się ugryźć na raz, trzeba powoli obracać i szukać tej jednej strony, która pozwoli wejść do środka. I może właśnie o to chodzi

Serdeczności :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To jest bardzo cenna i warta przemyślenia uwaga. Generalne jest tak, że wiele utworów zyskuje w odczycie po uczynieniu ich lapidarnymi, jednakże... Ten tekst i tak jest dość hermetyczny i osobisty (w zasadzie to miałam go umieścić w Warsztacie, ale tyle tam już ostatnio napchałam, że stwierdziłam, iż teraz mogę tutaj :)), a ja ponadto lubię precyzję wyrażeniową, poza tym - zdawało mi się, iż ten fragment podkreśla chaos myślowy, karuzelę uczuć i to wychodzi tekstowi na dobre. Ale możliwe, że tak nie jest i serio będę myśleć nad Twoją propozycją :)

Tak, masz rację, z tym, że pornoserwisy są jednak specyficznym miejscem. Nie do końca wiadomo, na co się trafi (jeśli się nie wczytywać w oznaczenia), ponadto - nie wiadomo, czy i na ile wszystko, co na ekranie jest dogadane, wyreżyserowane. Czy może jednak tam się dzieją rzeczy, na które jedna ze stron zgody nie wyraziła? 

 

Serdecznie dziękuję za wgłębienie się w tekst, trafne spostrzeżenia, refleksje i interpretację :))

 

Deo

 

To dobrze, bardzo dobrze.

Cel osiągnięty :)

Najgorzej, gdy pisanie nie robi żadnego wrażenia... 

 

Wiem, że to nie Twoje klimaty, więc tym bardziej doceniam, że tu jesteś :)

I cokolwiek Cię przy tym wierszu zatrzymało :)

 

Dziękuję i ściskam ciepło :)

 

Deo

@Waldemar_Talar_Talar

Tak, właśnie :)

Dziękuję bardzo Waldemarze :)

 

I pozdrawiam serdecznie również :))

 

Deo

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja jestem z pokolenia Millenialsów (Y) i mnie to (na szczęście) nie dotknęło w wieku nastoletnim

(broniłam się przed niebieskim światłem, jak tylko mogłam, może dlatego :)), ale obecnie, młodzi ludzie są niejednokrotnie skrzywieni przez kontakt z pornografią w bardzo młodym wieku. Co do reszty - pewnie masz rację, chociaż... Osoby 50+ uzależnione i skrzywdzone przez kontakt z pornografią też się jednak spotyka... 

 

Dziękuję bardzo za czytanie i komentarz pod wierszem :)))

 

Deo

Opublikowano

@Roma

Cóż mogę powiedzieć... Bardzo dziękuję :))

Bardzo dobrze czytasz. 

 

Trzymaj się również :)

 

Deo

@Alicja_Wysocka

:))))

Dobrej nocy :))

@andreas

A wiesz, że... coś w tym jest :)

Ale to chyba naleciałości kulturowe, bo jak słusznie zauważył Naram-sin - nie powinno tak być :)

Bądź co bądź, na przestrzeni wieków, mężczyznom dawano w wielu kwestiach więcej swobody i pola do aktywnego działania. To może też rzutować na kobiecą seksualność. 

 

Bardzo dziękuję za upodobanie i zatrzymanie się pod tekstem :)))

 

Deo

@Poezja to życie

Miło mi Cię widzieć :)

Dziękuję :))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ja osobiście nie spotkałem, a nawet jeśli to mieli z tym kontakt dopiero w latach 90tych, a zatem już jako dorośli, przez co szkodliwość była dużo mniejsza.

Mogli się co najwyżej uzależnić, ale na pewno nie stracili zainteresowania paniami na żywo.

A w przypadku tych młodszych pokoleń wychowanych na parno od dziecka, tak się dzieje, że ich seks z żywymi kobietami nie interesuje, nawet gdy mają okazję i sami są dla nich atrakcyjni.

Młodym dziewczynom, które nie są super piękne trudno znaleźć teraz chłopaka, bo te najatrakcyjniejsze wyłapują tych zainteresowanych. A reszta jest obojętna na wdzięki.

 

Miałem na studiach niepełnosprawnego kolegę, który tym towarem handlował na początku lat 90tych, ale i sam użytkował. Jednak on to robił dlatego, że nie miał żadnych szans na znalezienie w miarę atrakcyjnej partnerki, a prostytutki go nie interesowały, tak samo jak inne osoby niepełnosprawne, które być może by go chciały.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To prawda. 

Możliwe, że raczej nie, ale, w związkach zdarza się, że uzależniony od porno facet traci zainteresowanie swoją partnerką, bo szybciej i prościej jest obejrzeć sobie filmik i ręcznie ulżyć. Niestety...

Tak rzeczywiście może być, zwłaszcza jeśli oglądają pornograficzne anime (w krajach dalekiego wschodu, zwłaszcza w Japonii młodzi ludzie tracą przez to zainteresowanie innym, żywym człowiekiem, co jest jeszcze bardziej przerażające), ale jednak (i tu przedstawię swój punkt widzenia, przy czym niczego nie propaguję i nie zachęcam) te materiały pornograficzne, które obecnie można znaleźć w sieci, są różne. Nierzadko amatorsko nagrane, przez zwykłych, niekoniecznie ładnych, zgrabnych i "idealnych" ludzi. I jeżeli ktoś dopuszcza do swoich oczu również te "niedoskonałe" produkcje to żywi ludzie nie powinni go odstręczać. No, ale to trzeba mieć minimalny poziom dojrzałości w sobie i nie być szczególarzem czy szczególarą :)

To też jest bardzo ciekawy temat do dyskusji. Znam jednego chłopaka na wózku inwalidzkim, ze sporym libido. Zaspokaja swoje potrzeby głównie poprzez cyberseks i pornografię. Ostatnio popularyzuje się profesję asystenta seksualnego osób niepełnosprawnych, zwłaszcza na zachodzie, w Polsce to chyba jeszcze głębokie tabu... Ale osobiście nie jestem przekonana co do tego rozwiązania. 

Edytowane przez Deonix_ (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Owszem miałem okazję rozmawiać z kilkoma dziewczynami, które się na to skarżyły.

Akcja była taka, że najpierw panowie byli zainteresowani i nie korzystali tymczasowo z pornografii, ale po jakimś czasie to się zmieniło i wrócili do tematu, tym samym zaprzestając seksu ze swoimi partnerkami, ale to wszystko były osoby przed 40tką.

 

Co ciekawe oni wciąż kochali swoje wybranki i nie zamierzali się z nimi rozstawać, by szukać innej atrakcyjniejszej.

 

Osobiście nie wyobrażam sobie by ktoś z pokolenia 50+ coś takiego robił.

Mnie to się nie mieści w głowie. Wiadomo każdy może się znudzić, ale wtedy szuka się innej. I tak właśnie wciąż robią moi rówieśnicy i starsi ode mnie.

 

 

A ja znam takiego 40+ co chodzi do agencji towarzyskich, jednak dość rzadko, bo ma mało pieniędzy.

 

 

Ja również. Raczej to jest problem z tych nierozwiązywalnych w przypadku osób z dużym libido.

Ja na szczęście zawsze miałem niskie, nawet gdy byłem zdrowy, z akcentem na uczuciach, dlatego nigdy nie interesowały mnie żadne usługi, a też przecież jestem na wózku od 8 lat.

 

Jeszcze do tego samego worka z problemami dodałbym młodych chłopaków koniec podstawówki początek liceum. Ich też dziewczyny nie chcą, bo wolą starszych, szczególnie gdy mają słaby wygląd i małą atrakcyjność.

Zatem zostają im tanie prostytutki lub porno. Za moich czasów to pierwsze.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czyli da się jeszcze to jakoś naprawić terapią :) Osobiście jestem w stanie zaakceptować to,

że mój (potencjalny) partner ogląda porno i sam się zaspokaja (co dla wielu osób może być nie do przyjęcia), ale też nie chciałabym, żeby moje potrzeby były przez to zaniedbywane... Nie wiem, w jakim wieku byli Ci wszyscy, o których czytałam, ale to zjawisko wydaje mi się dosyć powszechne, i nie wiem, czy wiek i sposób wychowania mają tutaj jakieś wielkie znaczenie...

Wybrzmiało to tak, jakby to było dla Ciebie naturalne... A dla mnie to okropne. Okropne, że można się tak po prostu kimś znudzić, nie bacząc na więź, jaka (zapewne) zdążyła już zaistnieć... I poszukiwać kogoś innego... Chociaż, pół biedy, jeśli się z tą "nieciekawą" osobą oficjalnie rozstaną (choć bezboleśnie to się też nie odbywa), gorzej jest mieć "ciekawszego" czy też "ciekawszą" na boku...

 

No tak, ciężko temu zaradzić...

 

No, ale nie zapominaj o wyobraźni :) Bo to potęga :)))

 

Dzięki za wymianę myśli :) 

 

Deo 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Sposób wychowania na pewno. Osoby dla których religia jest istotna nie będą notorycznie oglądać, a starsi mają mniejsze potrzeby.

 

 

Jeśli będzie udana to tak. Generalnie skuteczność terapii ocenia się na 65%, czyli tak sobie.

 

 

Co do naturalności to się nie wypowiem. Są różne teorie na ten temat.

Natomiast bardzo powszechne w mojej rodzinie i środowisku. Fakt że to w większości osoby o poglądach lewicowych i postępowych.

W tradycyjnych religijnych środowiskach ludzie udają że jest inaczej i są razem przez całe życie.

 

 

Więź więzią, a znudzenie znudzeniem. Dużo zależy od tego co przeważy.   

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ale oprócz tych "tradycyjnych i religijnych" są jeszcze wrażliwi idealiści, jak ja, 

którzy będą próbowali ratować problematyczne relacje mimo przeszkód. 

Dla mnie "znudzenie" to akurat wyjątkowo słaby pretekst do rozstania,

zawsze można się przecież postarać o ożywienie relacji. 

 

Znacznie gorzej jest, gdy związek staje się toksyczny, kiedy przynajmniej jedna strona czuje się zraniona, 

nieszanowana i nieakceptowana, kiedy dochodzi do przemocy. 

Wtedy faktycznie lepiej coś takiego zakończyć. Choć niestety nie wszyscy potrafią to uczynić....

 

Deo

Edytowane przez Deonix_ (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Może raz czy dwa się uda, ale po wielu latach z osobą o bardzo mało zmiennej osobowości to naprawdę nie wydaje się możliwe.

 

Ale faktycznie są dużo gorsze scenariusze niż nuda.

  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Myślę, że Polska nie jest najnieszczęśliwszym z państw, jak to się zdaje po lekturze wielu ujęć jej dziejów. – Czy to nie przeniesienie wady wiadomości, przedstawiających serię codziennych katastrof? – Bo, spójrzmy na końcówkę listy krajów szczęśliwych, na te najnieszczęśliwsze: – Państwo wielkomorawskie – nie przeżyło średniowiecza; – Księstwo Serbołużyczan –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież odnotowywani są ich władcy: Książę Derwan (ok. 632 w kronice Fredegara, łac. Dervanus, dux Surbiorum), jako książę plemienia Surbiów (tj. Serbów łużyckich), Książę Miliduch (†. 806, łac. Miliduoch, Melito, Nusito) – książę serbołużyckiego związku plemiennego, a nawet pod z tytułem „król Serbii”. – Państwo Wieletów vel Luciców – nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Stodoran –  nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Obodrytów –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież znani są ich niektórzy władcy, np. Książę Gostomysł (†844, łac. Goztomuizli, Gestimulum). Książę Stoigniew (†955), wymieniany jako współrządzący z Nakon (†965 lub 966) Książę Dobomysł (w 862 wg Annales Fuldenses odparł najazd Ludwika II Niemieckiego, po łac. zwano go Tabomuizl), Książę Mściwoj, który w r, 984 roku wziął udział w zjeździe w Kwedlinburgu. Książę Przybygniew vel po niemiecku Udo. Książę Racibor. Książę Niklot. – Prusowie – nie przetrwali średniowiecza; – Jaćwingowie – nie przetrwali średniowiecza; – Królestwo Burgundii – nie przetrwało średniowiecza, choć w latach 1477-1795 wymieniani są władcy Burgundii ale tylko tytularni, bez ziemi i realnego państwa. Itd. A Polska? Z Polską jak widać mogło być dużo gorzej!   Pozdrawiam!  
    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...