Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

tak jak przyszłaś tak odejdziesz

sama tego nie spostrzeżesz

bo wśród ludzi będę w lecie

chcę pokonać samą siebie

 

już kompleksy stoją w kącie

a obawy w słońcu wyschły

ktoś przy stole przędzie wątek

dialog ćwiczy wciąż umysły 

 

jakiś brydż lub może wiersze

zbliżą ludzi bezpowrotnie

- te marudy niedzisiejsze

nie ma szans by żyć samotnie

:))

Opublikowano

@Kwiatuszek Bardzo ładny wiersz. I bardzo celny.

Nie słuchaj przedmówców na temat rytmu bo nie mają racji.

A jeśli chodzi o jakiekolwiek zmiany to przemyśl :

"tańczyć z kimś kto cię oswoił."

"Zatańcz z kimś kto cię oswoił." -> Czyli ze mną :p

Pozdrawiam serdecznie :-)

Opublikowano

Oswojona samotność... hmm, czyli taka, która przychodzi i odchodzi kiedy chcesz, która leży u Twoich stóp kiedy tego akurat chcesz, a puszczona luzem biega na widoku zupełnie obcych ludzi i wcale Ci to nie przeszkadza... tak mi się skojarzyło. W sumie taka "sterowana" samotność jest chyba najlepszą wersją samotności.

 

Pozdrawiam :)

Opublikowano

@corival Miło mi, że się spodobał. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

@Dared Może faktycznie mogłoby to brzmieć inaczej. Pomyślę o tym, dziękuję za sugestię. Pozdrawiam serdecznie!

@Jacek_Suchowicz Piękny wiersz jak zawsze;-) Dziękuję i pozdrawiam!

@Wędrowiec.1984 Jedni mają czegoś za mało, drudzy za dużo... Tak to już jest. Dziękuję i pozdrawiam!

@Waldemar_Talar_Talar Bardzo dziękuję i pozdrawiam!

@Tectosmith Twoja podpowiedź też do przemyślenia. Dziękuję Ci bardzo i pozdrawiam!

@Rafael Marius Dziękuję za serduszko i komentarz, pozdrawiam serdecznie!

@lena2_ Cieszę się, że się spodobało. Pozdrawiam i dziękuję!

@Manek Rytm - muszę to przeanalizować. Dziękuję i pozdrawiam!

@Natuskaa Zdecydowanie tak. Pozdrawiam i dziękuję bardzo za serduszko:-)

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar dzięki   jesień owszem zadowoli jeśli ładna jest i młoda słodko może cię ukoić ale kasy potem szkoda :)))       @violetta od czego jest kobietka tego nie wie sam Bóg raz wściekła raz kokietka nieobliczalna i już :)))  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...