Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Oni: No, nareszcie. Do roboty proszę Waćpana. Jest szansa, całkiem duża, na powodzenie, ale nie uprzedzajmy wypadków. Proszę działać.

 

On: Dobrze, jasne, że tak, czy mi się tylko wydaje, że na wszystkich ścianach pomieszczenia są zagadki, czy tak?

 

Oni: Tak. No jasne, że tak.

 

On: Już się za nie biorę z największą ochotą. Wiecie Panowie, mój umysł jest wcale nie najstarszy. Zresztą to i owo jeszcze pamiętam. Jestem z grubsza mniej więcej sprawny.

 

Oni: Zobaczymy, zobaczymy, nie przedłużajmy tego wstępu, bo robi się zaiste dramatyczny. My nie lubimy dramatów. Słowem czas zacząć. Tymczasem idzie w ruch nasz stoper, a stoper jest dla nas cennym narzędziem. Zawsze był.

 

On: Zatem tymczasem. (chwila zastanowienia i działania). No gotowe. Wiem, że szybko poszło, bo znam się. Znam się na rzeczy. Zresztą znam się od dawna.

 

Oni: Dobrze, świetnie, ale chyba Pan nie oczekiwał, że znajdzie Pan wyjście? Że się Pan uratuje? To niemożliwe. Wyjścia nie ma i nigdy nie było. Proszę Pana, Pana życie w pudełku zagadek to nie jest escape room!

 

On: Cóż, nie wiedziałem. Przepraszam. Przepraszam również za siebie.

 

Oni: Ależ proszę Pana bardzo. Możemy jedynie dodać, że śmierć może również Panu nie pomóc, bo my wszyscy tutaj, wie Pan, święcie wierzymy w reinkarnację. Innymi słowy w życie pozagrobowe. Ten temat również i Pana może dotyczyć i również pomimo szeregu Pańskich win, które przecież są zupełnie niewątpliwe. Tak, tak – Pan również jest winny, czemu nie da się zaprzeczyć.

 

On: ://

 

Oni: Spokojnie, tylko spokojnie, bo zaraz wręczymy Panu komplet następnych zagadek. Robimy wszystko co w naszej mocy żeby Pan się tylko nie nudził. Wie Pan, tak Pan musi to już wiedzieć, że człowiek z nudą jest dla nas niebezpieczny. Niebezpieczny jak najbardziej. Najbardziej. To właśnie ludzi z nudą się tutaj zamyka. Zresztą proszę nam wybaczyć tę naszą śmiałość. Wie Pan, co złego to nie my. Nie my!

 

On: Powiem wam jedno, a może dwa, że mam na was wyjebane, bo wybieram się do Avalonu!!

 

 

Warszawa – Stegny, 02.08.2022r.

Opublikowano

@violetta Czy dobrze pamiętam, że to nazwijmy ją "protoplastka księżny Diany"? Sława i popularność są olbrzymim ciężarem i wiele osób naprawdę się tego dowiaduje. I chyba zresztą całkiem często po czasie, gdy jest już za późno :// 

Opublikowano (edytowane)

@violetta Słuchaj ja naprawdę nie wiem czego chcę. Serio tego nie wiem. Lubię sobie pożartować a Tobie ta sztuka jakoś się udaje za co Ci dziękuję. Ja mam nadzieję pójść sobie na dziewczyny do Avalonu, bo w realu mi to nie wychodzi. Nie wiem może za bardzo się spinam ? Ty natomiast idź swoją drogą gdzie tylko chcesz. Nie znam Cb ani trochę, ale w sumie Tb kibicuję, jak zresztą prawie każdemu (ta teza jest jednak dyskusyjna).

Edytowane przez Leszczym (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@violetta Piszę bez ogródek, choć w sumie bywa, że się pilnuję ;)) Mam swoje oczekiwania, ale od lat ciężko je określić. Stąd właśnie bywam kłopotliwy, zresztą w wielu obszarach, którymi się zajmowałem ;)) A jaki to kolor? Coś w rodzaju beżu? Cytrynowy?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...