Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam -  żal jeszcze raz żal przemawia - wzruszyłeś mnie.

Do takiego wiersza trudno się logicznie odnieść bo

i tak będzie bolało.

                                                                                                                               Pozd.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

... a ja jednak nie znalazłam innego sposobu poradzenia sobie z krzywdami mojego dziciństwa, jak przez wzbicie się wysoko ponad ziemię,  aż do nieba i spojrzenia na nie z góry... Tylko tak potrafię odebrać im ówczesną wielkość i moc. Rozumiem jednak, Darku, że jest to bardzo trudne.

Wiersz poruszający i przenikający na wskroś... Serdecznie Cię pozdrawiam.

Opublikowano

Przejmujący wiersz. A rymy tak subtelne..., prawie niewidoczne - co przy zestawieniu z ciężkością tematu daje niesamowity rezultat. Pozdrowienia

 

P.S. W sadzy można doszukać się odrobiny szarości, a w szarości zawsze znajdzie się Płatek bieli.

Opublikowano

Esencjonalny, smutny w wymowie wiersz. Z Peelem może nie utożsamiam się do końca, ale po części pewnie tak. 

Dlatego muszę tu ślad po sobie zostawić. 

 

Pozdrawiam z zachwytem (choć to może brzmi trochę niewłaściwe biorąc pod uwagę sytuację liryczną) i niemałym uznaniem, 

 

D. 

Opublikowano

@Marlett

Nie zawsze, nie zawsze.. 

Dziękuję Marlett i pozdrawiam Cię serdecznie :) 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję Pi. Rozprawiam się tym sposobem trochę z demonami przeszłości. Z oczywistych względów ciężko jest wszystko dopowiedzieć, ale to chyba lepiej. 

Pozdrawiam 

Dzięki za odwiedziny i słowa komentarza. Pozdrawiam Waldku! 

Bardzo Duszko, choć staram się jakoś oczyścić co do końca najprawdopodobniej nigdy nie nastąpi. 

Na marginesie moje miano to Darek z Cz zamiast D :) 

Pozdrowienia! 

A mi pozostaje podziękować i pozdrowić co niniejszym czynię :) 

Zawsze trzeba umieć wypatrzeć światełko w tunelu. Inaczej jak to mówią kaplica... 

Pozdrowienia 

Bardzo dziękuję. Słowa uznania z Twojej strony to dla mnie prawdziwa radość :) 

Dziękuję Justi. Ściskam serdecznie :) 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Cieszę się, że umiałaś dopatrzeć się esencjonalizmu, bo faktycznie pisząc go wyżymałem sok uczuć i cedziłem całość przez gęste sito. 

Dziękuję za słowa uznania na temat wiersza. Cieszę się mogąc oczyszczać się w sposób, który budzi pozytywne emocje :)

Pozdrawiam 

Dziękuję i pozdrawiam! 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...