Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Świetny Marlett.  Lubię takie księżycowe klimaciki, choć często gęsto to pułapka:) 
W dwóch miejscach pokusiłabym się o zmianę, ale podwórko Twoje;)
W pierwszej strofie słowo trafił zamieniłabym na imiesłów trafiając, ciut gęsto tam od czasowników, a tym sposobem uciekniesz od tego i zrobi się ciekawiej.
Natomiast w samej końcówce "łańcuchów wysp" zamieniłabym na łańcuchowe wyspy;) 
Tyle, reszta bardzo mi się podoba. Fajnie dopasowałaś tytuł.

Pozdrawiam. 

Opublikowano

Po pierwsze świetny tytuł:)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

dla mnie trafił przez przypadek* zbędne. 

 

pozbyłabym się inwersji w ostatnim wersie. 

 

daleko do łańcuchów wysp* 

razem toną w myślach*

Wyraziłam swoje zdanie i mam nadzieję, że mi się nie oberwie:) Autor wie najlepiej i to on decyduje o ostatecznym kształcie swojego wiersza, a czytelnicy mogą sobie pogdybać:)

Ogólnie wiersz mi się podoba, ujmuję aurą tajemniczości, melancholii... 

pozdrawiam:)))

Opublikowano

Witaj -  a niektórzy  mówią że księżyc to oklepany  styl  

a jak widać po twoim wierszu jest całkiem

odwrotnie jest bajkowo co lubię.

Pisz dalej tak miłe wiersze.

                                                                                                  Słońca i uśmiechu życzę.

 

Opublikowano

Napisałem kiedyś wiersz "Pełnia Księżyca" w dodatku myśląc o ukochanej. Jednak jak wcześniej napisano. Gdy ma się talent to z każdego tematu (jak w twoim temacie) można stworzyć arcydzieło, a przy jego braku wychodzi zwykła sztampa.

 

Przeczytałem go już 4 razy dzisiaj, wspaniały tekst. Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...