Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jest motyw wanitatywny, więc nie da się przejść obojętnie. "Spoglądam wstecz i widzę tyle pustych godzin. Ogarnia mnie strach bo wiem/ Bo wiem ile minęło, lecz nie wiem ile zostało. A ja nie chciałbym tak po prostu przeminąć".

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dlaczego 'lepiej nie'? 

Obawiasz się, że po tamtej stronie nie spotkasz bliskich, tzn jesteś osobą wierzącą? Ja nie jestem, choć wizje życia po śmierci tak malowniczo roztaczane przed ludźmi od wieków są nader kuszące, ale też wydaje mi się, że dla wszyskich nas było lepiej gdyby ludzie zajęli się tym co tu i teraz. 

 

Aspiracji encyklopedycznych nie mam Ci ja żadnych i to nie rozpacz za doczesnym miejscem pod literką pe, a najzwyczajniejsze stwierdzenie faktu. 

Że mało 'czarująco' i smutno. Taki nastrój dopadł mnie w oczekiwaniu na kolejne badanie i testy..

Choć dusza we mnie wesoła jakoś przynajmniej na tą chwilę nie specjalnie mi do śmiechu, choć się zbieram i przemogę larwę melancholii.

Mam nadzieję :) 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Po prostu podoba mi się bardzo - może dlatego, że to moje właśnie klimaty - i nic więcej nie dodam - jedynie brawo Ty!!!

Opublikowano

Bardzo ładnie napisaleś, a wielu z nas dopada od czasu do czasu taki nastrój. Tak czy inaczej, twórcom jest łatwiej, bo oprócz spłodzenia potomstwa i posadzenia drzew, coś napisali, stworzyli, co kogoś mogło wzruszyć, czy pomóc w rozwiązywaniu ich egzystencjonalnych problemów. Życzę dobrych wyników testów. M

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Masz rację z tym, że twórcom trochę łatwiej. Jakkolwiek nie wiem ile i w jakim stopniu z tego co piszę się dla potomnych, tych najbliższych (o innych nie myślę) zachowa to na pewno pisanie przynosi mi swój wymierny efekt w chwili kiedy zamykam kolejny wiersz. Tą radość ze stworzenia czegoś nowego. Poza tym wiersze stały się dla mnie swoistymi kamieniami milowymi. Na wzór kalendarza. Moimi śladami na własnej linii czasu. 

Pozdrawiam. Za życzenia nie dziękuję żeby nie zapeszać :) 

Opublikowano

Tak się zastanawiam nad tą "przerzutnią": więc zadanie takie... pozostawię potomstwu". Wątek przechodzi do następnej strofy. Sam często mam ten problem i się zastanawiam jak z tego "wybrwiwać" :). Ale całość ładnie skrojona. Pozdrawiam.FK.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nigdy nie myślałem o sprawach ostatecznych w odniesieniu do płci. Bardzo ciekawa kwestia. Nie jestem teraz w stanie ustosunkować się do niej na zasadzie, czy kobietom łatwiej, czy nie. Na pewno przez ciążę, poród są tego życia i zjawisk z nim związanych nieco bliższe (zawsze powtarzałem, że kobieta jest przez to bardziej człowiekiem, a może lepszym, istotą wyżej nad mężczyzną), choć teraz w trakcie pisania tego komentarza zaczęła kołatać mi w głowie myśl, że to może być jednak kwestia bardzo indywidualna. 

Co do wiary to szczerze zazdroszczę Ci tej pewności. Chciałbym być tym, którego umiałbyś tą pewnością zarazić. Kapłani - szamani i inni nawiedzeńcy, czy boży ludzie nie potrafią i najzwyczajniej mnie odrzucają. 

W dokonania medycyny wierzę. Oczywiście są sfery, w których jest wciąż bezradna. Nie wierzę jednak w system, który sprawia, że dostęp do jej dobrodziejstw może być ograniczony lub przeciągnięty w czasie. 

Co do przewag, o których wspominasz to masz oczywiście rację. Sam takich podejrzeń nigdy nie miałem. Śmiałem się tylko, że pewnie to będzie zawał, bo stres, nerwy, etcetery. Teraz czekają mnie kolejne badania w związku z czymś zupełnie innym i nadal mam nadzieję, że w moim wypadku wystarczy, że mam taki znak zodiaku :)

Cieszę się Twoim szczęściem jeśli chodzi o Twojego tatę i życzę wam obojgu jeszcze wielu lat wspólnej radości i szczęścia oraz liczę, że kiedyś dasz radę opisać swoje doświadczenia, a ja będę mieć szansę je przeczytać ;) 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję. 

Właśnie o to mi chodziło, by tym zabiegiem przerzucić wątek do kolejnej strofy, bo w moim wypadku zazwyczaj trzymam się równo i pod linijkę zamykania myśli w ramach wersu, czy strofy. Tym razem chciałem inaczej ;) 

Pozdrawiam! 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Pomimo "ciężkości" tematu nie odczytuję w Twoim wierszu rezygnacji czy rozpaczy w obliczu własnego przemijania i perspektywy śmierci, lecz potrzebę "ciągłości istnienia", czyli pozostawienia po sobie takich śladów, z których będą mogli i chcieli skorzystać inni budując dlaszą przyszłość.. To też dla mnie rodzaj pociechy i nadziei (a może nawet wiary?), że przemijanie i śmierć mają sens, i że być może ta "ciągłość istnienia" sięga w ten sposób też poza nią... Poruszający otwartością, piękny wiersz. Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Trafna interpretacja :) 

Rzeczywiście nie rozpaczam i nie rezygnuję, a to pisanie to wiadomo z samej potrzeby pisania przede wszystkim, ale też bardzo w nim dużo nadziei na to, że może kiedyś moje dwa diabołki, teraz na to za młode sięgną po nie i znajdą w nim tatę ;) To zawsze obok konieczności 'spuszczenia twórczej pary' jest moim głównym motorem do pisania.

Pięknie dziękuję Duszyczko za odwiedziny, obszerny komentarz nacechowany dużym ładunkiem empatii i okraszony serduszkiem :) 

Serdeczności! 

 

Opublikowano

Witaj -  ja twierdze że warto pozostawić po sobie

coś dobrego miłego namacalnego...warto próbować...

Wiersz nieobojętny dla czytającego Czarku .

                                                                                                             Pozd.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Piękny wiersz. Mam podobne myśli od czasu przeczytania Pieśni III Horacego. A z nazwiskiem masz ładną sytuacje - możesz je osobiście rozsławić. Moje nazwisko to Dąbrowski. Właściwie historia uniemożliwiła mi jakimkolwiek czynem zostać zapamiętany... :D :D

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @wierszyki dziękuję   @Alicja_Wysocka dzięki za przypomnienie Tuwima (Ptasie radio)
    • Miałam wtedy jakieś siedem lat. Chodziłam do pierwszej klasy. Mieszkaliśmy w Gdyni, w dzielnicy Obłuże. Któregoś dnia bawiliśmy się z rodzeństwem w chowanego – oczywiście na podwórku, bo na ulicę można było wychodzić tylko za pozwoleniem mamy. Nasze podwórko było całkiem spore. Był tam ogródek, jakaś szopka, w której tata trzymał różne ciekawe rzeczy – grabie, łopaty, a nawet siekierę! Był też kurnik, psia buda i oczywiście nasz pies – Lord. Wpadliśmy wtedy na genialny pomysł: schowamy się mamie! A niech ma – skoro tyle rzeczy nam zabrania, to teraz niech nas szuka! – Na pewno nas znajdzie i jeszcze skrzyczy, że ją denerwujemy – mówiłam. Ale co tam, ryzyko wpisane w zabawę! – Schowajmy się do psiej budy – zaproponował ktoś. – Ooo, to jest dobra myśl. Bardzo dobra! I tak właśnie zrealizowaliśmy nasz chytry plan. We trójkę – Grzesiek, Tomek i ja – wciskaliśmy się do budy. Pies patrzył zdziwiony, ale przecież nie mówi. Lord był duży, więc i buda była odpowiednio przestronna. Jakoś się tam upchnęliśmy. Cicho siedzimy, nie gadamy, bo wiadomo – zdrada przez śmiech to klasyk. W środku śmierdziało psem i kurzem, było duszno  i niewygodnie, ale czego się nie robi dla porządnej zabawy? Siedzimy jak trusie, aż zaczyna nam się nudzić. Nic się nie dzieje. I nagle – akcja! Słyszymy mamę, jak nas woła. Chodzi po podwórku, sprawdza furtkę, krzyczy coraz bardziej zdenerwowana: – No co jest?! Gdzie oni są?! A my dusimy się ze śmiechu – dosłownie. Zabawa życia! I wtedy pies zaczął szczekać. Najpierw nieśmiało, potem coraz głośniej. Kręcił się, jakby sam nie wiedział, co robić. W końcu zaczął piszczeć. Mama podchodzi do furtki – nikogo. Na ulicy pusto. Dzieci zniknęły jak kamfora. Wreszcie zaniepokojona podchodzi do psa. – Lord, czego ci trzeba? Co się dzieje? Co chcesz, głuptasie? I nachyla się nad budą... – CO WY TAM ROBICIE?! WYŁAZIĆ MI NATYCHMIAST Z TEJ BUDY! CO TO ZA GŁUPIE POMYSŁY?! A ja, z pełnym oburzeniem, mówię: – To nie głupie pomysły, tylko pies głupi, bo nas zdradził! – Marsz do domu! – ryknęła mama. – Wszyscy do wanny! Zdjąć te śmierdzące ciuchy! No nie wiem, w co ręce włożyć z wami... Utrapienie z tymi dziećmi!
    • ,,Prawy zamieszka  w domu Twoim, Panie,, Ps 15    jesteśmy ...super  a inni  gdyby i oni byli tacy    świat byłby wspaniały    zła nie czynię  mnie nie dotyczy  odwracam się od niego  pływam w zadowoleniu  widzę dobro po swojemu  zadowalam swoje ja    prawość to nie slogan  to droga jaką szedł Jezus  warto ją dostrzec  i …iść    prawi ujrzą Jego oblicze  prawi dostaną wieczne życie   Jezu ufam Tobie    7.2025 andrew  Niedziela, dzień Pański Pański 
    • @Annna2Albo bardziej, bo przecież można, nawet kiedy nie ma.
    • cisza po zmarłym bywa tak cicha że aż boli   jest niewidzialna a mimo to ją wyczuwamy   boimy  się jej lękamy czy nie przemówi   taka cisza jest  trudna bo  płacze
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...