Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie wiem, czy to dobry wiersz, czy niedobry, Janie - jakby co do czego, to ostatnio uderzyło mnie, że tylu ludzi twórczych odchodzi, zabierając z przestrzeni wirtualnej swoje dzieła - chyba nie umiem tego zaakceptować, stąd ten tekst.

pozdr.
G.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W życiu napisałam jedną prawdziwą ekrazę do fotografii zamieszczonej na Trumlu przez niejakiego wadka:


A woda płynie

panie Boże jak ty to wszystko urządziłeś -
i wodę i drzewa tylko trochę
zimno

ta kurwa mściwa

ile tu ryb musi pływać - szczupaki płotki
może nawet jakiś wielki sum

nigdy nie umiała dobrze gotować
dziwka
krzywda jej się działa suce jednej

pani Renatka dobrą pomidorową

jak wyjdzie słońce to wtedy
mama najlepiej gotowała
nawet lepiej od pani Renatki

gdybym tak wszedł i przed siebie

Jezusie kochany
gdybym tak wstał i poszedł





pozdr.
G.
Opublikowano

,, przeszłość jest tym co było
i pozostaje po niej wspomnienie
jest też skutkiem oraz przyczyną
tego co dzieje się teraz

przyszłość jest tym co będzie
mglistym krótkim wrażeniem
jest też skutkiem oraz przyczyną
tego co dzieje się teraz

teraźniejszość jest błyskiem
i sednem wiecznego żartu
który rozbrzmiewa wśród gwiazd''

Połowa piszących w tym dziale powinna popisać swoje głupoty w warsztacie.

  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ten dziwny, obcy świat podkradnie się Do ciebie nie wiadomo kiedy. Obudzisz się już w pieluchach I z krzykiem zaprotestujesz,   Wymachując rękami, nogami, A krzyk ten z czasem przekształci się Mimowolnie w słowo „mama”. Twoim najlepszym przyjacielem   Będzie butla z mlekiem i kołyska rozbujana. Jeśli coś cię połaskocze w policzek, Nie, to nie wilk, to rodzeństwo Pochyli się nad tobą, berbeciem,   Kruszynką: „tyrli, tyrli, buju, buju” Następnym słowem, które poznasz, będzie „tata” To ten, co będzie robił głupie miny I gimnastykował cię hopsasa na kolanie.   To na jego plecach będziesz cwałować Wkoło stołu, a siwy pan i siwa pani Będą bić brawo – twoi dumni dziadkowie. Pojawi się też w twoim świecie   Puszek, którego z chęcią przytulisz, A on w odwzajemnieniu obliże ci nos. Przyjdzie czas, że pierwszy ząbek Da o sobie znaki, a wtedy nastanie syreni śpiew.   Nauka chodzenia będzie bolesna – ojoj, A odebranie smoczka na długo zapamiętasz, Knując zemstę na rozbójnikach. Przed tobą jeszcze tylko rajtuzy   Do podziurawienia, kilka zabawek, Co proszą o modernizację niezbędną, Tort urodzinowy, a na nim świeczka dziwna, Która na złość nie zechce zgasnąć…  
    • Człowiek gaśnie. W jednej sekundzie ciało traci prawo do własnej historii i staje się przedmiotem, który nie odpowiada już na dotyk świata. Ostatni wdech jest ciężki, mętny, brudny, jakby zaciągał się powietrzem z piwnicy, w której kurz i milczenie żyją dłużej niż ludzie. Płuca zapadają się powoli, jakby chciały schować w sobie ostatni strzęp ciepła przed zimnem pewnym swojej wygranej. Serce nadal próbuje - uderza krócej, słabiej, jak pięść waląca w pustą ścianę, która już nie oddaje echa. I nastaje jedno nic - nic, które kończy wszystko. Krew staje. Skóra traci połysk i zwraca się ku ziemi. Człowiek w tej chwili jest już tylko ciężarem, który gleba przyjmie bez pytań. I właśnie wtedy to się rozrywa. Niewidzialna klamra, trzymająca go w środku istnienia, puszcza nagle, jak pękająca sprężyna. Śmierć zabiera wszystko : imię, gest, oddech, cień pod powieką, ostatnie słowo, którego nie zdążył nadać światu. Zostawia tylko to, czego nie potrafi wziąć. To, co jest istotą. Duszę. Tyle co sól po wyschniętej łzie. Ciężar tak lekki, że mógłby ulecieć z pierwszym ruchem kurzu, a jednak jedyny, który pozostaje człowiekiem do końca. Wypływa z ciała wolno, jak światło uciekające z przepalonej żarówki w środku nocy - ostatni błysk czegoś, co nie było ani corpus humanum,  ani pamięcią, a jednak było sensem istnienia. Nie wzbija się. Nie opada. Przechodzi. Prosto w ciemność, która niczego nie oddaje i która - cicha, bezimienna - jest Bogiem.        
    • A dał kaną to: tusz suto tą nakłada.    
    • Jula, mika: maki maluj.    
    • Ikar, ibis.. Ona i siana: i co - bociana  siano.        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...