Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

lipa


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To dobra maniera :) Wszyscy wielcy pisali z humorem, przysłowiowym jajem
nawet o rzeczach ważkich, poczynając od Shakespeare`a.
Każde zdarzenie zawiera dwa aspekty: poważny i wesoły, a autor powinien stać pośrodku
i nie zajmować żadnej strony.
Powiedzmy, widzimy, jak ktoś się przewraca i śmiejemy się w pierwszej chwili,
bo tort, który niósł, oblepił mu całą twarz. Nagle poważniejmy, widząc, że człowiek ten
nie porusza się niepokojąco długo. Zabawny wierszyk o tym wydarzeniu będzie kłamstwem,
takim samym, jak zbyt poważny i pełen grozy, skoro podczas zdarzenia ogarnęły nas obydwa te uczucia.

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 43
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No tak, mówisz o jednej warstwie, a co z innymi? Zauważasz je w ogóle?
Poducz się trochę, zanim zabierzesz następnym razem głos pod jakimś wierszem, jak komentować:


[...]
"Prowokacje przy okazji dobrego wiersza są winą nie autora (tautologicznie, skoro wiersz jest dobry), lecz na ogół są winą nędznego poziomu ogółu autorów i czytelników. Powszechny w utworach bełkot powoduje, że dla wielu czytelników odczytanie dobrego wiersza staje się praktycznie niemożliwością - zamiast wczytać się w wiersz, i słowom wiersza normalnie zaufać, przywyczajony do bełkotu (do ha-ha-poetyczności) czytelnik wprawia w ruch lipne skojarzenia (prowokacje), nieuzasadnione tekstem utworu."
[...]
http://bit.ly/WyTFbb


Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Gimnazjalistów nie trzeba jeszcze pokrzepiać, jeśli już filozofujesz ;)
Co do prostoty przesłania, za to wieloznacznego, wzoruję się na najlepszych:


[indent]

Wiatr i róża


W ogrodzie rosła róża.
Zakochał się w niej wiatr.

Byli zupełnie różni,
on - lekki i jasny,
ona - nieruchoma i ciężka jak krew.

Przyszedł człowiek w drewnianych sabotach
i gołymi rękami zerwał różę.

Wiatr skoczył za nim,
ale tamten zatrzasnął przed nim drzwi.

- Obym skamieniał - zapłakał nieszczęśliwy.

- Mogłem obejść cały świat,
mogłem nie wracać wiele lat,
ale wiedziałem, że na zawsze czeka.

Wiatr rozumiał,
że aby naprawdę cierpieć,
trzeba być wiernym.

[indent]


Zbigniew Herbert



[/indent][/indent]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A jednak wiersz nie jest taki prosty, jakby się wydawało.
Nie bez powodu do dziś dnia powodzeniem cieszy się okrzyk "Eureka!"

Wiersz ma wiele odczytów, od faceta odwiedzającego znajomego, domorosłego artystę Tomka, po Niewiernego Tomasza, który wreszcie uwierzył.

Jeszcze innym odczytem może być taki, że Peel to Jezus. Zaharowany na śmierć zbawianiem świata.
Pomiędzy Nim a Tomaszem toczy się swoista gra. Jak ujął to Herbert,
którego wiersz nie bez powodu zacytowałem:

"Aby naprawdę cierpieć, trzeba być wiernym."

Mamy Jezusa, który sam zaczyna niekiedy wątpić,
a wtedy udaje się do Tomasza.
Ten - nieświadomie - umacnia go w wierze,
że warto harować dalej, by zbawić świat.

Są jeszcze inne odczyty, ale... nie mam czasu ;)

Pozdrawiam.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie zauważyłeś, że jest pewna różnica, między Herbertowym byciem wiernym, a Twoją wiarą w Tomasza; albo wiarą Tomasza, w to że lipa, już nie jest lipą- a dziełem jego rąk, bo tak wynika z wiersza. I nie można wykluczyć, że równie dobrze, może być jego wyobrażeniem, o swoim dziele- bo i taka możliwość istnieje; przy czym lipa, byłaby dalej lipą, a Twoja wiara, byłaby wiarą, w wyobrażenie Tomasza. więc chyba rozumiesz, że nie muszę Ci wierzyć, w chwiejną strukturę Twojego wiersza.
Co do Herberta, posłużył się różą i wiatrem, co czyni rekwizytorium nieuchwytne. Nie można analizować róży, jak Tomka, dlatego nasze pole wątpliwości i manewru, się zawęża. Świat przedstawiony jest taki, jakim przedstawi go Herbert, bo innych odniesień nie znamy. Od samego początku wykłada kawę na ławę. Mówi- wiatr kocha różę, zakłada tym samym, istnienie jakiejś wyższej idei. Herbertowe cierpienie jest wynikiem wierności tej idei, a nie samą wiarą w ideę.
U Ciebie w wierszu, tego nie ma. Sam chyba widzisz, że Twoje przedstawienie wiary, przy Herbertowym, wypada co najmniej śmiesznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dlaczego zakładasz, że pytający widzi lipę? Pyta, CO WIDZI Tomasz.
Kiedyś widział tylko trupa, aż musiał dotknąć palcem rany od włóczni, żeby uwierzyć
w Tego, który powstał z martwego.
Skoro dzisiejszy Tomasz widzi w martwym klocu coś więcej, niż tylko lipę,
jego wiara umocniła się - tym razem nie musi czekać, aż Dzieło będzie skończone.

Chwiejny to jest Twój komentarz. Równie dobrze możesz zarzucić Herbertowi,
że gdyby wiatr rzeczywiście obiegł świat, wrócił po latach - róży też by już nie było.
I człowiek w drewnianych sabotach wcale nie musiał przychodzić, żeby przekwitła.
A tak, wiatr przynajmniej ostatnią chwilę był przy róży, zatem wygrała czysta, rzeczowa kalkulacja.





Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja pokazuję na drewniany kloc
przed nim i pytam
lipa?


- właśnie stąd to zakładam. człowieku wytrzeźwiej, czytaj uważnie, później zadawaj pytania.

- co do Herberta nie masz racji- znowu nie czytasz uważnie.

- on lekki i jasny,
- ona nieruchoma i ciężka jak krew


przecież nie o wierność wiatru tu chodzi, tylko róży, już na początku wiersza to Herbert określa, i to jakimi przymiotami.



- Mogłem obejść cały świat,
mogłem nie wracać wiele lat,
ale wiedziałem, że na zawsze czeka.


- jeżeli z tego fragmentu Ci wynika, że wiatr niczego nie obiegał, nigdzie w tym czasie nie bywał, to niby skąd wiedział, że zawsze na niego czekała, wiatr wypowiada te słowa po fakcie dokonanym: tak sobie gdyba: i to, i owo- znowu nie czytasz uważnie. darujmy już sobie tą durną farsę, okej.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Rusz wreszcie głową. Na przykład zamieniając sytuację.
Powiedzmy przysłano do Tomasza, aby pomógł zidentyfikować zwłoki Jezusa znalezione po 2000 lat.
Na to Tomasz - co mają zwłoki do Jezusa?

A wracając do rzeczywistości: sądzisz, że artysta bierze byle klocek, nawet taki od krowy, żeby wystrugać z niego Statuę Wolności?
Ma w głowie gotowy kształt i tylko go urzeczywistnia.
Pewnie wziąłbyś łąkowy klocek :) ale artysta wie, że całej łąki byłoby mało na jego dzieło.
Tak Tomasz nie widzi już lipy, tylko coś więcej.


Obejrzyj fragment tego filmu od 0:25

http://bit.ly/XhMbd4

i początek tego:

http://bit.ly/12999c6

Jesteś jak ta zarozumiała baba, która nie ma pojęcia co krytykuje,
bo leży to poza jej percepcją.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ty nie czytasz uważnie. Inaczej zauważyłbyś niepotrzebne wierszowi rekwizyty.
Co ma krew do róży. Co za różnica, czy człowiek był w sabotach czy na bosaka?
Po kiego grzyba te gołe ręce? Wiem, pensjonariuszka powie, bo się skaleczył :)
A co to ma wspólnego z wiatrem i różą? Była, nie ma jej a facet w sabotach
jest tylko narzędziem. Zobacz, jak oddać to samo po mistrzowsku:


[indent][indent]

Nożyce wahają się
Przed białą chryzantemą
Przez chwilę.

[/indent][/indent]


Buson w tłumaczeniu Miłosza.
Ani słowa o człowieku w sabotach, ale jak znakomicie widać go zza nożyc!
Dzięki przeniesieniu środka ciężkości na nożyce, sam jest jakby nieważny:
to on tu jest narzędziem!
Nożyce i biała (niewinna) chryzantema,
a pomiędzy nimi ogrodnik, który jak robot musi wykonać swoją niewdzięczną czynność.

Wahanie jak wiatr, a krew dopowiada BIAŁA chryzantema, której życie nagle się urwało. Pewnie nie zauważysz, więc podpowiem, że chryzantemy kładzie się zmarłym na grobach.
Herbert przegadał, napisał swój wiersz dla pensjonariuszek, więc nie podniecaj się, że go rozumiesz :)



Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widzisz, gdybyś nauczył się czytać- to może byśmy się dogadali, ale udowodniłeś mi dzisiaj, aż nadto. nie widzę sensu, aby wyobrażać sobie to wszystko, czego nie napisałeś, albo chciałbyś, żebym wyczytał. bo nie o to w tym wszystkim chodzi.

wiesz co, to co Ci teraz powiem, będzie szczere. jestem trochę zmęczony. wszelkie dyskusje ze mną są ryzykowne. umiem czytać po włosku, angielsku i po polsku, nie jestem głupcem. złap jakiś solidny dystans- do tej całej poezji, bo się rozchorujesz- szczerze radzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Co ma czytanie do myślenia? Każdy potrafi nacisnąć na spust, ale tylko
niewielu rewolwerowców mogło powiedzieć: "Co ty wiesz kurwa o zabijaniu!"
Zanim ich zabił lepszy. Ty nie jesteś, co wykazałaś komentarzem pod wierszem Anny,
płaskim czytaniu Herberta opartym na placebo, że jak Herbert to musi być dobre.
A nie jest tak do końca i gdyby umieścił to tutaj pod jakimś nickiem, od Ciebie
pierwszego by oberwał.

Nie widzę jakiejś oryginalności w Twoich słowach, ciekawego komentowania,
więc wybacz, ale marnujesz mi czas.

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Umieść to w takiej formie gdzieś na forum. Ciekawe, czy ktoś zrozumie, o co chodzi? Twoja propozycja trzyma się tylko dzięki kontekstowi wiersza Anny, a zwłaszcza dyskusji o nim.

Co do wiatru i róży... właśnie przypomniałem sobie, że kiedyś napisałem lepszy wiersz od Herberta :) Przynajmniej technicznie, bo Herbert nie potrafił pisać sonetów. Ale i puenta jest co najmniej tak samo dobra:


[indent][indent]


Słowik

Przy starej ławce, u nóg amora
z łukiem napiętym w noc alabastrem,
płacze płatkami róża czerwona,
wiatr szepce w uszko Szeherezadzie:
Kiedyś jej liście słowik odwiedzał,
śpiewał tak pięknie i różę czulił,
że księżyc schodził posłuchać z nieba
bosy, w przewiewnej chmurnej koszuli,
a amor ćwiczył na nich skuteczność
strzał otępiałych brakiem przechodniów;
aż którejś nocy serduszko pękło
z miłości większej, niż był sam słowik.
[indent]
Odtąd ja mieszkam w różanych liściach,
bo dom największy, to po kimś - cisza.






[/indent][/indent][/indent]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Umieść to w takiej formie gdzieś na forum. Ciekawe, czy ktoś zrozumie, o co chodzi? Twoja propozycja trzyma się tylko dzięki kontekstowi wiersza Anny, a zwłaszcza dyskusji o nim.

Co do wiatru i róży... właśnie przypomniałem sobie, że kiedyś napisałem lepszy wiersz od Herberta :) Przynajmniej technicznie, bo Herbert nie potrafił pisać sonetów. Ale i puenta jest co najmniej tak samo dobra:


[indent][indent]


Słowik

Przy starej ławce, u nóg amora
z łukiem napiętym w noc alabastrem,
płacze płatkami róża czerwona,
wiatr szepce w uszko Szeherezadzie:
Kiedyś jej liście słowik odwiedzał,
śpiewał tak pięknie i różę czulił,
że księżyc schodził posłuchać z nieba
bosy, w przewiewnej chmurnej koszuli,
a amor ćwiczył na nich skuteczność
strzał otępiałych brakiem przechodniów;
aż którejś nocy serduszko pękło
z miłości większej, niż był sam słowik.
[indent]
Odtąd ja mieszkam w różanych liściach,
bo dom największy, to po kimś - cisza.






[/indent][/indent][/indent]



Przerastają pana własne koturny. Samouwielbienie zaś - dobry smak.

Jeśli wolno coś krytycznego napisać o pana tekstach, to pozwolę sobie:

ten wierszyk wklejony dodatkowo w ramach "marketingu" to dla mnie ckliwe gaworzenie pensjonarki w różowym sztambuchu ze złotym serduszkiem.

I proszę mnie nie znokautować lawiną słów:-)

Pozdrawiam. E.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to nie sen  świat rozpada się na kawałki  fruwające ręce nogi  kawałki dzieci  szarpane przez  zgłodniałe psy  choroby zjadają żywcem  z dziurawych ścian  spoglądają smutne oczy  nie przerażają nikogo wywołują uśmiech  takie obrazki są  codziennością  konsumujemy je tlumnie w TV po kolacji na deser    to zabawy w wojnę  panów polityków  w białych koszulach  nie tylko na Ukrainie i Libanie    a my  my... nas jakby nie było  namaszczamy ich    12.2024  andrew
    • A wołanie tłumu, gdy trwogi miały swój ton, Ja-przezroczysta, próżna, jak papierowy tron, co wiatr niesie w dal. Miała, straciła, w płaczu nadziei obłed, Bluźni ciernie, róży płatki obłędne, krwią zraniona w duszy.   Urodziwa, lecząca woda, w jej lustrze odbicie czyste, Głosem spłoszyła, na wierzbie z głową wciąż wpatrzoną. Żywicą krwawi, lecz pnie się ku niebu, kwitnie w ciszy, Choć gwiazd nie dotknie, wciąż wyżej rośnie, ponad czas, ponad świat.   Korzenie nieszczęścia, płytkie, lecz silne jak kłącza tej wierzy, Wśród wierzby rozwiewają smutek, jak jej łzy, jak jej śpiew, na szkle rysa Wciąż się pnie, choć łamie ją wiatr, choć z serca wycieka żywica, Nie dotknie gwiazd, lecz w swym wzroście nie ustanie, płacząca ta wierzba.     A cry of the crowd, when dread took its tone, I-transparent, hollow, like a paper throne, Carried by winds to the faraway vale. She had it, she lost it, in hope’s wailing spell, Cursing the thorns, the rose’s bewitched veil, Bloodied in soul, in her anguish frail.   Graceful, healing water, her mirror’s clear gleam, Her voice once startled, on the willow’s dream. Bleeding with resin, yet climbing the skies, Blooming in silence, though stars she won’t prize, She reaches still higher, beyond worlds, beyond time.   Roots of misfortune, shallow yet strong, Entwined like the willow’s mournful song. Her sorrow’s dispersed, as her tears softly chime, A crack in the glass, a fracture in rhyme. Though broken by winds, her heart leaks resin, Yet the weeping willow will rise, ever driven.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      W każdym razie, w wierszach ty To zawsze podmiot liryczny.pzdr  
    • Jestem taki opiekuńczy i zrozumieć wszystkich mogę cierpliwości mam tak wiele wskażę innym prostą drogę jestem miły i uczynny kocham dzieci i zwierzęta nie brak mi inteligencji kto mnie spotka zapamięta jestem piękny ponad miarę włosy lśnią na mojej głowie zęby białe jak perełki ciała piękna nie wypowiem i tak dziwię się tym ludziom każdy gardzi poniewiera że nie lubią mnie a przecież jestem skromny jak cholera  
    • Dlaczego serce moje Do Ciebie śpiewa Bez wzajemności   Dlaczego szarpie Twej bliskości brak Tak długi już czas   Dlaczego lustrzanie Nie dzieje się nic Na drugim końcu nici   Dlaczego kielich miłości Solą łez smakuje Tęsknoty niespełnionej   Dlaczego nadzieja  Umrzeć nie chce W obliczu codzienności   Co tak naprawdę  Przędzie między nami los Pod osłoną rzeczywistości
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...