Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

staramy się zachować równowagę
zmieniając stan skupienia
od kwietnia twoją drogę wyznaczała kropla
po kropli gumowe rękawiczki
popychały tłoczkiem strzykawki
aż spłynęliśmy w grudzień

zima jest dobra na zachwiania i opuchliznę
tej nocy woda nie zdążyła zjechać z dachu
dlatego dzieci na ślizgawce nieruchomieją
przesuwając się jak paczki po taśmociągu
tędy szybciej do wieczornych prezentów

w pracy znowu mówili że chodzi po domach
szuka nie pytając znaczy ciało i myśli
od nas wyrzucili go ludzie Hipokratesa
ale w Wigilijny wieczór
dostał dodatkowe nakrycie

postawiłaś je drżącą ręką
najlepiej jak może postawić kruche naczynia
człowiek mający w żyłach niepewność
zatrzymany wzdłuż przedramienia naciek
błyszczący po chemii jak ślizgawka

kolejno wszystkiego dobrego
my nie mówimy do siebie nic
mamy siłę tylko przytulić się
najmocniej na świecie

Opublikowano

Wiersz o chorobie i śmierci - tutaj w postaci dodatkowego gościa, dla którego przygotowuje się dodatkowe nakrycie, o próbie poradzenia sobie w trudnych chwilach, o akceptacji nieuchronności i przedstawieniu, co dzieje się z peelem, stojącym w obliczu ciężkich przeżyć.
Poruszające.

Opublikowano

dodatkowe nakrycie

postawiłaś je drżącą ręką
najlepiej jak może postawić kruche naczynia
człowiek mający w żyłach niepewność

Próba swoistej transfuzji. Niepewność w żyłach, wbrew wszystkiemu, jest wypierana przez nadzieję i miłość.
Poruszające. Dobre.

Opublikowano

Takiego tekstu nie sposób wykalkulować, a tym bardziej napisać pod zamówienie. Kilka lat temu także zostaliśmy odwiedzeni przez "nieproszonego", więc wiem o czym mówię - o czym mówisz i rozumiem to, że w zgiełku życzeń "my nie mówimy do siebie nic".
Dziękuję Ci za możliwość poczytania.
Pozdrawiam serdecznie!
  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Nie wiem dlaczego pod moim tekstem ma Pan pretensje do innego użytkownika portalu. Jeśli ma Pan uwagi do tego wiersza lub chce się nie zgodzić z komentarzem innego autora - to śmiało! Publikując w tym dziale decydujemy się na komentarze sprawiedliwe i nie, mądre i głupie itd...
Zawsze mam nadzieję, że jeśli wiersz jest dobry - obroni się sam.

  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I kaki kup: puk - i kaki.  
    • Że tu - zagadaj: im żmija da gazu też.  
    • Ten dziwny, obcy świat podkradnie się Do ciebie nie wiadomo kiedy. Obudzisz się już w pieluchach I z krzykiem zaprotestujesz,   Wymachując rękami, nogami, A krzyk ten z czasem przekształci się Mimowolnie w słowo „mama”. Twoim najlepszym przyjacielem   Będzie butla z mlekiem i kołyska rozbujana. Jeśli coś cię połaskocze w policzek, Nie, to nie wilk, to rodzeństwo Pochyli się nad tobą, berbeciem,   Kruszynką: „tyrli, tyrli, buju, buju” Następnym słowem, które poznasz, będzie „tata” To ten, co będzie robił głupie miny I gimnastykował cię hopsasa na kolanie.   To na jego plecach będziesz cwałować Wkoło stołu, a siwy pan i siwa pani Będą bić brawo – twoi dumni dziadkowie. Pojawi się też w twoim świecie   Puszek, którego z chęcią przytulisz, A on w odwzajemnieniu obliże ci nos. Przyjdzie czas, że pierwszy ząbek Da o sobie znaki, a wtedy nastanie syreni śpiew.   Nauka chodzenia będzie bolesna – ojoj, A odebranie smoczka na długo zapamiętasz, Knując zemstę na rozbójnikach. Przed tobą jeszcze tylko rajtuzy   Do podziurawienia, kilka zabawek, Co proszą o modernizację niezbędną, Tort urodzinowy, a na nim świeczka dziwna, Która na złość nie zechce zgasnąć…  
    • Człowiek gaśnie. W jednej sekundzie ciało traci prawo do własnej historii i staje się przedmiotem, który nie odpowiada już na dotyk świata. Ostatni wdech jest ciężki, mętny, brudny, jakby zaciągał się powietrzem z piwnicy, w której kurz i milczenie żyją dłużej niż ludzie. Płuca zapadają się powoli, jakby chciały schować w sobie ostatni strzęp ciepła przed zimnem pewnym swojej wygranej. Serce nadal próbuje - uderza krócej, słabiej, jak pięść waląca w pustą ścianę, która już nie oddaje echa. I nastaje jedno nic - nic, które kończy wszystko. Krew staje. Skóra traci połysk i zwraca się ku ziemi. Człowiek w tej chwili jest już tylko ciężarem, który gleba przyjmie bez pytań. I właśnie wtedy to się rozrywa. Niewidzialna klamra, trzymająca go w środku istnienia, puszcza nagle, jak pękająca sprężyna. Śmierć zabiera wszystko : imię, gest, oddech, cień pod powieką, ostatnie słowo, którego nie zdążył nadać światu. Zostawia tylko to, czego nie potrafi wziąć. To, co jest istotą. Duszę. Tyle co sól po wyschniętej łzie. Ciężar tak lekki, że mógłby ulecieć z pierwszym ruchem kurzu, a jednak jedyny, który pozostaje człowiekiem do końca. Wypływa z ciała wolno, jak światło uciekające z przepalonej żarówki w środku nocy - ostatni błysk czegoś, co nie było ani corpus humanum,  ani pamięcią, a jednak było sensem istnienia. Nie wzbija się. Nie opada. Przechodzi. Prosto w ciemność, która niczego nie oddaje i która - cicha, bezimienna - jest Bogiem.        
    • A dał kaną to: tusz suto tą nakłada.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...