Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

K- Li Na


kładąc na stole
aromatyczny zapach
irysów

fiołkowy uśmiech
intuicji i
słabe drżenie dzwoneczków

utulających cichutko
zmęczonego pająka
upływem czasu

i

E A I

lilia wodna
inspirując
a

nadała agonii
tajemniczą
anonimowość


[reedycja / poprawienie tagów html, 29.09.2004]
[reedycja / małe poprawki, 29.09.2004]

Opublikowano
oyey
CYTAT (oyey @ Aug 16 2003, 02:41 PM)
przekombinowane
przeintelektualizowane
biologizacja słów niczemu nie służąca

CYTAT
Czy wiersz jest zły? Skoro tak różne mogą być opinie, tzn. że jest wieloznaczny, więc może nie jest z nim aż tak beznadziejnie
- pozowoliłem zacytować sobie fragment komentarza szanownego oyeya, który znalazłem po wierszem "Zielony deszcz".

być może odkryłeś jedno ze znaczeń, moje gratulacje


CYTAT
biologizacja słów niczemu nie służąca

? się jeszcze zobaczy wink.gifwink.gifwink.gif

Seweryno,
Szatana z siódmej klasy? wink.gif

Adamie,
cuż ja poradzę, polecam pograć w go wink.gif, też bym pograł, ale nie mam z kim...

Magdo,
już myslałem, ża miałaś inne słowa na myśli... spło.... wink.gif

Agnieszko
biggrin.gifbiggrin.gifbiggrin.gif

- - - -
kolejność odp. odwrotnie proporcjonalna.
Opublikowano
CYTAT (Mirosław Serocki @ Aug 16 2003, 03:39 PM)
Podaj mi adres swojego genetyka i psychologa smile.gif To nie Kai pisał tongue.gif

zaraz do Ciebie przyjadę, i z szarży wielkiej nadziakiem nadzieję nadzieję z główki, że to nie ja pisałem! tongue.gif

biggrin.gif
Opublikowano

Bardzo ładny kawałek poezji. Tylko jest jeden problem: tak jak obrazek na ścianie, przedstawiajacy jezioro, łąki, drzewa, itd., (piękny obrazek), tak i Twój wiersz niewiele mi mówi, szczerze mówiąc to nic. Może jak wrócę tu za jakiś czas, przeczytam jeszcze raz, to coś ukaże się moim oczom.

Pozdrawiam.

Opublikowano

siedzę cała w pąsach
i z wrażenia przecieram oczka...

Kai...ten wiersz jest uroczy!
Tak pięknie wplotłeś te popularne imiona w wiersz smile.gif
Czytam go dziesiąty raz i wiem, że robiąc to i po raz setny będę czuła to samo...
Obraz jaki stworzyłeś jest cudowny a dobrane słowa są wręcz idealne. Dzięki kwiatom wiersz ma w sobie tyle lekkości, zwiewności i delikatności, że aż trudno uwierzyć, iż autorem jest Wojownik smile.gif
Gorąco pozdrawiam mego romantycznego rycerza
Nata Lia

Opublikowano
Sewerynie,
masz rację, to jest tylko obrazek smile.gif

ale trzeba się czasem takim obrazkom przyjrzeć dobrze, a nuż skrywa się coś za drzewem wink.gif
- żartuję... filozofii do wiersz nie będę dorabiał, wiersz jest jaki jest, niech każdy widzi go tak jak chce. smile.gif

Do Natalii i Agnieszki,
jak widać nie rozklejam się,
jestem teraz podobno romantycznym rycerzem wink.gif
więc mogę pisać sobie o kwiatkach, haha biggrin.gifbiggrin.gifbiggrin.gif

Pozdrawiam,
Kai Fist

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena dziękuję za uznanie:):) @EsKalisia Dziękuję za refleksję:):) @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Talarku:) @Berenika97 Pięknie odpowiedziałaś:):) @viola arvensis Violu pięknie Ci dziękuję za Twoją życzliwość:)
    • Nigdy nie zapomnę mojej babci, od której wszystko się zaczęło. No więc tak. Opowiem wam o tym wszystkim, ale trochę chaotycznie, bo taka z reguły jestem i zazwyczaj ulubioną tradycję, kultywuję. To znaczy o tym, jak zostałam szczęśliwą żoną i matką, mojego, jak pragnę wierzyć, szczęśliwego ze mną męża. No nie. Matką jestem moich dzieci. Dzisiaj mam taki rajzer fiber, z uwagi na jutrzejszą uroczystość, że gadam jeszcze bardziej chaotycznie, niż ustawa nakazuje. W miarę możności postaram, bajanie streszczać.   Obecnie jestem starą babą, lecz wtedy miałam dwadzieścia wiosen, gdy siedziałam i spozierałam jak reszta rodziny, na babcię, która zapragnęła odczytać testament, póki była jeszcze na fleku. Dziadek w tym czasie już nie żył, a przepustki zza światów nie dostał.    Gdy babcia otwierała kopertę, to cisza nastąpiła jak makiem zasiał, a wszyscy wstrzymali oddechy. Nawet jeden z wujków wstrzymał za długo i umarł, ale to już inna historia.   Tylko miętoszenie papieru było wyraźnie słyszalne i tykanie zegara, który odmierzał czas, do rozpoczęcia odczytu. No wreszcie otwarła i po prostu zaczęła:   – Cały mój majątek zapisuje mojej jedynej wnuczce i nie zamierzam się tłumaczyć, dlaczego – mówiąc to, dotknęła znacząca jednego z wałków na głowie, spowitego w siwych włosach. – A zatem – ciągnęła dalej – wszystko jasne. Mojej kochanej wnuczce – że powtórzę – zapisuje w spadku, jedną sztukę z mojej głowy.   – A my. Dostaniemy co? - zapytała nieśmiało zawiedziona do granic możliwości rodzina. – O ile nam wiadomo…   – Tak. Pstro. Nic wam nie wiadomo – wrzasnęła wzburzona babcia, popatrując wokół cwanym wzrokiem. – Z tego jeszcze co dobrego wyniknie. Jestem o tym święcie przekonana.   Tak się złożyło, że na drugi dzień, babcia odeszła w zaświaty. Została pochowana z wałkami na głowie, lecz nie ze wszystkimi. Jeden ja wyszarpnęłam. Taki fajowy druciany. Pusty w środku. Stosownie przy tym, starodawnie dygając i mówiąc, dziękuję.    Po jakimś czasie – mniej więcej, kilka tygodni po pogrzebie – obudziło mnie o świcie, złowieszcze stukanie pode mną. Tak się normalnie przestraszyłam, że o mało co, a bym się zesikała na jaśka. Ze strachu nie mogłam wstać, by zobaczyć, co to za cholerstwo tak diabelnie stuka. Rodzice akurat wyjechali i byłam sama w domku. Jednocześnie pamiętałam, że gdy kładłam się spać, to trzymałam w ręce papilota czyli spadek, który mi się wysmyknął i pokulał między dość wysokie nóżki, podtrzymujące spanko.     W końcu zebrałam się na odwagę i zajrzałam pod łóżko, doznawszy prawdziwego szoku i kołatania przedsionków. Jakaś wściekła mysz, wlazła do wałka i nie mogła się wydostać. Trzaskała nim po dechach na wszystkie strony. Na dodatek warczała na mnie i spoglądała krwawym, mysim wzrokiem. Byłam tak roztrzęsiona, że zaczęłam się wydzierać i biegać jak opętana, przewracając krzesła i nocną lampkę z ozdobnym szczurem na kloszu.     W końcu otwarłam okno, krzycząc wniebogłosy, że zostałam zaatakowana przez krwiożerczego potwora w zbroi. Tak się akurat złożyło, że przechodził pod oknem, młodzieniec szczególnej urody z hektarami i gdy ujrzał spłoszone dziewczę – czyli mnie – to zakrzyknął, czy potrzebuje pomocy, bo jakby co, to on jest chętny. I tak już jest chętny,  pięćdziesiąt lat. Jutro mamy złote wesele.
    • @Starzec jak się nadajesz:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ... naprawdę cieszę się, że to właśnie odnalazłeś w treści. Fajnie... bardzo dziękuję za komenatrz. Także pozdrawiam.
    • @Trollformel–Dzięki:)–Zaiste. Tak być mogło, lecz nie mnie, drążyć temat. Moja rola wygasła, gdy skończyłem tekst:)–Pozdrawiam:))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...