Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mój pradziad był pastuchem,
Bynajmniej nie elektrycznym,
Pasał barany wełniaste,
W systemie ekologicznym.

Mieszkał w chałupie sosnowej,
Przykrytej słomianą strzechą.
Drzwi zamiast kłódką zamykać,
Podpierał spróchniałą dechą.

Chałupa złączona z oborą,
Stała pospołu na wzgórku.
Deszcze ją siekły rzęsiste,
Wiatry smagały w podwórku.

Owieczki jak i barany,
Zwierzęcą mają naturę,
Jedne kochają niziny,
Zaś drugie wyżyn strukturę.

Wełniaki krnąbrne jak licho,
Pasał ci pradziad, oj pasał.
Pilnując pola przed szkodą,
Ze stadem po łąkach hasał.

Gdy biedak strudzony pracą,
Pichcił potrawę w saganku,
Sprytne barany ukradkiem,
Zżerały kartofle na ganku.

Myślały przy tym naiwnie,
Że mogą rządzić bezkarnie,
Nie brały wszak pod rozwagę,
Że skończą swój żywot marnie.

Dziad znosił owczą ekspansję,
Baranią zuchwałość i szkodę,
Myśląc jak wyleźć z opresji,
Skubał w zadumie swą brodę.

W końcu się miarka przebrała,
Baranów znieść już nie może,
Dobywszy z szuflady osełkę,
Naostrzył rzeźnickie noże…

Teraz ma spokój w chałupie
I baran się z niego nie śmieje,
A kożuch z nichże uszyty,
Zgarbione plecy mu grzeje.

B.A.C. Stork

Opublikowano

"Bitwa o Los Angeles III - farfocle kontratakują!!!". Lepsze by było "Milczenie owiec", ale cóż, mając pełną świadomość, że się wkleja miernotę i wkleić ją, mam wrażenie, że dojdą do tego kolejne części.
Brak warsztatu, nudziarstwo, praktycznie tekst o niczym - oto grzechy główne tego badziewia.

Opublikowano

jako były baca cenię autentyzm wiersza, choć anachroniczny zarówno w poetyce jak i języku ma jednakże pewną wartość dodatkową - mianowicie, uczciwość w opisie, solidność sytuacyjną i styl gawędziarski typowy dla Sabałów na pastwiskowych połoninach -
dzięki!
Hej!

J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Michał!
za takie pierdołki powinno się spuszczać spodnie i po gołej ;)
gdybym mogła... dostałbyś ode mnie ;)
Jacek też!!!

BAC... fajnie, biesiadnie napisane...

przy okazji pozdrawiam "trzech muszkieterów"
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Michał!
za takie pierdołki powinno się spuszczać spodnie i po gołej ;)
gdybym mogła... dostałbyś ode mnie ;)
Jacek też!!!

BAC... fajnie, biesiadnie napisane...

przy okazji pozdrawiam "trzech muszkieterów"

Jolu!
- co dostałbym od Ciebie ja bym nie przyjął, bo mi nie po drodze;
proszę nie być aż tak rozrzutną - trzeba się szanować!

J.S
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


chciałabym... ale odkąd pamięcią sięgam trwa wojna na słowa... dzisiaj tu, jutro tam i tak w kółko, Michał pewnie jest zmęczony, ma tego pod dostatkiem, a nawet w nadmiarze więc czasem się zapomina...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Drogi Ałtoru:) Tu wszyscy są tak cholernie dorośli i tak zepsuci wiedzą którą posiedli ,że niech ci dziwna nie będzie irytacja.Poza tym największym błędem jest wdać się w pyskówkę i to nie daj panie Boże w pojedynkę.
Twoja pasterska "tyradka" ma niewątpliwie swój urok i (bez obrazy) chętnie przeczytałbym ją dzieciakom ,bo ja też cholera urosłem.Mam nadzieję ,że nie masz mi tej wypowiedzi za złe .A "Bitwa o L.A" powinna cię bawić ,bo osobiście wolałbym komentarz ,który świadczy o jakimś poczuciu humoru ,od bzdetów ,super bzdetów i hiper bzdetów.pozdrawiam
Opublikowano

Przepraszam, nie wiedziałem, że za zjedzenie sera koszone kiedyś barany! A swoją drogą po tej rzezi co podmiot liryczny hodował? Pewnie poszedł na dziady, ale w kożuchu! A dla uważnych czytelników - coś się z liczbami w ostatniej strofie nie zgadza.

P.S. - ja się nie znam na wypasach baranów, ale czy te barany (i owce, które gdzieś się w toku wiersza zapodziały) sypiały w chacie? Oj, oj, to podejrzane...

Opublikowano

To jest bardzo dobry wiersz. Jest w nim zawartych wiele świeżych odkrywczych spostrzeżeń, na które prawdopodobnie nigdy byście nie wpadli. A wszystko to, takie ekologiczno-swojskie.
Autor świetnie zaczyna;
Mój pradziad był pastuchem,
Bynajmniej nie elektrycznym,

i nie mógł być elektrycznym, gdyż nikt jeszcze o elektryfikacji wsi nie myślał - nie pisano prac doktorskich na temat wpływu elektryfikacji na prokreację
Pasał barany wełniaste,
W systemie ekologicznym.

Barany zazwyczaj są wełniaste, a warunki naturalne to czysta ekologia.
Druga i trzecia strofa opisują typowe swojskie obejście.
Na uwagę zasługuje strofa czwarta:
Owieczki jak i barany,
Zwierzęcą mają naturę,
- to jest szczególnie bystre spostrzeżenie
Jedne kochają niziny,
Zaś drugie wyżyn strukturę.
- słowo struktura wrzeszczy ciut, jakby z innego wiersza
Wszystkim (pradziadkowi jak i baranom) żyło się wesolutko i dobrze skoro po łąkach hasali.
I tu zaczyna się akcja, która można by zamknąć sentencją typu: nie bądź baranie za chytry bo ci skórę wygarbują, ale autor poszedł dalej.
W ostatniej strofie autor podkreślił spokój w chałupie co chyba nie do końca było prawdziwe skoro żyje autor to i musieli żyć jego dziadkowie i rodzice. Takiego spokoju w chałupie do końca nie było, ale to temat na inną rymowankę.

pozdrawiam Jacek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ależ oczywiście. Zresztą wciąż nurtuje mnie tenże kożuch - bo jakże to z całego stada - tylko jeden kożuch? Czy to były barany lilipucie, te z gatunku "myślących"?
porządnego kożucha z jednego barana nie uszyjesz! a może i były te z gatunku "myśli twoich" i co z tego? pozostałe kożuchy sam się domyśl! czy autor musi o wszystkich i wszystkim...

zresztą o to tu wcale nie chodzi, chodzi o zgryżliwe komentarze tych myślących gatunków, bardziej cywilizowanych, dziwne, że oni nie znają poprawnej polszczyzny...

błotem każdy potrafi
a gdyby przy błocie stał ON
kto by się odważył?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ależ oczywiście. Zresztą wciąż nurtuje mnie tenże kożuch - bo jakże to z całego stada - tylko jeden kożuch? Czy to były barany lilipucie, te z gatunku "myślących"?
porządnego kożucha z jednego barana nie uszyjesz! a może i były te z gatunku "myśli twoich" i co z tego? pozostałe kożuchy sam się domyśl! czy autor musi o wszystkich i wszystkim...

zresztą o to tu wcale nie chodzi, chodzi o zgryżliwe komentarze tych myślących gatunków, bardziej cywilizowanych, dziwne, że oni nie znają poprawnej polszczyzny...

błotem każdy potrafi
a gdyby przy błocie stał ON
kto by się odważył?

Autor powinien dbać o jasny i przejrzysty przekaz treści, a tutaj ni ładu, ni składu. Aczkolwiek i tak jak widać, wbrew obawom tegoż autora, prawo do bronienia utworów nie zostało wykasowane :)
A to, czy komuś się podoba historia o baranach (bo owce gdzieś zaginęły w toku akcji, a to wbrew regule Czechowa), czy nie, to już kwestia gustu, a o tym się nie dyskutuje. W każdym razie ja, jak stanę nawet przed NIM - powiem - nie podoba mi się.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


porządnego kożucha z jednego barana nie uszyjesz! a może i były te z gatunku "myśli twoich" i co z tego? pozostałe kożuchy sam się domyśl! czy autor musi o wszystkich i wszystkim...

zresztą o to tu wcale nie chodzi, chodzi o zgryżliwe komentarze tych myślących gatunków, bardziej cywilizowanych, dziwne, że oni nie znają poprawnej polszczyzny...

błotem każdy potrafi
a gdyby przy błocie stał ON
kto by się odważył?

Autor powinien dbać o jasny i przejrzysty przekaz treści, a tutaj ni ładu, ni składu. Aczkolwiek i tak jak widać, wbrew obawom tegoż autora, prawo do bronienia utworów nie zostało wykasowane :)
A to, czy komuś się podoba historia o baranach (bo owce gdzieś zaginęły w toku akcji, a to wbrew regule Czechowa), czy nie, to już kwestia gustu, a o tym się nie dyskutuje. W każdym razie ja, jak stanę nawet przed NIM - powiem - nie podoba mi się.
Michałku, a to już bardzo dużo :)))
i gdyby tak każdy...
właśnie co z owcami... ;)))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...