Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

obiecani tęsknią
splatają grzechy białe
grzechy czarne
w ciężkie warkocze na ramieniu
obiecani
piszą niewidome wiersze

codziennie jagody łodzi karmiły wodę
codziennie na rękach brzegu umierała
rozchodziły się w milczeniu
wszystkie strony świata

pachniała jeszcze dzieckiem
gałęzie szkła pod ciepłą skórą dłoni
w koszyku podłogi krzepną ostatnie mdlące wiśnie
na krześle dopala się cień

mchem obejdziesz
wolne miejsce po płomieniu
kurewskie miasto
piersi słonych ulic
złe dzielnice bioder
w oczach ostatnie iskry ostów

między niebem a ziemią
Bóg
cierpliwie
przesypuje

Opublikowano

do diabła Lecter!!!
tytuł dawno był lub nawet jeszcze jest... gdzieś na warsztacie i innych miejscach...
pod tym linkiem sprawdź! znajdziesz tytuł, poczytaj...
www.kociewiacy.pl/main/index.php?option=com_content&task=blogcategory&id=81&Itemid=139

Opublikowano

Pięć samotnych obrazów i pięć samotnych światów.
W pierwszym grzechy ubrane w kolory... chyba wiary, zaplecione w misterne warkocze niewidomych(!) wierszy, pisanych widomym brajlem.
W drugim "jagody" łodzi dokarmiały przybrzeżne grążele, które i tak umierały samotnie w oczeretach ratanowego sitowia. W trzecim świecie podoba mi się "zapach dziecka", bo dzieci pachną rzeczywiście dziećmi, w przeciwieństwie do dorosłych, którzy pachną używkami i radio-aktywnym niby-życiem. W czwartym kurewskie miasto z dworcem pełnym pomarszczonych kałuż i zajebistymi kocimi łbami podchmielonych przemysławką asocjalów. I tylko piąty wydaje się celem w sobie. Jasny obraz przesypujących się prochów kosmicznych iskier życia, jakim jest sam człowiek. Bóg nie patrzy jednak podczas przesypywania na swoje dłonie i dlatego niejednej kanalii udaje się wyłgać od zasłużnej śmierci. Ogólnie, widać tutaj lecterowski świat zakrzywień czasoprzestrzeni i podwodnych światów, zatopionych piekarń i titaniców. Miesza się surrealizm z metafizyczną asocjacją wartości życia. Jakby bał się do końca powiedzieć o wszystkim, jakby bał się końca, w którym najmniej można liczyć na boską sprawiedliwość.
Do całości muszę się odnieść ostrożnie, ale momenty były. Po tak długiej absencji od twórczości, spodziewałem się jasnego gromu. A tutaj dziecinna wanienka, a w niej malutka żaglóweczka zaciekle napędzana suszarką do włosów. Myślę, że FI zadziała na czas. Pewna Miss Polski nie miała FI w domowej instalacji elektrycznej. Pozdrawiam niewidome wiersze, wszystkich widomych poetów. :)

Opublikowano

Pięć obrazów jednego faceta, ale trzeba przyznać, że typowych dla Hanibalowej enigmy znaczeń. Nie przepadam za Lecterem, jak i on za mną, ale poezja nic nie jest temu winna. Koniec przyjęłam z ulgą i mam wrażenie, że mimo oczywistego laickiego charakteru jego wierszy, zacytował Boga, co mu się rzadko zdarza. Czyżby powoli przygotowywał się do rozliczenia z niebem? Ogólnie wyszło nieźle, ale mam niedosyt, spotęgowany nieczytaniem jego wierszy... kiedyś mnie porządnie wkurzał, a tutaj jakby wyciszył siebie samego, dając poezji lejce w garść. Bądź pozdrowiony, Hanibalu. :)

Opublikowano

Jako całokształt wiersza, bardzo na tak. Niemniej uważam za takie trochę pójście na łatwiznę zastosowane słowopołączenia: "jagody łodzi", "gałęzie szkła", "dzielnice bioder". Poza tym z tego trzywersu:
"kurewskie miasto
piersi słonych ulic
złe dzielnice bioder"
zostawiłbym pierwsza dwa. A najładniejszy wers jak dla mnie: "pachniała jeszcze dzieckiem".
Pozdrawiam.

Opublikowano

Obiecałem, że nie będę tęsknić do czerwonych taczek, ale ciągnie mnie, jak konia do owsa... a jest do czego... haha. Samotne obrazy grozy z warkoczami grzechów, pisane na niewidomo, umarły mi na rękach w milczeniu świata... dobrze, że jeszcze się mogę przeżegnać nogą, bo już mi ciężko... hehe. "W koszyku podłogi krzepną" moje zasoby cierpliwości, bo wiem, co w tym koszu siedzi. Krzywda wielu poetów z orga. Kosz obrósł już mchem, podobnie, jak "kurewskie miasto" rozpaczy Lecterowych pomysłów na wiersz. Sorry, ale muszę zaczerpnąć "w piersi słonych ulic" odrobinę tlenu, bo nie wiem, czy doczytam do końca... "dzielnice bioder" wchlastane "iskrami ostów"... orzeż w mordę, dobrze, że Pan Bóg przyszedł na czas i przysypał ten niewypał swoim niebłogosławieństwem. Dzięki, Lecter... dawno się tak nie ubawiłem. Ostatni raz, jak nurkowałem po krakowski obwarzanek do Twojej podwodnej piekarni... Masz wyjątkowy dar do szczepienia u mnie dobrego nastroju i utwierdzaniu mnie w wiedzy, że Twoje poezja jest tam, gdzie powinna. W omszałym koszu Twojej Wielkiej Przetwórni Orgowej Poezji. cha cha :)

Opublikowano

. "obrazów samotnych pięć"



tęsknią obiecani
grzechy białe splatają
czarne grzechy
w warkocze na ramieniu ciężkie
obiecani
niewidome wiersze piszą

jagody łodzi codziennie karmiły wodę
codziennie umierała na brzegu rękach
w milczeniu rozchodziły się
wszystkie świata strony

dzieckiem pachniała jeszcze
pod ciepłą skórą dłoni szkła gałęzie
krzepną ostatnie mdlące wiśnie w koszyku podłogi
dopala się cień na krześle

obejdziesz mchem
po płomieniu wolne miejsce
miasto kurewskie
słonych ulic piersi
bioder dzielnice złe
w oczach ostatnie iskry ostów

cierpliwie
między ziemią a niebem
przesypuje
Bóg



Retcel.H..



ps.po strojeniu.. melodia ta melodia..

Opublikowano

H. Lecter napisal

(pachniała jeszcze dzieckiem
gałęzie szkła pod ciepłą skórą dłoni
w koszyku podłogi krzepną ostatnie mdlące wiśnie
na krześle dopala się cień

...

między niebem a ziemią
Bóg
cierpliwie
przesypuje )

Samotne obrazy, jak streszczony kalejdoskop orgietkowej poezji przemawiaja
autentycznoscia przezyc i razem tworza kraine teczy.
Ucze sie jezyka polskiego na nowo ale pozwole dopowiedziec sobie
"krzepna ostatnie mdle wisnie"
podczas gdy na
"krzesle dopala sie cien nagiej Wenus" i
"przeznaczenie ten policjant losu
cierpliwie przetasowuje niezapisane jescze karty zycia".

Material do powtorki

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Rzadko myślimy o tym, co mamy, lecz zawsze o tym, czego nam brak.
— Arthur Schopenhauer

Każda strofa ma inny odcień samotności, w każdej da się odczuć jakiś brak i przemijanie.
Wiersz bardzo obrazowy i bogaty w ciekawe metafory.
Tym razem nie tylko Bóg pochyla się nad nami, ale także my nad Bogiem...
Opublikowano

Jak słońce w kapeluszu
a księżyc w różowych okularach
objęci w uścisku między dniem a nocą,
aby samemu sobie z drugiego nicka dawać komentarze z plusika.
Tak być nie może i nie będzie dość! Już tego oszustwa,
co to za maskarada?
(H.Lecter-Marek Konarski)to jedna i ta sama osoba.
Brak tu jeszcze trzeciego nicka -Hanibala.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To dość surrealistyczna metafora, aczkolwiek gdyby odnaleźć w niej głębszy sens jest do zaakceptowania. No właśnie, próbując coś wykrzesać z moich chroboczących zdolności interpretatorskich widzę w tej przenośni filozofię "panta rei", i tak: tą wodą to chwile które były zawarte i dopłynęły do swojego kresu. Odcinki tej wody mogą być podziałem czasu, a brzeg to jakby wodny zegar, ruch wody może być wskazówką. Tak więc w wodzie zawiera się siatka czasoprzestrzenna; zwracając uwagę na układ woda - przestrzeń, widzimy że kolejne odsłony przestrzeni ujawniają się gdy dopłyną jak już napomknąłem do swojego kresu - brzeg. "Rozchodziły się na wszystkie strony świata" - stwierdza uniwersalizm owego założenia w wierszu. Bowiem w wodzie są rzeczy ukryte, zatem teraźniejszość - woda brzegów, przeszłość - woda, która już umarła - (woda więc jest metaforą w pewnym stopniu poznania i świadomości - ale to taka moja dygresja), w tej poetyckiej wodzie jest zawarta także przyszłość. Powiem krótko, że jestem pod wrażeniem. Wiersz genialny!

P.S.
Jagody łodzi to nasz udział w dziejach?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz napisany dla uczczenia osiemdziesiątej rocznicy wyzwolenia przez oddziały Brygady Świętokrzyskiej NSZ niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holýšovie w Czechach w dniu 5 maja 1945 roku.      
    • Przerażone czekały na śmierć... W barakach okolonych kolczastym drutem...   Choć wielka światowa wojna, Pochłonąwszy miliony niewinnych ofiar, Z wolna dobiegała już końca, A wolnym od nazizmu stawał się świat… Na obrzeżach czeskiego Holýšova, Z dala od teatru wojennych działań, Z dala od osądu cywilizowanego świata, Rozegrać miał się wielki ludzki dramat...   Dla setek niewinnych kobiet, Strasznych dni w obozie zwieńczeniem, W okrutnych męczarniach miała być śmierć, Żywcem bez litości miały być spalone... Podług wszechwładnych SS-manów woli, By istnienia obozu zatrzeć ślady,  Spopielone bezlitosnego ognia płomieniami, Nazajutrz z życiem pożegnać się miały…   Przerażone czekały na śmierć... Utraciwszy już ostatnią, choćby nikłą nadzieję…   W obszernych ciemnych baraków czeluście, Przez wrzeszczących wściekle SS-manów zapędzone, W zatęchłym cuchnącym baraku zamknięte, Wkrótce miały pożegnać się z życiem… Gdy zgrzytnęła żelazna zasuwa, Zwierzęcy niewysłowiony strach, W każdej bez wyjątku pojawił się oczach, By na wychudzonej twarzy się odmalować…   Wszechobecny zaduch w barakach, Nie pozwalał swobodnie zaczerpnąć powietrza, Gwałtownym bólem przeszyta głowa, Nie pozwalała rozproszonych myśli pozbierać… Gwałtownym bólem przeszyte serce, Każdej z  setek bezbronnych kobiet, Łomotało w młodej piersi jak szalone, Każda oblała się zimnym potem…   Przerażone czekały na śmierć... Łkając cicho jedna przy drugiej stłoczone...   W ostatniej życia już chwili, Z wielkim niewysłowionym żalem wspominały, Jak do piekła wzniesionego ludzkimi rękami, Okradzione z młodości przed laty trafiły… Jak przez niemieckie karne ekspedycje, Przemocą z rodzinnych domów wyrywane, Dręczone przez sadystyczne strażniczki obozowe, Drwin i szykan wkrótce stały się celem…   Codziennie bite po twarzy, Przez SS-manów nienawiścią przepełnionych, Doświadczyły nieludzkiej pogardy I zezwierzęcenia ludzkiej natury… Wciąż brutalnie bite i poniżane, Z kobiecej godności bezlitośnie odarte, Odtąd były już tylko numerem W masowej śmierci piekielnej fabryce…   Przerażone czekały na śmierć... Pogodzone z swym okrutnym bezlitosnym losem…   W zadrutowanych barakach, Z wyczerpania słaniając się na nogach, Wycieńczone padały na twarz, Nie mogąc o własnych siłach ustać… Gdy zapłakanym oczom nie starczało łez, Fizycznie i psychicznie wycieńczone, Czekając na swego życia kres, Strwożone już tylko łkały bezgłośnie…   Przeciekające z benzyną kanistry, Ustawione wzdłuż obozowego baraku ściany, Strasznym miały być narzędziem egzekucji, Tylu niewinnych istnień ludzkich… Przez SS-mana rzucona zapałka, Na oblany benzyną obozowy barak, Setki kobiet pozbawić miała życia, W strasznych męczarniach wszystkie miały skonać…   Przerażone czekały na śmierć... Gdy cud prawdziwy ocalił ich życie…   Ich spływające po policzkach łzy, Dostrzegły z niebios wierne Bogu anioły, A Wszechmocnego Stwórcę zaraz ubłagały, By umrzeć w męczarniach im nie pozwolił… I spoglądając z nieba Bóg miłosierny, Ulitowawszy się nad bezbronnymi kobietami, Natchnął serca partyzantów z lasów dalekich, Bohaterskich żołnierzy Świętokrzyskiej Brygady…   I tamtego dnia pamiętnego na czeskiej ziemi, Niezłomni, niepokonani polscy partyzanci, Swe własne życie kładąc na szali, Prawdziwego, wiekopomnego cudu dokonali… Silnie broniony obóz koncentracyjny, Przypuszczając swymi oddziałami szturm zuchwały, Sami bez niczyjej pomocy wyzwolili, Biorąc setki SS-manów do partyzanckiej niewoli…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Dla tysięcy kobiet był wolności zarzewiem...   Niebiańskiemu hufcowi aniołów podobna, Natarła nieustraszona Świętokrzyska Brygada, By znienawidzonemu wrogowi plany pokrzyżować By wśród hitlerowców paniczny strach zasiać… Tradycji polskiego oręża niewzruszenie oddana, Chlubnym kartom polskiej historii wierna, Natarła nieustraszona Świętokrzyska Brygada, Paniczny w obozie wszczynając alarm…   Brawurowe ze wschodu natarcie, Zaskoczyło przerażoną niemiecką załogę, Z zdobycznych partyzanckich rkm-ów serie, Głośnym z oddali niosły się echem… By tę jedną z najpiękniejszych kart, W długiej historii polskiego oręża, Zapisała niezłomnych partyzantów odwaga, Krusząc wieloletniej niewoli pęta…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Przeraził butnych SS-manów załogę…   Odgłosy walki niosące się z oddali, Do uszu udręczonych kobiet dobiegły, W tej strasznej długiej niepewności chwili, Krzesząc w sercach iskierkę nadziei… Na odzyskanie upragnionej wolności, Zrzucenie z siebie pasiaków przeklętych, Wyjście za znienawidzonego obozu bramy, Padnięcie w ramiona wytęsknionym bliskim…   Choć nie śmiały wierzyć w ratunek, Ten niespodziewanie naprawdę nadszedł, Wraz z brawurowym polskich partyzantów szturmem, Gorące ich modlitwy zostały wysłuchane… Wnet łomot partyzanckich karabinów kolb, W ryglującą barak zasuwę żelazną, Zaszklił ich oczy niejedną szczęścia łzą, Wyrwały się radosne szepty wyschniętym wargom…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Dnia tego zwieńczonym był wielkim sukcesem…   Wielkie wrota baraków wyważone, Rozwarły się z przeciągłym łoskotem, Odsłaniając widok budzący grozę, Chwytający za twarde żołnierskie serce… Ich brudne, wycieńczone kobiece twarze, Owiało naraz rześkie powietrze, Nikły zarysowując na nich uśmiech, Dostrzeżony sokolim partyzanckim wzrokiem…   I ujrzały swymi załzawionymi oczami Polskich partyzantów niezłomnych, Niepokonanych i strachu nie znających, O sercach anielską dobrocią przepełnionych… Dla setek kobiet przeznaczonych na śmierć, Polscy partyzanci na ziemi czeskiej, Okazali się wyśnionym ratunkiem, Zapisując chlubną w historii świata kartę…   - Wiersz napisany dla uczczenia osiemdziesiątej rocznicy wyzwolenia przez oddziały Brygady Świętokrzyskiej NSZ niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holýšovie w Czechach w dniu 5 maja 1945 roku.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Żołnierze Brygady Świętokrzyskiej NSZ i grupa uwolnionych więźniarek z obozu koncentracyjnego w Holýšovie (Źródło fotografii Wikipedia).              
    • @Roma

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       Jeszcze się trzymasz? Powodzenia, bo nerwy jak szwy, łatwo puszczają, szczególnie jak stres trwa długo.    
    • @Domysły Monika cudna jest ta Twoja analiza emocjonalna wiersza  Wiesz czasami relacja matki z córką jest trudna  I tylko od dojrzałości jednej ze stron zależy czy w ogóle będzie możliwe jakiekolwiek pojednanie  Najgorzej jest wtedy kiedy zachowanie matki zaczyna powielać dziecko i przenosić takie patologiczne stany na swoją nową rodzinę  Ten wiersz jest właśnie o tym 
    • @Unapali Nie za dużo entera? Gdyby był dłuższy, szukałabym jedynej kropki na podłodze.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...