Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

dokąd nas los pokuśtyka
bierzemy codzienność za darmo
włóczymy myślami bez sensu
opijamy się opium zakupów
nie pukamy do nieba

ze stoickim spokojem ogłaszamy ateizm
niech tak będzie umieranie jest w modzie
przestajemy adorować skrupuły
sumienie to przedziwna sprawa

budzimy się rano jak hieny
zeżremy kolejną porcję padliny
to tak podnosi na duchu

zobacz inni nie są lepsi od nas
zobacz

życie



Wolin 02 XII 2010

Opublikowano

ech, "życie"...dlaczego chcemy jak inni?
chyba boimy się "wychylić" do życia pod prąd?
poruszasz istotny problem... obserwuję i widzę podobnie,
a ja? no cóż? nieraz dostaję po łbie ...za "odmienność"
;-)
pozdrawiam Cezary -
Krysia

Opublikowano

Tekst z "buntowniczych" według mnie dobry. Strofkę z budzeniem się rano i z hienami czytam bez padliny. Myślę, że hieny o tej porze nie wcinają parówek ;)
Pozdrawiam.

Opublikowano

Cezarku:

To pierwszy Twój tak dojrzały tekst, jaki czytam. Przepraszam, bo mogłam coś przeoczyć...
Ten mnie wzruszył i mocno zamyślił nad moim życiem, więc spełnił najpiękniejsze zadanie poezji.

Cieplutko wzruszona, milknę,

Para:)

Opublikowano

Jezeli chodzi o krytyke pierwszego zdania to mysle ze
policjant los moze nas popchnac ( czy metaforycznie
pokustykac ???) na manowce grzechu. Zostawie ten dylemat
jezykoznawcom
A jezeli chodzi o puente to wiersz dotyka waznej w naszym zyciu sprawy
jaka jest przekonanie wielu wierzacych (niezaleznie od religii), ze grzeszni
ateisci nie maja prawa wlaczac sie do dyskusji na temat
moralnosci i etyki (?).
Na pocieszenie mozemy wrocic w czasie do Braci Karamazow
i podyskutowac na ten temat z Iwanem Fiodorowiczem.

Opublikowano

Moralizatorskie lecz bardzo dobre, co ty z ta padliną, jedzenie chcesz mi obrzydzić, nie uda się. Człowiek mięso jeść musi bo tak uczy medycyna i badania naukowe. A propagowanie ateizmu porównane do umierania, cóż począć, człowiek lubi komplikować sobie życie pozbawiając się lepszej cząstki samego siebie. W/g mnie dusza to wyższy stopień naszej inteligencji i wrażliwości od tak przyziemnej cielesności. Dla mnie mniodzio!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Radosław Ech, pamiętam taką zimę... W wietrze i deszczu, który padał na brudne płachty śniegu, jedyne co widzieliśmy to swoje przyklejone do siebie oczy. Dzięki za przywołanie wspomnień.
    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą. @KOBIETA No, różne są opcje. Wiemy, że mamy narzędzia psychometryczne do mierzenia poziomu psychotyczności - solidnie zweryfikowane testy (Eysenck, Minnesota Inventory). Są testy dotyczące kreatywności - pewnie korelują z tymi mierzącymi psychotyczność. I też wypełnianie luk poznawczych własną treścią - w porządku - wszyscy to robimy na codzień funkcjonując w świecie bez pełnych danych. Niebezpieczeństwo jest tylko takie, że treści własne zaczną przeważać nad danymi.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...