Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wprawni poeci
kto to wymyślił
ile trzeba wypić
by stać się wielkim

w dziale dla wytrwałych
taka sama degustacja
prześwietne drinki
i pospolite jabole

sięgnijmy dna
zróbmy podział na białych i czarnych
białym Parkery
czarnym delete

a potem wspólnie
orzygajmy klawiaturę
to jedyna
sprawiedliwość



Wolin 30 XI 2010

Opublikowano

bardzo dobra puenta - bardzo dobra
mam podobny ogląd na orga
co źle świadczy o okupujących dział dla wprawnych
skromności ci u nas niedostatek

lubię twoje dosadne pisanie
realizmu takiego poszukuję w poezji właśnie
:)

Opublikowano

oj dużo trzeba wypić, ale to się nawet dobrze składa, bo kogo tam czasem nie suszy;)
jesteś takim dobrym duchem tutaj, a że tam trochę zawadiackim to jeszcze lepiej, podobasię
pozdrawiam
vica

Opublikowano

Otóż to - walka z wiatrakami. Proszę nie strzępić pióra, nie ma sensu :) Chyba, że to forma katharsis. Szczerze powiedziawszy, na P jest znacznie więcej dobrych tekstów, niż na W, lecz niektórzy (w tym ja) wrzucają na W z przyzwyczajenia. Choć większość, niestety, czuje się twórcami skończonymi. Bezpodstawnie zresztą.

A o tekście - krótko i zwięźle - słabiutko :)

Pozdrawiam z uśmiechem,

P.

Opublikowano

Cezary, sprawiedliwość taka sama jak i w życiu, w sumie na każdym kroku istnieją jakieś podziały niekoniecznie sprawiedliwe. Dosadnie mówiąc niektórzy sraj*ą wyżej niż du*py mają.
Plus za wiersz, rewolucji nie będzie, ale moc jest ;)

Opublikowano

He he! Rozbawił mnie wiersz, a chyba taki był jego cel?
Tak, ta konkurencja i wzajemne tępienie się na W, i w ogóle ten sztuczny, idiotyczny podział na W oraz P - to mnie też złości. Dlatego, kiedy wymyślono jeszcze dodatkowo to całe punktowanie dodatnie i ujemne na W - wyniosłam się stamtąd ostatecznie.
I nie żałuję. Tu jest znacznie milej i ciekawiej. I - jak zauważyła Lalka - więcej dobrych wierszy. :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Rozumiem, że między Panie, a Lokomotywo miał być przecinek:) Podział na białych i czarnych - trudny do przeprowadzenia, bo niby kto by przydzielał - jakaś komisja? A kto by wybrał komisję?:)
Ale integracja w postaci wspólnego rzygania - ciekawa propozycja:) Pozdrawiam:)
Opublikowano

mam uczucia mieszane po lekturze ;) ale wiersz zatrzymuje. onegdaj też mi się trafiło coś napisać w kwestii "org-anizacji" ale odzewu nie było. i jeśli tutaj jest odzew to dobrze :) a najlepsza ta zwroteczka:

sięgnijmy dna
zróbmy podział na białych i czarnych
białym Parkery
czarnym delete


pozdrawiam Cezary :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.






Drogie Panie mają pewnie na myśli Z :D bo na W ludzie są dla siebie raczej mili

To ktoś tam jeszcze punktuje? ;)

Akurat choroba "twórców skończonych" jest w pełni demokratyczna i prądkuje sobie w najlepsze we wszystkich działach, chociaż fakt, że na Z reakcje są odrobinkę bardziej histeryczne i o wiele zabawniejsze,
a co do jakości tekstów, tragicznie bywa i tu i tam, ze wskazaniem (in minus) na Z
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.






Drogie Panie mają pewnie na myśli Z :D bo na W ludzie są dla siebie raczej mili

To ktoś tam jeszcze punktuje? ;)

Akurat choroba "twórców skończonych" jest w pełni demokratyczna i prądkuje sobie w najlepsze we wszystkich działach, chociaż fakt, że na Z reakcje są odrobinkę bardziej histeryczne i o wiele zabawniejsze,
a co do jakości tekstów, tragicznie bywa i tu i tam, ze wskazaniem (in minus) na Z

no Z, Z.
mylę się wciąż :)
Opublikowano

nie podoba mi się, mam resztki grypy żołądkowej, może, jak wrócę do normy (poprawiłam swoje poprzednie bzdety, bo zrobiło mi się niedobrze z obrzydzenia, tym co napisałam przed chwilą :D)
:((
wolę Cię innego, niezarzyganego, ale co tam!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


coś mi się skaszaniło :-)
wiersza nie napisałem celowo , ale już celowo - wklepałem ...
To co teraz napiszę , będzie też dla następnych - tak naprawdę to nikt nie odczytał moich intencji . Skromności może i nie za dużo :-)
A mnie o to biega , że mając niewiele czasu , czytuję i komentuję tylko wiersze z P , szczerze żałując tego komicznego podziału , bo oczywiście na Z zdarza się mnóstwo pereł w najczystszej postaci . Niektórzy aż tam pobiegli i ... ja ich już nie doganiam :-( . A podział komiczny , bo zasadniczo każdy wedle własnego uznania może się tam wprosić - nawet najpospolitszy grafomen ... Gdybyśmy wszyscy z jednej belki skakali , cieszyłoby mnie bardziej - pomimo większej ilości jaboli . Ale pić nie trzeba i wtedy nie boli ;-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Mam takie małe pragnienie. Małe dla ludzi, którzy tego nie czują; którzy nie doświadczyli uczucia płynącego w głowie nurtu, eksplozji pomysłów i myśli zdających się być tak błyskotliwymi, jak u najwybitniejszego artysty. Dla mnie pragnienie to jest olbrzymie, przytłaczające i przygniata mnie tak w środku, jak i na zewnątrz. Dusza pragnie nowego tworu, mózg zaś krzyczy... nie, on wrzeszczy, wrzeszczy tak, że gdyby był słyszalny po tej fizycznej stronie, pękałyby szyby, szklanki i bębenki uszu. Drze się jak opętany, jak popapraniec w delirium. Wmawia mi, że nie dam rady, że nie napiszę ani słowa, a nawet jeśli cudem przekopię się przez jamę bez światła, do której mnie wrzucił, to ten tekst nie będzie nic warty. Żałosny, odpychający i partacki niczym dziecięce bazgroły. Cztery miesiące. Cztery ciągnące się jak drętwe nauczanie wypalonego wykładowcy, któremu uciekło sedno miesiące. Mnóstwo nędznych prób poprowadzenia jakiejś pisaniny, która już na początku odbierała poczucie sensu. Czasem wpadł jakiś pomysł, lepszy czy gorszy, nieważne, bo i tak nie miał prawa zaistnieć, skoro brakowało sił nawet na podniesienie się z łóżka. Zgasł płomień w sercu wzbierający z każdym napisanym słowem. Pewność w swoje zdolności odeszła wspierać kogoś innego; kogoś, kto być może ma szansę zbudować coś pięknego.

      Najpierw był smutek. Dziecięcy płacz i nieświadomość, skąd ta wstrętna podłość od ludzi, którzy mieli być oparciem i otaczać opieką.

      Potem się trochę dorosło, pojęło pewne sprawy. Były próby łagodzenia napięcia, wpasowania się w tłum, a z wolna znajdowało się środki, w założeniu mające pomóc osiągnąć te cele. Dawały takie uczucie... nie, nie szczęście. Coś, czego nie dało się pojąć, ale rozumiałam, że tego stanu poszukiwałam całe życie.

      Piętnaście lat. Pierwsze wizyty u psychologa, próba ratowania się przed zatonięciem w substancjach. Z początku szło dobrze, a potem przychodziły koleżanki i mówiły "Chodź, zarzucimy coś". I jak tu odmówić?

      Szesnaście lat. Szósty grudnia. Pierwszy gwałt.

      Następna była czystość. Z przerwami, co prawda, bo dalej obracałam się wśród ludzi wychowanych na dewiacjach, ale z rzadka się to zdarzało. Pierwsza miłość, motywacja do zmiany dla kogoś, o kim myślało się jakoby o rodzinie, bliższej nawet niż matka. Nawet za tym nie tęskniłam.

      Wtedy jeszcze to było tylko zabawą. Byłoby to zbyt bajkowe, by mogło trwać dłużej. Odeszłam od Niego dla kogoś Innego. Oddałam serce, ciało, wszystkie pieniądze. W zamian dostałam przemoc, której nie sposób tu opisać. Odebrał mi plany, nadzieję na dobrą przyszłość i ucieczkę z gówna, w którym topiłam się od urodzenia. Zabrał pasję, zdrowie, jak również najsłabsze poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Próba zabójstwa. Gwałty. Bicie. Poniżanie. Odbieranie wartości. Stałam się szmatą, plugawym odpadem i niewolnikiem czegoś, co nazywałam dozgonną miłością. I z zupełną szczerością przyznam teraz - nigdy nie kochałam nikogo mocniej, dlatego bez znaczenia było, że bez wzajemności. W końcu uciekłam.

      Dziewiętnaście lat. Wpierw za granicę, na zarobek, później do większego miasta po lepsze życie. I znów wciągnęło mnie to, co do tej pory nazywałam zabawą.

      Substancja opanowała mnie do szpiku. Czułam się jak heros z powieści, człowiek o niebywałym talencie i mądrości, jakiej wielu ludziom brakuje. I to nie tak, że sobie pochlebiam. To słowa ludzi, których poznałam, a którzy na koniec mnie zniszczyli. Wciągałam, połykałam, piłam i pisałam bez przerwy z niebywałą radością. Z czasem to przestało wystarczać, lecz substancja dalej mną władała i wyszeptywała mi, że bez niej jestem nikim.

      Kolejna ucieczka. Mamo, błagam, pomóż. Wróciłam do domu i do tej pory tu jestem, w malutkim pokoiku, gdzie przeżywałam najgorsze katusze, choć nie mogę zaprzeczyć, że to mój mały światek i jedyne miejsce, gdzie mogę się podziać.

      To ścierwo dalej mną rządzi. Rzuciłam to. Prawie. Szukam czegoś na zastępstwo, bo już nie umiem być trzeźwa. Będąc na haju przynajmniej łagodzę syf wypełniający mój popieprzony łeb. Poza tym, znów mam przed czym uciekać. Zdrada. Niejedna. Od osoby, która dała mi tak wiele miłości, że trudno było w nią uwierzyć. Przebaczenie to jedna z najgłupszych decyzji, jakie podjęłam, ale taka jest miłość. To nie pochlebstwo, a czysta prawda - mało kto potrafi kochać tak, jak ja. I świadomość, że nigdy nie spotkam osoby, która miłowałaby mnie podobnie, rozrywa mnie od środka.

      Po drodze psychiatryki, szpitale, próby odwyku, bitwy toczone z matką, samotność. Nie wiem, czy z Tamtym nie byłam w lepszym stanie, niż teraz. Zakończę ten tragiczny wylew popularnym i nierozumianym klasykiem: obraz nędzy i rozpaczy.

      Gorące pozdrowienia z Piekła, 

      Allen

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...