Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Podoba mi się ta miniaturka. Można ją rozumieć jako erotyk (obnażanie kobiety, jej ekstatyczny krzyk podobny do krzyku mew), ale nie musi to być erotyk. Tytułem jest: "wyobrażam sobie" - to może być akt tworzenia dzieła sztuki, co bywa podobne do przeżycia erotycznego - artysta wyobraża sobie swoje dzieło, jego idealne piękno, tworzy je w wyobraźni aż do stanu idealnego, do "szczytowania". Może to być też wyobrażanie ideału urody kobiecej - bo przecież Diana, bogini piękności, narodziła się z fal morskich w chwili przypływu.
Bardzo dużo skojarzeń jest w tym małym wierszyku. Jest naprawdę bogaty w znaczenia. Bardzo Ci się udał.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


czyli tylko sobie wyobrażasz, a reszta to fikcja
za mało i za krótko
tajemnica!, jaka tajemnica? to tylko szlochanie
r
nie szlochanie tylko zachwycenie :-) . A niesmak rozumiem - dobrego zawsze za mało ;-)
I oczywiście , że wyobraźnia - bez niej poezja miałaby słabe podwaliny . Pozdrówy :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


małe sprostowanie , żebyś przypadkiem plażowania nie zazdrościła : stoi natchniony na promie Bielik , morska bryza głaszcze jej leszczynowe włosy , a on bezczelnie traktuje ten obrazek jako
pożywkę dla wiersza ... Takiego to tylko w walizkę ;-) Pozdrawiam łodzie choć mniejsze od promu na wodzie ... :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Aż tak głębokiej analizy nie spodziewałem się . Ale dzięki niej dostrzegłem w tym wierszu rzeczy ,
których nie widziałem - no proszę ... Jakbym przez chwilę obcował z Freudem czy jak Go tam się
odmienia ... A z Dianą pojechałaś ... :-) Wyczuwam tutaj rasowy feminizm ;-)
Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc Napisałeś wiersz, który boli fizycznie. Każdy obraz tu jest konkretny, materialny, niemal namacalny: żółta plama, wszy zdychające z głodu, ropna rana, skręcone kikuty żelaza. Wszystko jest brutalne i prawdziwe. "Tysiąc słońc" – wiem, co to znaczy. Wiem, o jakiej zagładzie mówisz. Bo to nie tylko o zniszczeniu materiału – to o zniszczeniu sensu, pamięci, kultury. Wszystko spłonęło jednakowo. To trudny, ważny wiersz.  
    • @yfgfd123 Pisz dalej – tylko tym razem dla niej, nie dla redakcji.
    • Ej, mała - tu w młynie czas klei się jak kit, a ja z niego lepię gryps. Piszę ci na papierze od paczki, co śmierdzi jak melina po bibie. Kraty śpiewają swoje, kibel parzy wspomnienia, a ja cię mam w łebie jak świecę - pali, nie gaśnie. Twoje imię dźwięczy na spacerniaku jak stara piosenka z zakazanego radia. Łapię oddech, łapię dym, mam cię w kieszeni jak filong ze zdjęciem. Ty - moja sztela, co trzyma pion, gdy świat wali wałki. Ja - zawiniak, co kitra uczucie między cegłami i szeptem, trzymam pax i sztelę jak beton w dłoni, czuję szajbę w murze, która przypomina, że każdy dzień waży tonę. Bo tu każdy ma wyrok, ale nie każdy ma dla kogo odliczać czas. Ja mam - i to mnie trzyma przy murze jak stalowy sen. Gdy noc kręci szlaję po korytarzu, twoje oczy są moim światłem, jakbyś przeszła przez mur i zostawiła klucz w mojej dłoni. Nie obiecuję złota, obiecuję tylko lojalkę i prawdziwy sztos - bo kocham cię jak przyjaciel na balecie: z zasadą, bez ściemy. Więc trzymaj ten gryps, niech śmierdzi betonem i dymem, niech każdy wie, że nawet zawiniety chłop ma serce. A kiedy wyjdę - nie wezmę nic, prócz ciebie i dwóch zdań: że kocham. Że wrócę. Że na słowo - na beton -  trzymam fason i kit, czuję rufę i gruchot, które uczą, że mur nigdy nie kłamie. A jak mnie kiedyś zapytają, co ocaliło mnie z muru, powiem: twoje imię - napisane jak modlitwa na dymie papierosa, między klawiszem a odsiadką.  
    • Most pospinany zewsząd na miłości zardzewiałych kłódkach. Ja zawsze jestem zero jedynkowy. W miłości zawsze u mnie druga tura. Wolę jednak opiekę śmierci. Dlatego właśnie ochoczo chwyciłem lekkość pióra. Bez pomocy już nie wstanę i nie wyruszę w świat. Jak kaleka-zabawka o wyrwanych kółkach. Nie niewiast uśmiech a drwina. Teraz ciśnienie mi podnosi. Duma pobita nieraz. Kolejny raz w zaułki duszy krwawo uderzona. A miłość jak ptak chorowity, przez wiatry burzy strącona. Demoniczny kot, trzewia jej zębami rwie. I truchło w pysku triumfalnie unosi. Nie bój się. Podejdź pod ogrodzenie. To cmentarz Twych marzeń. Potężny, skażony obszar. Stoisz nad ciemnością otwartego grobu. By wpaść potrzebujesz szturchańca. Obok we mgle trupiej, rozkłada się ciało miłości gońca. Consummatum est! Ego iam moriar.
    • @viola arvensis Ciepnij nostalgię na śmietnik,                               jesteśmy przecież... naczelni.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...