Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 127
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a ja myślałam, że mamy rozdzielność państwa i Kościoła. to jak to jest? jesteś Polakiem, a nie zgadzasz się z konstytucją?

nie występuję tu w roli przeciwnika KK, uważam tylko, że nie należy utożsamiać go z polskością właśnie. odmawiasz ateistom, agnostykom, ewangelikom i innym nazywania się Polakami?

wkurza mnie, kiedy ludzie ogłaszający się wierzącymi i praktykującymi stawiani są (jako jedyni) za wzór - nieważne, że są rozwodnikami i mają trójkę dzieci, którym nie chcą płacić alimentów.

inni, choćby żyjący bardzo etycznie - nie obnoszący się ze swoją wiarą, nie powołujący się na nią na każdym kroku, których plakaty nie wiszą w kościelnych gablotach - są od razu obrażani przez tych miłosiernych katolików i odbierane jest im prawo do patriotyzmu.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ale ka-u-czuk jest be, a liczenie rozwija zdolności matematiczne oraz je utrwala!!!!! oraz rozwija przemysł termometryczny!
w produkcji termometrów jesteśmy na...(zajrzeć do rocznika statystycznego)...miejscu wsi wiecie!
buźka! umisz liczyć Oleśka????????
to spoko!
:)))))))))
Unimiliłaś mi życie Magda :D
Warto było czytać wątek.
Bomba śmiechu to za mało powiedziane ;)
:DDD
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Od XVII wieku Rosja, przy pomocy agentów wpływu ( kiedyś przedstawiciele szlachty i arystokracji ) jest obecna wewnątrz politycznych elit. To jeden z kierunków uprawiania polityki. Myślenie, że dziś tego nie robi, jest tak naiwna i niedorzeczna, że trudno powstrzymać się od epitetu określających ludzi, którzy formułują takie tezy - użyteczni idioci ( cyt. tow. Lenina ).

Rosja wie, że przegra na wschodzie. Naturalnym kierunkiem ekspansji dla niej jest zachód. Droga biegnie przez nizinę polską. Droga południowa to starcie z Turcją na terytorium której stacjonują wojska NATO i USA. Rosja, nie ma wyboru!

Kto wspiera działania Rosjan w Polsce? To z oczywistych względów tajemnica. Ale, że wspiera to pewne.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Od XVII wieku Rosja, przy pomocy agentów wpływu ( kiedyś przedstawiciele szlachty i arystokracji ) jest obecna wewnątrz politycznych elit. To jeden z kierunków uprawiania polityki. Myślenie, że dziś tego nie robi, jest tak naiwna i niedorzeczna, że trudno powstrzymać się od epitetu określających ludzi, którzy formułują takie tezy - użyteczni idioci ( cyt. tow. Lenina ).

Rosja wie, że przegra na wschodzie. Naturalnym kierunkiem ekspansji dla niej jest zachód. Droga biegnie przez nizinę polską. Droga południowa to starcie z Turcją na terytorium której stacjonują wojska NATO i USA. Rosja, nie ma wyboru!

Kto wspiera działania Rosjan w Polsce? To z oczywistych względów tajemnica. Ale, że wspiera to pewne.
50 lat później... Związek Radzieckich Stanów Zjednoczonych podbija Alaskę...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, Polska to także katolicyzm, ale niebezpiecznie często idzie się krok dalej, stawiając między tymi słowami znak równości. Kościół katolicki w Polsce odgrywał wielką rolę wspierania walki o niepodległość i utrzymywania polskości nie tylko za komuny, ale i za zaborów - niestety, po zakończeniu tych okresów nie potrafi rozstać się z wpływaniem na sprawy daleko odbiegające od kompetencji kościelnych i z politykierstwem.
Podchodzenie do sprawy na zasadzie "korzeni w poprzednim systemie", to parodia. PZPR w szczytowym momencie liczyło 3 miliony członków - jeżeli chcesz ludzi dyskwalifikować na podstawie korzeni, to spokojnie można przyjąć, że możemy mieć dzisiaj około 10 milionów obywateli, których należy wykluczyć z życia publicznego. To jest myślenie chore i oparte na jakiejś dziwnej żądzy zemsty. No i tak: ja jestem uprzedzony, natomiast ty obiektywny. Nie będę pisał o nazwiskach, bo to mogłyby być sprawy karne, a ja jestem ostrożny. Jako że jak widać masz dziwnie wybiórczą (!) pamięć (tak dobrze pamiętasz korzenie ludzi w latach 80-tych, a nie pamiętasz historii najnowszej), to prześledź sobie historię prywatyzacji w czasach rządów prawicowych, a dojdziesz do wniosku, że zdumiewająco dużo tam będzie nazwisk związanych z PC. Stwierdzisz wtedy zapewne, że Jarek zaczął krzyczeć o rozkradaniu Polski dopiero wtedy, gdy zakładał PiS. Co do tych, którzy przyłożyli się do "dobrobytu" - nie przychodzi mi absolutnie nikt do głowy z żadnej formacji politycznej poza Balcerowiczem i rządem Buzka, który przynajmniej jako jedyny coś usiłował zrobić w kwestii emerytalnej. Tyle że ja tego nie przypisuje złej woli, ale ogólnej nieudolności. Przy bardzo dobrej woli pierwszych rządów mieliśmy sytuacje, że ministrem spraw wewnętrznych zostawał filolog (teraz też mamy takie paradoksy, ale teoretycznie jest armia urzędników teoretycznie wielce sprawnych), a z czasem wykształcił się sposób sprawowania władzy, który bazuje na tematach zastępczych i przepychaniu skutków problemów w czasie. A ułatwia im to podejście takich ludzi, jak ty, Jacku, którzy dyszą jakąś żądzą rozliczania winnych. Nie łudźmy się, żadnych winnych nikt nie rozliczy już nigdy, więc po co tracić na to czas, przez swoje zacietrzewienie i dziwną tesknotę do szklanych domów przeszkadzacie w rozliczaniu ludzi władzy z rozwiązywania realnych problemów już nawet nie teraźniejszości, ale przyszłości.
Ja również nigdy nie byłem członkiem żadnej partii. A jeżeli chodzi o JKM, to w większości kwestii się z nim zgadzam, szkopuł w tym, że coś wewnątrz mnie nie pozwala mi oddać głosu na wariata. Nawet niezwykle uroczego.
Opublikowano

Tytułem polemiki z dwiema tezami Jacka Sojana:

1. Jacek Sojan: - mówi się nieprzypadkowo: vox populi - vox Dei; gdyby willa pana Tuska, Rycha lub Zdzicha znalazła się pod wodą - mielibyśmy klęskę żywiołową, a tak - mamy tylko deszczyk majowy, czerwcowy....

To jest czystej maści populizm. Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej spowodowałoby przesunięcie wyborów prezydenckich; żaden polityk się na taki krok nie zdecyduje, bo natychmiast podniosły by się głosy o zamachu stanu i strachu przed oddaniem władzy. Stanu klęski żywiołowej nie ma, by każdy mógł pójść i 20 zagłosować (choćby na Korwina Mikke).

2. Odnośnie lustracji. Nie daje się obronić teza, że w Polsce nie przeprowadzono lustracji. Ustawa lustracyjna funkcjonuje w Polsce od 11 kwietnia 1997 r., a więc już 13 lat. Do roku 2005 (a więc do czasu przekazania lustracji do IPN) zlustrowano 28 tys. osób. Co więcej, wbrew temu co Pan pisze Słowacja nie przeprowadziła lustracji: federalne, czechosłowackie ustawodawstwo lustracyjne nie było wykonywane i wygasło w 1996 r.; w 2002 r. Słowacja otworzyła akta tajnej policji (w Polsce dostęp istnieje już od 1998 r., choć do 2005 r. możliwy był wyłącznie dla pokrzywdzonych). Czechy to z kolei przykład dekomunizacji, nie zaś lustracji. Jedynie NRD z powyższych krajów rzeczywiście lustrację przeprowadziło. Nie zapominajmy jednak iż ostrzejsze formy rozliczenia z przeszłością (NRD, Czechy) wynikają w dużej mierzy z sytuacji politycznej jaka istniała po po 1989 r. i nie trzeba jej kojarzyć koniecznie fraternalizacją środowsk Okrągłego Stołu (vide: S. Huntington, Trzecia fala demokratyzacji).

Opublikowano

Do czego ma służyć ten post?
chyba jedynie podjudzaniu i nastawianiu antykościelnemu, bo sensownego nic nie wnosi.
Radio Maryja ma swój zarząd, który w demokratycznym kraju sam decyduje co emituje.
Skoro zarząd RM chce o polityce niech prowadzi audycje o polityce. Tak samo jak poezja.org jest forum o poezji i jego zarząd, czyli administrator decyduje, czy może się na nim znaleźć wątek dotyczacy czegoś innego np. polityki.

Co do meritum cytowanego artykułu. To czym uzasadnia autorka postu, że ksiądz
nie mógł mieć racji? otóż USA prowadziły badania naukowe na temat rozbijania chmur za pomocą satelit. Po czym podali do publicznej wiadomości, że dysponują taką możliwością,
ale nie stosują, gdyż nie wiedzą jakie mogą być skutki uboczne.

Za pewne Pani słyszała o tym jaka jest moc energetyczna wyładowań atmosferycznych, a wie Pani jak to zostało zmierzone? Za pomocą rakiety która była wystrzliwana w stronę nadciągającej chmury.

Dla mnie tendencyjny jest artykuł, w którym autor pisze o czymś nie zadając sobie trudu na sprawdzenie, czy takie coś jest możliwe. No, ale tacy są nasi redaktorzy, że piszą coś nawet nie sprawdzając faktów.

Co do red. Tomasza Lisa pamiętam jego program, do którego zaprosił Józefa Oleksego. Oczywiście publiczność stronnicza zadawała pytania (raczej rzucała obelgami) w stronę byłego premiera, gdzie tu rzetelność?

Opublikowano

Pana zdaniem Polska sama sobie zsyła powódź czy pozwala na to obcym samolotom, wpuszczając je do naszej strefy powietrznej, żeby rozpylały coś w powietrzu? czy może jeszcze inaczej - polskie władze nie mają pojęcia, że coś nad nami lata i rozpyla?
przecież obie opcje są niedorzeczne:D

w artykule nie chodzi o to, że manipulowanie pogodą jest możliwe (z tym się zgadzam), tylko że ktoś to robi nad naszym państwem (z czym zdecydowanie się nie zgadzam, chyba że prezydent Kaczyński wydał na to zgodę, bo raczej takie coś nie mogło obyć się bez zgody władz - chyba że ktoś decyduje się na działania wojenne, a z tego co mi wiadomo aktualnie z nikim nie walczymy).

podsumowując;) jeśli ktoś 'zsyła' nam powódź, to:
a/ władze muszą o tym wiedzieć i akceptować (niedorzeczne)
b/ nie muszą wiedzieć, ale najwidoczniej są ślepe i nie widzą 'nielegalnych' samolotów (niedorzeczne)

którą opcję Pan wybiera?

ale na tym skończę dyskusję, bo nie powinno się rozmawiać z pieniaczami straszącymi sądem.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wyraźnie napisałem Pani, że można z satelity nie trzeba z samolotu, jak również samolot może rozbić chmurę, co może spowodować opady (nie musi być obcy) jak również wyładowanie atmosferyczne powodujące zniszczenie samolotu. Dlatego są odowływane loty, samolotów w przypadku chmur burzowych na pewnej wysokości.
Prezydent Kaczyński na pewno nie musiał na nic wydawać zezwolenia gdyż opady się pojawiły po katastrofie, w której zginął. Czyta Pani podobno wiadomości i nie zauważyła Pani?

ja też na tym skończę dyskusję, bo nie powinno się dyskutować z kimś kto na podstawie własnych domniemań pisze, nie weryfikując faktów.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Cytując byłego prezydenta: Pan się już skończył. :D

Na czym polega podjudzanie antykościelne? Na relacji publicznej wypowiedzi duchownego? A co sensownego wniosła cytowana wypowiedź? Dlaczego nie piętnować nieodpowiedzialnych wypowiedzi publicznych funkcjonariuszy kościelnych, skoro taki mają wpływ na społeczeństwo? I wreszcie: dlaczego głupota w środowiskach kościelnych ma być w jakiś specjalny sposób chroniona?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wyraźnie napisałem Pani, że można z satelity nie trzeba z samolotu, jak również samolot może rozbić chmurę, co może spowodować opady (nie musi być obcy) jak również wyładowanie atmosferyczne powodujące zniszczenie samolotu. Dlatego są odowływane loty, samolotów w przypadku chmur burzowych na pewnej wysokości.
Prezydent Kaczyński na pewno nie musiał na nic wydawać zezwolenia gdyż opady się pojawiły po katastrofie, w której zginął. Czyta Pani podobno wiadomości i nie zauważyła Pani?

ja też na tym skończę dyskusję, bo nie powinno się dyskutować z kimś kto na podstawie własnych domniemań pisze, nie weryfikując faktów.
czyli uważa Pan, że paulin zweryfikował swoje domniemania?:D to dlaczego jeszcze nie ma afery, że obcy nas napadli?:D

a Pan, taki znawca, nie wie, że te 'nadprzyrodzone zjawiska' pojawiły się już przed katastrofą tupolewa? nie zapoznał się Pan z informacjami na ten temat, zanim napisał post?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wyraźnie napisałem Pani, że można z satelity nie trzeba z samolotu, jak również samolot może rozbić chmurę, co może spowodować opady (nie musi być obcy) jak również wyładowanie atmosferyczne powodujące zniszczenie samolotu. Dlatego są odowływane loty, samolotów w przypadku chmur burzowych na pewnej wysokości.
Prezydent Kaczyński na pewno nie musiał na nic wydawać zezwolenia gdyż opady się pojawiły po katastrofie, w której zginął. Czyta Pani podobno wiadomości i nie zauważyła Pani?

ja też na tym skończę dyskusję, bo nie powinno się dyskutować z kimś kto na podstawie własnych domniemań pisze, nie weryfikując faktów.
A słyszał Pan, że w szczególnych wypadkach woda może spowodować wybuch jądrowy? może i w tej sprawie duchowni powinni pisać noty prasowe? Żal mi ludzi, którzy zawsze muszą znaleźć winnego i we wszystkim złym dopatrują się ingerencji "wrogich sił". To jakaś grupowa osobowość paranoidalna. Jak wdepną w g*wno, to pewnie psioczą na sąsiada, że je w tym miejscu specjalnie podłożył...
Opublikowano

i jeszcze - nie uważa Pan, że osoba, która publikuje dany artykuł w biurze poważnej instytucji musi liczyć się z tym, że będzie on dyskutowany w różnych kręgach, nie tylko katolickich? i pojawią się różne opinie na jego temat? czy może paulin napisał ten artykuł tylko po to, żeby wszyscy się z nim zgodzili?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A kto udowodnił, że duchowny nie ma racji?
Obraża Pan całe społeczeństwo twierdząc, że wszyscy katolicy na ślepo wierzą w to co mówią księża. Czyli uważa Pan że np. firma Unimil zbankrutowała bo to jest kraj w 99% katolicki?
Gdyby ludzie ślepo wierzyli w to co mówią księża to upadłaby z braku popytu (a nie bankrutuje pomimo silnej konkurencji).
to jak to jest z tym wpływem koscioła?

Ja też pytam dlaczego nie można piętnować dziennikarzy nierzetelnych?
Takich co najpierw napiszą, a potem się zastanawiają nad faktami?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Liczył się na pewno z dyskusją, skoro zadaje w artykule pytania, to z pewnością nawet oczekuje odpowiedzi na nie.
A ja pytam o dokładniejszą notkę biograficzną tego księdza.
Czy może prowadzi badania (obserwacje astronomiczne albo astrologiczne)?
Czy jest związany z nauką?
Bo myślenie, że księża się tylko modlą jest błędem. Oni prowadzą normalne życie, także naukowe, kulturalne itp.
Pamiętam jak było szczepienie przeciw wściekliźnie lisów w mojej miejscowości.
Latały samoloty czymś pryskały dopiero tydzień po fakcie dowiedziałem się z "DP"
że było szczepienie lisów. Też chciałbym chociaż raz dostać informację przed, a nie po fakcie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A kto udowodnił, że duchowny nie ma racji?
Obraża Pan całe społeczeństwo twierdząc, że wszyscy katolicy na ślepo wierzą w to co mówią księża. Czyli uważa Pan że np. firma Unimil zbankrutowała bo to jest kraj w 99% katolicki?
Gdyby ludzie ślepo wierzyli w to co mówią księża to upadłaby z braku popytu (a nie bankrutuje pomimo silnej konkurencji).
to jak to jest z tym wpływem koscioła?

Ja też pytam dlaczego nie można piętnować dziennikarzy nierzetelnych?
Takich co najpierw napiszą, a potem się zastanawiają nad faktami?
1. Ale to nie tak działa - jeżeli publikujesz jakąś tezę, to masz dziennikarski obowiązek podeprzeć się konkretnymi ekspertami. Gdyby to było tak, że dopóki ktoś ci nie udowodni, że nie masz racji, to możesz pisać, co ci się żywnie podoba bez konsekwencji, to pięknie by było.
2. Nigdzie nie napisałem, że wszyscy katolicy na ślepo wierzą w to, co mówią księża. Ale za każdym razem przekonują mnie tutejsi katolicy, że nie umieją czytać albo mataczą w dyskusjach, bo notorycznie przeinaczają moje wypowiedzi i wkładają w moje usta słowa, których nie wypowiadam.
3. Absolutnie nie uważam, że firma Unimil bankrutuję, dementuję, że posiadam takie informacje. Tego również nigdzie nie napisałem.
4. Z wpływem kościoła jest tak, że on przede wszystkim chce być. I niby nic w tym złego, tyle że wtrynia się tam, gdzie nie powinien, to znaczy w politykę. A czasy, gdy księża byli jedynymi światłymi dawno się skończyły, a wręcz częstokroć jest tak, że wiele im brakuje.
5. Ależ wymagaj Pan. Kto broni. Od instytucji zaufania publicznego należy wymagać. Stąd też ten wątek, bo księża nie powinni być i nie będą świętymi krowami. Jak komuś się wypsnie coś głupiego, to niech się powstydzi. Następnym razem się zastanowi.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wiesław J.K. Pamiętam czasy gdy kalifat Państwa Islamskiego udostepniał w internecie filmy z egzekucji więźniów. Na ludziach zachodu robiło to wrażenie ale dla miejscowych nie było to w żaden sposób gorszące ani przerażające.  Pewna doza zrozumienia, współczucia i empatii w dużej mierze zależna jest od miejsca urodzenia i doświadczeń człowieka. Kiedy od małego dziecka wszędzie widzisz śmierć i krew a twoim podwórkiem jest nieustająca wojna to takie obrazki są niczym ponad codzienność 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Annna2 Tutaj się bardzo mylisz, osoba nie musi być katolikiem aby wierzyć w Boga. Religia katolicka pokazała swoje oblicze przez wieki swojego panowania.  Trzeba brać pod uwagę dlaczego powstały kościoły ewangelickie, prostestanckie. W tych religiach przywiązuje się dużą wagę do tego co mówi Biblia, natomiast kościół katolicki odszedł od tych biblijnych zasad stwarzając system zastraszania, przynajmniej było tak niegdyś. 
    • Kat odłożył siekierę na kamienny bruk i jak błyskawica przyskoczył do mojej osoby. Widać podniecenie jakie w nim zbierało od początku tego wątpliwie miłego przedstawienia, teraz uzyskało wrzenie pod łysiejącą i twardą kopułą czaszki i spowodowało w ciele nad wyraz duże ożywienie i gibkość, zupełnie niepodobne i niepasujące do niedźwiedziej postury Piotra. Przez chwilę nawet pomyślałem o stawieniu, zdecydowanego oporu, lecz gdy uczułem na swoich związanych przegubach, siłę dłoni kata to szybko dotarło do mnie, że jakikolwiek opór jest daremny. O dziwo gdy ten ciągnął mnie bezwładnie ku stryczkowi to stanął mi przed oczyma mój ojczym Lefort i rzekł te słowa jak zawsze kiedy grymasiłem nad miską niedzielnej strawy w ogrodach biskupiej rezydencji.   - Jedz, jedz Orlon. Bo swięta panienka wszystko widzi z nieba i wie że nie chcesz zjeść tego obiadu. A jak nie będziesz jadł grzecznie i słuchał się mnie i jej. To ona Cię pokarze i nie urośniesz i siły nie nabierzesz, urwipołciu mały. Będziesz jak ten wróbelek bezbronny i wątły. Będą Tobą pomiatać szumowiny Orlon a kto to widział by synem biskupa pomiatał pierwszy lepszy, zapijaczony pludrak. Jedz Orlon, bo skończysz jak te wszystkie ludziom niepodobne szumowiny z Gayet. A kto to widział by syn biskupa, został alfonsem albo złodziejem. Wstyd i hańba. Już lepiej by było gdybyś maurem został albo albigensem. Herezję. Herezję. Pamiętaj synu, już lepiej niewiernym być niż alfonsem. Zapamiętaj Orlon.   I pamiętałem. Nawet w godzinie śmierci. Tym czasem kat ustawił mnie na zapadni i stanął ze mną oko w oko. Gdyby nie to, że zostało mi ledwie kilkanaście minut ziemskiego pobytu na tym padole to stwierdziłbym, że obraz oczu tego szaleńca prześladowałby mnie do końca mych dni. Krwią nabiegłe białka miały żółte plamy a źrenice były bardzo duże. Nieludzko rozszerzone i przybrały barwę nicości. Bezdennej pustki i nocy wiecznej.   - Jakieś ostatnie słowo lub życzenie śmieciu - warknął przez zęby trzymając w dłoniach pętle.   Zanim przez zaschnięte gardło przeszedł mi choć zaczątek jakichkolwiek słów, niebiosa zesłały mi ratunek w najlepszej postaci.   - Poniechaj swe żądzę kacie - znajomy głos wyrwał wszystkich z sielanki ostatnich chwil - Pierwej daj się wypowiedzieć woli bożej i królowi naszemu Karolowi, który to dekret wydał na me skromne, zakonne ręce odnośnie losu tego franta.   Przed szafot, wystąpił zakonnik w habicie dominikańskim, za nim w stronę stołu trybunału podążyło kilku niskich, chuderlawych o postaci wręcz niewieściej franciszkanów, tych samych co dzielili się mamoną z tacy zebranej. Również ukryli swe oblicza pod kapturami. W całkowitej ciszy stanęli między trybunałem a szafotem, dzierżąc w dłoniach jedynie wyciosane w drewnie krzyże. Jeszcze raz zlustrowałem ich oblicza a później machinalnie zacząłem szukać w tłumie zebranych gapiów, miłych twarzyczek dziewcząt. Szybko je odnalazłem. Były tam wszystkie trzy. Wszystkie zapłakane i o rysach tak pietycznych, jakby żałobę im przyszło niedługo nosić po kochającym je czule ojcu a nie mocodawcy z burdelu. Umiały udawać na potrzeby chwili. W końcu uczyły się od mistrza.     Zakonnik zrzucił kaptur. Ojciec Orest od Ran Chrystusa zwrócił się w ostrych słowach do Nérée, który zesztywniał nieprzyjemnie na ciele i stężał w nerwie drgającym, spazmem uciążliwym na widok dominikanina. Teraz zaczął przeczuwać kłopoty.   - Ojcze Nérée. Nie chcę wchodzić w buty trybunału i nie mi pouczać wasze świątobliwe umysły i czyny - wziął zwinięty niemal identycznie jak niedawny wyrok, pergamin z rąk jednego z braci mniejszych i wycelował nim w przewodniczącego oficjum - Lecz myślę, że ten człowiek, choć morderca, szelma i łotr. Ma prawo głosu przed naszymi obliczami. A król w swym wyroku, nakazuje bezsprzecznie udzielić mu woli głosu i obrony. Lecz najpierw pozwolicie, że ja odczytam słowa króla. I pamiętajcie. Nie sądźcie nawet szelmów upadłych dopóki wasze serca nie są czyste. Inaczej będziecie w oczach Pana osądzeni a kto wie, może i zgubieni bardziej niż ten któremu stryczek już gotujecie.     Zerwał pieczęć królewską z dokumentu, rozwinął go, ujął w trzy palce kielich Nèrée z winem, osuszył go do dna bez ceregieli, czknął i swym delikatnym głosem, donośnie rozpoczął     - Ja Karol Czwarty z bożej łaski król Francji i Nawarry, hrabia La Marché. Powołując się na wstawiennictwo aniołów i świętych oraz Boga w trójcy świętej jedynego, który dał mi ziemskie prawo do rozstrzygania sporów i sądów między ludem moim. Ogłaszam biorąc na świadka ojca Oresta od Ran Chrystusa, w sprawie Orlona de Villargent, syna murwy I wszetecznicy a ojca nieznanego lecz syna przybranego biskupa Leforta. Po zapoznaniu się z jawnymi dowodami przeciw członkom trybunału karnego dostarczonym mi przez ojca Oresta od Ran Chrystusa. Ogłaszam z bożej łaski postanowienie…   Nérée zbladł i uchwycił się w miejscu serca. Chciał wstać i przerwać Orestowi lecz uchwycił go w pół jego sąsiad u stołu, generał kartuski Célestin d'Aubignac a siedzący od lewej od dominikanina urzędnik królewski i skarbnik biskupi Maurice de La Ronte z rezygnacją wbił wzrok w stopy pod blatem, w dłoniach ściskał bezużyteczny w tej chwili różaniec. Nérée posłał kolejne zabójcze spojrzenie ku ojcu Orestowi, lecz pozwolił wreszcie usadowić się na powrót na swoim prawie królewskim tronie. W ogóle u stołu zapadła chwila konsternacji a zarazem jakby ruchy wszystkich zdradzały chęć opuszczenia placu i ukrycia się na powrót w swych niedostępnych pospólstwu apartamentach. Każdy się wiercił, odwracał wzrok od szubienicy lub szukał wzrokiem w tłumie choć cienia wsparcia lub pobłażliwości. Sytuację wykorzystał Orlon, który mimo pętli na szyi, odzyskał cięty język dziecka ulicy.   - Rzycie swe ulane dostatkiem i tłuszczem jak świnie u koryta, posadziliście na węglach piekielnych czy krzesłach mości ojczulkowie - tłum zareagował wdzięcznym śmiechem I nawet usta Oresta na krótką chwile wygieły się ku górze - Nie wierćcie się jak murwy galopujące ku spełnieniu na jajcach, tylko słuchajcie głosu króla, który nie zapomina w swej sprawiedliwości o szelmach i frantach. Mówiłem, że sąd i ku Wam idzie z całą mocą swego majestatu.   - Dość Orlonie de Villargent! Do trybunału przemawiasz a nie do dziewcząt swych w bramie zapadłej. Wola króla nie zwalnia Cię z wyroku szelmo a jedynie nakazuje wyjaśnienie sprawy. Więc zawrzyj swój cięty język za zęby i słuchaj a najlepiej módl się ku swemu odkupieniu duszy.   Ojciec Orest zrugał skazanego i powrócił do karty pergaminu. Znów przybrał wręcz wisielczo radosny wyraz twarzy i rozpoczął po raz kolejny   - Na mocy dostarczonych dowodów, relacji świadków i pieczęci papieskiej kancelarii z Awinionu, dowiedziono, iż kardynał Magnion, nieboszczyk już, zginął nie przypadkiem w dzielnicy Gayet, lecz tam, gdzie przystało mu zginąć — między plugastwem, które hołubił bardziej niż świętych. Bywał on stałym i pożądanym widać gościem w domach rozpusty. Upijał swe ciało trunkami i miksturami, które warzyły i podsuwały mu wszetecznice. A duszę swą grzeszną upajał widokiem ich ciał nagich, wiodących na pokuszenie. Oddalały go one od ścieżki Pana Naszego i roli kardynała w świętym kościele rzymskim. Łożył on pieniądze niemałe na swe faworyty w tych pałacach upadku moralności. A brał je ze skarbca arcybiskupstwa za przyzwoleniem skarbnika królewskiego Maurice'a de La Ronte, z którym nie raz wspólnie cudzołożył nie tylko dzieląc się kupnymi dziewczętami lecz i grzech sodomii uprawiając, dzieląc jedno łoże.   Wśród gawiedzi przeszedł szmer. Pełen grozy i chłodu. Wielu widać jak niewierny Tomasz, przejrzało na oczy. Lecz byli i Ci którzy domagali się głowy ojca Oresta a nawet króla. Murwy z Gayet, rozsiane wśród tłumu, klaskały wesoło i przytakiwały każdemu słowu. “Liściki jego pokaż klecho. Miłosne wyznania i marne jak jego siła lędźwi podstarzałych, wierszyki sprośne o bałamuceniu naszych ciał w piernatach garsonier”. Stare kobiety zakryły usta z przerażenia a mężczyźni z niedowierzaniem patrzyli na półnagie ciała murew, które jak kapłanki westfalskie, bez strachu już i z niezachwianą butą odwracały żywot świętego od bram raju ku ogniom piekielnym i wiecznemu potępieniu.     Straż miejska nie do końca wiedziała jak zareagować i kogo rozkazów słuchać, więc po prostu stali, patrząc tępo w tłum i znosząc coraz głośniejsze obelgi wobec majestatu króla coraz większym zniechęceniem. Byli jak te chorągwie upięte na szpicach blanków, murów miejskich. Gotowi stanąć po stronie tych co wreszcie mocą i gwałtem przejmą władzę nad resztą.     Ojciec Orest podszedł do kolejnego zakapturzonego franciszkanina, stojącego ledwie o krok od szubienicy i schodów prowadzących na szafot. Ten wyjął z połów habitu jakiś tobołek zawinięty w aksamitny materiał, nosił on ślady woskowej pieczęci kardynała Magnion. Ojciec Orest ujął zawiniątko i zerwał jednym ruchem skrawek materiału. Wszyscy wlepili wzrok w prostokątny, czarny, skórzany, przypominający księgę obiekt. I zaiste była to księga. Ojciec Orest uniósł ja wysoko nad głowę by każdy mógł ją zobaczyć, poczym położył ją na blacie stołu zaraz obok dłoni ojca Nérée. Ten niechętnie lecz przygarnął księgę bliżej siebie, otworzył ją i odczytał na głos tytuł   - De sincera et fervida oratione at Dominum Nostrum qui hanc civitatem perditam servabit*   Ojciec Orest pokiwał z uznaniem głową a później nagle wybuchł ostrym głosem   - Znać próbował zbawić to miasto. Lecz Szatan widać ma swe sztuczki by nawet kardynała opleść mackami Lewiatana swego sługi plugawego. A czym one są te macki powiecie bracia i siostry w Chrystusie jako prawdzie ostali? Oto I one. - wskazał na moje dziewczęta palcem. Pluie zsunęła delikatnie rękaw sukni z prawego ramienia i bez dalszego ceremoniału, bezwstydnie obnażyła swą dziewczęca pierś, Alipsa lubieżnie wystawiła język I zaczęła krążyć nim po swych wspaniałych, pełnych ustach a Tibelle odwróciła się na pięcie i zadarła fałdy sukni do góry ukazując braciom zakonnym części swego ciała do których światło słoneczne raczej nie dochodzi a widzą je tylko szczęśliwcy, którzy wpierw płacą niemałe ku temu sumy - Tak. Oto jest grzech i jego macki w całej pełni. Napatrzcie się, ludzie pobożni na ich piersi, łona i usta skalane. Kobieta upadła jest grzechem i przyjaciółką Szatana. Lecz czy tylko one noszą w sobie grzech. Sprawdźmy to dobrzy ludzie. Ojcze Nérée obróćcie kolejne stronnice.   Dominikanin nie miał wyjścia i musiał ulec prośbie niżej w hierarchii stojącego brata. Przekręcił od niechcenia jeszcze kilka stron. Prawie każda skrywała małe kawałki pergaminu, zapisane maczkiem wręcz. Nérée wyjmował je na stół i pobieżnie rzucał okiem na treść zapisków. Jego mina mówiła wiele, głównie to że nie ma już dla nich żadnej nadziei.     Wtem pod same nogi straży podeszła kobieta już nie młoda o na wpół siwych włosach, zielonych, wyłupiastych oczach I aparycji jakby właśnie wyszła na świat z czeluści grobu. I nawet rozsiewała wokół siebie woń nagrobną. Orlon nie znał jej zbyt dobrze choć wiedział że również była ulicznicą, choć oczywiście nie tak elitarną jak jego dziewczęta. Wołano na nią wśród dusznych i brudnych zaułków przydomkiem, Biała Myszka. Nikt nie znał jej imienia.     Była Angielką z urodzenia i przypłynęła kilkanaście lat temu do Francji wraz z bogatym kupcem a jej mężem. Ten niestety oddał żywot pod nóż w trakcie jakiejś targowej sprzeczki z żydowskimi handlarzami. Ich spalono za morderstwo a ona nie mogąc odnaleźć się wśród męskiego świata. Szybko popadła w kłopoty i długi i wylądowała na ulicy. Żeby przeżyć tym razem musiała kupczyć swymi wdziękami. Lecz nigdy widać nie trafiła na ludzkiego opiekuna bo długi czas spała pod gołym niebem a ostatnie lata ukrywała się często na cmentarzu zaraz za kościołem św Jana Chrzciciela. Biała Myszka zaproszona miłym i serdecznym gestem ojca Oresta, przebiła się przez straż i stanęła między szubienicą a stołem trybunału.   - Czyżby ojczulkowie były to liściki do nas, niewiast upadłych. Jeden czy dwa adresowane nawet do mnie - wyciągnęła dłoń o brudnych, długich i pełnych żółtawych zgrubień paznokciach i wzięła pierwszy zwitek z brzegu - Cóż za dopust - zaśmiała się kokieteryjnie - akurat mój. Biała Myszko, poniedziałek wczesnym rankiem, dom księdza Brissota na świętym krzyżu, przywdziej na siebie to co ostatnio i bądź posłuszną owieczką w stadzie swego Pana. Będę szubrował po Twym ciele jak hieny cmentarne po grobowcach wśród których spędzasz swe samotne godziny. Podążaj za głosem pańskim. L.M - Lothaire de Magnion.   Biała Myszka zanim ktokolwiek ja powstrzymał ukazała swą obnażoną pierś oficjum trybunału.   - Nie trwożcie bracia przed piersią kobiety jak przed wężem biblijnym. Spójrzcie choć przez palce a zobaczycie i poznacie jaka pamiątka mi została po naszym drogim kardynale - I zaiste ponad prawą piersią miała wypalony herb kardynalski, zapewne rozżażonym do białości sygnetem co było bezsprzecznym dowodem bycia owieczką z pastwiska kardynała Magnion.   * Błaganie, ze szczerą i żarliwą modlitwą do Naszego Pana, który uratuje to zagubione miasto. 
    • Był raz sobie cud kogucik Wszystkie kury bałamucił. One piórka układają I tak z sobą rozprawiają:   - Wczoraj byłam na spacerze za stodołą…   - Ja nie wierzę, przecież jadłam z nim śniadanie, cóż to było za spotkanie…   - Mnie ustąpił wczoraj grzędę…   - Za mną wczoraj leciał pędem.   Inna z miną zatroskaną: - Jak to?, dla mnie  piał co rano!   - On tak do mnie, wam dowiodę bardzo grzecznie puszczał przodem   - Hej słuchajcie, moje panie Zróbmy jakieś  tu zebranie. Oskubiemy mu te piórka Już nie spojrzy żadna kurka.   Popamięta należycie jakie wieść należy życie. * Znowu morał nie umyka Biednaś, gdy masz kogucika Jemu znów odrosną piórka I tak spotkasz go przy kurkach.         ps. Wszelkie podobieństwo do kogokolwiek - wykluczone  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Alicja_Wysocka Alicjo, lubię herbaty ziołowe. :) @Robert Witold Gorzkowski Takie myśli przychodzą do głowy, gdy siedzi się w czterech ścianach, a na dworze ziąb. Również pozdrawiam @Annna2 być może podświadomie - tak! dziękuję :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...