Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Muszę przyznać, że jestem porażony reakcją większości ludzi wokół mnie na tragedię samolotu: brak jakiejkolwiek empatii, refleksji i zrezygnowania choć na chwilę z typowego polskiego cynizmu. Że to mnie nie dotyczy, że za dużo tego w telewizji, że co dzień ludzie giną, że to nie mój prezydent... bla, bla, bla... ale jakie to ma znaczenie? Na końcu przecież jesteśmy tylko ludźmi i naprawdę zasłanianie się jakimiś mętnymi tłumaczeniami jest dziwne. Pomimo że politycznie różniłem się od wielu osób w tym samolocie poglądami, Wawel jest kontrowersyjnym miejscem pochówku, a Pospieszalski i TVP robi Chrystusa z Kaczyńskiego (z czym polemizuję gorąco), nie potrafię zrozumieć obojętności, drwin z tej katastrofy, braku szacunku do ofiar ("Gosiewskiego nie lubiłem, więc co mnie że zdechł") i w sumie śmierci samej w sobie. Czy naprawdę co dzień umierają tacy ludzie jak generał Gągor, co dzień umiera prezydent Polski, co dzień oglądamy 24 godziny na dobę TVP, żeby teraz wyrzucać żale, że komedii nie ma żadnej? Że do klubu nie można iść, bo zamknięte?

Jakieś to wszystko popierdolone, powiem szczerze. I ja tej zasmuconej Warszawy wokół mnie w Łodzi nie widzę.

  • Odpowiedzi 68
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

jesteśmy Polakami!!! zgadzam się z Tobą, myślę, że jak ktoś drwi z tej katastrofy to jest kretyn. Dobrze, że wszystko pozamykali, chociaż z oficjalnej strony wygląda to jak jeden Naród, jednak za kulisami niestety jest tak jak piszesz...sobie mam coś też do zarzucenia, bo mimo, że uważam się za patriotę to daleko mi do ludzi gromadzących się na placach itp.

myślę, że do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć i wielu ludzi umiera jako dorosłe dzieci. Niestety te dzieci mają negatywny wpływ na widok całości społeczeństwa.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dokładnie, tu nikt nikogo do płaczu nie zmusza, a jak już ktoś się czuje zmuszany, to pilot w łapkę i kanał zmienić. Wybór spory: discovery, planete, tvn, eurosport, jakiś film na komputerze etc. Ale jak można jaja sobie z tego robić, nie potrafię pojąć. Tak to trochę jest: oficjalnie wszyscy płaczą (nawet Pospieszalski donosi, że "histeria w kraju osieroconym", co oczywiście jest przegięciem w drugą stronę), a rzeczywiście wokoło - mało kto potrafi godnie się zachować
Opublikowano

Dziwisz się? Wielu potrafiło opluwać Kaczyńskiego za to, że się pomylił, za to że był niski. Elementarny brak wychowania, no ale ważne że Oluś jest spoko i wcale nie pił, miał tylko problemy z golenią. Teraz ta część roni krokodyle łzy, ale to hipokryzja, bo część ta to chamstwo i hołota. Ale czego się spodziewać po postkomunistycznym społeczeństwie, którego niegdysiejsze elity zostały wymordowane przez Niemców i Rosjan. Z chamstwa pochodzą, więc wyżej chamstwa nie wejdą. Zwłaszcza, że ich "mózgi" ustawicznie prane są przez media.

Pozdrawiam

Opublikowano

Gdybyś nie czytał tylko wybiórczej i innych gazet wydawanych przez inne nacje w polskim języku i nie oglądał tylko popularnych kanałów telewizyjnych zwłaszcza finansowanych przez inne nacje a wszedł na strony wydawnictw polskich to od początku miałbyś inne zdanie i nie pisał takich bzdur.
Wielcy tego świata swoją obecnością poświadczą jaki był Kaczyński.
Ja mogę powiedzieć, że ten Człowiek nigdy nie skompromitował Polski ani Polaków w przeciwieństwie do poprzedników.
A Pospieszalski nie robi nie robi z niego Chrystusa tylko przekazuje to co naprawdę myślą ludzie przed pałacem prezydenckim (sam słyszałem) zamiast bajdurzyć o "potrzebach społecznych"'.
Na tle tych wydarzeń rysuje się miałkość wielu obecnych i to media starają się tuszować
Wawel jest miejscem pochówku wielkich Polaków, tych którzy życie poświęcali dla dobra Ojczyzny.

pozdrawiam

Opublikowano

to są dożynki / groteskowe polskie pośmiertne dożynki
dopiero się zacznie 'zabawa' niestety / Wawel to nie miejsce dla Lecha Kaczyńskiego / już mamy jednego Lecha - Ojczyste piwo / to nie wystarczy na otrzeźwienie ? a jeszcze rozdzierają ich na pół na Wawelu pochówek a na Powązkach symbolicznie / tragedia /

Opublikowano

mogę w takim razie być cynikiem, kretynką, idiotyką, niedorozwojem, pojebańcem, wsiarą, psychopatką, czym sobie ten i ów zażyczy
już mnie nie dotykają podobne sugestie i sądy, bo ponad nie cenię sobie umiar
wiesz, Pancuś, mnie się zdaje, że drwiny, jakie się pojawiają nie mają swojego źródła bezpośrednio w ofiarach katastrofy, ale są reakcją na to, co media robią z tą tragedią

ktoś napisał niedawno, że gdyby człowiek w ubiegły weekend wylądował na Marsie, Polacy dowiedzieliby się o tym z demotywatorów
nazwiska ofiar przez pierwsze trzy dni odczytywane i eksponowane w spotach zamiast reklam (!) kilkanaście razy dziennie
Piotr Kraśko oznajmiający w swojej relacji (cytat z pamięci): "Rosjanie rezydujący w hotelach w pobliżu miejsca katastrofy zostali wyrzuceni, by na ich miejscu mogli zamieszkać Polacy"
tłumy ludzi z wyciągniętymi w górę aparatami i komórkami podczas przejazdu przez miasto karawany, ludzie włażący na dachy zaparkowanych samochodów, by zrobić zdjęcie
osoby wypowiadające się stanowczo i butnie na antenie radia i obwiniające o wypadek rząd Tuska
mitologizowanie, apoteozowanie celu wizyty delegacji w Katyniu i samego prezydenta
skoro o zmarłych mówi się dobrze lub wcale, co stanęło na przeszkodzie polskim dziennikarzom, by relecjonować te wydarzenia i wspominać ofiary w sposób możliwie najbardziej obiektywny? w tym tygodniu poważne nazwiska polskiego dziennikarstwa osiągnęły poziom najgorszego tabloidu

stąd drwiny, Pancuś, moim zdaniem
jest dawka patosu, po której człowiek do innej reakcji nie jest zdolny, sam wiesz

Opublikowano

A to widzieliście?
h*tp://www.youtube.com/watch?v=-DbLgBifsTU

Sam już nie wiem co o tym myśleć.
Ktoś w komentarzach pod filmem napisał co w nim słyszy. Skopiowałem, bo szybko uciekało na następne strony:

szkopek1983
0:14"uspokuj sie"
0:17"patrz mu w oczy"
0:21"kurwa"
0:22"uspokuj sie" glosniej niz poprzednie
0:27"Kola?"
0:28-0:30 4 osoby jeden po drugim wypowiadaja slowo "kill" badz cos podobnego
0:31"graj"
0:48-0:49"dawaj gnata"
0:50 cos podobnego albo samo "nie zabijajcie nas"
0:52"Boze Moj"
0:53"kurwaaa.. co jest?? wchodzi pod koniec "Boze Moj "i mowi je kolejny Polak
0:54-0:55 "kurde"
0:57strzal
1:00-1:01 "ni chuja sybir" co oznacza ja pierdole sybir
1:07 strzal

W czasie wycia syren słyszę wyraźnie jeszcze jakieś zdanie wypowiedziane po polsku, ale nie jestem pewien treści.
Nie jestem zwolennikiem spiskowej teorii dziejów, ale poza niejasnymi informacjami dotyczącymi tego tragicznego zdarzenia zastanowiła mnie lapidarna informacja, o tym że żadna z osób przebywających na pokładzie samolotu nie miała przy sobie urządzeń do przetwarzania bądź gromadzenia informacji niejawnych. Przecież w dzisiejszych czasach takim urządzeniem może być zwykły telefon komórkowy, bez którego prawie nikt nie rusza się z domu, a wielu ludzi korzysta na co dzień z wielu innych gadżetów mogących zawierać, w przypadku wysokich urzędników państwowych i wojskowych, cenne informacje chociażby dla wywiadu. Pomijając spekulacje czy samolot spadł na skutek tragicznego błędu, usterki, czy celowego działania, to biorąc pod uwagę kto nim leciał, to służby specjalne musiały już być na miejscu. To wszystko układa się w jakąś logiczną całość i mogłoby tłumaczyć, to co widać, a raczej słychać, na filmie.

Nie wiem czemu, ale ostatnio coraz mniej mam zaufania do mediów.

Myślę że prawdziwe zamieszanie może dopiero zacząć się po uroczystościach pogrzebowych i po zakończeniu żałoby.
Uważam, że dyskusje o miejscu pochówku w tym przypadku i okolicznościach są co najmniej nie na miejscu.
Ludzi jednak trudno zmienić, w zasadzie chyba to nie możliwe, jednak wydaje mi się, że widać na ulicach sporo flag z czarnymi tasiemkami i takie tasiemki na antenach samochodów. Myślę, że to też dużo znaczy. Myślę, że więcej niż puste, często krzykliwe słowa.

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tzn. trochę się zgadzam, trochę się nie zgadzam. Trzeba pamiętać, że sporo ludzi po prostu krytykowało Kaczyńskiego, bez chamstwa Palikotowego oraz tych bazarowych ;) Co do Kwaśniewskiego, lubię go, więc w sumie nie jestem obiektywny, ale np. wywiad z Cejrowskim słyszałeś jak mówi o "tłustym aparatczyku, alkoholiku" itd.?

A prania tu nie widzę, zresztą obwinianie mediów jest za wygodnym tłumaczeniem. Każdy ma prawo sądzić inaczej i filtrować każdą informację. Jako prezydent, Kaczyński mnie nie rajcował, ale jeśli chodzi o Kaczyńskiego jako człowieka zawsze mówiłem, że to naprawdę porządny facet. Miesiąc temu miałem o tym rozmowę z moją mamą.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bzdur? W którym momencie napisałem bzdurę? Mam obowiązek uważania kogoś za mojego idola?
Czytam portale: bbc.co.uk, guardian.co.uk, czytam Rzeczpospolitą, czytam Wyborczą, czytam angielskiego Newsweeka. Poza tym zamiast skupiać się na pierdołach, mógłby Pan się skupić na całości przekazu. Czy to jest najważniejsze, czy kochałem Kaczyńskiego? Mam prawo go nie kochać, a jedynie lubić albo w ogóle, prawda? A Pan czytał portale zagraniczne? Które portale tak Pan strasznie czytał w języku nieojczystym?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tovuś, ale na takie argumenty wczoraj u kolegi na wydziale odpowiedziałem: ja wręcz wymagam takiego natężenia informacji, relacji itd. Tym bardziej, że na litość Boską trwało to DWA DNI! O 20 w niedzielę TVN już puszczał filmy. Poza tym, czy naprawdę na co dzień tak wszyscy oglądamy TVP? Co chwilę słyszę, że tam Klany-srany, nie ma co oglądać i bzdury puszczają. To że nagle wszyscy jedynką i dwójką są zauroczeni też mnie razi. Jest komputer: filmy, muzyka, portale zagraniczne, które mają mnóstwo innych wiadomości itd. Jeśli komuś to przeszkadza, ma wyjścia awaryjne.
Oczekiwanie, że po takiej tragedii raz puszczą nazwiska i się wszyscy rozejdą jest takie no... hmmm... duże...

Po śmierci o ludziach mówi się tylko dobrze. Na krytykę (oby bez chamstwa) będzie czas. Ja nie winię ludzi, którzy tego nie czują, ale winię tych, którzy jawnie się chełpią, że mają to w dupie. Ja się nie obnoszę z tym, że mnie to dotknęło i NIKOMU tym głowy nie zawracam, bo zachowuję się normalnie i nie podejmuję tematu, chyba że wiem, że mogę liczyć na wspólnotę poglądów. A jak ktoś ostentacyjnie podłazi i bredzi, że to nie był mój prezydent, że chuj z nim, to mnie razi, dotyka i denerwuje
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak jak mówisz, będzie czas na analizy tragedii, bo zgadzam się, że różne przyczyny wchodzą w grę (od zamachu po zwykły błąd ludzki). O pochówku też będzie się dużo mówiło, o tym czy dziennikarze, ludzie i politycy prawidłowo uczcili ofiary itd. Mądrze prawisz, Sylwek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak, dokładnie. Po prostu nie podejmować tematu i to będzie wyraz szacunku tych, którzy faktycznie tego nie czują. To naprawdę nie są wielkie wymagania
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak, dokładnie. Po prostu nie podejmować tematu i to będzie wyraz szacunku tych, którzy faktycznie tego nie czują. To naprawdę nie są wielkie wymagania

to po kiego podjąłeś ten idiotyczny wątek w chwili głębokiej żałoby;
sam sobie zaprzeczasz,
chyba tylko dlatego, żeby oznajmić wszem i wobec, że czytasz inne portale niż polskojęzyczne. A to świadczy żeś niskiego wzrostu.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak, dokładnie. Po prostu nie podejmować tematu i to będzie wyraz szacunku tych, którzy faktycznie tego nie czują. To naprawdę nie są wielkie wymagania

to po kiego podjąłeś ten idiotyczny wątek w chwili głębokiej żałoby;
sam sobie zaprzeczasz,
chyba tylko dlatego, żeby oznajmić wszem i wobec, że czytasz inne portale niż polskojęzyczne. A to świadczy żeś niskiego wzrostu.

Ktoś miał do mnie zarzuty, to na nie odpowiedziałem. Nie umiesz czytac, weź do ręki elementarz, przerób i wróc do tego wątku
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Albo żeby usprawiedliwić się przed światem, że jeszcze przed tragicznym lotem myślał o L. Kaczyńskim jak o porządnym facecie. Cytuję: "...jeśli chodzi o Kaczyńskiego jako człowieka zawsze mówiłem, że to naprawdę porządny facet. Miesiąc temu miałem o tym rozmowę z moją mamą.".

Fajnie, że rozmawiasz z mamą, ale co nas to wszystkich obchodzi?

Za dużo fałszywych emocji (bo jak można płakać po kimś, kogo się nie znało osobiście?), za mało konceptualizacji tego, co się stało. Powtórka z histerii, ups, historii (śmierć Karola Wojtyły).


>

Jak to nie ma znaczenia, to co ma znaczenia? Bo tyś se ubzdurał, że każdy ma szlochać, to każdy ma tak robić? Nie ważne, że inni odczuwają inaczej, tak?

Tragedia, która miała miejsce w sobotę jest okropna; potęguje ją to, że zginęli ważni dla państwa ludzie. Ale to nie znaczy, że mamy podobnie jak media popadać w śmieszność i heroizować osobę L. Kaczyńskiego i wszystkiego, co było z nim związane ("miłość pary prezydenckiej to taka miłość, której się nie spotyka, to coś nieopisywalnego, och, ach").
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Albo żeby usprawiedliwić się przed światem, że jeszcze przed tragicznym lotem myślał o L. Kaczyńskim jak o porządnym facecie. Cytuję: "...jeśli chodzi o Kaczyńskiego jako człowieka zawsze mówiłem, że to naprawdę porządny facet. Miesiąc temu miałem o tym rozmowę z moją mamą.".

Fajnie, że rozmawiasz z mamą, ale co nas to wszystkich obchodzi?

Za dużo fałszywych emocji (bo jak można płakać po kimś, kogo się nie znało osobiście?), za mało konceptualizacji tego, co się stało. Powtórka z histerii, ups, historii (śmierć Karola Wojtyły).


>

Jak to nie ma znaczenia, to co ma znaczenia? Bo tyś se ubzdurał, że każdy ma szlochać, to każdy ma tak robić? Nie ważne, że inni odczuwają inaczej, tak?

Tragedia, która miała miejsce w sobotę jest okropna; potęguje ją to, że zginęli ważni dla państwa ludzie. Ale to nie znaczy, że mamy podobnie jak media popadać w śmieszność i heroizować osobę L. Kaczyńskiego i wszystkiego, co było z nim związane ("miłość pary prezydenckiej to taka miłość, której się nie spotyka, to coś nieopisywalnego, och, ach").

No właśnie wyżej napisałem, że to nie chodzi o zmuszanie do szlochania. Prezczytałeś całośc, czy tylko fragment o matce wybrałeś, bo był zabawny? ;)

Pisałem wyraźnie: tu nie chodzi o szlochania. Ubzdurałem sobie, że robienie sobie z tego jaj jest nie na miejscu. Chciałbym, żebyś mi nie przypisywał rzeczy, których nie napisałem
Opublikowano

Ja napiszę tylko, że empatii nie da się wymusić, myślenie inaczej jest co najmniej niepoważne. To mówię ktoś, który po tej katastrofie nie poczuł przytłaczającego smutku i który zachowuje odpowiednią do sytuacji powagę, czując się zniesmaczonym tą całą martyrologiczną szopką, jaką wystawiają od jakiegoś czasu media. Jedna wielka paranoja.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • a woło pałac cała połowa  i krowa a worki 
    • Facet to ma w życiu przerąbane. Uchodzi za chuligana lenia itp. Przejawem tych uprzedzeń jest dowcip: „Gdzie można znaleźć idealnego mężczyznę? Takiego, który chodzi spać o 21.00, wstaje o 6.00, sam ścieli swoje łóżko? W więzieniu.” Kiedyś to słyszałem, a niedawno znalazłem to znowu w internecie. I czuję się przez taką narrację trochę dyskryminowany jako mężczyzna. I dlatego zacząłem się zastanawiać, czy nie może to dotyczyć także idealnej kobiety… . Aż w końcu sam doświadczyłem, jak to może być za sprawą … mojej żony.   Z Agnieszką jesteśmy małżeństwem od trochę ponad trzech lat. Ja mam lat 37, jestem bibliotekarzem i nauczycielem akademickim, Agnieszka ma 30 lat i jest dziennikarką. Nie żebym chciał uchodzić za takiego całkiem „grzecznego chłopczyka”, ale to jednak moja małżonka ma większe skłonności do lekkomyślności i ... do alkoholu. Nie, żeby była alkoholiczką albo pijaczką, ale jednak, jak to się mówi, „lubi sobie wypić”. O tej jej lekkomyślności mogą opowiedzieć coś ci, którzy poznali jej styl jazdy samochodem. Ja natomiast doświadczyłem tego jej podejścia do życia, kiedy gdzieś razem szliśmy, ja stawałem na czerwonym świetle, a ona, jak gdyby nigdy nic, właziła na jezdnię. Dzieci, póki co, jeszcze nie mamy. I dlatego miałem nadzieję, że uda mi się Agnieszkę przed pojawieniem się naszego pierwszego dziecka trochę wychować w kierunku nieco bardziej odpowiedzialnego zachowania. Aż zdarzyło się coś, co mnie w znacznej mierze wyręczyło w tych wysiłkach wychowawczych.   Któregoś wiosennego wieczoru Agnieszka była na imprezie urodzinowej swojej redakcyjnej koleżanki. Wszystkie dziewczyny miały wypite i dlatego oczywiście pod koniec imprezy zostały wezwane taksówki. Kiedy jedna z taksówek mocno się spóźniała, moja Agnieszka, będąc w stanie zdecydowanie nietrzeźwym, uparła się, żeby koleżankę, dla której była przeznaczona ta spóźniająca się taksówka, podwieźć do domu samochodem gospodyni przyjęcia. Ponieważ moja żona w stanie upojenia alkoholowego stawała się bardzo stanowcza, natomiast dziewczyna, u której była impreza, pod wpływem alkoholu popadała w stan daleko idącego zobojętnienia, mojej żonie udało się wyciągnąć od niej kluczyki od samochodu i tak zaczęła się feralna jazda.   W stanie nietrzeźwym Agnieszka nie była w stanie jechać prosto i tak zjechała na lewy pas i uderzyła w bok samochodu stojącego przy lewym pasie jezdni, w którym nikogo nie było. Była to bardzo mała ulica, na której nie było prawie żadnego ruchu, znalazł się tam natomiast przypadkowo patrol drogówki, który bez najmniejszego problemu podjął czynności, ponieważ Agnieszka po tej kolizji nawet nie próbowała dalej jechać. No i okazało się, że miała 0,6 promila we krwi i dlatego sprawa trafiła do sądu, który był nieubłagany. Pomimo starań obrońcy Agnieszki, żeby sąd orzekł karę w zawieszeniu, moja żona została skazana na sześć miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności za jazdę w stanie nietrzeźwym. Sędzia, mężczyzna na oko w wieku przedemerytalnym, argumentował, że lepiej za pierwszym razem stosunkowo surowo ukarać i w ten sposób dać wyraźny sygnał zarówno oskarżonej, jak i całemu społeczeństwu, jak bardzo niebezpieczne jest takie zachowanie i w ten sposób powstrzymać rozwój szkodliwych skłonności u podsądnej. Pan sędzia był poinformowany o mandatach, jakie Agnieszka dostała nie tak dawno temu za przekroczenie prędkości i przechodzenie na czerwonym świetle. Przekonywał w uzasadnieniu, że Agnieszka wymaga bardziej intensywnego wysiłku wychowawczego, niż byłoby to możliwe w warunkach wolnościowych. Najwyraźniej argumentacja sędziego przekonała Agnieszkę, bo zrezygnowała z odwoływania się od wyroku. Wyrok się uprawomocnił i po jakimś czasie Agnieszka dostała wezwanie do zakładu karnego.   Tego dnia, kiedy Agnieszka udawała się do więzienia, żeby odbyć karę, ja nie miałem czasu jej odprowadzać. Pożegnaliśmy się rano, jak zwykle, szybkim całusem. Potem, przez następne dwa tygodnie, kontaktowaliśmy się ze sobą przede wszystkim telefonicznie. Ale te rozmowy telefoniczne były raczej zdawkowe. Aż wreszcie po dwóch tygodniach doszedłem do wniosku, że w zasadzie nic o tym nie wiem, jak Agnieszka w tym więzieniu żyje i zacząłem myśleć o jej odwiedzeniu. Nie, żebym się o Agnieszkę bał… To nie było w stylu naszego małżeństwa, żeby się bać o siebie nawzajem. Po prostu byłem ciekaw, a nawet bardzo ciekaw, jak tam leci u żony. O więziennictwie, także tym dla kobiet, miałem bardzo blade pojęcie. Jakieś tam migawki w telewizji, jakieś newsy ze zdjęciami w internecie, kiedyś może jakiś reportaż, ale poza tym nic… A więc tym bardziej byłem ciekaw, jak tam teraz wygląda.   Tym bardziej byłem ciekaw, jak to jest w takim więzieniu dla kobiet, że Polska się bardzo mocno zmieniała. Po kolejnych przejściach politycznych w zasadzie całkowicie załamał się system pookrągłostołowy. Budowanie wpływów sił globalistycznych, jakie nam towarzyszyło od początku transformacji ustrojowej na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, a może i wcześniej, zostało przerwane, a jego efekty w znacznej mierze zniweczone, chociaż nie wszyscy to otwarcie przyznawali. W debacie publicznej główne siły polityczne zaczęły otwarcie negować ideę doganiania przez Polskę dobrobytu, czy to krajów zachodniej Europy, czy Ameryki Północnej, czy też jakichkolwiek innych tzw. krajów wysokorozwiniętych. Zaczęto nawet w dyskusji głównego nurtu negować ideę wzrostu gospodarczego! Coraz częściej zaczęto natomiast głośno domagać się własnej polskiej drogi w sprawach nie tylko polityki gospodarczej, ale wręcz rozwoju cywilizacyjnego. To wszystko byłoby podawane w otoczce ideowo-politycznej będącej mieszanką zarówno pierwiastków chrześcijańsko-demokratycznych i konserwatywnych, jak i radykalnie lewicowych, przy czym w tym wypadku kojarzenie radykalnej lewicy z ruchem LGBT jest błędem. Zarówno Unia Europejska, jak i Stany Zjednoczone straciły w naszej polityce zagranicznej w znacznej mierze na znaczeniu, czemu, wbrew temu, czego można by się spodziewać, nie towarzyszył wzrost znaczenia dla Polski takich mocarstw, jak Chiny i Rosja. Raczej Polska wzmacniała swoje relacje z chrześcijańskimi krajami tzw. Globalnego Południa, a na gruncie europejskim oczywiście z krajami Międzymorza. Wszystkie znaczące siły polityczne uznały za strategiczny cel daleko idącą autarkię gospodarczą Polski. Dla polityki gospodarczej oznaczało to wzmożony interwencjonizm państwowy, który w znacznej mierze wyparł międzynarodowe koncerny z polskiego rynku, w których miejsce weszły przedsiębiorstwa państwowe, oraz wzmocnienie pozycji małej i średniej przedsiębiorczości, między innymi przez zagwarantowanie w konstytucji, że daniny takie, jak składki zusowskie muszą być proporcjonalne do dochodu danego przedsiębiorstwa. Poza tym zniesiono wszystkie restrykcje odnośnie uprawy konopi, czy to naszych rodzimych, czy też indyjskich. W ogóle co rusz wychodziły na jaw różne globalistyczne układy, którymi Polska była dotychczas zniewolona i teraz nasz kraj je wypowiadał. Mógłbym jeszcze długo opowiadać o tym, jak Polska z dnia na dzień robiła się coraz bardziej autarkiczna, demokratyczna, chrześcijańska, prospołeczna i wolnościowa zarazem, jak porzucała zglobalizowany i oligarchiczny kapitalizm, ale nie o tym chcę tu opowiadać. Musiałem jednak zrobić ten wtręt, bo żadne małżeństwo i żadna miłość nie istnieje w próżni społeczno-politycznej. O więziennictwie w tej naszej nowej, polskiej, coraz bardziej odległej od mieszczańskiego społeczeństwa konsumpcyjnego rzeczywistości też była mowa. Miało ono mieć funkcję coraz bardziej moralizującą. Padały wręcz takie określenia, że zakład karny powinien być, jak klasztor. Co z tego jednak dokładnie miało wynikać, nie miałem za bardzo pojęcia. W końcu człowiek nie może zajmować się wszystkim…   A więc, wracając do sprawy odwiedzin u Agnieszki, zadzwoniłem do zakładu karnego i spytałem się, kiedy mogę odwiedzić żonę, a następnie wziąłem na ten dzień wolne w pracy. Żeby dotrzeć więzienia, gdzie Agnieszka odbywała karę, trzeba było jechać około godziny PKSem do miejscowości położonej nieopodal naszego miasta. Zaplanowałem podróż odpowiednio wczesnym autobusem, żeby mieć zapas czasu i wyszedłem z domu odpowiednio wcześnie, żeby kupić bilet na autobus w kasie. Jeżeli jakaś zmiana w kraju rzucała się szczególnie w oczy, to stosunkowo duża liczba żołnierzy na ulicach. Zarówno pojedynczych żołnierzy, jak i żołnierzy w zwartych formacjach i to w dosyć różnym wieku. Szeregowi w wieku 50+ nie byli niczym nadzwyczajnym. W ramach prosuwerennościowych reform w miejsce obowiązku obrony ojczyzny przywrócony został powszechny obowiązek obrony. Jakkolwiek nie została odwieszona zasadnicza służba wojskowa, to jednak stworzono taki system ćwiczeń wojskowych, że w zasadzie żaden w miarę zdrowy i sprawny face między 19 a 55 rokiem życia nie mógł się od tego wywinąć. No i żebym nie zapomniał: dotychczasowa kategoria D została z automatu zamieniona na kategorię A. Kto może w czasie wojny iść do wojska, ten może i w czasie pokoju – taka była oficjalnie głoszona logika. Ja też dostałem wezwanie na ćwiczenia i miałem się stawić do jednostki za dwa tygodnie. Przezornie zacząłem znowu biegać, robić pompki, wspinać się itd. Chodziły słuchy, że starszym rocznikom rezerwy mogą nawet dawać większy wycisk, niż młodemu wojsku, żeby takiemu n.p. czterdziestoośmiolatkowi na „dzień dobry” wybić z głowy jakiekolwiek myśli, że jest już stary, że to „już nie te lata”, itd. Trochę nawet rozumiałem takie myślenie. Oby tylko nie przegięli w tym kierunku…   Podczas całej tej podróży do Agnieszki musiałem się zająć myśleniem o właśnie takich i nieco innych sprawach, oglądaniem otoczenia, żeby się jakoś wyluzować, no bo jednak napięcie we mnie było. Pierwszy raz udawałem się do takiego miejsca, jak więzienie, które kojarzy się mimo wszystko raczej negatywnie, a w takim miejscu była właśnie moja żona… Po opuszczeniu autobusu i dotarciu do zakładu karnego, zostałem, po okazaniu dowodu osobistego, tam wpuszczony i zaprowadzony do pokoju, gdzie usiadłem na jednym z krzeseł i czekałem na Agnieszkę. Na ścianie wisiał jakiś regulamin, a nad nim nasz herb państwowy, orzeł biały w formie znanej z czasów PRL i Trzeciej Rzeczypospolitej, tyle, że z koroną zamkniętą z krzyżem na górze – efekt ostatnich prosuwerennościowych zmian. Nad wejściem wisiał krzyż. Po kilku minutach usłyszałem na korytarzu kroki – jedne bardziej ciche, inne bardziej klekoczące. Po chwili funkcjonariuszka wprowadziła Agnieszkę. „Macie Państwo godzinę czasu na widzenie”, powiedziała łagodnym głosem strażniczka. Ja na widok Agnieszki poderwałem się z krzesła, wymieniliśmy parę szybkich całusów, a następnie siedliśmy na krzesłach. „Jak tam, Marek, dajesz sobie radę beze mnie”, rozpoczęła Agnieszka rozmowę z radosnym uśmiechem na twarzy. „Jak zawsze wtedy, kiedy ciebie nie ma w domu” odpowiedziałem z lekką nutą obojętności, żeby z góry uciąć wszelkie sugerowanie mi jakiejś męskiej niezaradności. „Lepiej to ty powiedz, co tam u ciebie nowego. Widzę , że masz nową kreację...” powiedziałem do Agnieszki z lekkim ironicznym uśmiechem o delikatnym odcieniu złośliwości. „A co, podoba ci się” odparła Agnieszka rezolutnie, nie dając się poirytować. Ja się dalej przyglądałem tej jej „nowej kreacji”, która, sądząc po literach „ZK”, czyli „zakład karny” na piersi, była ubraniem więziennym mojej żony. Agnieszka ubrana była w zieloną drelichową kurtkę, w drelichową spódnicę tego samego koloru, a na nogach miała białe drewniaki. Mniej więcej takie, jakie dziewczyny nosiły latach 90. XX wieku, z tyłu otwarte z przodu zamknięte, tyle, że bez paska w poprzek stopy, natomiast biały wierzch każdego drewniaka po tej stronie, gdzie się wkłada stopę, miał niebieski margines. Ponadto na białym wierzchu każdego drewniaka widniały czarne litery ZK. Na głowie Agnieszka miała natomiast zawiązaną białą chustkę, spod której wystawał kawałek warkocza. „ Czy mi się podoba...” powiedziałem lekko zalotnie. „Jakoś tak staromodnie...” „No bo mamy konserwatywną rewolucję, to i ubrania więzienne są bardziej staromodne” odparła Agnieszka z lekką nutą ironii. „ Jakoś tak skromnie, wręcz siermiężnie wyglądasz...” powiedziałem. „No bo więźniarki powinny wyglądać skromnie. To właśnie przez brak skromności dziewczyny schodzą często na złą drogę. Ja jestem tego akurat przykładem” odrzekła moja żona teraz lekko zamyślona. „A możesz też chodzić we własnych ciuchach” drążyłem dalej temat. „No właśnie nie. I dlatego przypomnij mojej mamie, żeby mi tu żadnych ubrań i żadnej bielizny nie przysyłała, bo i tak tego nie mogę tu nosić. Jeszcze nie tak dawno temu te zasady nie były aż takie surowe. Ale teraz... Sam pewnie słyszałeś… Więzienie ma być jak klasztor...” Nasza rozmowa, która rozpoczęła się w radosnej atmosferze spowodowanej spotkaniem po dłuższym czasie, teraz stała się bardziej poważna. Mimo to, delikatny uśmiech nie schodził z twarzy Agnieszki. Ja byłem coraz bardziej ciekawy i dlatego drążyłem sprawę ubioru Agnieszki coraz bardziej. „A chustka na głowie to obowiązkowa?” „Tak, obowiązkowa. Musimy ją nosić właściwie wszędzie. Szczególnie na widzeniach. Co najwyżej w celach nam to odpuszczają.” Mówiąc to schowała wystający kawałek warkocza pod chustkę. „Dziewczyny lubią prezentować swoje fryzury. Dlatego za karę zabrania się im tego” powiedziała Agnieszka i zaśmiała się. Więzienny strój Agnieszki nie przestawał mnie intrygować. „A te twoje drewniaki...” zacząłem drążyć, „dawno już takich butów nie widziałem”. „No i właśnie o to chodzi, żebyśmy tu wyglądały niemodnie” usłyszałem z ust Agnieszki. „Mamy wyglądać skromnie i siermiężnie, żeby nas w ten sposób odciągać od współczesnego konsumpcjonizmu.” „A te drewniaki to twoje jedyne buty” dopytywałem dalej. „No nie całkiem. Te tutaj to nosimy wewnątrz budynku, a jak wychodzimy na zewnątrz to zakładamy takie same, tylko z czerwonymi literami ZK. I to są wszystkie buty, które nam wolno nosić.” Po chwili dodała: „Trochę ciężko tak chodzić cały dzień w tym twardym obuwiu, ale co tam… Dajemy radę...Wychowawczyni nam zawsze powtarza: Jak dawniej dziewczyny z biedoty w czymś takim chodziły, to wy też możecie”. „A tak w ogóle, to mamy tu żyć ascetycznie, jak zakonnice” dodała po chwili z fikuśnym uśmiechem. „Niedawno zresztą kodeks karny wykonawczy został uzupełniony o taki zapis. Dokładnie go teraz nie zacytuję, ale tak mniej więcej to brzmi...” wyjaśniła po chwili. To ostatnie stwierdzenie Agnieszki zrobiło nam mnie największe wrażenie. A więc ta medialna retoryka, że więzienie ma być jak klasztor, to jednak nie był pic na wodę. Mamy XXI wiek, a jednak władza wprowadza zakładach karnych jakieś porządki kojarzące się z jakąś dawno minioną epoką. Przez chwilę rozmarzyłem się… Zapatrzyłem się w Agnieszkę. Zacząłem w niej widzieć taką zakonnicę „na czas określony”, taką niesforną dziewuchę zamkniętą za karę w „klasztorze”. Popołudniowe słońce i zazielenione gałązki drzew zaglądające przez zakratowane okno tworzyły jakąś taką romantyczną atmosferę… Nie wiem, jak długo się tak wpatrywałem w Agnieszkę. W każdym razie po jakimś czasie usłyszałem jej pogodny i jednocześnie rezolutny głos: „Marek, obudź się. Nie mamy aż tak dużo czasu. Może porozmawiamy jeszcze o czymś innym. Nie tylko o więzieniu. Co tam na przykład u mojej mamy?” „U twojej mamy? Ach nic takiego...Oczywiście się bardzo przejmuje tym, że ty tutaj jesteś. Powiedziałem jej, że jadę do ciebie, więc kazała, żebym zaraz potem zadzwonił do niej.” „Przyzwyczai się” odpowiedziała Agnieszka wyluzowanym głosem. „A tak w ogóle to życie toczy się, jak zawsze. To lepiej ty opowiedz jeszcze coś o tym, jak tutaj, za kratami, życie wygląda. Nie boisz się żadnej ze współwięźniarek?” „No co ty” usłyszałem w odpowiedzi. „Wszystkie dziewczyny tutaj są w porządku. Zresztą to wygląda tak, że na początku więźniarka jest w pojedynczej celi, a potem, w czasie, kiedy cele są otwarte i możemy się swobodnie poruszać po oddziale, poznaje inne więźniarki i dziewczyny dobierają się, jaka z którą by chciała siedzieć w celi.” „Ale opowiedz mi trochę, co tam w szerokim świecie” dodała po chwili. „Bo my tutaj mamy tylko godzinę czasu dziennie, żeby skorzystać, czy to z internetu, czy z telewizji, czy z radia. A tak poza tym, to same gazety. Widzisz, to jeszcze jeden element tej ascezy.” No i zacząłem Agnieszce przekazywać różne informacje społeczno-polityczne, aż w końcu usłyszeliśmy miły, łagodny głos funkcjonariuszki: „Proszę państwa, musimy kończyć.” Wstaliśmy więc oboje z krzeseł, Agnieszka z radosnym spojrzeniem wyściskała mnie, ja ją zresztą też. Następnie żwawym krokiem ruszyła razem z funkcjonariuszką do wyjścia. Przed wyjściem spadł jej ze stopy więzienny drewniak. Agnieszka żwawym ruchem wsadziła stopę z powrotem do drewniaka, obróciła się szybko w moim kierunku i z rozpromienioną twarzą posłała mi całusa. Następnie funkcjonariuszka z Agnieszką zniknęły mi z oczu. Na korytarzu słyszałem jeszcze łagodne odgłosy kroków strażniczki oraz trzaskanie więziennych chodaków mojej żony.   Rozmarzony opuściłem pokój widzeń, a następnie teren zakładu karnego. I byłem taki rozmarzony najpierw w drodze z więzienia do autobusu, potem podczas jazdy autobusem, a potem w drodze z autobusu do domu. Wokół siebie widziałem ludzi mniej lub bardziej modnie ubranych, a tam za murami więziennymi moja żona praktykowała jakiś ideał ascezy chyba na miarę jakiejś innej epoki...Może ta epoka miała dopiero nadejść? Zafascynowało mnie, że moja żona, dotąd imprezowa dziewczyna, najwyraźniej odnalazła się w tym, jakże innym od jej dotychczasowego życia, świecie. Jako dziennikarka pragnęła doświadczać tego, co nowe, niezwykłe. Ale może był jeszcze jakiś inny powód. Na przykład jej pochodzenie szlacheckie. Myślę, że w Polsce, gdzie odsetek szlachty był stosunkowo duży, wiele osób może wywodzić się ze szlachty i o tym nie wiedzieć, ale akurat w rodzinie Agnieszki pamięć o tym była żywa. Tak sobie myślałem, że przecież szlachta to stan wojskowy, którego etos nastawiony jest na poszukiwanie przygód, a nie na drobnomieszczańską stabilizację. Agnieszka dotąd szukała przygód w imprezowym życiu, a teraz tę więzienną rzeczywistość także zaczęła traktować jako przygodę. I chyba ten jej sarmacki indywidualizm nie pozwalał jej traktować pobytu w zakładzie karnym tak, jak to nakazywały w znacznej mierze akceptowane normy społeczne: czyli jako czegoś wstydliwego, jako swego rodzaju dziury w życiorysie. Takie luźne i nie aspirujące do ścisłości myśli towarzyszyły mi podczas drogi od Agnieszki do domu. Po opuszczeniu autobusu spojrzałem na mój telefon komórkowy i zauważyłem, że teściowa próbowała się do mnie dodzwonić. Żeby nie zaczynać pod koniec dnia jakiejś długiej rozmowy, wysłałem teściowej tylko SMSa: „U Agnieszki wszystko w miarę w porządku. Porozmawiamy jutro. Marek.” Chociaż bałem się, że po takim dniu pełnym przeżyć trudno mi będzie zasnąć, to jednak dobra lektura szybko sprowadziła na mnie sen. A kiedy spałem były sny. Na przykład, jak Agnieszka zdejmuje kolorową sukienkę i szpilki i zakłada zieloną więzienną spódnicę i drewniaki...
    • @Nata_Kruk Dziękuję, pozdrawiam. 
    • @wierszyki Znajomość elfich obyczajów chyba nie jest powszechna:) Dziękuję. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Jestem przygotowany. Mam cukier, sól, mąkę, czekam aż piękna sąsiadka wpadnie coś pożyczyć :) :) :) Przyznaję, że potrafisz tchnąć dobrym humorem. Dzięki za odwiedziny :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...