Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jest coś takiego pomiędzy śpiewem i weselem co zasnąć nie pozwala
bo radość źródła jest wiedzą i niewiedzą niepewną jak studnia gwiazd
-ostrych nasion światła wschodzących wczoraj zasianym niepokojem
ucieczki szronu przed wspólnotą słońca a stąd niedaleko do Emaus
gdzie z dniem spotyka się noc widziałem wiatr jak zwiewał z ikonostasu
zapach kadzidła i wosku łemkowskich westchnień śpiewając chorał

czekał aż wykrwawi się czas w blednącym płomieniu świecy
i dymie z kartoflisk świt się zatrzymał i trwał w bezruchu
zanim tęsknota w niemej pokorze nie posadziła malw pod oknami
i ogień nie zatrzeszczał szacunkiem dla twarzy schylonej
by dołożyć drew rozwiązał się język świata ciszy i dżungli
przywołał pieśń w skrzętnie zbieranych okruchach milczenia

świadkiem im Chrystus Frasobliwy jak przydrożna miłość zamknięty
w rozstaju podobieństw tam życzliwe słońce osiada na czapach cerkiewnych
pajęczyną światła i ciepła spacerując pod drzewem gdzie została młodość
jesień wsącza w liście przerdzewiałe żelazo potem umiera najpiękniej jak umie
nocną muzyką wchodzącą w niebo tysiącem kandelabrów i schodzącą w studnię
złotym runem i gronem jarzębin - już wiem dlaczego nie potrafię zasnąć

Opublikowano

Janusz jesteś z innej bajki, pięknej, spokojnej i romantycznej…
Autor tu ukazuje powolne i szczęśliwe przemijanie młodości, bezpowrotnie odchodzi piękno zapisując się wierszem. jakoby zatrzymany spokój i cisza. Czas zwalnia biegi, płynie sielsko, romantycznie i bez pośpiechu…
Hm mm… jak czytam widzę Kochanowskiego po lipą odpoczywającego w dobrym towarzystwie…

Dzisiejsza młodzież nie zna tego smaku...

Serdecznie - Jola

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
    • Alicjo. Tylko nie gniewaj się na mnie. Proszę.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...