Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

motto: "porzuć męża dla muzyki"
/fragment piosenki usłyszanej w "trójce"/



dramatyczny wybór
panie redaktorze

w przeddzień rodzinnego święta
nowonarodzony Jezus
nagle traci rodzinę

kto winien

Beatlesi Mozart Pergolesi
Pink Floyd Waglewski

czy ta śliczna panienka
o twarzy jak choinkowa bańka
liżąca mikrofon

panie redaktorze
piosneczka
tysiąc razy powtórzona
na antenie
staje się prawdą pokolenia
przykazaniem

- bądź trendy
porzuć żonę dla wędki kart piwa
nie oglądaj się na śnieżną zaspę słów
którą przykryto
małe nagie dziecko




--------------------------------------------------------------------------------------------
od autora:
bardzo przepraszam czytelników, wpisując wiersz "zgubiłem" jego motto (!!!)
J.S

Opublikowano

aj... a mogło być dobrze, bardzo dobrze: dopowiedzenia w postaci wymienionych wykonawców i przykazania bym usunął, a wprowadził jakieś metaforzyska naprowadzające do tychże kapel i dopowiedzenia... wydaje mi się nawet, że nie trzeba byłoby nic dopowiadać, bo bez tego wszystko trzyma się "kupy".

Ogólnie pozytywnie,
pozdrawiam M.

Opublikowano

absolutnie się zgadzam z przesłaniem
w trójce kiedyś redaktor P.K. przyrządzał na żywo na antenie saładkę z tuńczyka
a tuńczyk jest gatunkiem zagrożonym wyrżnięciem i wymarciem
już widziałam te tłumy otwierające te puszki...
ale to nie trójki akurat wina jest jedynie...
pozdrawiam

Opublikowano

Kurde... bo już nie wiem, ciekawy wiersz, jeszcze porzucić bezbronne dziecko...
Całe pieprzone życie,
tak mogą tylko głupcy... ile ich jest?
Coraz więcej.
Żałosne.
Tylko moje refleksje po przeczytaniu, zawał mi nie grozi.
Pozdrawiam

Opublikowano

egzegeta.;
w "trójce" raz na dwa miesiące można usłyszeć także klasykę;
wszystkiego dobrego w Święta i pomyślnego Nowego Roku!
:)
J.S

piotr marcin
- pop-kultura sporo niszczy ale nie jest w stanie wszystko zabrać, spoko!
Pomyślności w Nowym Roku!
J.S

a. mroziński.;
przydałby się jakiś przykład porównawczy ale pretensji nie mam -
Pomyślności!
J.S

dzie wuszka.;
- co płaskie nie stanie się wypukłe ; dlatego nawet nie tektura - steropian;
choć tektura trwalsza od papieru...
Wesołych i Kulistych Świąt, Szczęśliwego Nowego Roku!
J.S

Mariusz Rakoski;
jesli pozytywnie to z pozytywką życzę radosnej Kolędy i dobrego Nowego Roku!
J.S

Barbara Janas.;
- myślę także, że tych stron medalu jest znacznie więcej i że sam medal fałszywy, zwłaszcza, gdy go sobie samemu ktoś zawiesza...
- miłości aniołów i ludzi Życzę, Szczęścia!
J.S

Stefan Rewiński.;
- byłbym łagodniejszy - wystarczy za drzwi, na schody...
Pomyślności faraonie, Tobie i Henrietcie - Spokojnych Świąt i Lepszego Nowego Roku!
J.S

jacekdudek.;
hmmm - ale do którego? wolałbym np. do dwójki....
Spełnienia artystycznych planów, szczęśliwych finałów w zamiarach, owocnego Nowego Roku!
J.S

Goliard.;
- nie rozumiem co tym radiem Maryja...gdzie? w studio "trójki"? w wierszu??!!
jakieś pomieszanie z poplątaniem...albo przewidzenie...
Trzeźwego Nowego Roku, prawdy w słowach - spełnienia!
J.S

Opublikowano

basia gowska.;
tuńczyk jest smaczny, z puszki i z sieci;
-życzę spełnionego morza obietnic i pełnego tuńczyków Nowego Roku!
J.S

Aleks Kleks.;
- ? nie jestem koniunkturalistą, przeciwnie, ryzykuję, narażam się bo nie jestem i nie umiem być poprawny;
- Zdrowia!
J.S

Jolanta S.;
- może nie głupcy, ale bezmyślni - najpierw głoszą licytację gadgetów na Domy Dziecka a -potem, po reklamie puszczają głupoty w eter - i nie czują kontrastu, sprzeczności i braku konsekwencji...
- Życzę tyle pieprzu ile trzeba by poczuć smak życia w święta i w całym Nowym Roku!
J.S

Lena Achmatowicz.;
uważasz, że tak piszę bo brak mi tematów? fakt - to temat dyżurny, ale odreagowałem jak najbardziej na serio, bo mnie ruszyło...i nie dla rutyny, ale dlatego, że chce mi się zawsze myśleć - nawet wtedy gdy słucham radia;
Serdeczności! Imieninowo i Noworocznie! Spełnienia pod każdym względem, w pracy, w domu, w sztuce! Miłości i Szczęścia!
:))
J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



- nie rozumiem; bo "trójka" jest poza krytyką? kłóci się z poprawnością?
wszyscy mają wpadki - "trójka" także...
co za nowe dogmaty: właściwe - niewłaściwe...(?!)
Opublikowano

tak, właśnie tak myślę o tym wierszu :P
nie stanie się wypukły, póki widzi rzeczy płasko.

Wesołych świąt :)




--------------------------------------------------------------------------------

Dnia: Dzisiaj 12:49:55, napisał(a): dzie wuszka
Komentarzy: 14499

rzeczy płaskie nie można zobaczyć inaczej - jak płaskie właśnie;
i tę płaskość mój wiersz podnosi i pokazuje;
zatem - jak rzecz się przedstawia - tak jest widziana;
a głębia miałaby niby jak być ujrzana? dostrzeżona?
zawsze można polemizować wierszem na ten sam temat z własną optyką - negacja bez przykładu pozostaje gołosłowna;
dawniej poeci polemizowali nie negując wierszy interlokutorów tylko przedstawiając własną wizję tej samej rzeczy...
to przekonuje i tylko tak;
J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A ciągle mnie prosiła żeby grać z nią w otwarte karty. I nawet tak grałem, choć i ja chciałem wygrać. Lubiłem ją przecież, nieporadnie tkwiąc wśród tych moich własnych zasad, reguł i ograniczeń. Rzecz tylko w tym, że ta gra była nieco jednak jednostronna. Ona nigdy mi nie powiedziała i już nie pamiętam skąd się o tym dowiedziałem, że miała w zanadrzu czwórkę asów na tak zwany wszelki wypadek. Trudno się temu dziwić jakoś przesadnie, choćby dlatego, że wszelkie wypadki chodzą faktycznie po ludziach.   Warszawa – Stegny, 29.09.2025r.
    • Przed wojną podkarpacki nafciarz kupił od galicyjskiego żyda ozdobną kamienicę. Kamienica była wielopiętrowa i rozległa a stała na Starym Mieście w Krakowie. Ostatnie, trzecie piętro kamienicy na które składało się pięć pokojów zajął nafciarz ze swoją żoną. Na parterze znajdował się wytworny sklep jubilerski. Wojną nie odbiła się na kamienicy ani jej właścicielu żadnymi negatywnymi skutkami, bo wyżsi oficerowie niemieccy którzy zajęli pierwsze i drugie piętro mieszkali tam w zgodzie z kulturą i dobrym wychowaniem czego brakowało im zapewne kiedy pełnili służbę w okupowanej Polsce. Po wojnie nowo powstałe państwo robotników i chłopów przejęło kamienicę we władanie, co skutkowało zamianą wytwornego salonu jubilerskiego w pospolitego rzeźnika,  na piętro wyżej wprowadziło się  małżeństwo sędziów którzy dopiero uczyli się mówić po polsku, na piętro zaś drugie kilkoro dziwnych ludzi którzy nie okazywali sympatii nikomu. Wkrótce po wojnie umarł nafciarz pozostawiając w mieszkaniu żonę z małą córeczką. Lokatorzy z kamienicy zmieniali się niespecjalnie często i tylko konieczność podpisywania druczków meldunkowych przypominała żonie nafciarza o tym, że jakby na sprawę nie spojrzeć dom jest dalej jej, chociaż nie ma w nim nic do gadania W roku 1995, w kilka lat po upadku komunizmu żona nafciarza wywalczyła w sądach formalny zwrot kamienicy po czym zmarła na atak serca. W latach powojennych córka zmarłego właściciela wyszła za mąż za lotnika. Ze związku urodziła się córeczka. Nazywała się Irena K. i jej poświęcam tę  opowieść. Rodzice pani Ireny zginęli wkrótce w  makabryczny w wypadku samochodowym we Włoszech dokąd wybrali się na zażywanie morskich przyjemności i wypoczynek. Jeszcze przed odzyskaniem kamienicy pani Irena wyszła za mąż za kapitana żeglugi wielkiej. Żona kapitana miała własne biuro handlu nieruchomościami i była osobą bardzo obrotną. Kiedy jej mąż pływał po morzach i oceanach świata jego żona wyprowadziła z własnej kamienicy lokatorów z poprzedniego systemu zasiedleń i przeprowadziła remont po lokatorach którzy mieszkań nie  szanowali bo zgodnie z ówczesną logiką myślenia mieszkania w prywatnej kamienicy były niczyje,  chociaż przecież lokatorzy sami tam mieszkali. Mieszkanie po małżeństwie sędziów zza  wschodnich rubieży przedwojennej Rzeczpospolitej przedstawiało obraz jak z impresjonistycznych malowideł  mistrzów pędzla.  Konieczny więc był remont wielozakresowy. Podczas tego remontu w którąś niedzielę kiedy robotnicy wynajęci do przeprowadzenia remontu wypoczywali poza miejscem pracy pani Irena weszła do jednego z  remontowanych mieszkań. Dotykała tego i owego aż dziwnym trafem poruszyła jednym z kafli wyjątkowo pięknego pieca. Kafel był w cokole i został poruszony szpicem eleganckiego  buta. Kobieta odkryła, że wysuwa się on po nacisku w określonym miejscu i  pod pewnym kątem.  Irena K wzięła drewnianą, metrową poziomicę robotników remontowych,  klękła i z niedużej skrytki wygrzebała kilkanaście woreczków. W każdym z nich były kunsztowne wyroby ze złota,  złote monety, kolie,  bransolety i pierścionki wysadzane  kamieniami szlachetnymi. Gdyby tak kosztowności liczyć na kilogramy to pani Irena córka polskiego nafciarza i żona kapitana żeglugi wielkiej stała się nagle posiadaczką prawie 10 kg precjozów.  Kiedy po miesiącu mąż Ireny K. wrócił z rejsu bardzo w nim zakochana żona z kokieterii i własnego poczucia  dobrego smaku  położyła mu pod kołdrą w małżeńskim łożu kilogramy kosztowności jakich nawet on kapitan wielkiego  statku morskiego nigdy w życiu nie widział. Mijają lata w których zakochani małżonkowie żyją miłością, czerpiąc z życia przyjemności jakie dane są jedynie bogatym i pewnym siebie ludziom. Ale któregoś dnia kiedy mąż pływał po morzach południowych przyszedł do niego, ale na adres małżonków list z Francji od francuskiego armatora. Ponieważ małżonkowie mieli takie zwyczaje Irena K.  list otworzyła. Było tam pytanie czy kapitan Andrzej Władysław K. jest skłonny objąć stery na liniowcu oceanicznym bo jak armatorowi jest wiadomo od prawie roku kapitan nie przyjmuje żadnych ofert. Irena K. pomyślała tak. Skoro mąż nigdzie teraz nie pływa a okłamuję ją, że to właśnie robi to znaczy, że ma kochankę. Kiedy mąż wrócił z rejsu godzinami opowiadał żonie o całej podróży dzieląc się z nią wrażeniami i opowiadając rozmaite jej szczegóły. Na okazany list armatora francuskiego wybuchnął śmiechem. Ponieważ kobieta nie potrafiła rozwiązać tej mocno trapiącej  jej tajemnicy męża sama  pobiegła do prywatnego detektywa. Kiedy w trzy tygodnie po powrocie mąż znowu wyruszał w rejs dyskretnie towarzyszył mu detektyw. Wrócił po kilku dniach i zdał Irenie K. relację ze śledzenia męża. To prawda, że mąż jechał nad morze ale do niego nie dojechał bo zacumował w Bydgoszczy, a konkretnie w uroczym podmiejskim domu z okazałym ogrodem. Statek zaś na którym objął stery nazywa Marzena W. Detektyw sprawdził też specjalny wykaz obsad statków morskich i okazało się, że nazwisko kapitana figuruje tam po raz ostatni prawie 2 lata temu . Po zasłyszeniu tych rewelacji właścicielka pięknej kamienicy, wnuczka przedwojennego polskiego biznesmena,  córka lotnika, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego wybrała się za swoim mężem do domu Marzeny W. do miasta Bydgoszcz wkładając w elegancką torbę LOUISA VUITTONA  wykonaną ręcznie ze skóry warana z Komodo,  używany młotek murarski.  Przedmiotem prawniczych rozważań jest to czy Marzena W.  działała w obronie własnej kiedy nożem kuchennym ugodziła Irenę K. w serce powodując jej śmierć,  czy też dźgała rywalkę nożem bo ta przyjechała zabrać jej człowieka do którego już bardzo się przyzwyczaiła. Na krzyk obu bliskich sobie kobiet przybiegł z ogrodu zażywający akurat kąpieli słonecznej kapitan żeglugi wielkiej. Irena K. zmarła w przedpokoju rywalki do względów męża. Marzena W. stanęła przed sądem który zajął się rozwikłaniem zawiłości prawniczych związanych z zakwalifikowaniem zabicia wymachującego młotkiem człowieka w przedpokoju własnego domu. Takiego przecież człowieka do którego żywi się emocjonalną niechęć związaną z próbą odebrania sobie swojego własnego wybranka serca. Z tego co wiemy kapitan żeglugi wielkiej pan Andrzej Władysław K. definitywnie zerwał z morzem. Jest dzisiaj bardzo zamożnym człowiekiem bo bardzo bogata żona zostawiła jemu jedynemu ogromny majątek. Na marginesie sprawy o zabójstwo,  kiedy badano jej okoliczności, policja dowiedziała się o niezwykle wartościowym znalezisku Ireny K. Nic policji jednak do tego. Bo jeżeli ktoś lata temu znalazł coś we własnym domu to jest to tylko jego własne szczęście. Upływ lat czyni takie znalezisko niedostępnym również dla organów finansowych. Nie warto za niewiernym mężem latać z murarskim  młotkiem bo można stracić na zawsze nie tylko jego samego ale również własne życie.  
    • @Berenika97   Przed chwilą i jeszcze w tej chwili jestem myślami w wierszu o Panu Niteczce, który zmarł nie tak dawno. Nie za dużo wymagamy od tego poety, musi być miły w każdym momencie? ;-)
    • Gdy śpiewak zaczyna śpiewać Natrętne milkną głosy Gdy śpiewak zaczyna śpiewać W słodkiej pogrążam się niemocy Słucham jego głosu melodii  Z niej samo piękno wybieram I z jego ciała rapsodii To przez nią się poniewieram Jego oczu błękit smutny Jego włosów ciemna mgławica Jego dłoni urok podwójny Jego piersi zgubna drgawica Jak ostrze bolesne mnie przeszywa! Co zrobić, gdy wabi, a zbliżyć się nie mogę? Wyciągam ręce - spójrz na mnie! Nie odpowiada Stoi jak kwiat obojętny  Wokół mnie ludzi gromada Jego spojrzenie w niebo utkwione Od tej gromady stroni Ja się oblewam rumieńcem Jak bukiet róż, co go ściskam w dłoni
    • @wierszykiRozumiem Twoje przesłanie, ale nie jestem żadną influencerką. Twój komentarz odebrałam bardzo osobiście, wręcz jak atak na moje bycie tutaj. Jestem stoikiem, więc na pewno przyjmę Twój głos ze spokojem i postaram się zrozumieć. Chociaż pierwsza z komentujących osób nie otrzymała takiego pytania. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...