Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

o potrzebie spotkania


Rekomendowane odpowiedzi

trzeba się spotkać
omijając jednorękich bandytów
burząc mur berliński
ignorując dziurawe drogi
fantomowe autostrady
i spóźnienia ekspresów

trzeba się spotkać
by zawiesić sobie na szyi
w donośnych autoaplauzach
te same gwiazdy
i ten sam kawalerski księżyc
niech nam honory oddadzą
wszyscy kochankowie
ze wszystkich dramatów Shakespeare'a
i Rostanda

trzeba się spotkać
by pozostać tym jednym wierszem
który teraz raczkuje
wołając znienacka
- mama
- tata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo " głośny " jest ten wiersz na początku, siłujący się z fantomami rzeczywistości, nierzeczywistością wewnętrzną i emocjonalną. W puencie " cichnie " w potrzebę spotkania - prostą, czystą, oczywistą i w jakiś sposób odzyskaną " wołaniem z nienacka ". Pozostanie " w jednym wierszu ", jego potrzeba, to niepozorna i nieustająca lekcja wartości, czułości, piękna...

P.S.
Wieczny kpiarz i mądrala, potrafi również wzruszyć...no, no..
: )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co prawda myśmy ostanio skłóceni byli postacią pewnego poety koreańskiego... ale nieważne. Nie przekonują mnie ani twoje (Pańskie) argumenty ani Ergo z NS. Zostanmy przy tym, że dla każdego coś innego :)) i poezja to coś tak osobistego jak ... ehh, dajmy ze mydło :) i każdy wybiera swój zapach :P

ale o wierszu. podoba mi się, bo ma zakamuflowany romantyczny urok, ktroego nie widac jak sie powierzchownie cyzta, ale wychodzi, wylazi :P i jeszcze to melancholijno-sentymentalne powtorzenie, njaprawda fajnie nastroj buduje.

Co do mnie druga strofa najlepsza, chociaz oierwsza jako zagrywka tez dobrze sie spisuje i dzieki takiej a nie innej budowie druga mociej uderza, ladne metafory, jakos tak smutno, ale

koniec taki dwuglosowy, z jednej storny optymistyczny a zdrugiej stroy...

spotkac tym jednym wierszem to mi sie kojarzy z Wojaczkowym "wierszem rosne do ciebie" ogolnie ma wiersz dusze i oto cohdzi

pozdr. +

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

H. Lecter.;
kpiarz tak, mądrala - nie bardzo...
dzięki za dobre słowo;
:)
J.S

Leszek Nord.;
- bez wiary w sens użytych słów nie bardzo da się postąpić w poezji;
staram się i jeśli trafi mi się taki czytelnik to mówię sobie - nie zmarnowałem ani swojego ani cudzego czasu;
pozdrawiam
J.S

adolf.;
ja i Wojaczek to dwa różne światy;
obca jest mi obsesja śmierci i symbolika społecznych odniesień które Wojaczek traktował tylko jako pretekst do utwierdzania się w przekonaniu, że "wszystko to bajka" i dlatego trzeba z bajki jak naszybciej się wynosić - bo po każdej stronie jest taki sam niebyt;
ja się tylko dystansuję szukając realizacji własnej bajki zgodnie z maksymą herbertowską: powtarzaj stare zaklęcia bajki i legendy ludzkości, bo tak zdąbędziesz dobro którego nie zdobędziesz" ale dbam o rozdzieleniu pupy od twarzy, a tę pupę robią nam niestety z twarzy wszechobecne media - jedynym ratunkiem i ucieczką jest wartość prywatnego bytowania, tworzenie i pielęgnowanie relacji międzyludzkich ( w tym najważniejszych relacji pci)...

- że się różnimy?
to chyba prawidłowe, normalne - na system wartości którymi się kierujemy każdy pracował w innym czasie i w innch warunkach...one zresztą nigdy nie są stałe - przeciwnie - dynamicznie się zmieniają wraz z nami; jeśli są stałe - grozi nam fanatyzm i katatonia, czyli śmierć humanisty...trzeba bezustannie sprawdzać fundamenty naszych słów i przekonań - prawda?
a w wymianie zdań z innymi robi się to najlepiej;
pozdrawiam;
J.S

piotr marcin.;
- miło czytać;
pozdrawiam;
J.S

Stefan Rewiński.;
- a dyć nie będziemy rzucać słów na wiatr
Kraków stoi otworem jako Brama Floriańska;
:))
J.S

Stefan Nawara.;
zaiste - czytasz!
dziekuję -
J.S

hewka.;
Ty przewrotna istoto - dobry?
!
J.S

Aleks Kleks.;
- a gdzie to jest napisane?
zalecam jedynie ostrożną ignorancję;
to życie jest najlepszym hazardem - ze szczęściem i śmiercią;
:)
J.S

Nessa Isilra.;
- prawo kontrastu;
:)
pozdrawiam
J.S

f. isia.;
szkoda, że takie odwołanie - mi jutube nie działa, więc nie korzystam...
???
J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a sprawdzałam, link działa, widać Twój komputr nie lubi jutuby,
a może "Pod Budą" nie lubi, hę? bo to właśnie podbudowe "Na całość" :)

edit: tu masz piosenkę "na sucho" ;)

Pod Budą, Na całość

Piąta rano zabawo skończona
różowieje już niebo na wschodzie
jakim słowem przywita mnie żona
bardziej święta niż proboszcz dobrodziej
głowa ciężka leciutkie kieszenie
i w łazience unika się lustra
bo najtrudniej z obitym sumieniem
razem z sobą doczekać do jutra
A jutro znów pójdziemy na całość
za to wszystko co się dawno nie udało
za dziewczyny które kiedyś nas nie chciały
za marzenia które w chmurach się rozwiały
za kolegów których jeszcze paru nam zostało
a jutro znów pójdziemy na całość
miasto będzie patrzeć twarzą oniemiałą
bo kto widział żeby z nocą się nie liczyć
na dwa glosy nagle śpiewać no ulicy
że w tym życiu to nam jakoś życia ciągle mało
Tak mijają miesiące i kraje
coraz mądrzej gadają dokoła
a my starym złączeni zwyczajem
nasze wojny toczymy przy stołach
a nad ranem gdy boje skończone
wstaje słońce jak zwykle z ochotą
w błogi spokój otulą nas żony
i pozwolą zwyczajnie odpocząć
Bo jutro znów idziemy na całość.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




a peel wiersza jest taki ?"biesiadny"?!
- nie w tym wierszu (w moim);
a z kolegą spotkać się trzeba bo kolega jest od tego aby spotkać się z nim....
:))
- z koleżanką także można, jeśli koleżanka nie ma nic przeciwko temu....!
:))
J.S
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


toż wiem, że z założenia nie - biesiadny,
biesiadność dopiero wyniknie z okoliczności ;)
jeśli peel planuje spotkanie w pieleszowym zaciszu, to postscriptum, fakt, będzie nieadekwatne,
ale jeśli na "mieście", to.... w każdym razie ja nie znalazłam w "mieście" takiego miejsca, gdzie umówiwszy się z jednym znajomym, nie spotkałabym kilku innych (nawet Kazimierz już całkiem spenetrowany :( ), no i co wtedy? kijem pogonić? a ciąg dalszy.... hihi.... tylko nie mów, że wychodzisz z kijem "na miasto"
;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


toż wiem, że z założenia nie - biesiadny,
biesiadność dopiero wyniknie z okoliczności ;)
jeśli peel planuje spotkanie w pieleszowym zaciszu, to postscriptum, fakt, będzie nieadekwatne,
ale jeśli na "mieście", to.... w każdym razie ja nie znalazłam w "mieście" takiego miejsca, gdzie umówiwszy się z jednym znajomym, nie spotkałabym kilku innych (nawet Kazimierz już całkiem spenetrowany :( ), no i co wtedy? kijem pogonić? a ciąg dalszy.... hihi.... tylko nie mów, że wychodzisz z kijem "na miasto"
;)

nie, nie z kijem, ale albo z konieczności albo z ochotą...z konieczności, bo trzeba się spotkać, albo załatwić coś z urzędasami, a z ochotą np. na wino;
ochota co prawda trapi mnie nieustannie, więc "na miasto" głównie po wino...
:)))
J.S
no dobrze - Kazimierz...bywam tam co drugi wieczór, Ciebie nie spotkałem; gdzie przesiadujesz?
J.S
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pełna świadomość (w dodatku zasłużona:), przemykająca przez zgiełk i gwar życia. Klasyczna literatura tworzy niezły makijaż, próbuje być lekarstwem na „te same gwiazdy i ten sam kawalerski księżyc” (które w tym wierszu podobają się bardzo).
Prosto, konkretnie i wciągająco, w dodatku liryzm wychodzi obronną ręką:)
Podoba się tak uchwycony determinant, ciekawe co z tych dzieci wyrośnie:)
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym... Więc pierwszy do mnie mówi, drugi z tym "zapachami ze wspomnień" mniej, bo nie bardzo lubię słowo "wspomnienia" nie posiadając żadnych miłych...    Pozdrawiam :)    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...