Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'cierpienie' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o poezja.org
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


  1. NightSilence

    Iskra

    Zastanawiałam się nad samotnością nikt nie słucha nie rozumie nie otwiera oczu zastanawiałam się dlaczego rozdrapuję to wciąż kuje wierci i truje wsparcie odkrywa drogę przepasaną żalem nikt nie igra z bólem myślę analizuję dlaczego ignorują? nikt nie widzi nikt nie słyszy nikt nie pyta jak się czuję rzeczywistość jest jak igła im ostrzejsza tym bardziej prawdziwa z cierpieniem więcej doświadczenia znika nadzieja pojawia się chwila zwątpienia uciekam nagle świat się zatrzymuje panikuję unikam spojrzeń dryfuję jako odludek błysk ucisza sztorm hamuje piski siada obok podaje dłoń zamykam oczy kojący dreszcz przebiega między palcami przykładam rękę do klatki iskra hamuje zmieszanie słonymi kroplami jedna jedyna nie krytykuje nie upomina nie ocenia wskrzesza
  2. kempa

    Cierpienie

    Często spoglądam przez zamknięte okno z zamkniętymi oczami Infantylnie się czuję mierząc miarą wagę okazywanymi uczuciami Egoistycznie spoglądam na siebie zamiast świata widzę schematy Rzucają zdania pod nogi, słowa wystrzeliwują z prędkością armaty Pogrzebałem własne gdzieś zmysły,zaufania nie ma gdy brak jest oddania Ignoruję już sam siebie, ludzie chodzą w maskach dla zdezorientowania Emanuję strachem towarzyszy mi nihilistyczna pustka płynącego świata Naturalność ucieka, brak poczucia winy za grzechami uciekają nam lata Indywidualizm staję się jedyną drogą współpracy panuje wieczne zgorzknienie Esencją istnienia jest zrozumienie siebie a finalizacją ludzkie cierpienie
  3. Ukradkiem od niechcenia przysiadł przy stole szary człowiek, istota nie pozorna, wszystkim znana, dość skromna, lubiana czy nie ? Niby widoczna lecz cierpi. Wszak szarego człowieka codzienność dotyka, a patrząc na owego człeka świat oczy zamyka. Nie chcąc wcale patrzeć na jego żale wiedzieć o nich czy ich czuć, toć to zwykły chuć. Dla życia ważna tylko rodzina, czas w gronie bliskich co dobrze przemija, portfel i materialna zdobycz wokoło tak by tylko życiu było wesoło. Nie pomyśli życie co zrobić dla człeka i szybko gdy spotka, omija, nie zwleka. Traktuje go jak powietrze a on cierpi choć nie chce, Pomocy znikąd otrzymać nie może. Dopomóż mu Boże. Bo tak już na świecie bywa ktoś musi wygrać, a ktoś przegrywa, a ci na szczycie z braku czasu i chęci, zapominaj by mieć innych w pamięci. Więc dzień w żalu i bólu przemija. Nie ma chleba, znikła rodzina. Szary człowiek zagryza swe wargi, ucieka od życia w ręce kochanki. A ona złudną wszak jest ucieczką kusi kłamstwem, a macha z trucizną chusteczką. Człek wie, niegłupi lecz oko przymyka, woli umierać powoli bo życia codzienność gorzej dotyka.
  4. Jak latarnia na cmentarnym placu Nadzieja się tli Mieszkamy w mrocznym pałacu Nienawiść nas mdli Spoglądamy w niebo Wznosimy dłonie i modły Wierzymy w każde cudo Lecz świat jest podły Odbierze nadzieję Odbierze wiarę Po świecie ból rozwieje Cierpimy jak za karę Choć o litość nie prosimy Za światłem wciąż gonimy
  5. Gram w ciemności Bezkrzykiem niebijącego już serca ani jedną kroplą graf aut. Artur Groszkowski
  6. Płatek róży spadł Łyżeczki dźwięk uderzył o blat Wrząca woda przestała grzać Na kawę za późno Szkoda mi tych lat
  7. Dziewczyna, która chciała zbyt wiele Oddechemprzywołać nadzieję,w człowieka utracone serce. foto - obraz A.Spazzali art
  8. Traumą (nie) Umierania Przejście granic śmierci morze sitowia moc na językach.
  9. Rozmijanie W twarze Patrzę zastanowieniem Kim jestem? Raz znów Celów drogę Gubię swych… Staram się Nie wypaść Z rytmu Wiedząc, że Być Łatwiej Nie będzie
  10. Widzę pieklo spadające na Ziemię...ciemność i mrok spowijający ludzkie serca...fałsz, kłamstwo i egoizm, zalegający umysł niczym cichy zabójca... Odbierając resztki godności ludzkiej....wszyscy dobiegamy końca, wszyscy niczym stajemy się, tak jak niczym byliśmy spowici w mroku i radości matczynej milosci... Byliśmy trudną decyzją, byliśmy utraconą nadzieją, Zmianą celu, byliśmy owocem grzesznej miłości...krzywdy drugiego człowieka, cierpienia oraz ludzkiej nagości...Ale dzisiaj mamy własne ręce, serca oraz kości...dziękujemy, że wytrwałas i przeszłaś wszystko, by wygrać, by zadbać o ostatni z prawdziwych żywiołów, płomień Twojej miłości. Kocham Cię Mamo.
  11. Znów dopadł mnie atak Zeszyt wierszy to pamiętnik Widać to, w nim brak rymów Ale będzie inspiracją dla samobójców
  12. Heptada Arymana; dzisiaj nocą Aka Manah włada. Za cel obiera mnie, jadem zatruwa myśli w mej głowie; smutek i cierpienie, uciekam przed siebie. Kolejna nie przespana noc; sen bez snu, każdy oddech to nie lada trud każda myśl to okrutny ból. Obłęd zawładnął mym umysłem, świat zatracił kolory, każda myśl niczym kamieni pełne wory. Ucieczka w nałogi; za każdym razem osiągam dna ognistej wody i tylko ja znam tego powody. Dym Arymana powoli płuca wypala i mnie co raz bardziej zniewala. A ja się poddaję, mój płomień przygasa, Heptada Arymana; dzisiaj nocą Aka Manah włada...
  13. Semper Reus

    Gniew

    "Gniew" Rozpala mnie; Gniew srogi i zaślepiający. Bezsensowny, choć uzasadniony. Jak potok emocji rwący. Rozpala mnie; Chęć pomszczenia krzywd. A to rodzi kolejne łzy. Rozpala mnie; Myśl jedna, najsłodsza i najgorsza. Niech poleje się krew. Nieważne gdzie i z kim. Pragnę ujrzeć czerwony potok. Rozpala mnie; Nienawiść w najczystszej postaci. Chęć odwrócenia dokonanego. I ja nie wiem i nie wiem. Czemu ciągnie nas do złego?
  14. tworczyni_

    Tylko On

    Gdy go nie ma, ja wciąż jego głosu spragniona Na samą myśl o jego usmiechu czuje się speszona A Kiedy już jest blisko nie potrafię spojrzeć mu w oczy W oczy piękne jak gwiazdy latem co każdej nocy W oczy najdroższe, droższe niż wszystkie ziemii bogactwa Wszelkie opisy na jego spojrzenie to marnotractwa W myślach, po cichu tworzę teorie, ale po co? Po co to wszystko, jeśli tylko sen mi to odbiera nocą Czym ja jestem przy słońcu które świeci własnym blaskiem Nie sięgam także jego upodobań których nigdy nie zabraknie Jest każdym z żywiołów, wszystkim co nurtujące A ja? Ja tylko smutkiem co nic nie znaczące
  15. Radości pełne i cierpienia objęte. Powalasz każdego a zarazem uskrzydlasz swym majestatem. Mroki i blaski przeplatają każdego człowieka. Chłostasz i zarazem leczysz los każdej istoty ludzkiej. Najcenniejszy skarb, jaki każdy z nas ma. Podwalinami owego skarbu są rozsądek i siła woli. W mrocznych okresach i słodkich chwilach, każdy pragnie odkryć Twe tajemnice. Choćbym zraniony był i pobity przez Ciebie, nie stracę wiary w Twe oblicze... życie.
  16. Jestem człowiekiem, Zwykłą, prostą istotą, która na Co dzień ma przyjaciół, i pozornie jest szczęśliwa. Ale, największym problemem "człowieka" jest istota którą nazywamy "człowiekiem". Noc. To właśnie tak mógłbym nazwać moje życie. Nie istnieje rzecz, której noc nie była by w stanie ukryć. Ale gdzieś głęboko, odczuwam potrzebę, niczym księżyc, żeby odkryć moje prawdziwe myśli . Sen. Nie ma dnia w którym bym nie myślał, o tej jednej dziewczynie. Jest piękna niczym zachód słońca na Kubańskiej plaży. Rozumie mnie, jak nikt inny, ale nie potrafię zrobić tego czego pragnę najbardziej, czyli nie pytając wziąć ją w me ramiona i stracić lata na kochaniu jej osoby. Śmierć. Wszystko kończy się zawsze w tym samym miejscu. Umieram samotnie, mam przyjaciół, ale dzisiaj nie ma nikogo. Moje imię jest nie ważne, Już nie żyje, Ale kiedyś wstanę, I zawalcze o Ciebie Wiem o tym doskonale
  17. Dziś po raz kolejny oszukałem samego siebie. Cały czas zadaję sobie pytanie, kim jesteś-???- Niby Cię nie kocham, a jednak myślę... Może gdybyś zniknął, byłoby mi lżej. Po co mam patrzeć na szczęście, które nie nosi mojego imienia? Już chyba nie chcę kochać. Nie chcę też... stracić – Ciebie stracić. Siedzę przy oknie i pytam księżyca, co zrobić, lecz on milczy, chyba nawet się odwrócił. Drzewa nocą szumią, a ich szum cicho szepcze Twoje imię. Krople deszczu cicho odbijające się o szybę, są tak głośne. Sam nie wiem, może mi się zdaje? Może Ty tak naprawdę nie istniejesz i to tylko wyobraźnia płata mi figle? Ale skoro nie istniejesz... to skąd te rany, skąd ta pustka, smutek i żal? Chciałbym Cię poznać, ale trochę się boję. Może Ty wcale nie jesteś taki idealny, jak mi się wydaje. Może też jesteś tylko i aż człowiekiem? A może coś Cię wyróżnia i dlatego odnajduje Cię w każdej twarzy, w świergocie ptaków. Gdybyś kochał mnie choć trochę tak, jak ja Ciebie... wiedziałbyś, co czuje osamotnione i okaleczone serce. Dałem Ci je, a ty nawet go nie dotknąłeś i oddałeś z powrotem. Nie chcę takiej miłości! ....a jednak chcę Ciebie. Powiedz Mi, dlaczego chcę czuć to, co mnie rani? Może jesteś niebieską różą. Ona też ma kolce i rani, a jednak nadal jest piękna, każdy pragnie ją mieć. A jeśli wyrwę Ci kolce, to czy nadal będziesz różą, czy tylko jej imitacją? Kiedy to piszę, czuje się smutny i szczęśliwy, odrzucony, może... kochany. Jak Ty to robisz? Mógłbym dać Ci wszystko, ale Ty nie chcesz nic. Może nie chcesz, bo ktoś daje Ci wszystko, a ja - nikt- mam teraz...nic? Każesz mi być szczęśliwym, ale bez Ciebie. To tak, jakby kazać świecić słońcu w nocy. To chyba moja wina, za dużo chciałem, chyba trochę się łudziłem. Ty tylko sprowadziłeś mnie na ziemię. Szkoda, że tak gwałtownie i boleśnie. I chociaż wypłakałem już tysiące łez i każda miała cząstkę mojej miłości do Ciebie, to wystarczy mi ich jeszcze na to, by każda gwiazda na niebie dostała po jednej. Tym sposobem stworzyłem własną definicję miłości. Szkoda, że tak bezkształtną. Stawiam sobie setki pytań, a każda odpowiedź ma Twoje imię. Boję się zapomnieć o Tobie, bo wtedy mogę zapomnieć, czym jest miłość. A ja chcę kochać, ale i czuć, że jestem kochany. Póki co czuję się jak świeca. Już niewiele dzieli mnie od tego, by się wypalić, ale jeśli się wypalę, to kto oświetli Ci drogę? Twoje drogi są kręte i strome oraz na tyle wąskie, że nie mogę iść z Tobą. A wystarczyłoby byś je trochę poszerzył. Oswoiłeś mnie, a teraz dajesz wolność i porzucasz. Nie czuję się na to gotowy, nie jestem gotowy, ale idę, bo już zamknąłeś niebieskie drzwi błękitnego serca. Cholerna ironia losu. Słyszysz to? To chyba skrzypce. A może fortepian? Jedno jest pewne, pięknie brzmi. Zakochany człowiek czasem nie potrafi odróżnić dźwięku skrzypiec od fortepianu, a u ukochanego wad od zalet. Dlatego wszystko zdaje się być takie piękne. Ale kiedy zdarzy się chwila prawdy, dotyk drażniący, akord trzeźwiący, odzyskuje słuch, ze zdumieniem dostrzega subtelne różnice między dźwiękami, wychwytuje fałszywe brzmienia. ...„ Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, byłbym jako miedź dźwięcząca albo cymbał brzmiący. I gdybym miał dar proroctwa, znał wszystkie tajemnice i posiadł wszelką wiedzę, i miał całkowitą wiarę, taką, iżbym przenosił góry, a miłości bym nie miał ... niczym jestem.” (Hymn o Miłości) Ja w miłości do Ciebie niestety nadal nie widzę różnicy, słyszę harmonijną melodię, Adagio na smyczki Barbera. Czytam Cię jak z nut, a każdy wie, że ich nie rozumiem. Gram na Tobie jak na skrzypcach, mimo iż ledwo wiem jak wyglądają. Niestety ktoś wielki stał się Twoim pierwszym dyrygentem i tworzy z Tobą opus Dei - miłosne zawirowanie w theatrum mundi. A ja jestem tylko widzem, który ogląda tę sztukę i marzy, by choć na moment zamienić się rolami z dyrygentem, tylko kiedy i...czy to w ogóle jest niemożliwe? Scena, którą sam zbudowałeś jest dla mnie za wysoka. Nie zrobiłeś tego chyba specjalnie, żebym cię nie dosięgnął? W końcu... chyba mnie takiego nie chciałeś i teraz, dzięki Tobie, ja nie chcę samego siebie.
  18. Luminouise

    Ogród

    W ogrodzie moich śnieżnobiałych lilii, Zakwitła róża o barwie bladoczerwonej. Niewinny, malutki, drobny kwiat. Wkrótce mój ogród zamienił się w falę; Czerwone płatki róż pokryły liliową biel, A ja podziwiałem ten proces zniszczenia. Obecnie zostałem już całkowicie sam; Przyglądam się prawie spustoszonemu polu, Patrząc na ostatnią lilię mojej wiosny.
  19. summerka

    Egzekucja

    Zdradziłam ją Odarłam - brutalnie, nagle, bez ostrzeżenia Wykradłam jej tajemnice Te, których zazdrośnie strzegła od początku I złożyłam je na ołtarzu naiwności. A potem zapędziłam przed Twoje oblicze - drogą bez powrotu. I stała tak bezbronna, czekając…. A ja patrzyłam… Nie trzymałam jej za rękę, nie pocieszałam, Miałam nadzieję, że było warto. Mój konfesjonał - biała kartka - stał się dla niej wyrokiem. I widziałam jak umiera, powoli - pod ciężarem Twojej obojętności, niewzruszonego milczenia. Poprosiłam - ocal ją! Daremne próby - byłeś głuchy. I umarła. Zostawiając mnie z poczuciem winy, Z pustym miejscem Tam, gdzie dotąd mieszkała ONA - DUSZA.
  20. summerka

    NIE-JA

    Jestem nie - sobą Jestem nie - tutaj Nie żyję naprawdę Obserwuję, stoję obok Czasem, wrzucona w wir wydarzeń - jestem Jedną z wielu twarzy Masek - proszę. Krzyczę. W środku - nie słyszysz Przechodzisz obok - muskasz powierzchnię Patrzę, mrugam Fałszywy grymas wykrzywia moją twarz Uwierzysz? Nie wierz! Znów jestem - sama. W tym czarnym miejscu zwanym nie-ja.
  21. Martynadob

    Mój Boże

    Patrzysz Boże na me cierpienie, Bólu tyś mi nie oszczędzał. Gdzie Ty? Ty Wielmożny Boże, Ty dobry stwórco. Gdzieś ja zbłądziłam, że nie mogę znaleźć Twojej światłości.
  22. Zielonooka

    "Znieczulica"

    Potargały mną emocje Wyrzuciły w morze wzruszeń Tylu ludzi co dzień mijam Widzę tyle smutnych oczu Bieda miesza się z dostatkiem Głód się kłóci z przejedzeniem W kącie dziecko cicho kwili Jest zmarznięte nic nie jadło Obok matka gorzko płaczę Znów nic nie ma na kolację Nikt się przy nich nie zatrzymał Każdy w swoją zmierza stronę Tyle pustych stoi domów Już nie tętnią dawnym życiem Starsza pani w oknie siedzi Patrzy tęsknie na ulicę Znów samotność ją dotyka Dziś nikogo nie przytuli Wokół cierpień jest tak wiele A zbyt mało współczucia
  23. Rana ból trawi nocą ulga nie nadchodzi przyjdzie szaleństwo Brak dygoty serca brak powietrza - panika poleż spokojnie Lęk niesamowity rozrywa całe ciało umysł przyćmiony J. A. * Z podziękowaniem dla Wiesława
  24. Wciąż tak wiele Ciebie we mnie jest Nie pozwala usnąć każde ze wspomnień Każda ze wspólnie przebytych dróg Nie pozwala, nie godzi się by zapomnieć Kiedy odeszłaś pokrył mnie cień Bezduszna pustka nie może odejść Serca mojego zabrałaś część Ogień miłości złożyłaś w grobie Cierpię i tęsknię w każdy dzień Nie mogę odpędzić myśli o Tobie Byłaś nadzieją na nowy dzień, kiedy odeszłaś Umarłem w sobie Za naszą wspólnie wylaną krew Wychylę kielich pełen goryczy Każdy gdzieś wewnątrz stłumiony żal szepce do ucha Przeszłość umarła, nic się nie liczy
  25. CecyliaZalewska

    Pompeje

    Szarość, codzienny, zwyczajny dzień. Ponowna katastrofa - podobno naturalna. Upadek wielkiej metropolii, wybuch wulkanu Żądzy i pragnień. Momentalnie zamknięty rozdział. Rozpoczęty nowy wśród jęku - gdzie Ty jesteś? Życie me zawierzone Tobie i skazane na pastwę Losu - czyżby tylko zwykłego bożka? Gdzie mój Anioł Stróż, który miał mnie ochraniać. Upadek tak wielki jak Niosącego Światło; Twe ukochane dziecko zasiadło na tronie Królestwa Ciemności - Ciemności Duszy. Sromotna klęska naśladowcy Sługi. Jaki jest sens Powstania - zaraz się stoczę Jak Syzyf ze swoim życiowym bagażem. Ale czuję - kładziesz swoją rękę na moim ramieniu. Cierpisz ze mną, gdy przykrywa mnie warstwa lawy. Nie rozumiem, nie widzę sensu. Czemu przybyłeś Do zdradliwego dziecka? Nie nauczyłeś się na swoich błędach. Wracaj skąd przyszedłeś, do swoich luksusów. Uciekaj stąd, nie chcę Ciebie w moich problemach. To moja decyzja, jestem tu dzięki sobie. Jestem dorosła, nie będziesz mnie oceniał. Słyszę Twój krzyk cierpienia, swojego już nie czuję. Jedynie Twój palec wskazujący na przebłysk Światła.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...