Agonia

Kreślą się żółte gwiazdy
sentymentalną lirą –
Artemis biała i smukła
w księżyca przegląda się lustrze –
taki już gwiezdnych przeznaczeń
tajemnie zapadł wyrok:
nic cię nie może zbawić,
nic cię nie może ustrzec:
    : zdychasz, stara Europo,
    patosem brzękniesz jak trup,
    „o Francjo, – o Anglio, – o Niemcy, – o Litwo!!!”,
    zanosisz się suchotnico
    kaszlem żołnierskich rytmów
    (: więzi bęben takt stóp),
    gnijesz gangreną – policją,
    ociekasz kodeksów ropą –
    – zdychasz, stara Europo!
Jakże czeremchy naręcze
w wąskie flakony ustawiać?
Jakże mi maj rozparskany
w chomąty
gnać
tabulatur?
Wyżarł twój ląd, wyżłopał
wolność, jak słodki nabiał,
przeżarł się, stara kanalia,
miodem rozgrzanych kwiatów –
    O drogo u stóp skomląca,
    gdziekolwiek, gdziekolwiek pójdę,
    credo moje najdroższe,
    bliźniaczo zrośnięte ze mną –
    spotka nas zwykły drogowskaz,
    rozłupie szlak wagabundom
    (: więzi bęben takt stóp)
    i ogołoci z konarów
    zwykłe, pokorne drewno;
ale się w mózgu lęgnie
jak w leszczynowym orzechu
świadomość nikła i wątła,
że wyjście jest prawie obok
(przez cynk, przez metal i ołów
prąd ostry wybłyskiem – przeszedł)
: zdychasz już suchotnico,
zdychasz, stara Europo –
    taki już gwiezdnych przeznaczeń
    tajemnie zapadł wyrok,
    nic cię nie może zbawić,
    nic cię nie może ustrzec –
    – kreślą się żółte gwiazdy
    sentymentalną lirą,
    Artemis biała i smukła
    w księżyca przegląda się lustrze –


3 czerwca 1934

Czytaj dalej: Na zdarzenie z życia prywatnego - Zuzanna Ginczanka