Dzieweczki moje! wyście jak kwiaty,
Na wonnym łąki kobiercu,
I tak jak oczom kwiatów bławaty,
Naszemu miłeście sercu.
Rośniecie hożo, rośniecie zdrowo,
Cudne, jak róże w rozkwicie,
I tak jak kwiatki barwą tęczową,
Tak nas swym wdziękiem cieszycie.
Lecz jak zadaniem kwiatu i zioła,
Nieść cudny zapach pod strzechę:
Tak znowu waszym — na wzór Anioła,
Nieść ludzkim sercom pociechę.
We wszystkich chmurnych chwilach żywota,
Mieć rozjaśnione oblicze,
I w życie ludzkie, jak pszczółka złota,
Przelewać same słodycze!
O! piękny cel to, dzieweczki młode,
Szczęścia bliźniego być gońcem!
I w życie ludzkie wlewać osłodę,
Być mu nadzieją i słońcem!
Wiarę obudzać w piersiach zakrzepłą,
W ciemnościach wróżyć zaranie,
Nieść w zimne serca serdeczne ciepło:
Jakież to piękne zadanie!
Lecz by mu sprostać, dzieweczki drogie,
Nie dość za serca iść biciem,
By z uczuć wzrosły owoce błogie,
Trzeba wam poznać się z życiem.
Trzeba wam zbadać zakres niemały,
Swych obowiązków na świecie:
Bo i wy w pracy ludzkości całej,
Także swój udział weźmiecie.
Więc wam należy w serca cichości,
Po żywe nauk iść zdroje,
Aby połowę zadań ludzkości,
Godnie na barki wziąć swoje.
Nadto, dzieweczki, wiedzieć wam trzeba,
Że obok szczęścia jest blisko
Dola nędzarzy, którym brak chleba,
I nędzy ludzkiej siedlisko,
Więc wam nie wolno grosza z kieszonek,
Trwonić na modne wybłyski;
Tęsknić do balów, sukien, koronek,
Albo do lalki paryskiej.
Lecz do tych biednych, pod niskie strzechy,
Którzy w ukryciu łzy ronią,
Zejść jak słoneczny Anioł pociechy
I szczodrą wesprzeć ich dłonią.
Tak wam osiągać cel ostateczny:
Trud dzielić, koić łzy bratnie!
I zważać pilnie, byście w społecznej
Nie były pracy ostatnie!