Równianka

Otóż i znowu zakwitła wiosna,
Darząc majowym promieniem słonka,
A pieśń oracza dźwięczna, radosna,
Łączy się razem z piosnką skowronka.

Cichy i wonny powiew wietrzyka,
Łagodnem tchnieniem trawkę kołysze,
A nuta smętna piewcy słowika,
Majowej nocy przerywa ciszę.

Pod starą lipą, w dali, na błoni,
Strumyk się jasnym pierścieniem wije,
Nad nim fiołek miluchnej woni,
Bratki i śnieżne kwitną lilie.

Kiedy po kwiaty biegnę porankiem,
By w nie przystroić ołtarz Maryi,
To tylko takim cieszę się wiankiem,
Który jest spleciony z bratków, z lilii.

Kiedy fiołek zdobi go wkoło,
Piastując rosy perełkę w łonie,

Wtenczas radosny, nucąc wesoło,
Kornie promienne zdobię Jej skronie.

Mały podarek!... Lecz mi się zdawa,
Że w skromnej dani wiosenne kwiatki,
Przyjmie Królowa Niebios Łaskawa,
Chętnem uczuciem najlepszej Matki.

Poranny zwiastun chwili radosnej,
Cieniem majowych trawek spowity,
Wonny, jak powiew rozkosznej wiosny,
Barwny, jak czyste niebios błękity;

Ten, co jest uczuć skromnych obrazem,
Fiołek, z kielichem lili związany,
Jakże się cudnie wydaje razem,
Onej przeczystem tchnieniem owiany!

I jakże miłe są owe bratki,
Złączone z sobą w zgodzie niewinnej!
Dziatwo! te drobne pól naszych kwiatki,
To wzór miłości waszej rodzinnej!

Tych uczuć świętych, w życia poranek,
Związujcie drobne kwiateczki!
Które wam dzisiaj na skromny wianek,
Przynoszę, lube dziateczki!

Czytaj dalej: Do krytyków - Julian Tuwim